[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Niemożliwe!Nicole zaczerwieniła się lekko.- Może nie użył takich słów, ale właśnie o to mu chodziło.Takjak im wszystkim, tam, w Danston - dodała niechętnie.- Joel przekonywał mnie, że powinnam zostać doradcą do sprawzwiązanych z trudną młodzieżą.- To chyba nie jest taki zły pomysł - zauważyła Aislinn.215RS- Przecież lubisz pracować z młodzieżą.- Tak, ale jako policjantka.Nie zamierzam udawać psychologa! -Wściekłość powoli z niej wyparowała.- Wiesz, Heather była doradcąrodzinnym.Nie chcę, żeby Joel zrobił ze mnie bladą kopię zmarłejżony.- Myślisz, że właśnie o to mu chodzi?Nicole popatrzyła niechętnie na swoje lody i wzięła do rękikieliszek wina.Wypiła spory łyk.- Być może nie zdaje sobie z tego sprawy, ale tylko w ten sposóbmogliby mnie zaakceptować jego rodzice i przyjaciele.A nawet onsam.- Och - powiedziała ze współczuciem Aislinn.Nicole skinęłagłową, a następnie z lodami i winem przeszła do salonu.Przyjaciółkaruszyła za nią.Po chwili obie usadowiły się na kanapie.- To od samego początku nie miało sensu - orzekła Nicole.- Zakochałaś się w nim, prawda?Nicole sięgnęła po kieliszek, ale zaraz go odstawiła.Gdyby tegonie powiedziała jej najlepsza przyjaciółka, natychmiast byzaprzeczyła.- Jakoś sobie z tym poradzę - odparła.- Nie sądzisz, że jest szansa?Nicole potrząsnęła gwałtownie głową.- Po prostu mnie rzucił.Powiedział, że nie jest w stanie pogodzićsię z tym, kim jestem.Czy nie wydaje ci się, że to brzmi ostatecznie?216RS- Raczej tak - przyznała ze smutkiem Aislinn i dzgnęła lodyłyżeczką.- Miałaś przeczucie, że nic z tego nie będzie, prawda?W odpowiedzi przyjaciółka skinęła głową i odsunęła od siebiemiseczkę z lodami.- Miałam przeczucie, że cię skrzywdzi - przyznała.-Próbowałamcię nawet ostrzec.- Tak, wiem, lecz nie chciałam cię słuchać.Wydawało mi się, żewarto spróbować.Aislinn wbiła w nią wzrok.-I było?Nicole wzięła kieliszek do ręki i wypiła trochę wina.Przezchwilę milczała, zastanawiając się nad odpowiedzią.W jej oczachpojawiły się łzy.Ostatnie dwa tygodnie znajomości z Joelem byłydziwne.Takie słodko-gorzkie.Jakby już spodziewała się końca, alejeszcze chciała nacieszyć się Joelem.- Na razie nie wiem - odparła w końcu.- Nie spiesz się z odpowiedzią.Jeśli będziesz chciała o tympogadać, to wiesz, jak mnie złapać.Nicole skinęła głową.- Jasne.- Chciałabym jeszcze coś powiedzieć, a potem będziemy mogłyzmienić temat i zająć się lodami, dobrze?- O co ci chodzi?Aislinn przysunęła się i położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki.- To nie twoja wina.Jesteś naprawdę w porządku.To faceci sąpokręceni.Pamiętaj, że nie musisz się z nikim porównywać.217RSAzy ponownie napłynęły do oczu Nicole, ale i tym razem zdołałaje powstrzymać.- Dzięki, Aislinn.Czy nie wydaje ci się, że jesteś stronnicza?- Jak cholera.Ale i tak mam rację.Nicole uśmiechnęła się i sięgnęła po swoją miseczkę.- Jedzmy lody, bo się rozpuszczą.- Zrobiła przerwę.-Tak.Wydaje mi się, że masz rację.Przyjaciółka westchnęła.- A tak bardzo chciałabym się czasami mylić!Joel nie miał na to najmniejszej ochoty, ale w końcu pojechał dodomu na Zwięto Dziękczynienia.Na początku zastanawiał się, czy niewymówić się pilnymi obowiązkami zawodowymi, ale dla matkinajwyrazniej tym razem było to bardzo istotne, w końcu więc siępoddał.Poza tym zachorował ojciec.Nie było to nic poważnego,zwykła jesienna grypa, ale i tak czułby się winny, gdyby go nieodwiedził.Niemal natychmiast po przyjezdzie pożałował swojej decyzji.Gdy tylko znalazł się w domu, wrócił myślami do dni, które spędził turazem z Nicole.Za każdym razem, kiedy przechodził do swojegopokoju, patrzył na drzwi sąsiedniego.Parę razy nawet się przed nimizatrzymał, chcąc zapukać, i dopiero po chwili uświadamiał sobie, że wśrodku nie ma Nicole.Gdy pił kawę w jadalni, przypominał sobie, jaksiadywała przy oknie ze swoim kubkiem.Zauważył też, że zaczyna przemykać korytarzem, starając się niepatrzeć na zdjęcia.Po raz pierwszy wspomnienia zaczęły go męczyć.218RSZdał sobie sprawę z tego, że rodzina tkwi w przeszłości.Czy nie byłato także częściowo jego wina? Czy Nicole nie miała racji, utrzymując,że zatrzymał się w epoce Heather"?Przyjechał w środę wieczorem, w sobotę rano planował wracać.Rzadko wychodził z domu, żeby nie natknąć się na kogoś ze starychznajomych.Matka czekała aż do piątkowego popołudnia i dopiero wtedyporuszyła temat Nicole.Oczywiście wszyscy o nią pytali, kiedyprzyjechał, ale gdy zapewnił, że nic jej nie jest, rozmowy się urwały.