[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasami próbowałem ją wyręczać, alepracowałem bez przerwy, poprawiając zeszyty, planując, prowadząc zajęciapozaszkolne.Ogólnie mówiąc, starałem się być niezastąpiony.Zżerała mnieambicja.Teraz wydaje się to śmieszne.Liz bała się mieć więcej dzieci.Mówi-łem, że następne będzie spokojne, ale nie chciała ryzykować.Nigdy się o to niesprzeczaliśmy.Uwielbiałem Liz.Zgadzałem się na wszystko, co powiedziała.Teraz żałuję, że nie przemyśleliśmy tej sprawy.I nie chodziło o mnie, ale oCatherine.Zabrakło jej rodzeństwa, kiedy Liz umarła, a ja się rozsypałem.Miałabywtedy towarzystwo.Perez się nie odzywał.Pił herbatę i słuchał.Ross najwyrazniej zupełnie za-pomniał o kamerze.Po prostu musiał mówić.- Catherine była do mnie podobna.Bardzo zaangażowana.Miała trudno-ści z nawiązywaniem przyjazni z rówieśnikami.Może dlatego, że była jedy-naczką? Zawsze szczerze i bezpośrednio mówiła to, co myśli.Nie zdawała so-bie sprawy, że może ranić uczucia innych dzieci.Uwielbiała realizować różne projekty.Nawet kiedy była dużo młodsza, pra-ca pochłaniała ją całkowicie.Wtedy też bardzo rywalizowała z innymi.Nie197zawsze zdobywała sobie tym sympatię.Lubiła wygrywać.- W końcu odwróciłsię w stronę Pereza.- Nie wiem, czemu panu o tym opowiadam.To wszystkopewnie nie ma znaczenia.Po prostu chciałem o niej porozmawiać.Powiedziećprawdę, tak jak ona by zrobiła.Nie życzyłaby sobie, aby ludzie mówili o niejmiłe i nieprawdziwe rzeczy tylko dlatego, że nie żyje.- To mnie interesuje.Pomaga zrozumieć.- Kiedy się tu przeprowadziliśmy, początkowo bardzo się nudziła.Powta-rzała, że nie ma żadnego wspólnego języka z kolegami.Cóż, pewnie też niezbytsię starała go znalezć.Zaczęto ją postrzegać jako nadętą egoistkę.Czasamimimochodem słyszałem, jak nauczyciele o niej rozmawiają.Im też nie podoba-ła się postawa Catherine.Obawiałem się, że będzie bardzo samotna, a nawetterroryzowana.Oczywiście, w dużym stopniu sam ponosiłem za to odpowie-dzialność.Po śmierci Liz Catherine była dla mnie oparciem.Nie traktowałemjej jak dziecko.- Zaprzyjazniła się jednak z Sally.- Tak.Miła dziewczyna; Catherine naprawdę ją lubiła.Bardzo się różniły,ale dobrze się między nimi układało.- Przerwał na chwilę.- Przyjazń z Sallybyła ważna, ale to nie ona pomogła jej podjąć próbę znalezienia tu swojegomiejsca.Chodziło o coś zupełnie innego.Wymyśliła nowy projekt.- Znowuumilkł.Nietknięty kubek z herbatą stał na podłodze przy fotelu.Euan wydawałsię tak zatopiony w myślach, jakby na chwilę zapomniał, że ma gościa.- Jaki projekt, panie Ross?- Film.I tu właśnie pojawia się wątek z kamerą.Dostała ją ode mnie naurodziny.Uwielbiała filmy.Miała ambicję zostać pierwszą wielką brytyjskąreżyserką.Była doskonałą obserwatorką i może dlatego z taką trudnością na-wiązywała kontakty z rówieśnikami.Prezent ją uszczęśliwił.Początkowo bawi-ła się kamerą, uczyła się z niej korzystać.Zrobiłem film w dniu jej urodzin izapisaliśmy go na komputerze.Cieszę się z tego.Zawsze tam będzie.- Uświa-domił sobie, że znowu odchodzi od tematu.- A potem zaczęła traktować fil-mowanie poważniej.Jak wspomniałem, to był projekt.Chciała go wykorzystaćpodczas egzaminów na uniwersytet.Bardzo jej zależało na kierunku, na którytrudno się dostać.198- O czym był ten film?