[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gruntem wstrząsnęły konwulsje bombardowania przezprzypadkowe odłamki, a twarz księżyca rozjarzyła się niczym pole bitwy na niebie&Jansson poruszyła się i po chwili usiadła.Sally postawiła dzbanek kawy na niewielkimstojaku nad ogniem, więc teraz Jansson z wdzięcznością przyjęła kubek.Chwyciła go obiemadłońmi w rękawiczkach i sennie spojrzała w niebo. Co jest nie tak z księżycem? spytała. Jesteśmy blisko Szczeliny.To jest nie tak.Jansson kiwnęła głową.Wypiła łyk kawy. Słuchaj, zanim tam dojdziemy& Wyobraz sobie, że jestem głupią gliną, która lepiej sięzna na plamach krwi i pijakach niż na kosmologii i statkach kosmicznych.Czym właściwie jestta Szczelina? I co ma wspólnego z kosmicznymi kadetami? Szczelina to przerwa w Długiej Ziemi.Widzisz, te alternatywne Ziemie ciągną się bezkońca, o ile nam dzisiaj wiadomo, i wszystkie są ogólnie do siebie podobne, choć różnią sięszczegółami.Ale Szczelina to jedyne miejsce, jakie do tej pory udało nam się znalezć, gdzieZiemi w ogóle nie ma.Gdybyś tam przekroczyła, zaczęłabyś dryfować w próżni.Nastąpiłozderzenie.Wielki głaz zjawił się tutaj z wizytą: asteroida, kometa czy może uwolniony księżyc.Kosmiczni kadeci nazywają ten hipotetyczny obiekt Bellosem. Czemu Bellosem?Sally wzruszyła ramionami. Odwołanie do jakiegoś głupiego filmu, podejrzewam.Joshua mógłby wiedzieć.ALobsang pewnie ma ten film& Wszystko, co może się zdarzyć, gdzieś się zdarzyć musi, zgadzasię? Bellos czy jego kopie wypłynęły z ciemności i bezpiecznie minęły niezliczone miliardyZiemi.Kilka Ziemi, jak ta tutaj, znalazło się tak blisko, że zasypały je odłamki i doznałyrozmaitych szkód. Na przykład jakich? Jak ten bryzg nowych kraterów na Księżycu.Jak zdarcie z Ziemi dużej częściatmosfery.Albo zmiana pozycji biegunów.Albo zakłócenie dryfu kontynentalnego.Ogólniemówiąc, wybicie dinozaurów wyglądało przy tym jak bójka uliczna.Ale cała planeta nie uległarozbiciu.Jansson pokiwała głową. Już widzę, do czego zmierza ta opowieść.A jedna Ziemia& Jedna Ziemia została całkiem usunięta.Jansson gwizdnęła.Taka wizja chyba ją przeraziła. Mogło trafić na nas mruknęła. Ziemia Podstawowa leżała daleko po drugiej stronie krzywej prawdopodobieństwa. Tak, ale gdyby nie& Nawet gdybyśmy żyli na którymś z tych bliskich światów& Trzęsienia ziemi, fale pływowe i takie tam zabawy.Aha, zima pyłowa pewnie wybiłabynas wszystkich.A raczej naszych przodków naczelnych, to było dawno. Paskudnie. Nie, to tylko statystyka.Zdarzyło się i tyle. Sally dolała jej kawy. Teraz by niemogło się zdarzyć.Nie w taki sposób.To znaczy, ludzkość by nie zniknęła.Rozprzestrzeniliśmysię.Długa Ziemia to nasza polisa ubezpieczeniowa.Nawet Bellos nie mógłby nas zlikwidować, Rozumiem.A ta Szczelina jest użyteczna, ponieważ& ? Ponieważ możesz zwyczajnie przekroczyć w kosmos.Rozumiesz, na świecie Szczelinaminus jeden wkładasz skafander, przekraczasz& i gotowe, spokojnie orbitujesz wokół Słońca.Niepotrzebna ci rakieta wielkości drapacza chmur, która ma pokonać ziemską grawitację, bo tamnie ma Ziemi.A kiedy już