- Czy często widywałeś się ostatnio z Nicole? - spytała Elaine,gdy wspólnie układali puzzla na stoliku w kącie salonu.To była jedna z ulubionych rozrywek matki i musiał przyznać,że świetnie sobie z tym radziła.Na przykład ten puzzel składał się aż ztysiąca części.Joel dotrzymywał jej towarzystwa, choć samaukładanka niewiele go obchodziła.- Nie za bardzo - odparł, wbijając wzrok w leżące na stolikuelementy.- Oboje byliśmy zajęci.Mam teraz dużo zajęć w klinice zewzględu na porę roku.Nie dodał jednak, że od pewnego czasu w ogóle się nie widują iże bardzo starannie unika spotkania z Nicole.Było to trudne,zważywszy, że ich domy stały tylko kilkadziesiąt metrów od siebie.- A czy ostatnio przytrafiły się jej jakieś niebezpieczneprzygody?Joel skrzywił się, starając się wpasować kawałek puzzla wmiejsce, które, jego zdaniem, doskonale się do tego nadawało.219RS- Przecież jest policjantką, mamo.Zdziwiła go gorycz, jaką usłyszał w swoim głosie.Czyprzypadkiem nie przesadzał? Przecież Nicole tłumaczyła mu, że niepracuje w dużym miejskim skupisku.Nawet ta sprawa zzakładnikami, jak się pózniej dowiedział, okazała się niezbytpoważna.To miejscowi plotkarze, spragnieni nowych, ekscytującychwiadomości nadali jej sensacyjny charakter.Elaine pokręciła z dezaprobatą głową.- Sama nie wiem, jak sobie radzi z tym wszystkim jej matka.Jabędąc na jej miejscu, zamartwiłabym się na śmierć.Joel wzruszył ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.-Niemożliwe!Nicole zaczerwieniła się lekko.- Może nie użył takich słów, ale właśnie o to mu chodziło.Takjak im wszystkim, tam, w Danston - dodała niechętnie.- Joel przekonywał mnie, że powinnam zostać doradcą do sprawzwiązanych z trudną młodzieżą.- To chyba nie jest taki zły pomysł - zauważyła Aislinn.215RS- Przecież lubisz pracować z młodzieżą.- Tak, ale jako policjantka.Nie zamierzam udawać psychologa! -Wściekłość powoli z niej wyparowała.- Wiesz, Heather była doradcąrodzinnym.Nie chcę, żeby Joel zrobił ze mnie bladą kopię zmarłejżony.- Myślisz, że właśnie o to mu chodzi?Nicole popatrzyła niechętnie na swoje lody i wzięła do rękikieliszek wina.Wypiła spory łyk.- Być może nie zdaje sobie z tego sprawy, ale tylko w ten sposóbmogliby mnie zaakceptować jego rodzice i przyjaciele.A nawet onsam.- Och - powiedziała ze współczuciem Aislinn.Nicole skinęłagłową, a następnie z lodami i winem przeszła do salonu.Przyjaciółkaruszyła za nią.Po chwili obie usadowiły się na kanapie.- To od samego początku nie miało sensu - orzekła Nicole.- Zakochałaś się w nim, prawda?Nicole sięgnęła po kieliszek, ale zaraz go odstawiła.Gdyby tegonie powiedziała jej najlepsza przyjaciółka, natychmiast byzaprzeczyła.- Jakoś sobie z tym poradzę - odparła.- Nie sądzisz, że jest szansa?Nicole potrząsnęła gwałtownie głową.- Po prostu mnie rzucił.Powiedział, że nie jest w stanie pogodzićsię z tym, kim jestem.Czy nie wydaje ci się, że to brzmi ostatecznie?216RS- Raczej tak - przyznała ze smutkiem Aislinn i dzgnęła lodyłyżeczką.- Miałaś przeczucie, że nic z tego nie będzie, prawda?W odpowiedzi przyjaciółka skinęła głową i odsunęła od siebiemiseczkę z lodami.- Miałam przeczucie, że cię skrzywdzi - przyznała.-Próbowałamcię nawet ostrzec.- Tak, wiem, lecz nie chciałam cię słuchać.Wydawało mi się, żewarto spróbować.Aislinn wbiła w nią wzrok.