- O Szetlandach.O miejscu i ludziach.- Dokument?- Coś w tym rodzaju.Oznajmiła, że zamierza obalić stereotypy.Nie poka-zywać tylko pięknych krajobrazów i trudnego życia.Te elementy ewentualniestanowiłyby tło.Pragnęła udowodnić, że ludzie, bez względu na to, gdzie żyją,są tacy sami.Chyba właśnie o to chodziło.Nie zawsze zwracałem uwagę na to,co mówi.- Skończyła film?- Tak.Prawie.Montowała go w przez kilka tygodni przed Bożym Naro-dzeniem.Czasami słyszałem, jak mówi coś w swoim pokoju, i myślałem, że jestz nią Sally, a okazywało się, że nagrywała komentarz.- A więc ma pan jeszcze drugą pamiątkę po Catherine.- Nie.To właśnie chciałem panu powiedzieć.Kamera zniknęła.Płytka oSzetlandach też.Została skradziona.- Jest pan pewien?- Catherine miała obsesję na punkcie tego filmu, inspektorze.Ostatnio byłnajważniejszą rzeczą w jej życiu.Włożyła w niego setki godzin pracy.Nikomunie pozwalała wchodzić do sypialni.Bardzo pilnie strzegła swojej prywatności.Nawet pani Jamieson nigdy tam nie sprzątała, ale u Catherine zawsze panowałporządek.Trzymała płytki na stelażu przy komputerze.Film o Szetlandach zcałą pewnością zniknął.- Może jednak go zgrała?- Sprawdziłem.Nie ma na twardym dysku.- Czy włamano się do domu?- Nie, ale morderca nie musiał się włamywać.Mógł zabrać kluczeCatherine.I dlatego ich nie znaleziono.- Czy odniósł pan wrażenie, że ktoś obcy tu był?- Och, inspektorze, widzę duchy, gdzie tylko spojrzę.Ale nigdy nie przy-szło mi do głowy, że mogła być tu jakaś osoba z krwi i kości.- Czy zechce mi pan pokazać pokój córki?- Oczywiście [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Czasami próbowałem ją wyręczać, alepracowałem bez przerwy, poprawiając zeszyty, planując, prowadząc zajęciapozaszkolne.Ogólnie mówiąc, starałem się być niezastąpiony.Zżerała mnieambicja.Teraz wydaje się to śmieszne.Liz bała się mieć więcej dzieci.Mówi-łem, że następne będzie spokojne, ale nie chciała ryzykować.Nigdy się o to niesprzeczaliśmy.Uwielbiałem Liz.Zgadzałem się na wszystko, co powiedziała.Teraz żałuję, że nie przemyśleliśmy tej sprawy.I nie chodziło o mnie, ale oCatherine.Zabrakło jej rodzeństwa, kiedy Liz umarła, a ja się rozsypałem.Miałabywtedy towarzystwo.Perez się nie odzywał.Pił herbatę i słuchał.Ross najwyrazniej zupełnie za-pomniał o kamerze.Po prostu musiał mówić.- Catherine była do mnie podobna.Bardzo zaangażowana.Miała trudno-ści z nawiązywaniem przyjazni z rówieśnikami.Może dlatego, że była jedy-naczką? Zawsze szczerze i bezpośrednio mówiła to, co myśli.Nie zdawała so-bie sprawy, że może ranić uczucia innych dzieci.Uwielbiała realizować różne projekty.Nawet kiedy była dużo młodsza, pra-ca pochłaniała ją całkowicie.Wtedy też bardzo rywalizowała z innymi.Nie197zawsze zdobywała sobie tym sympatię.Lubiła wygrywać.- W końcu odwróciłsię w stronę Pereza.- Nie wiem, czemu panu o tym opowiadam.To wszystkopewnie nie ma znaczenia.Po prostu chciałem o niej porozmawiać.Powiedziećprawdę, tak jak ona by zrobiła.Nie życzyłaby sobie, aby ludzie mówili o niejmiłe i nieprawdziwe rzeczy tylko dlatego, że nie żyje.- To mnie interesuje.Pomaga zrozumieć.