[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teprzysięgi są niezwykle ważne, Sigmarze, najważniejsze.Dotrzymuj tych, które sam składasz, a inni podążą zatwym przykładem.Sigmar pokiwał głową ze zrozumieniem.Ravenna zapięła ostatni guzik opończy brata izacisnęła mocniej tasiemkę, a następnie wygładziłamiękką wełnę na piersi zmarłego.Ubrany w najlepszeszaty, Trinovantes spoczywał na tym samym łóżkupolowym, z którego zerwał się parę dni temu, abywyruszyć na bitwę.Ponieważ ich oboje rodzice nie żyli,to na nią przypadł obowiązek umycia ciała iprzygotowania go do złożenia do grobu, które miało sięodbyć następnej nocy podczas nowiu księżyca.Przesunęła dłonią po zimnym policzku i pogładziłapiękne, ciemne włosy, tak podobne do Gerreona i jejwłasnych.Rysy twarzy brata złagodniały po śmierci, alezmarszczki powstałe w skutek trosk i zmartwieńpozostały na zawsze wyryte na młodej twarzy.- Nawet po śmierci wyglądasz na zasmuconego -powiedziała łagodnie.Naostrzony topór, błyszczący w świetle ognia leżałna łożu tuż obok ciała.Wyciągnęła dłoń, aby dotknąćbroni, ale w ostatniej chwili cofnęła ją.Było tonarzędzie śmierci i nie chciała mieć z nim nicwspólnego.Wojna była dla niej czymś niepotrzebnym,grą, w jaką bawią się mężczyzni z Reikdorfu, ale grąokrutną, która mogła mieć tylko jeden wynik.Gerreon siedział na stole naprzeciwko niej, chowającgłowę w ramionach i opłakując stratę blizniaczegobrata.Na swym łożu śmierci matka wyznała Ravennie,że starucha, która przyjmowała poród blizniakówprzepowiedziała jej, że braci będzie zawsze łączyłanierozerwalna więz, ale tylko jeden z nich przeżyje natyle długo, żeby poznać największą rozkosz inajwiększy ból.Nigdy nie rozmawiała o tym z Gerreonem, alezastanawiała się teraz, czy śmierć brata byłaby wobectego największym bólem, jakiego kiedykolwiek miałdoznać.Co w takim razie byłoby największą rozkoszą?Ravenna chciała utulić brata w ramionach i ukołysaćgo do snu, tak jak robiła to wiele razy w przeszłości,kiedy starsi chłopcy naśmiewali się z jego ładnejtwarzyczki i wątłej postury.Zdawała sobie jednaksprawę, że był to instynkt starszej siostry i tym razemnie pomogą tak proste środki.Podniosła się z klęczek i przemierzyła niską izbę.Dym z paleniska gromadził się pod sklepieniem,utrzymując ciepłe i suche powietrze w środku, ponieważw pomieszczeniu nie było otworu wentylacyjnego.Zwiszącego na żelaznych hakach nad paleniskiembulgoczącego kociołka unosił się zapach gotowanegomięsa, pochodzącego ze zwierząt z królewskiego stada.Jednakże Ravenna była przekonana, że strawa sięzmarnuje, ponieważ tej nocy żadne z nich nieprzejawiało apetytu.Wyciągnęła rękę i położyła dłoń na głowie brata,siadając tuż obok niego.Wbrew temu, co przed chwiląpomyślała, objęła chłopca i przyciągnęła do siebie.Gerreon powodowany naturalnym odruchem objął ją wtalii ramieniem, a ona zaczęła go delikatnie kołysać.- Już starczy - powiedziała cicho.- Nie potrzeba namwięcej łez w tym domu, Gerreonie.Przyciągniesz tylkozłe duchy, a twój brat na pewno nie chciałby, żebyostatnim dzwiękiem, jaki usłyszy przed wkroczeniem nadwór Ulryka, było twoje zawodzenie.- Nic na to nie poradzę - odpowiedział Gerreon,unosząc głowę z jej ramienia.Twarz miał mokrą izaczerwienioną od długotrwałego płaczu.Drugą ręką przetarł twarz i rzekł:- Mój brat nie żyje.- Wiem - powiedziała Ravenna.- Trinovantes byłtakże moim bratem, Gerreonie.- Ale dla mnie był blizniaczym bratem, nigdy niezrozumiesz, jak to jest stracić kogoś, kto jest jakbyczęścią ciebie.Kiedy coś się z nim działo, mogłem toczuć, tak jakby przytrafiało się mnie.