[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brittany dlatego, że naskarżyłam jej matce.Pani Hauser odebrałajej zestaw do karaoke i zabroniła oglądać telewizję.A Mary Kayignorowała mnie dlatego, że.No cóż, dlatego że w jej urodzinypowiedziałam Scottowi Stamphleyowi, że się przeprowadzam,chociaż obiecywałam, że tego nie zrobię.- Ale lady Serenie Archibald nic się nie stało? - zapytałamCourtney.- Och, nie - zapewniła Courtney.- No, futerko ma całesfilcowane i brudne, bo wałęsała się po krzakach i wlazła w jakieśosty.Siedziała na frontowej werandzie, kiedy pani Hauser wyszłapo gazetę.Nic jej nie było, tylko naprawdę zgłodniała.Ale nic jejnie było.Pani Hauser zabierają teraz do fryzjera dla zwierząt,żeby powyczesywać te rzepy.I mówi, że niedługo będzie jaknowa.Ogromnie mi ulżyło, kiedy to usłyszałam.Nic mnie nieobchodziła ta druga sprawa.To znaczy, że Brittany i Mary Kay sięteraz do mnie nie odzywają.Prawdę mówiąc, po tym, co się stałou Hauserów, z żadną z nich i tak już nie chciałabym się przyjaznić.- Zostanę twoją najlepszą przyjaciółką, Ally - zaoferowałaCourtney.- Przynajmniej, dopóki się nie wyprowadzisz.- Hm - mruknęłam.- Dobrze.Bo niegrzecznie jest odmawiać komuś, kto mówi, że chcezostać twoją najlepszą przyjaciółką.A jeszcze bardziej niegrzeczne było to, co zrobiły Mary Kay iBrittany pózniej tego samego dnia.Podeszły do mnie w sali zajęćplastycznych, gdzie wycinałam na płytce linoleum rysunekMarvina żebrzącego o kość.- Ależ tu coś śmierdzi - parsknęła Mary Kay.- Hm.- dodała Brittany.- To chyba Ally.Ally Zmierdziuszekśmierdzi.Jak każdy kapuś!To naprawdę zabolało.Ale nie zamierzałam płakać ani nic.Aprzynajmniej, nie przy nich.Bo jeśli płaczesz, kiedy ludzie cięobrażają, dajesz im dokładnie to, czego chcieli.Wygrywają, bowiedzą, że zrobili ci przykrość.Udawaj, że nic cię nie rusza, akiedy ktoś cię obraża, nie płacz.W ten sposób to ty wygrywasz.To też zasada.Więc nadal pracowałam nad swoim projektem iodpowiedziałam bardzo spokojnie, jakbym się nimi obiemazupełnie nie przejmowała:- Aał.Ależ jesteście dorosłe, obydwie.- Taa, jasne - powiedziała Brittany - A ty to niby jesteś? Wgłowie mi się nie mieści, że naskarżyłaś mojej matce na tę zabawęw panią bizneswoman!- A mnie się nie mieści w głowie, że mogłaś wsadzać kota dowalizki! - odpaliłam.- A ty prowadzisz księgę zasad! - oskarżycielsko rzuciłaBrittany.Tak byłam zaszokowana jej słowami, że zapomniałam, żemam udawać, że mnie to nie rusza.O mało nie zacięłam siędłutem w palec.- Coś ty powiedziała?- Tak, właśnie! - Brittany uśmiechnęła się wrednie.- Jesteś ażtakim dziwadłem, że musisz zapisywać sobie zasady, żebywiedzieć, jak się masz zachowywać.To naprawdę żałosne.Wiesz,prawie mi cię żal.Przeniosłam urażone spojrzenie na Mary Kay, która stała obokBrittany.Miała niewyrazną minę.O ile można było wnioskowaćcoś ze sposobu, w jaki wpatrywała się we własne buty.- Powiedziałaś jej? - wychrypiałam.- O mojej księdze zasad?Mary Kay potarła nosem o ramię, unikając mojego wzroku.Alezanim zdążyła powiedzieć, odezwała się Brittany:- Oczywiście, że mi powiedziała o tej twojej głupiej księdzezasad. Nigdy nie jedz niczego czerwonego ? O rany.Co ty sobiewyobrażasz? Wiesz, jaką zasadę powinnaś sobie wpisać do tejswojej książeczki, Ally Zmierdziuszku? Zasadę, że nie wolnodonosić.Bardzo się cieszę, że się przeprowadzasz, bo nie będziesznam dłużej zasmradzała klasy, ty donosicielu! A ty się cieszysz, żeona się przenosi, Mary Kay?- Och, tak - potwierdziła Mary Kay, nagle się ożywiając.-Bardzo się cieszę, że teraz to ty jesteś moją najlepsząprzyjaciółką, Brittany.- Ja też.