-I było?Nicole wzięła kieliszek do ręki i wypiła trochę wina.Przezchwilę milczała, zastanawiając się nad odpowiedzią.W jej oczachpojawiły się łzy.Ostatnie dwa tygodnie znajomości z Joelem byłydziwne.Takie słodko-gorzkie.Jakby już spodziewała się końca, alejeszcze chciała nacieszyć się Joelem.- Na razie nie wiem - odparła w końcu.- Nie spiesz się z odpowiedzią.Jeśli będziesz chciała o tympogadać, to wiesz, jak mnie złapać.Nicole skinęła głową.- Jasne.- Chciałabym jeszcze coś powiedzieć, a potem będziemy mogłyzmienić temat i zająć się lodami, dobrze?- O co ci chodzi?Aislinn przysunęła się i położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki.- To nie twoja wina.Jesteś naprawdę w porządku.To faceci sąpokręceni.Pamiętaj, że nie musisz się z nikim porównywać.217RSAzy ponownie napłynęły do oczu Nicole, ale i tym razem zdołałaje powstrzymać.- Dzięki, Aislinn.Czy nie wydaje ci się, że jesteś stronnicza?- Jak cholera.Ale i tak mam rację.Nicole uśmiechnęła się i sięgnęła po swoją miseczkę.- Jedzmy lody, bo się rozpuszczą.- Zrobiła przerwę.-Tak.Wydaje mi się, że masz rację.Przyjaciółka westchnęła.- A tak bardzo chciałabym się czasami mylić!Joel nie miał na to najmniejszej ochoty, ale w końcu pojechał dodomu na Zwięto Dziękczynienia.Na początku zastanawiał się, czy niewymówić się pilnymi obowiązkami zawodowymi, ale dla matkinajwyrazniej tym razem było to bardzo istotne, w końcu więc siępoddał.Poza tym zachorował ojciec.Nie było to nic poważnego,zwykła jesienna grypa, ale i tak czułby się winny, gdyby go nieodwiedził.Niemal natychmiast po przyjezdzie pożałował swojej decyzji.Gdy tylko znalazł się w domu, wrócił myślami do dni, które spędził turazem z Nicole.Za każdym razem, kiedy przechodził do swojegopokoju, patrzył na drzwi sąsiedniego.Parę razy nawet się przed nimizatrzymał, chcąc zapukać, i dopiero po chwili uświadamiał sobie, że wśrodku nie ma Nicole.Gdy pił kawę w jadalni, przypominał sobie, jaksiadywała przy oknie ze swoim kubkiem.Zauważył też, że zaczyna przemykać korytarzem, starając się niepatrzeć na zdjęcia.Po raz pierwszy wspomnienia zaczęły go męczyć.218RSZdał sobie sprawę z tego, że rodzina tkwi w przeszłości.Czy nie byłato także częściowo jego wina? Czy Nicole nie miała racji, utrzymując,że zatrzymał się w epoce Heather"?Przyjechał w środę wieczorem, w sobotę rano planował wracać.Rzadko wychodził z domu, żeby nie natknąć się na kogoś ze starychznajomych.Matka czekała aż do piątkowego popołudnia i dopiero wtedyporuszyła temat Nicole.Oczywiście wszyscy o nią pytali, kiedyprzyjechał, ale gdy zapewnił, że nic jej nie jest, rozmowy się urwały.- Czy często widywałeś się ostatnio z Nicole? - spytała Elaine,gdy wspólnie układali puzzla na stoliku w kącie salonu.To była jedna z ulubionych rozrywek matki i musiał przyznać,że świetnie sobie z tym radziła.Na przykład ten puzzel składał się aż ztysiąca części.Joel dotrzymywał jej towarzystwa, choć samaukładanka niewiele go obchodziła.- Nie za bardzo - odparł, wbijając wzrok w leżące na stolikuelementy.- Oboje byliśmy zajęci.Mam teraz dużo zajęć w klinice zewzględu na porę roku.Nie dodał jednak, że od pewnego czasu w ogóle się nie widują iże bardzo starannie unika spotkania z Nicole.Było to trudne,zważywszy, że ich domy stały tylko kilkadziesiąt metrów od siebie.- A czy ostatnio przytrafiły się jej jakieś niebezpieczneprzygody?Joel skrzywił się, starając się wpasować kawałek puzzla wmiejsce, które, jego zdaniem, doskonale się do tego nadawało.219RS- Przecież jest policjantką, mamo.Zdziwiła go gorycz, jaką usłyszał w swoim głosie.Czyprzypadkiem nie przesadzał? Przecież Nicole tłumaczyła mu, że niepracuje w dużym miejskim skupisku.Nawet ta sprawa zzakładnikami, jak się pózniej dowiedział, okazała się niezbytpoważna.To miejscowi plotkarze, spragnieni nowych, ekscytującychwiadomości nadali jej sensacyjny charakter.Elaine pokręciła z dezaprobatą głową.- Sama nie wiem, jak sobie radzi z tym wszystkim jej matka.Jabędąc na jej miejscu, zamartwiłabym się na śmierć.Joel wzruszył ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]