[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Utkwiło mi w pamięci, że zdjęcia i że mapy, możliwe, że skojarzyło mi się z tymi wcześniejszymi mapami i ze szpiegostwem i dlatego zapamiętałem.A w jakimś momencie, ale już znacznie później, przyplątał się jeszcze jeden, turysta miał to być, nie wiem skąd, znał Henia, miał mój adres.Nawet sympatyczny.Trochę go oprowadziłem, ze dwa razy zabrałem do knajpy i przed odjazdem powiedział coś, co mnie zastanowiło.Powiedział… czekaj… że jeżeli wiem cokolwiek o niekompletnej mapie, to niech zapomnę za zawsze.W ogóle tego nie zrozumiałem, a on powtórzył parę razy.Mam na zawsze zapomnieć o niekompletnej mapie i cześć.Szczerze mówiąc, do dziś dnia tego nie rozumiem… — Ślepa krowa, ma pod nosem i nie widzi… — wymamrotałam z obrzydzeniem.— Co proszę…? — Nic, nic.Mówię sobie komplementy.I co dalej? — Nic dalej.Teraz się od niego dowiaduję, że, znów przez Henia, jakiś dupek żołędny przyjechał i zabrał mapy.Co z tymi mapami, do cholery? I bardzo się boję, czy ten Henio się w coś nie wplątał… — Muszę ich spisać, bo się pogubię — powiedziałam nerwowo.— Niczego w świecie nie jestem bardziej spragniona niż miejsca pobytu niekompletnej mapy.Kto to był, ten kretyn, co ci kazał zapomnieć?! — Co ty powiesz, możesz wyjaśnić, o co mu chodziło? — Mogę.Nie, nie mogę.Nie wiem.Najpierw powiedz, kto to był.— Nie pamiętam.Rymarz jakiś.Może szewc.Coś miał wspólnego ze skórami, — Kuśnierz…!!! — Może.A co? Znasz jakiegoś kuśnierza? Moje emocje przeszły apogeum i teraz nagle sklęsły.Uspokoiłam się.Doznałam wrażenia, że przed chwilą pożerałam zachłannie coś, co uciekało przede mną, a teraz wreszcie pożarłam i już nie musze się śpieszyć Mogę nieco odpocząć po tej gonitwie za żerem.Proces trawienia wymaga spokoju… — Kuśnierza znam ze słyszenia — odparłam z lekkim roztargnieniem.— Niekompletna mapa potrzebna jest w celach, które stanowią coś w rodzaju tajemnicy stanu, więc nie będę się w to wdawać.Szpiegostwo to nie jest.Możliwe jednak, że posiadanie tej mapy jest równoznaczne z posiadaniem grzechotnika… Nagle przypomniałam sobie, że u mnie w domu leży odpowiednik poszukiwanego uzupełnienia i podniosło mnie z krzesła.— Nie wiem, co to jest, ale wszystkie ważne rzeczy przychodzą mi do głowy tylko wtedy, kiedy z kimś rozmawiam — stwierdziłam z goryczą.— Natychmiast wracam do domu.Nic nie wiem o żadnej niekompletnej mapie, pierwsze słyszę, mam sklerozę, jeśli nawet się dowiem, z miejsca zapomnę… *Podejrzenia w stosunku do Fredzia wysunął Maciek.Wtajemniczyłam go w całość afery, bo nie tylko był godzien bezwzględnego zaufania, ale także znał Henia, który zaczynał być bardzo potrzebny.Z wysiłkiem przypomniałam sobie, że też go kiedyś znałam, raz nawet obaj z Maćkiem byli u mnie z wizytą w towarzystwie psa, wielkiego owczarka podhalańskiego i oczywiście znacznie lepiej zapamiętałam psa.Znajomość miała zatem niewyraźne oblicze i ekspertem od Henia był Maciek.Poza tym, trawiąc żer, musiałam do kogoś mówić, a pogawędki z Alicją wypadały nieco kosztownie.Z błąkających się po imprezie osób wyodrębniliśmy najważniejsze.Michałek i Mundzio znajdowali się w czołówce, łeb w łeb z nimi szedł kuśnierz.Osobnik, robiący zdjęcia w towarzystwie Michałka, był postacią tajemniczą, wiekiem nie pasował do nikogo, starszy o parę lat, inny rocznik.Równie zagadkowo wyglądał syn nieznanego kumpla, wyłudzający sztabówki od brata Maćka.Ponadto ukradkowy sposób działania w redakcji wskazywał na chęć zachowania sekretu, chyba przed Mundziem, możliwe zatem, że Michałek i spółka od początku stanowili konkurencję.Alicję zawiadomiłam z triumfem, że w Wysokim Lesie znajduje się jedno dodatkowe drzewo z brązową kropką w środku pnia.Rośnie na stróżówce przy bramie.Inne nie mają kropek i rosną zwyczajnie na gruncie, zapewne to jedno stanowi inny gatunek.Odparła na to, że znalazła nazwisko służącego i przyśle mi w liście, bo nie chce jej się teraz literować.Pomyślałam, że jeszcze kilka takich rozmów szyfrem i ktoś się w końcu nami zainteresuje.Natychmiast po odłożeniu słuchawki zadzwoniłam drugi raz, bo przypomniałam sobie Nastermacha.Poinformowałam ją, że właściwą mapę odnalazłam w spuściźnie po nim i spytałam co myśli o jego działalności rabunkowej.— Oszalałaś! — wykrzyknęła z pełnym protestu oburzeniem.— W żadnym wypadku! Ja go znałam! — Naprawdę uważasz, że znajomość z tobą uszlachetnia wszystkie charaktery? Mundzia też znałaś… — Idiotka.Romek to był po prostu absolutnie uczciwy człowiek! Szkoda, że umarł.Wybij go sobie z głowy, mowy nie ma! Dwojgu świadkom musiałam uwierzyć.Sztabówka w rękach Fredzia stała się wobec tego zupełnie niezrozumiała.Nie zgadzała się z niczym.— W rezultacie cały ten Mundzio dorwał tylko jedną mapę — rozważał Maciek.— Pozostałe podpieprzyli, pardon, chciałem powiedzieć rąbnęli Alicja i mój brat.Hochenwalde zostało wybebeszone, to wiesz na pewno.I właściwie pęta się tutaj tylko sztabówka z Hochenwalde, gdyby znikła razem z Mundziem, wszystko byłoby jasne, tymczasem ma ją Fredzio.Co to może znaczyć? — Nie mam pojęcia.Wiem tylko, że Mundzio uciekł nieźle zaopatrzony.— O Hochenwalde wiedział także ordynans.Może się w to wmieszał? — Sprawdzę, jak dostanę jego nazwisko i adres.Gdybym doszła, w jaki sposób Fredzio posiadł tę mapę… — Powtórz jeszcze raz tę całą rozmowę u niego! Powtórzyłam słowo w słowo z największą dokładnością.Maciek złowieszczo kiwał głową.— Znamienne — zawyrokował.— Nikomu postronnemu nie przyszłyby na myśl fotografie map, mapy to mapy, a zdjęcia to zdjęcia, co ma piernik do wiatraka? On musi coś wiedzieć o tej aferze i pokazał ci sztabówkę na wabia, żeby zobaczyć, jak zareagujesz.— Co on może wiedzieć, nie mógł brać w tym udziału, jest za młody! Znacznie młodszy od tej całej ferajny! — Ile mógł mieć wtedy lat? — A bo ja wiem? Ze sześć.— I w tym wieku interesował się fotografią? — zgorszył się Maciek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl