[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sądząc po zaspanych minach uczniów było dość wcześnie, alena szczęście śniadanie jeszcze nie minęło.Dziesięć minut pózniej razem z resztą Gryfonówwszedł do Wielkiej Sali, ale nie podszedł z nimi do stołu.Z cały czas opuszczoną głowąrozejrzał się na boki.Szybkim krokiem przemierzył odległość dzielącą go od stołu Slytherinu.Pochylił się nad Carmen i wyszeptał do jej ucha kilka słów.Dziewczyna odwróciła sięgwałtownie i wbiła w niego pytające spojrzenie.Bez słowa podniósł głowę i przez chwilępozwolił jej podziwiać te, jakże wspaniałe widoki.Siedząca nieopodal Millicent otworzyłaszeroko usta.W jej oczach widać było jedynie czyste przerażenie.Black chwyciła chłopaka pod ramię i wyprowadziła z pomieszczenia.Kilka minut pózniejwróciła i przez chwilę rozmawiała z Angelicą.Twarz Puchonki stała się kredowobiała, kiedyrazem z czarnowłosą wychodziły na korytarz.238Przez nikogo nie niepokojeni znalezli się w salonie Bractwa.Carmen machnęła różdżką i wścianie pojawiły się drzwi.Otworzyła je i pociągnęła tam chłopaka.Zciągnęła z niego bluzę izakrwawiony podkoszulek.Krytycznie przyjrzała się jego torsowi i plecom.Mogła siędomyślić, że Louis nie użyje żadnych zaklęć leczących.Mógłby co prawda to zrobić, alewiązałoby się to z ogromnym ryzykiem.Dziesięć minut pózniej wróciła Angelica, która poszła do laboratorium, gdy tylko weszli dosalonu.Za sobą lewitowała tacę pełną różnych fiolek i maści.W ręce trzymała dwa kawałkigazy.Jeden z nich rzuciła Carmen.- Na to nie zadziała żadna magia prócz wampirzej.Po pierwsze on by jej nie wytrzymał, a podrugie nie umiem się nią posługiwać.Dziewczyny zabrały się do wcierania w niego eliksirów i mazideł.Po pięciu minutach Harrymiał już dość zaciskania zębów i udawania twardziela.Zaczął syczeć i prychać, cospowodowało jedynie rozbawienie u nastolatek.- Trzeba było nie zadzierać z Louisem, albo chociaż użyć normalnych, ludzkich zabawek.Chłopak starając się nie zwracać uwagi na docinki Carmen zaczął rozglądać się popomieszczeniu.Pokój urządzony był dość skromnie.Aóżko, krzesło, niewielka szafka i lampastojąca w rogu.Na drewnianej podłodze położona była ciemnofioletowa wykładzina.Zcianypomalowano na biało.Harry stwierdził, że pomieszczenie, w którym się znajdował stanowiłoidealne miejsce do odpoczynku dla zmęczonego Smoka.Godzinę pózniej nadal obolały chłopak razem z dwiema czarownicami ruszył w stronęWielkiej Sali.Był głodny jak wilk i czuł, że byłby w stanie zjeść konia z kopytami.Hermiona cały czas dziwnie mu się przyglądała.Zledziła każdy jego ruch, a kiedy chłopakspojrzał wprost w jej brązowe oczy, szybko odwróciła wzrok.Zauważyła, że jej przyjaciel ztrudem przełyka, nie mówiąc już o tym, że ruszał się wolniej od żółwia i krzywił pokazowo.Pół godziny pózniej razem z przyjaciółmi udali się do Pokoju Wspólnego.Ledwoprzekroczyli próg, gdy z dormitorium chłopców dobiegł krzyk.Ron i Hermiona spojrzeli nasiebie, po czym wbiegli po schodach na górę.Harry przez chwilę zastanawiał się, co mogło spowodować strach u jego współlokatorów.Otwartą dłonią uderzył się w czoło.Jak mógł być tak głupi? Teraz będzie miał nielicheproblemy.Szybko wspiął się po schodach i wbiegł do swojego dormitorium.Tak jak się spodziewał, wszyscy byli skupieni wokół jego łóżka.Neville ciągle stał nieopodali drżącą ręką wskazywał zakrwawioną pościel.Hermiona miała przerażoną minę, a Ron byłwyjątkowo blady i gorączkowo przełykał ślinę.Złoty Chłopiec wyciągnął różdżkę imamrocząc zaklęcie pozbył się krwi.- To była tylko krew powiedział neutralnym tonem. Nie ma z czego robić afery.- Owszem jest odezwał się stojący w jak najdalszym kącie Seamus. Do kogo należała takrew?Wzruszył ramionami.