[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A do tego z przodu i z prawej strony usa-dowiły się dwa stanowiska broni maszynowej i siekły w kolumnękomandosów pociskami smugowymi.5.pluton (czy raczej to, co z niego zostało) zaatakował stanowiskoz przodu i wziął dwóch jeńców.6.pluton stracił jednego żołnierza, adwóch zostało rannych, zanim udało się uciszyć bardzo zdetermino-waną obsadę stanowiska z prawej strony.Mocno uszczuplone plutony5.i 6.zaczęły teraz wspinać się na niżej położone zbocza Monte Faito,a grupa szturmowa szła jako straż przednia.Ponieważ straty byłybardzo poważne, około pięćdziesięciu procent (zginęli m.in, dowódcaoddziału i jego zastępca), wydano rozkaz wycofania się i koncentracjina stokach Monte Ornito.Monte Faito została ostatecznie zdobyta 12 maja, trzy i pół miesiąca pózniej, przez goumiers z francuskiej Ma-rokańskiej Dywizji Górskiej.Opowiada kapitan Harry Lucas:Mieliśmy dwa karabiny maszynowe Vickers i dwa trzycalowe moz-dzierze, wszystko zapakowane w co najmniej dziesięć ciężkich to-bołów.Pociski do mozdzierzy ważyły 10 funtów każdy, mieściły siępo trzy w skrzynce, a każdy żołnierz niósł dwie skrzynki, czyli ciężaro wadze 60 funtów, także amunicja do broni maszynowej ważyłabardzo dużo, a karabiny były nienasycone - wystrzeliwały 250 na-bojów, jedną taśmę na minutę.Wszystko to, dodane do zwykłegoekwipunku i broni osobistej, tworzyło ogromny ciężar, który musiałoprzenosić 36 ludzi.To właśnie sprawiało, że nie byliśmy w staniedokonywać krótkich wypadów, co miało być pierwotnie rolą ko-mandosów - odsunięto nas, na przykład, od udziału w operacji  Par-tridge.Od większości kłopotów z transportem ciężarów miały nas, coprawda, uwolnić muły, ale zamiast tego przysporzyły nam kolejnychproblemów.Muły nie nawykły do strzelaniny.Jeden zwierzakczmychnął z płytą oporową mozdzierza na grzbiecie i nigdy więcej gonie widzieliśmy, a jeden z dwóch moich mozdzierzy stał się bezuży-teczny.Tak czy inaczej - od tej chwili musieliśmy zrezygnować zmułów i dzwigać wszystko sami.Mój niepokój budziła jeszcze jednakwestia.Nasze karabiny maszynowe i mozdzierze znakomiciesprawdzały się w ataku pod warunkiem, że ostrzał był kontrolowanyprzez oficera obserwacyjnego, mającego rozeznanie, skąd padająstrzały i gdzie znajdują się nasze oddziały.W przeciwnym wypadkumogło powstać zagrożenie dla naszych ludzi.W sytuacji, gdy mieliśmy atakować nocą, w skrajnie trudnychwarunkach, w górach i bez rekonesansu, te niebezpieczeństwa itrudności mogły się spotęgować.Rozumiał to zastępca dowódcy 9.oddziału, Francis Clark, obsługujący karabin maszynowy i doskonaleradzący sobie z mozdzierzami.Także pułkownik Tod stwierdził, że może nastąpić krwawa jatka, jeśli przepadnie decydujący elementzaskoczenia.Około godziny 20.00 sztab oddziału komandosów i oddziałstrzelców minęły pozycje 3.plutonu i ruszyły do ataku, docinającżartobliwie żołnierzom, którzy nie pozostali dłużni.Byliśmy jednakniespokojni.Wydawało się, że nieprzyjaciel utrzymuje się w tychgórach, mając stosunkowo niewielkie siły, lecz bardzo silną artylerię,wszystko zależało więc od szybkiego zdobycia pozycji i umocnieniasię na nich, zanim Niemcy zdołają zareagować.Wyprawiano się do sztabu brygady, aby zasięgnąć informacji,panowała jednak cisza radiowa i niewiele można było usłyszeć pozasporadycznymi seriami strzałów (niektóre były dość gwałtowne).Potem, po zdobyciu Ornito, przybyli pierwsi jeńcy.Wspiąłem się po zboczu Fugi, by zobaczyć, czy coś się dziejewokół Faito.Z Fugi obserwowaliśmy przez prześwit między Punktem711 a Ornito wyjątkowo silny, trwający wiele minut ostrzał dolinyprowadzącej na północny zachód, do niższych partii Faito.Miałtamtędy przechodzić 9.oddział komandosów.Ciągły ogień z dział i mozdzierzy, setki pocisków (prawdopo-dobnie kalibru większego niż 88 mm) świadczyły dobitnie, że 9.od-dział nie zdołał zaskoczyć nieprzyjaciela.Pózniej dowiedzieliśmy się,że zginęła lub została ranna więcej niż połowa sztabu i czterech do-wódców plutonów, między innymi oficer dowodzący, jego zastępca,oficer wywiadu, co najmniej czterech innych oficerów i wielu star-szych podoficerów.Mike Allen uczestniczył w tych wydarzeniach:Pamiętam, że zostaliśmy silnie ostrzelani przez naszą artylerię, gdylizaliśmy rany na wysuniętym zboczu Monte Ornito.Nieco wcześniejprzeżyliśmy podobny, wyniszczający ogień nieprzyjaciela po drodzena Ornito.Pomyłka była konsekwencją błędnego odczytania mapyprzez oficera, który przekazywał współrzędne celów naszej artylerii.Pomyłka została szybko sprostowana. Ponownie Harry Lucas:O godzinie 3 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl