X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kolejne chlipnięcie.Przeprawa zdaje się trwać i trwać, chłopcy marudzą jeden przez drugiego, do tego tenwiatr.i nagle ukazuje im się zasypane subaru.Biały wzgórek na pustkowiu.- Tata, jak my go teraz odkopiemy?! - Krzyś próbuje być głośniejszy od wichury.- Obawiam się, że za pomocą rąk.nie pomyślałem.- Co mówisz?!- Jasio.ty będziesz świecił latarką! A my z Krzysiem.- Ja chcę świecić!- Jasio pierwszy! Skoro już mi się powiedziało.Trzy minuty i zmiana!- Znieg mi się nasypał do buta!- Jak się wbijemy do samochodu, to ci wytrzepię, teraz nie!- A kto będzie liczył czas?!- Tata niech liczy, żeby było sprawiedliwie!- Dobra, ja liczę.- Tylko że nie patrzysz na zegarek!- Liczę sekundy w głowie.No, jazda!Odśnieżanie trwa w najlepsze, gdy w kieszeni Roberta odzywa się nokia.- Tata, nie odbierzesz?!- Nie teraz! Uważaj, bo ci naleci za kołnierz! Tutaj rób, niżej.Rękawem spychaj!Po pięciu minutach - i trzech zmianach warty przy latarce - połowa samochodu jest na tyle odsłonięta, że można otworzyć przednie drzwi pasażera.Robert sadowi sięza kierownicą, próbując nanieść do środka jak najmniej śniegu.Za ojcem wciska się Jasio.- Daj mi tutaj, Jasieńko, buty.Wywalamy zły śnieżek.- Znieg nie jest zły, tata.Chroni małe roślinki przed mrozem.- No tak.- Tata, ale mi też jest zimno.- Krzysio stuka latarką w szybę samochodu.Robertwyciąga z kieszeni najpierw komórkę, a potem kluczyki.Uruchamia silnik, ustawiaogrzewanie na maksimum i rozpina plecak.- Wchodz na herbatę.Zatrzaśnij drzwi.- Ciasno jest.- To przejdz na tył, tylko mnie nie kopnij.Zobaczcie! Mam jeszcze batona.- A prawdziwe jedzenie?- Prawdziwe jedzenie zjemy sobie przed kominkiem w domu.- To będzie teraz nasz dom?- Przez te kilka dni będzie.- I będziemy cały czas palić w kominie?- Będziemy.- Tata, a gdzie jest twój dom?- Jak to gdzie?- U nas i u mamy czy u pani Iwony?Robert nalewa herbatę do stalowej zakrętki termosu i dmucha w nią.Kłęby paryi cytrynowy aromat wypełniają kabinę auta.- Powiedz, tata.- Wiecie przecież, że mnie i mamie było kiedyś ze sobą ciężko.no nie?- A teraz jak?- Teraz będę częściej mieszkał z wami.- A z panią Iwoną?- Pani Iwona.- Robert odchrząkuje i znowu dmucha w zakrętkę -.chyba ma corazmniejszą ochotę mieszkać ze mną.Krzysio i Jasio mają bardzo poważne miny.- No, pijemy! Krzyś pierwszy.- Gorąca.- Tata, zapal światło u góry.- A po co? Fajnie jest, kiedy ciemno.W mieście nigdy tak nie jest.Popatrz tam, na pole - może zobaczymy sarny albo dziki.- Tu są dziki?- Mogą być.- A dlaczego w mieście nigdy nie jest ciemno?- Bo zawsze coś się świeci w pobliżu.Jakaś latarnia, żarówka w oknie, telewizor albojadący samochód.A tutaj nic.- Znieg nie świeci?- Sam z siebie - nie.- To dlaczego tak dobrze widać pole?- Bo jest biało.- A dlaczego?- Białe rzeczy mają taką powierzchnię, że ona.nie trącaj mnie, synek!- Nie chciałem!- Tata, on mnie polał, dałn jeden!- Sam się polałeś!- Bo mnie potrąciłeś, geju!- Nie mów tak na niego! Daj nakrętkę, doleję.- A on na mnie wczoraj powiedział  ty cipo !Odłożony pod przednią szybę aparat odzywa się dzwiękami australijskich gitar.Krzysio odbiera:- Halo.? Mówi Krzysztof Pruski.Robert - z termosem i nakrętką w rękach, a plecakiem między kolanami - posyła Krzysztofowi ciężkie spojrzenie, którego syn i tak nie widzi.- Tata, jakaś pani coś mówi, ale jest niewyraznie.- Powiedz jej, że oddzwonię z lepszego zasięgu.- Ojciec ostrożnie przekazujemłodszemu synowi parującą nakrętkę.- Tata do pani oddzwoni.- Auaaa!! - Jasio omal nie upuszcza herbaty.- Mówiłem: gorąca!- Ale nieee, że aaaż taaak.- Jaś zaczyna pochlipywać.- Będę miał bąbel na wardze.- Poczekaj, przyłożę ci śniegu.- Robert wciska otwarty termos do plecaka i usiłujeotworzyć zasypane drzwi od swojej strony, ale udaje mu się przesunąć je ledwo o kilkamilimetrów.Termos zsuwa mu się między nogami, gorąca herbata parzy, wlewając siędo buta.Jasio płacze na całego. - Tata, ale ta pani mówi, że to jest bardzo ważne.że ona cię błaga na wszystko!- Cooo?! Jasio, nie płacz! Krzysio daj mi telefon, wypuść brata! Idz sobie sam przyłóżśniegu.Krzyś, zajmuj się nim.To ja ciebie teraz błagam! Halo?!- Mówi Ma.lawska, ja jestem.byłam.Pawła Domaradzkiego.- w telefoniesłychać podniesiony głos, trzaski i równomierny, natarczywy szum.Dzwoniąca usiłujeprzekrzyczeć jakieś urządzenie.-.pan wie, że Paweł nie żyje?!- Coooo?!-.weł nie żyje i ten pana.lega Kopciński.- Znowu trzaski, szum się wzmaga,kolejna seria trzasków.- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.