- Do mnie, jak zwykle.ROZDZIAA 19Ciężkie życie artystyAnastazja wstała od stołu nauczycielskiego.Rozejrzała się po Wielkiej Sali.Głowywszystkich uczniów były zwrócone w jej stronę.Doskonale.Teraz wystarczyło tylko239przekazać informacje i wszystko powinno być w porządku.Do występu zostały dwa tygodnie,a ona dopiero teraz zamierzała poinformować nastolatków, kto będzie gwozdziem programu.Zagwizdała i wszystkie rozmowy ucichły, jak ręką odjął.- Czternastego lutego miały wystąpić Fatalne Jędze, ale niestety nie mają czasu.Ponoć będąkoncertować w Azerbejdżanie, na rzecz tamtejszych dzieci.Z pewnością wiecie w jakichwarunkach muszą się one uczyć.Dość powiedzieć, że w porównaniu z tamtejszą szkołąNokturn to niebo.W związku z tym wystąpi inny zespół.Nie zdradzę jego nazwy, alepowiem, że składa się z pięciu dziewczyn i chłopaka.Wiecie już o kogo chodzi? Zamilkłana kilka minut.Widząc zdezorientowane twarze, uśmiechnęła się delikatnie.Podwójnaniespodzianka będzie o wiele lepsza. I jeszcze jedno! Wiem, ze mówię o tym pózno, alewcześniej nie wiedziałam, że zajdzie taka potrzeba.Mianowicie chciałabym, aby każdy z wasprzyszedł w przebraniu.Styl dowolny, nie zamierzam ingerować w waszą wyobraznię.Mamnadzieję, że nie sprawi to wam kłopotu?Usiadła na swoim miejscu i powiodła pytającym spojrzeniem po młodych adeptach sztukmagicznych.Byli zdziwieni jej prośbą i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.Zwykły gwarwrócił do pomieszczenia.Jej wyczulony słuch wychwytywał pojedyncze słowa.Młodszedzieci mówiły, że muszą napisać listy do rodziców z prośbą o skombinowanie jakichśstrojów.Starsze były święcie oburzone.Jak w tak krótkim czasie mają się wystarczającoprzygotować?Wstała od stołu i skinęła na swoje rodzeństwo.Niechętnie wstali i powlekli się za nią.Niebyli z tego zadowoleni.Właśnie dowiedzieli się (oczywiście pocztą pantoflową, jakby co, nikto niczym nie wiedział), że Snape to szkolna zmora i uczniowie najchętniej by się go pozbyli.Nie na długo, tylko na kilka dni, lub chociażby godzin.Anastazja wyczuła, co chodzi po głowach Anny i Adriana.Spojrzała na nich zirytowana [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Sądząc po zaspanych minach uczniów było dość wcześnie, alena szczęście śniadanie jeszcze nie minęło.Dziesięć minut pózniej razem z resztą Gryfonówwszedł do Wielkiej Sali, ale nie podszedł z nimi do stołu.Z cały czas opuszczoną głowąrozejrzał się na boki.Szybkim krokiem przemierzył odległość dzielącą go od stołu Slytherinu.Pochylił się nad Carmen i wyszeptał do jej ucha kilka słów.Dziewczyna odwróciła sięgwałtownie i wbiła w niego pytające spojrzenie.Bez słowa podniósł głowę i przez chwilępozwolił jej podziwiać te, jakże wspaniałe widoki.Siedząca nieopodal Millicent otworzyłaszeroko usta.W jej oczach widać było jedynie czyste przerażenie.Black chwyciła chłopaka pod ramię i wyprowadziła z pomieszczenia.Kilka minut pózniejwróciła i przez chwilę rozmawiała z Angelicą.Twarz Puchonki stała się kredowobiała, kiedyrazem z czarnowłosą wychodziły na korytarz.238Przez nikogo nie niepokojeni znalezli się w salonie Bractwa.Carmen machnęła różdżką i wścianie pojawiły się drzwi.Otworzyła je i pociągnęła tam chłopaka.Zciągnęła z niego bluzę izakrwawiony podkoszulek.Krytycznie przyjrzała się jego torsowi i plecom.Mogła siędomyślić, że Louis nie użyje żadnych zaklęć leczących.Mógłby co prawda to zrobić, alewiązałoby się to z ogromnym ryzykiem.Dziesięć minut pózniej wróciła Angelica, która poszła do laboratorium, gdy tylko weszli dosalonu.Za sobą lewitowała tacę pełną różnych fiolek i maści.W ręce trzymała dwa kawałkigazy.Jeden z nich rzuciła Carmen.- Na to nie zadziała żadna magia prócz wampirzej.Po pierwsze on by jej nie wytrzymał, a podrugie nie umiem się nią posługiwać.Dziewczyny zabrały się do wcierania w niego eliksirów i mazideł.Po pięciu minutach Harrymiał już dość zaciskania zębów i udawania twardziela.Zaczął syczeć i prychać, cospowodowało jedynie rozbawienie u nastolatek.