- Kiedy się tu przeprowadziliśmy, początkowo bardzo się nudziła.Powta-rzała, że nie ma żadnego wspólnego języka z kolegami.Cóż, pewnie też niezbytsię starała go znalezć.Zaczęto ją postrzegać jako nadętą egoistkę.Czasamimimochodem słyszałem, jak nauczyciele o niej rozmawiają.Im też nie podoba-ła się postawa Catherine.Obawiałem się, że będzie bardzo samotna, a nawetterroryzowana.Oczywiście, w dużym stopniu sam ponosiłem za to odpowie-dzialność.Po śmierci Liz Catherine była dla mnie oparciem.Nie traktowałemjej jak dziecko.- Zaprzyjazniła się jednak z Sally.- Tak.Miła dziewczyna; Catherine naprawdę ją lubiła.Bardzo się różniły,ale dobrze się między nimi układało.- Przerwał na chwilę.- Przyjazń z Sallybyła ważna, ale to nie ona pomogła jej podjąć próbę znalezienia tu swojegomiejsca.Chodziło o coś zupełnie innego.Wymyśliła nowy projekt.- Znowuumilkł.Nietknięty kubek z herbatą stał na podłodze przy fotelu.Euan wydawałsię tak zatopiony w myślach, jakby na chwilę zapomniał, że ma gościa.- Jaki projekt, panie Ross?- Film.I tu właśnie pojawia się wątek z kamerą.Dostała ją ode mnie naurodziny.Uwielbiała filmy.Miała ambicję zostać pierwszą wielką brytyjskąreżyserką.Była doskonałą obserwatorką i może dlatego z taką trudnością na-wiązywała kontakty z rówieśnikami.Prezent ją uszczęśliwił.Początkowo bawi-ła się kamerą, uczyła się z niej korzystać.Zrobiłem film w dniu jej urodzin izapisaliśmy go na komputerze.Cieszę się z tego.Zawsze tam będzie.- Uświa-domił sobie, że znowu odchodzi od tematu.- A potem zaczęła traktować fil-mowanie poważniej.Jak wspomniałem, to był projekt.Chciała go wykorzystaćpodczas egzaminów na uniwersytet.Bardzo jej zależało na kierunku, na którytrudno się dostać.198- O czym był ten film?- O Szetlandach.O miejscu i ludziach.- Dokument?- Coś w tym rodzaju.Oznajmiła, że zamierza obalić stereotypy.Nie poka-zywać tylko pięknych krajobrazów i trudnego życia.Te elementy ewentualniestanowiłyby tło.Pragnęła udowodnić, że ludzie, bez względu na to, gdzie żyją,są tacy sami.Chyba właśnie o to chodziło.Nie zawsze zwracałem uwagę na to,co mówi.- Skończyła film?- Tak.Prawie.Montowała go w przez kilka tygodni przed Bożym Naro-dzeniem.Czasami słyszałem, jak mówi coś w swoim pokoju, i myślałem, że jestz nią Sally, a okazywało się, że nagrywała komentarz.- A więc ma pan jeszcze drugą pamiątkę po Catherine.- Nie.To właśnie chciałem panu powiedzieć.Kamera zniknęła.Płytka oSzetlandach też.Została skradziona.- Jest pan pewien?- Catherine miała obsesję na punkcie tego filmu, inspektorze.Ostatnio byłnajważniejszą rzeczą w jej życiu.Włożyła w niego setki godzin pracy.Nikomunie pozwalała wchodzić do sypialni.Bardzo pilnie strzegła swojej prywatności.Nawet pani Jamieson nigdy tam nie sprzątała, ale u Catherine zawsze panowałporządek.Trzymała płytki na stelażu przy komputerze.Film o Szetlandach zcałą pewnością zniknął.- Może jednak go zgrała?- Sprawdziłem.Nie ma na twardym dysku.- Czy włamano się do domu?- Nie, ale morderca nie musiał się włamywać.Mógł zabrać kluczeCatherine.I dlatego ich nie znaleziono.- Czy odniósł pan wrażenie, że ktoś obcy tu był?- Och, inspektorze, widzę duchy, gdzie tylko spojrzę.Ale nigdy nie przy-szło mi do głowy, że mogła być tu jakaś osoba z krwi i kości.- Czy zechce mi pan pokazać pokój córki?- Oczywiście [ Pobierz całość w formacie PDF ]