X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A oto moja Marian - powiedział, wskazując na Megan, którejsuknia była z tego samego zielonego materiału, co jego marynarka.- A więc ruszamy - pośpieszał ich sir William.- Wracam zachwilę, proszę państwa, z tłustym byczkiem na koncie.- Dopadnę swej zdobyczy wcześniej niż pan - odparł Edmund.Podał ramię Megan i wyruszyli w przeciwnym kierunku niż lord.- Dokąd idziemy? - spytała, gdy szli w stronę południowej ścianydomu. - Jak najdalej od sir Williama.Jest w takim nastroju, że będziestrzelał do wszystkiego, co się rusza.- Za to ty jesteś w wesołymnastroju.- Dlaczego nie? Dziś rozpoczynam nowe życie.Strumień byłdość szeroki, gdyż ostatnio padały spore deszcze.przecięli go,przechodząc starym kamiennym mostkiem na wschód od bramy iskierowali się pod górę.Zbocze było łagodne i wkrótce otoczył ichlas.- Musisz mi powiedzieć, co mam robić - odezwała się Megan,przerywając milczenie.- Skąd będziemy wiedzieć, gdzie znalezćsarnę?Edmund zaśmiał się i wziął ją za rękę, żeby pomóc żonie wmarszu.Twarz miał zarumienioną.- Trochę wyżej jest polanka, na której zwykle się pasą.Niedawnoznalazłem tam trop.Megan potknęła się, ale Edmund zacisnął palce na jej dłoni.- Chodz prędzej.Nie chcemy przecież, żeby sir William naspokonał.Nie wybrał ścieżki, którą znała, i straciła już orientację, odkądweszli do lasu.Może Edmund myślał o innej łączce.Ale PolanaTomana była miejscem, które mogły odwiedzać zwierzęta - zaciszna,ze świeżą wodą i gęstą trawą.Megan pozwoliła się prowadzić Edmundowi.Zciskał jej rękęmocno, aż do bólu.Nie zdawała sobie z tego dokładnie sprawy, gdyżmyślała o miejscu, w którym znajdą się za chwilę.Nie była na polanieod owej nocy, a teraz podążała tam w towarzystwie Edmunda, nieuszli dużo dalej, gdy nieco niżej usłyszeli za sobą głośny szelest, jakgdyby jakieś duże zwierzę podążało w ich stronę.Edmund zdjął rękężony i odwrócił się - w prześwitującym przez jesienne liście słońcuwyglądał niczym święty na witrażu.- Co to? - spytała szeptem Megan.- Idzie prosto na nas!Z różnokolorowej gęstwiny wychynęła, jak postać ze starejlegendy, mała figurka, cała brązowa: suknia, włosy, opalona twarz.- Namyśliłam się - powiedziała zdyszana Jane.- Ja będę dzisiajtwoim giermkiem.- Co, do diabła.- zaczął Edmund.- Megan jest gospodynią, więc powinna zająć się gośćmi.Zamknę oczy, kiedy biedna sarna będzie padała, ale Megan też by tak zrobiła.Nie masz nic przeciwko temu, Edmundzie? Nie widzępowodu, dla którego nie mogłabym przysłużyć ci się równie dobrze,jak Megan, prawda?- Chyba nie - odparł wręcz nieuprzejmie.- No, Jane, zrujnowałaśwszystkie moje plany.- Ach tak?- Ale skoro już tu jesteś, chodz.- Wobec tego poniosę strzelbę.Edmund wręczył jej broń.- Uważaj z tym.A teraz się pośpiesz, bo już i tak zmarnowałemprzez ciebie dużo czasu.Ruszył naprzód.Pod Megan ugięły się nogi, czuła głęboką ulgę iwdzięczność.Wrażliwość Jane była niewiarygodna.Musiała sięzorientować, dokąd Edmund ją prowadzi i postanowiła zaoszczędzićbratowej wstydu i bólu oglądania miejsca przestępstwa w obecnościjego ofiary.- Jane, kochanie.- zaczęła cicho.- Ciii - przerwała jej.- Wracaj szybko, Megan.Idz prosto i nieczekaj na nas.Obiecujesz?- Oczywiście, ale dlaczego ty.- Dosyć.Idz już!Ruszyła za Edmundem, nie oglądając się na bratową.VTo gość wygrał zakład.Wracając, Megan usłyszała kilka strzałówroznoszących się echem w dolince.Trudno było je policzyć i określićdokładny kierunek, z którego pochodziły, ale kiedy była na mostku,rozległ się umówiony sygnał i nie miała wątpliwości, skąd dochodził.Zmarszczyła brwi.Edmund zle zniesie przegraną, a sir William niebędzie szlachetnym zwycięzcą.Krótko po powrocie, gdy zdążyła się już przebrać i dołączyć dopozostałych, zobaczyła niską, krępą postać, maszerującą przeztrawnik.Sir William przyjął gratulacje i komplementy z zadowolonymuśmieszkiem, ale nie mógł się doczekać Edmunda, żeby go pobić.Spoglądał niecierpliwie na kieszonkowy zegarek, aż w końcuwykrzyknął:- Niech go licho! Przecież musiał słyszeć mój sygnał.Co gozatrzymuje?- Może będzie się czuł mniej zawstydzony pańską wygraną, jeślitakże przyniesie sarnę - zaczął się zastanawiać jeden z gości, ja, bym nie zniósł, gdybym miał się pojawić przed panem z pustymi rękami,sir - zachichotał.- Ale nie tak się umawialiśmy - narzekał sir William.- O, chybajuż idzie.Sporo czasu mu to zabrało.Mimo wprawy w strzelaniu wzrok go już zawodził.Kiedy Meganspojrzała w tym kierunku, rozpoznała Jane.Była sama, szła bardzowolno, zatrzymując się po każdym kroku.Megan zerwała się gdyżopanowało ją przeczucie jakiegoś nieszczęścia.- Coś się stało -powiedziała i pobiegła na spotkanie szwagierki.Podążyło za nią kilkupanów, poruszonych jej niepokojem.Jane zatrzymała się na ichwidok.Stała w bezruchu, z opuszczonymi rękami i martwą twarząlalki.Megan schwyciła ją za ramiona.- Co się stało, Jane? Jesteś ranna?- Ja nie - odrzekła.- Ale zdarzył się wypadek.Zmiertelny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.