- Brittany objęła Mary Kay za szyję.W tym momencie zdałam sobie sprawę, że inni słuchają naszejrozmowy i że ta rozmowa ich niezwykle ciekawi.Mówiąc inni ,mam na myśli pozostałe osoby przy naszym stole.Jedną z nich był Scott Stamphley [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Brittany dlatego, że naskarżyłam jej matce.Pani Hauser odebrałajej zestaw do karaoke i zabroniła oglądać telewizję.A Mary Kayignorowała mnie dlatego, że.No cóż, dlatego że w jej urodzinypowiedziałam Scottowi Stamphleyowi, że się przeprowadzam,chociaż obiecywałam, że tego nie zrobię.- Ale lady Serenie Archibald nic się nie stało? - zapytałamCourtney.- Och, nie - zapewniła Courtney.- No, futerko ma całesfilcowane i brudne, bo wałęsała się po krzakach i wlazła w jakieśosty.Siedziała na frontowej werandzie, kiedy pani Hauser wyszłapo gazetę.Nic jej nie było, tylko naprawdę zgłodniała.Ale nic jejnie było.Pani Hauser zabierają teraz do fryzjera dla zwierząt,żeby powyczesywać te rzepy.I mówi, że niedługo będzie jaknowa.Ogromnie mi ulżyło, kiedy to usłyszałam.Nic mnie nieobchodziła ta druga sprawa.To znaczy, że Brittany i Mary Kay sięteraz do mnie nie odzywają.Prawdę mówiąc, po tym, co się stałou Hauserów, z żadną z nich i tak już nie chciałabym się przyjaznić.- Zostanę twoją najlepszą przyjaciółką, Ally - zaoferowałaCourtney.- Przynajmniej, dopóki się nie wyprowadzisz.- Hm - mruknęłam.- Dobrze.Bo niegrzecznie jest odmawiać komuś, kto mówi, że chcezostać twoją najlepszą przyjaciółką.A jeszcze bardziej niegrzeczne było to, co zrobiły Mary Kay iBrittany pózniej tego samego dnia.Podeszły do mnie w sali zajęćplastycznych, gdzie wycinałam na płytce linoleum rysunekMarvina żebrzącego o kość.- Ależ tu coś śmierdzi - parsknęła Mary Kay.- Hm.- dodała Brittany.- To chyba Ally.Ally Zmierdziuszekśmierdzi.Jak każdy kapuś!To naprawdę zabolało.Ale nie zamierzałam płakać ani nic.Aprzynajmniej, nie przy nich.Bo jeśli płaczesz, kiedy ludzie cięobrażają, dajesz im dokładnie to, czego chcieli.Wygrywają, bowiedzą, że zrobili ci przykrość.Udawaj, że nic cię nie rusza, akiedy ktoś cię obraża, nie płacz.W ten sposób to ty wygrywasz.To też zasada.Więc nadal pracowałam nad swoim projektem iodpowiedziałam bardzo spokojnie, jakbym się nimi obiemazupełnie nie przejmowała:- Aał.Ależ jesteście dorosłe, obydwie.- Taa, jasne - powiedziała Brittany - A ty to niby jesteś? Wgłowie mi się nie mieści, że naskarżyłaś mojej matce na tę zabawęw panią bizneswoman!- A mnie się nie mieści w głowie, że mogłaś wsadzać kota dowalizki! - odpaliłam.- A ty prowadzisz księgę zasad! - oskarżycielsko rzuciłaBrittany.Tak byłam zaszokowana jej słowami, że zapomniałam, żemam udawać, że mnie to nie rusza.O mało nie zacięłam siędłutem w palec.- Coś ty powiedziała?- Tak, właśnie! - Brittany uśmiechnęła się wrednie.- Jesteś ażtakim dziwadłem, że musisz zapisywać sobie zasady, żebywiedzieć, jak się masz zachowywać.To naprawdę żałosne.Wiesz,prawie mi cię żal.Przeniosłam urażone spojrzenie na Mary Kay, która stała obokBrittany.Miała niewyrazną minę.O ile można było wnioskowaćcoś ze sposobu, w jaki wpatrywała się we własne buty.- Powiedziałaś jej? - wychrypiałam.- O mojej księdze zasad?Mary Kay potarła nosem o ramię, unikając mojego wzroku.Alezanim zdążyła powiedzieć, odezwała się Brittany:- Oczywiście, że mi powiedziała o tej twojej głupiej księdzezasad. Nigdy nie jedz niczego czerwonego ? O rany.Co ty sobiewyobrażasz? Wiesz, jaką zasadę powinnaś sobie wpisać do tejswojej książeczki, Ally Zmierdziuszku? Zasadę, że nie wolnodonosić.Bardzo się cieszę, że się przeprowadzasz, bo nie będziesznam dłużej zasmradzała klasy, ty donosicielu! A ty się cieszysz, żeona się przenosi, Mary Kay?- Och, tak - potwierdziła Mary Kay, nagle się ożywiając.-Bardzo się cieszę, że teraz to ty jesteś moją najlepsząprzyjaciółką, Brittany.- Ja też.- Brittany objęła Mary Kay za szyję.W tym momencie zdałam sobie sprawę, że inni słuchają naszejrozmowy i że ta rozmowa ich niezwykle ciekawi.Mówiąc inni ,mam na myśli pozostałe osoby przy naszym stole.Jedną z nich był Scott Stamphley [ Pobierz całość w formacie PDF ]