- Trinovantes był wojownikiem - stwierdziłaspokojnie Ravenna.- Takie właśnie życie wybrał iwiedział, jakie się z nim wiąże ryzyko.- Nie! - rzucił ostro Gerreon.- Nie sądzę, żeby wybrałswoją śmierć.Trochę popytałem na ten temat.- Co to ma znaczyć?- To ma znaczyć, że Sigmar jest winny śmiercinaszego brata - warknął Gerreon.- Rozmawiałem zpowracającymi wojownikami i oni powiedzieli mi, że toSigmar wysłał Trinovantesa, aby ten bronił mostuAstofen.Wydał mu rozkaz, aby pod żadnym pozoremsię nie wycofywał.Czy to jest według ciebie wybór?Ravenna wypuściła brata z uścisku, aby położyć muręce na ramionach i obrócić w swoją stronę.Onarównież pragnęła się dowiedzieć, w jaki sposób zginąłTrinovantes, dlatego zapytała Pendraga i znała jużprawdę.- Nie, Gerreonie - powiedziała.- Trinovantesdobrowolnie zgłosił się do tej misji.Pytałam Pendraga ipowiedział mi dokładnie, co się wydarzyło.- Pendraga? No tak, oczywiście, że on będzie kryłswojego brata miecza, prawda? Złożył przysięgę lub cośpodobnego.Powie wszystko, aby go chronić.Nieprzyszło ci to do głowy?Ravenna potrząsnęła przecząco głową:- Pendragowi daleko do ideału, ale nie jest kłamcą i jamu wierzę.To zielonoskórzy zabili Trinovantesa, aSigmar pokonał ich przywódcę.Gerreon odepchnął od siebie siostrę i krzyknął:- Jak możesz go bronić w tej sytuacji?! Czy todlatego, że nie możesz się doczekać, żeby rozłożyćprzed nimi nogi? To o to chodzi?Ravenna wymierzyła mu siarczysty policzek,zostawiając na twarzy brata widoczny, czerwony ślad.- A więc to prawda - stwierdził i wtedy rękadziewczyny wysunęła się, by wymierzyć mu kolejnycios.Tym razem był jednak szybszy i zdążył ją złapać wżelaznym uścisku.- Nie rób tego - powiedział ostro.Ravennie po chwili udało się wyrwać dłoń z uściskubrata, podczas gdy on stał nieruchomo, zwijając dłoniew pięści, a żyły na szyi pulsowały mu ogniście na tlebladej skóry.Ravenna odskoczyła do tyłu przerażona tymwybuchem wściekłości.- Przepraszam za moje słowa, siostro - powiedziałwreszcie Gerreon.- Ale nie zmienię zdania.Sigmarzabił naszego brata i jest to tak pewne, jakby osobiściewbił mu włócznię w serce.Rozdział 4Bracia mieczaNad trawiastymi zboczami Wzgórza Wojownikówwiał zimny, przenikliwy wiatr i Ravenna musiałaciaśniej owinąć się zielonym płaszczem, obserwująckolumnę wojowników podążającą drogą, którawybiegała z Reikdorfu.Pochód prowadził Sigmar,odziany w błyszczącą brązową zbroję i żelazny hełm.Obok niego kroczył król, za którym z kolei stąpaliPendrag i Alfgeir; jeden z nich niósł sztandar Sigmara,drugi królewskie barwy.Odziani w zbroje wojownicy nieśli ciało jej brata namarach skonstruowanych z tarcz.Doczesne szczątkizmarłego przykrywał jego zielony sztandar.Ravennapoczuła ucisk w gardle na widok zwłok ukochanegobrata.Gerreon stał u jej lewego boku, coraz bardziejsztywny i spięty w miarę zbliżania się ku nim procesji.Obrzuciła go szybkim spojrzeniem.Przystojne rysy jegotwarzy stężały w tym momencie, jakby były wykute zkamienia.Miał dziś na sobie najlepszą koszulę zeszkarłatnej wełny, zrezygnował też z temblaka dlarannej ręki.Zdrową dłoń trzymał na głowicy mieczaprzypasanego u boku.Wyciągnęła rękę i zdjęła dłoń brata z rękojeścimiecza, chowając ją w swojej.Początkowo zmarszczyłbrwi, ale po chwili odprężył się, widząc smutek w jejoczach.- Nie martw się, siostro - powiedział.- Nie mamzamiaru zrobić nic głupiego.