[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był toczłowiek zamknięty i cichy, który przypominał trochędzika.Dom, skromna restauracja i dość tajemniczewypady to było całe życie Cottarda.Oficjalniewystępował jako przedstawiciel firmy win i likierów.Odczasu do czasu odwiedzało go kilku ludzi, zapewne jegoklientów.Niekiedy szedł wieczorem do kina znajdującegosię naprzeciw domu.Urzędnik zauważył nawet, że Cottardlubił oglądać filmy gangsterskie.Przedstawiciel byłzawsze samotny i nieufny.Według Granda wszystko tosię zmieniło. Nie wiem, jak to powiedzieć, ale widzi pan, zdajemi się, że Cottard chce sobie zjednać ludzi, wszystkichmieć po swojej stronie.Rozmawia ze mną często,zaprasza, żebyśmy wyszli razem, i nie zawsze umiemodmówić.Zresztą Cottard mnie interesuje i właściwieuratowałem mu życie.Od zamachu samobójczego Cottarda nikt nieodwiedzał.Na ulicy, u sprzedawców, wszędzie usiłowałzdobyć sobie sympatię.Nigdy tak łagodnie nieprzemawiał do kupców korzennych ani z takimzainteresowaniem nie słuchał sprzedawczyni w sklepietytoniowym. Ta sprzedawczyni  zauważył Grand  to5prawdziwa żmija.Powiedziałem to Cottardowi, ale mi odparł, że się mylę, że ma ona swoje dobre strony, któretrzeba umieć dostrzec.IKilka razy wreszcie Cottard zaprowadził Granda dowytwornych restauracji i kawiarni w mieście.Zaczął teraztam bywać. Człowiek jest w tych lokalach dobrze obsłużony mówił  a ponadto w przyzwoitym towarzystwie.Grand zauważył szczególne względy personelu dlaprzedstawiciela win i zrozumiał ich przyczynę widząc, jakwysokie dawał napiwki.Cottard był bardzo czuły nauprzejmości, jakimi darzono go w zamian.Pewnego razu,kiedy szef lokalu odprowadził go i pomógł włożyćokrycie, Cottard powiedział do Granda: To zacny chłop, może zaświadczyć. Co zaświadczyć?Cottard zawahał się. No, że nie jestem złym człowiekiem.Zresztą usposobienia był nierównego.Pewnego dnia,gdy kupiec korzenny zachował się mniej uprzejmie,Cottard wrócił do domu nieprzytomnie wściekły. Ten łajdak trzyma z innymi  powtarzał. Z jakimi innymi? Ze wszystkimi.Grand był nawet świadkiem ciekawej sceny w sklepietytoniowym.Wśród ożywionej rozmowy sprzedawczyniopowiedziała o niedawnym aresztowaniu, głośnym w6Algierze.Chodziło o młodego urzędnika handlowego, który zabił Araba na plaży. Gdyby tę całą hołotę wpakowano do więzienia Ipowiedziała sprzedawczyni  uczciwi ludzie moglibyodetchnąć.Ale musiała przerwać, widząc nieoczekiwanewzburzenie Cottarda, który wyskoczył ze sklepu bezsłowa przeprosin.Grand i sprzedawczyni pozostali namiejscu oniemiali.Grand zwrócił zresztą uwagę Rieux na inne zmiany wcharakterze Cottarda.Cottard miał bardzo liberalnepoglądy.Jego ulubione zdanie:  Wielcy zawsze zjadająmałych", świadczy o tym wystarczająco.Od pewnegoczasu jednak kupuje tylko prawomyślny dziennik orański inie sposób obronić się przed wrażeniem, że z niejakąostentacją czyta go w miejscach publicznych.Również wkilka dni po wstaniu z łóżka poprosił Granda, by nadałprzekazem pocztowym sto franków, które co miesiącwysyła mieszkającej daleko siostrze.Ale w chwili gdyGrand wychodził, Cottard powiedział: Niech pan wyśle dwieście franków, to będzie dlaniej miła niespodzianka.Myśli, że wcale nie pamiętam oniej.Ale naprawdę bardzo ją kocham.Wreszcie Cottard miał z Grandem ciekawą rozmowę.Grand musiał odpowiedzieć na pytania Cottardazaintrygowanego pracą, której urzędnik oddawał się cowieczór.6 A więc  rzekł Cottard  pisze pan książkę.  Owszem, ale to bardziej skomplikowane, niż panmyśli!I Ach!  zawołał Cottard. Chciałbym być na panamiejscu.Grand okazał zdumienie i Cottard wybąkał, że zawódartysty zapewne wiele ułatwia. Dlaczego?  zapytał Grand. Dlatego że artysta ma więcej praw niż kto inny, towiadome.Na więcej mu się pozwala. No cóż  rzekł Rieux do Granda tego ranka, gdyrozlepiono afisze  historia ze szczurami zawróciła mu wgłowie jak wielu innym, ot i wszystko.Albo też boi sięgorączki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl