X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już chciałam przytaknąć, ale się powstrzymałam.Nie wiedzieć czemu, nie chciałam owspomnieniach Emmy opowiadać ani Gligorowi, ani Annie, ani nikomu innemu.Spod łóżkawyjęłam skręta i go zapaliłam.Następnie podeszłam do okna i patrzyłam na trawniki, gdzieserwanci strzygli trawę.- No? - przynaglił Gligor.Z głodu pociągał nosem.- Daj mi spokój.- Wypuściłam dym za okno.Nie miałam ochoty patrzeć na niego aniczęstować go papierosem.Z drugiego końca pomieszczenia dobiegło mnie nieznaczne skrzypienie i stłumionychichot.Zacisnęłam zęby i odwróciłam się.W tym czasie drzwi się otwarły i ukazał się wnich Andrew.- Ha, ha! Zledziła mnie Merle, ale poszedłem schodami od tyłu, tajną drogą, i terazbędzie sobie myślała, że jestem w wieży północnej.Co cię tu przyniosło, Gligor? Opadł na łóżko koło tamtego, dmuchając w gładką powiekę Gligora, po czymnarysował w zgęszczonym powietrzu zygzak.Gligor ujął go za rękę i ugryzł w nagie ramię.- Mmmm - zamruczał.Odchylił się i podniósł osłonę, tak że widziałam puste, białegałki oczne.Oblizał się.Wiedziałam, że chce mnie rozdrażnić.Parsknęłam i spojrzałam naAndrew.- Co cię tu przyniosło? - powtórzył.Przy łóżku stała niewielka lodówka, nad którą sięnachylił i zaczął w niej grzebać.Gligor na powrót opuścił osłonę.- Wanna nie chce się ze mną podzielić - zaskomlił.- Harrow coś jej wczoraj zrobiła iteraz nie chce się podzielić.Jeszcze raz zaciągnęłam się papierosem i wyrzuciłam go za okno.- Nic się nie stało - odpowiedziałam, wpijając wzrok w tył głowy Andrew.Ten znienacka odwrócił się w moją stronę.Jego oczy się rozszerzyły.Zamrugał nimijeden raz, z pełnym rozmysłem, i spuścił głowę.Po chwili ujrzałam mroczną, przebiegłątwarz i usłyszałam bardziej chrapliwy głos Anny.- Ja wszystko wiem! - zawołała tryumfująco.- To ma coś wspólnego z tą poetką, zsamobójstwami!Gligor syknął z podziwem.Zesztywniałam, zacisnęłam rękę na parapecie.Annauśmiechnęła się od ucha do ucha.Potem, zanim się zorientowałam, rzuciła się na mnie iściągnęła na podłogę.- Do roboty, Gligor! - warknęła, przygniatając mi ręce i wbijając się we mnie z całychsił kolanem.- Niedawno podzieliła się ze mną i było naprawdę cudownie.- Nie! - protestowałam, gdy Gligor stanął za Anną i zaczął bezradnie klepać mnie postopach.- To nie przez poetkę, przysięgam.- Dobry pomysł, trzymaj ją za nogi! - nakazała Gligorowi.Roześmiana usiadła mi napiersiach i spojrzała na mnie.Na jej twarz wypełzł rumieniec radości, taki sam, jaki tyle razyw podobnych okolicznościach zjawiał się na moich policzkach.- A teraz się nie ruszaj,Wendy.Anna schwyciła mnie silnymi dłońmi za głowę i przytrzymała.Nachyliła się nade mnąi pocałowała: najpierw delikatnie spenetrowała językiem usta, potem skubnęła, wreszciemocno ugryzła dolną wargę, by wessać trochę krwi.Potem zamknęła oczy i odrzuciła do tyługłowę, głęboko wzdychając.Kilka sekund odczekałam, a następnie zepchnęłam ją z siebie ikopnęłam zaskoczonego Gligora, który rozłożył się plackiem na podłodze.Wściekłazwróciłam się w stronę Anny.Nie byłam w stanie już nic zrobić.Nie zdążyłabym zahamować reakcji, jaką przekazniki nerwowe w mojej krwi niosły właśnie do jej mózgu.Pozostawała tylko nadzieja,że zbyt mała ilość krwi lub zawartych w niej rezonansowych związków chemicznych niezaspokoi jej głodu odczuć zmysłowych.Wbiłam w nią gniewny wzrok i czekałam, jak zareaguje.Leżący obok Gligor tarł nogęi również patrzył.Od czasu do czasu rzucał w moją stronę ukradkowe spojrzenia, tak żewidziałam swoje odbicie na matowej powierzchni jego osłony.- Wanna, patrz - szepnął.Anna przykucnęła, oczy miała ciągle zamknięte.Na jej twarzy widniał wyrazzachwytu, tak że sprawiała wrażenie postaci bardzo od nas oddalonej, nieziemskiej.Niemogłam oderwać od niej wzroku, zastanawiając się, czy zobaczyła tę samą osobliwą postaćco ja, czy też wciąż przeżywa śmierć Morgan Yates.Gligor kiwał głową w tył i przód, jakbyposzukiwał w bijącym od Anny cieple jakiegoś logicznego układu.Nagle otworzyła oczy.Wpatrywała się w jakiś umieszczony wysoko punkt iuśmiechała w zachwycie, jakby w pustym powietrzu witała się z ukochanym przyjacielem.Chciałam pochwycić jej wyciągnięte ku czemuś ręce, ale nie zdążyłam jej jeszcze dotknąć,gdy zmienił się wyraz jej twarzy.Pojawił się na niej grymas, ręce cofnęła z wysiłkiem, jakbykomuś się wyrwała, potem skierowała swój niewidzący wzrok na mnie.- Oj, Wendy - dyszała.Niedowierzanie w jej głosie podszyte było trwogą.- Coś tynarobiła?Wtedy zaczęła wrzeszczeć.Próbowałam zagłuszyć jej krzyki i ryknęłam na Gligora, żeby mi pomógł.Ten jednakodruchowo wskoczył na łóżko i stał tam, jęcząc, gdy ja usiłowałam uspokoić Annę.Zaczęławymachiwać rękami, aż uderzyła mnie w bok głowy, tak że się zatoczyłam, ani na chwilę jejnie puszczając.- On! - wyła, przygryzając sobie przy każdym krzyku język, z którego zaczęła spływaćmi na ręce krew [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.