- Wcale o tym nie pomyślałam - skłamała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Teprzysięgi są niezwykle ważne, Sigmarze, najważniejsze.Dotrzymuj tych, które sam składasz, a inni podążą zatwym przykładem.Sigmar pokiwał głową ze zrozumieniem.Ravenna zapięła ostatni guzik opończy brata izacisnęła mocniej tasiemkę, a następnie wygładziłamiękką wełnę na piersi zmarłego.Ubrany w najlepszeszaty, Trinovantes spoczywał na tym samym łóżkupolowym, z którego zerwał się parę dni temu, abywyruszyć na bitwę.Ponieważ ich oboje rodzice nie żyli,to na nią przypadł obowiązek umycia ciała iprzygotowania go do złożenia do grobu, które miało sięodbyć następnej nocy podczas nowiu księżyca.Przesunęła dłonią po zimnym policzku i pogładziłapiękne, ciemne włosy, tak podobne do Gerreona i jejwłasnych.Rysy twarzy brata złagodniały po śmierci, alezmarszczki powstałe w skutek trosk i zmartwieńpozostały na zawsze wyryte na młodej twarzy.- Nawet po śmierci wyglądasz na zasmuconego -powiedziała łagodnie.Naostrzony topór, błyszczący w świetle ognia leżałna łożu tuż obok ciała.Wyciągnęła dłoń, aby dotknąćbroni, ale w ostatniej chwili cofnęła ją.Było tonarzędzie śmierci i nie chciała mieć z nim nicwspólnego.Wojna była dla niej czymś niepotrzebnym,grą, w jaką bawią się mężczyzni z Reikdorfu, ale grąokrutną, która mogła mieć tylko jeden wynik.Gerreon siedział na stole naprzeciwko niej, chowającgłowę w ramionach i opłakując stratę blizniaczegobrata.Na swym łożu śmierci matka wyznała Ravennie,że starucha, która przyjmowała poród blizniakówprzepowiedziała jej, że braci będzie zawsze łączyłanierozerwalna więz, ale tylko jeden z nich przeżyje natyle długo, żeby poznać największą rozkosz inajwiększy ból.Nigdy nie rozmawiała o tym z Gerreonem, alezastanawiała się teraz, czy śmierć brata byłaby wobectego największym bólem, jakiego kiedykolwiek miałdoznać.Co w takim razie byłoby największą rozkoszą?Ravenna chciała utulić brata w ramionach i ukołysaćgo do snu, tak jak robiła to wiele razy w przeszłości,kiedy starsi chłopcy naśmiewali się z jego ładnejtwarzyczki i wątłej postury.Zdawała sobie jednaksprawę, że był to instynkt starszej siostry i tym razemnie pomogą tak proste środki.Podniosła się z klęczek i przemierzyła niską izbę.Dym z paleniska gromadził się pod sklepieniem,utrzymując ciepłe i suche powietrze w środku, ponieważw pomieszczeniu nie było otworu wentylacyjnego.Zwiszącego na żelaznych hakach nad paleniskiembulgoczącego kociołka unosił się zapach gotowanegomięsa, pochodzącego ze zwierząt z królewskiego stada.Jednakże Ravenna była przekonana, że strawa sięzmarnuje, ponieważ tej nocy żadne z nich nieprzejawiało apetytu.Wyciągnęła rękę i położyła dłoń na głowie brata,siadając tuż obok niego.Wbrew temu, co przed chwiląpomyślała, objęła chłopca i przyciągnęła do siebie.Gerreon powodowany naturalnym odruchem objął ją wtalii ramieniem, a ona zaczęła go delikatnie kołysać.- Już starczy - powiedziała cicho.- Nie potrzeba namwięcej łez w tym domu, Gerreonie.Przyciągniesz tylkozłe duchy, a twój brat na pewno nie chciałby, żebyostatnim dzwiękiem, jaki usłyszy przed wkroczeniem nadwór Ulryka, było twoje zawodzenie.- Nic na to nie poradzę - odpowiedział Gerreon,unosząc głowę z jej ramienia.Twarz miał mokrą izaczerwienioną od długotrwałego płaczu.Drugą ręką przetarł twarz i rzekł:- Mój brat nie żyje.- Wiem - powiedziała Ravenna.- Trinovantes byłtakże moim bratem, Gerreonie.- Ale dla mnie był blizniaczym bratem, nigdy niezrozumiesz, jak to jest stracić kogoś, kto jest jakbyczęścią ciebie.Kiedy coś się z nim działo, mogłem toczuć, tak jakby przytrafiało się mnie.