- Trzeba było nie zadzierać z Louisem, albo chociaż użyć normalnych, ludzkich zabawek.Chłopak starając się nie zwracać uwagi na docinki Carmen zaczął rozglądać się popomieszczeniu.Pokój urządzony był dość skromnie.Aóżko, krzesło, niewielka szafka i lampastojąca w rogu.Na drewnianej podłodze położona była ciemnofioletowa wykładzina.Zcianypomalowano na biało.Harry stwierdził, że pomieszczenie, w którym się znajdował stanowiłoidealne miejsce do odpoczynku dla zmęczonego Smoka.Godzinę pózniej nadal obolały chłopak razem z dwiema czarownicami ruszył w stronęWielkiej Sali.Był głodny jak wilk i czuł, że byłby w stanie zjeść konia z kopytami.Hermiona cały czas dziwnie mu się przyglądała.Zledziła każdy jego ruch, a kiedy chłopakspojrzał wprost w jej brązowe oczy, szybko odwróciła wzrok.Zauważyła, że jej przyjaciel ztrudem przełyka, nie mówiąc już o tym, że ruszał się wolniej od żółwia i krzywił pokazowo.Pół godziny pózniej razem z przyjaciółmi udali się do Pokoju Wspólnego.Ledwoprzekroczyli próg, gdy z dormitorium chłopców dobiegł krzyk.Ron i Hermiona spojrzeli nasiebie, po czym wbiegli po schodach na górę.Harry przez chwilę zastanawiał się, co mogło spowodować strach u jego współlokatorów.Otwartą dłonią uderzył się w czoło.Jak mógł być tak głupi? Teraz będzie miał nielicheproblemy.Szybko wspiął się po schodach i wbiegł do swojego dormitorium.Tak jak się spodziewał, wszyscy byli skupieni wokół jego łóżka.Neville ciągle stał nieopodali drżącą ręką wskazywał zakrwawioną pościel.Hermiona miała przerażoną minę, a Ron byłwyjątkowo blady i gorączkowo przełykał ślinę.Złoty Chłopiec wyciągnął różdżkę imamrocząc zaklęcie pozbył się krwi.- To była tylko krew powiedział neutralnym tonem. Nie ma z czego robić afery.- Owszem jest odezwał się stojący w jak najdalszym kącie Seamus. Do kogo należała takrew?Wzruszył ramionami.- Do mnie, jak zwykle.ROZDZIAA 19Ciężkie życie artystyAnastazja wstała od stołu nauczycielskiego.Rozejrzała się po Wielkiej Sali.Głowywszystkich uczniów były zwrócone w jej stronę.Doskonale.Teraz wystarczyło tylko239przekazać informacje i wszystko powinno być w porządku.Do występu zostały dwa tygodnie,a ona dopiero teraz zamierzała poinformować nastolatków, kto będzie gwozdziem programu.Zagwizdała i wszystkie rozmowy ucichły, jak ręką odjął.- Czternastego lutego miały wystąpić Fatalne Jędze, ale niestety nie mają czasu.Ponoć będąkoncertować w Azerbejdżanie, na rzecz tamtejszych dzieci.Z pewnością wiecie w jakichwarunkach muszą się one uczyć.Dość powiedzieć, że w porównaniu z tamtejszą szkołąNokturn to niebo.W związku z tym wystąpi inny zespół.Nie zdradzę jego nazwy, alepowiem, że składa się z pięciu dziewczyn i chłopaka.Wiecie już o kogo chodzi? Zamilkłana kilka minut.Widząc zdezorientowane twarze, uśmiechnęła się delikatnie.Podwójnaniespodzianka będzie o wiele lepsza. I jeszcze jedno! Wiem, ze mówię o tym pózno, alewcześniej nie wiedziałam, że zajdzie taka potrzeba.Mianowicie chciałabym, aby każdy z wasprzyszedł w przebraniu.Styl dowolny, nie zamierzam ingerować w waszą wyobraznię.Mamnadzieję, że nie sprawi to wam kłopotu?Usiadła na swoim miejscu i powiodła pytającym spojrzeniem po młodych adeptach sztukmagicznych.Byli zdziwieni jej prośbą i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.Zwykły gwarwrócił do pomieszczenia.Jej wyczulony słuch wychwytywał pojedyncze słowa.Młodszedzieci mówiły, że muszą napisać listy do rodziców z prośbą o skombinowanie jakichśstrojów.Starsze były święcie oburzone.Jak w tak krótkim czasie mają się wystarczającoprzygotować?Wstała od stołu i skinęła na swoje rodzeństwo.Niechętnie wstali i powlekli się za nią.Niebyli z tego zadowoleni.Właśnie dowiedzieli się (oczywiście pocztą pantoflową, jakby co, nikto niczym nie wiedział), że Snape to szkolna zmora i uczniowie najchętniej by się go pozbyli.Nie na długo, tylko na kilka dni, lub chociażby godzin.Anastazja wyczuła, co chodzi po głowach Anny i Adriana.Spojrzała na nich zirytowana [ Pobierz całość w formacie PDF ]