- Trinovantes był wojownikiem - stwierdziłaspokojnie Ravenna.- Takie właśnie życie wybrał iwiedział, jakie się z nim wiąże ryzyko.- Nie! - rzucił ostro Gerreon.- Nie sądzę, żeby wybrałswoją śmierć.Trochę popytałem na ten temat.- Co to ma znaczyć?- To ma znaczyć, że Sigmar jest winny śmiercinaszego brata - warknął Gerreon.- Rozmawiałem zpowracającymi wojownikami i oni powiedzieli mi, że toSigmar wysłał Trinovantesa, aby ten bronił mostuAstofen.Wydał mu rozkaz, aby pod żadnym pozoremsię nie wycofywał.Czy to jest według ciebie wybór?Ravenna wypuściła brata z uścisku, aby położyć muręce na ramionach i obrócić w swoją stronę.Onarównież pragnęła się dowiedzieć, w jaki sposób zginąłTrinovantes, dlatego zapytała Pendraga i znała jużprawdę.- Nie, Gerreonie - powiedziała.- Trinovantesdobrowolnie zgłosił się do tej misji.Pytałam Pendraga ipowiedział mi dokładnie, co się wydarzyło.- Pendraga? No tak, oczywiście, że on będzie kryłswojego brata miecza, prawda? Złożył przysięgę lub cośpodobnego.Powie wszystko, aby go chronić.Nieprzyszło ci to do głowy?Ravenna potrząsnęła przecząco głową:- Pendragowi daleko do ideału, ale nie jest kłamcą i jamu wierzę.To zielonoskórzy zabili Trinovantesa, aSigmar pokonał ich przywódcę.Gerreon odepchnął od siebie siostrę i krzyknął:- Jak możesz go bronić w tej sytuacji?! Czy todlatego, że nie możesz się doczekać, żeby rozłożyćprzed nimi nogi? To o to chodzi?Ravenna wymierzyła mu siarczysty policzek,zostawiając na twarzy brata widoczny, czerwony ślad.- A więc to prawda - stwierdził i wtedy rękadziewczyny wysunęła się, by wymierzyć mu kolejnycios.Tym razem był jednak szybszy i zdążył ją złapać wżelaznym uścisku.- Nie rób tego - powiedział ostro.Ravennie po chwili udało się wyrwać dłoń z uściskubrata, podczas gdy on stał nieruchomo, zwijając dłoniew pięści, a żyły na szyi pulsowały mu ogniście na tlebladej skóry.Ravenna odskoczyła do tyłu przerażona tymwybuchem wściekłości.- Przepraszam za moje słowa, siostro - powiedziałwreszcie Gerreon.- Ale nie zmienię zdania.Sigmarzabił naszego brata i jest to tak pewne, jakby osobiściewbił mu włócznię w serce.Rozdział 4Bracia mieczaNad trawiastymi zboczami Wzgórza Wojownikówwiał zimny, przenikliwy wiatr i Ravenna musiałaciaśniej owinąć się zielonym płaszczem, obserwująckolumnę wojowników podążającą drogą, którawybiegała z Reikdorfu.Pochód prowadził Sigmar,odziany w błyszczącą brązową zbroję i żelazny hełm.Obok niego kroczył król, za którym z kolei stąpaliPendrag i Alfgeir; jeden z nich niósł sztandar Sigmara,drugi królewskie barwy.Odziani w zbroje wojownicy nieśli ciało jej brata namarach skonstruowanych z tarcz.Doczesne szczątkizmarłego przykrywał jego zielony sztandar.Ravennapoczuła ucisk w gardle na widok zwłok ukochanegobrata.Gerreon stał u jej lewego boku, coraz bardziejsztywny i spięty w miarę zbliżania się ku nim procesji.Obrzuciła go szybkim spojrzeniem.Przystojne rysy jegotwarzy stężały w tym momencie, jakby były wykute zkamienia.Miał dziś na sobie najlepszą koszulę zeszkarłatnej wełny, zrezygnował też z temblaka dlarannej ręki.Zdrową dłoń trzymał na głowicy mieczaprzypasanego u boku.Wyciągnęła rękę i zdjęła dłoń brata z rękojeścimiecza, chowając ją w swojej.Początkowo zmarszczyłbrwi, ale po chwili odprężył się, widząc smutek w jejoczach.- Nie martw się, siostro - powiedział.- Nie mamzamiaru zrobić nic głupiego.- Wcale o tym nie pomyślałam - skłamała [ Pobierz całość w formacie PDF ]