się znajdziesz w kosmosie, możesz polecieć, gdzie zechcesz.Wkażdym razie takie jest marzenie.Wolny dostęp do przestrzeni.Jansson opadała już głowa. Nie mogę się doczekać, żeby to zobaczyć.Rano, tak? Rano.Ty śpij, a ja postawię namiot, zanim się zrobi ciemno.Głodna jesteś? Nie, dzięki.I wzięłam leki. Jansson znów się położyła i naciągnęła na siebie koce. No to dobranoc. Dobranoc, Sally.Jansson znowu osunęła się w sen.Sally usiadła w milczeniu być może jedynaprzytomna i świadoma osoba na całej planecie.Kiedy przygasło światło dnia, a pojaśniał poobijany księżyc, poczuła się, jakby ktośzburzył mur wokół jej umysłu.Pejzaż ciągnące się przed nią trawiaste zbocze zdawał sięzyskiwać głębię, niemal widoczną odmienność.Ta głębia była bezdenna, wielowymiarowa,nieskończona.Sally śniła kiedyś, że umie latać.To absurdalnie proste, trzeba tylko wyskoczyć wpowietrze, a potem podskoczyć znowu, kiedy będzie już w górze.Teraz ogarnęło ją kusząceuczucie, że jeśli tylko pozna tę sztuczkę, może przekroczyć stąd, ale nie w jeden świat naraz,tylko na całą Długą Ziemię, na tę wstęgę światów, wszystkie równocześnie.Samo powietrzewokół wydawało się mrowić energią, ziemia była niematerialna jak dym&Ale wtedy Jansson zakaszlała i jęknęła cicho przez sen.W tym momencie urwał się odlotSally w nieskończoność. ROZDZIAA 32Załoga Franklina powoli przyzwyczajała się do trolli na pokładzie.Nie odnosiło się to jednak do wszystkich odwiedzanych kolonii.New Melfield byłoniezbyt czystą i niezbyt atrakcyjną osadą rolniczą w Pasie Uprawnym.Kiedy Franklin opuściłsię nad ziemią, zjawiło się całe miasteczko i mieszkańcy wydawali się zaskoczeni, kiedy poopuszczonym trapie za ludzmi zeszła też rodzina trolli.Trolle i marynarze spacerowali po okolicy, gdy tymczasem Maggie gawędziła zmiejscowym burmistrzem, przeglądała dokumenty z Podstawowej i ogólnie starała się jakoś gorozluznić.Chyba tego potrzebował z dostarczonych jej informacji wynikało, że ta osada tokolejne nieprzyjemne miejsce, gdzie panuje niechęć do trolli, nie wspominając już o ludziach iinnych durnych zwierzętach.No cóż, zmiana musi przychodzić stopniowo.Przed południem zatem burmistrz miał w swoim gabinecie trzy trolle, siedzące nawet nakrzesłach trolle uwielbiały krzesła, zwłaszcza obrotowe.A kiedy Maggie dopiła kawę, którązostała poczęstowana, powiedziała wyraznie: Pozmywaj, Carl.Młody troll, trzymając kubek jak bezcenne dziedzictwo, rozejrzał się, zauważył drzwi doekspresu i zlewu w sąsiednim pomieszczeniu, starannie wymył kubek w zlewie i ostrożnieustawił na suszarce.Potem wrócił do Maggie, która dała mu miętówkę.Burmistrz przyglądał się temu w tępym oszołomieniu.Był to pierwszy z kilku kolejnych dni w tym miasteczku, dni poświęconych zdobywaniuserc i umysłów.Młodsze dzieciaki prowadzono na wycieczki po Franklinie , skąd po razpierwszy w życiu mogły zobaczyć z góry swoje domy.Starsze dzieci pod ścisłym nadzorem bawiły się z trollami.Ale drugiego dnia ogłoszono alarm dla całej załogi, bo na niebie nad New Melfieldpojawił się drugi twain.Był to statek handlowy.Wieczorem kapitan z pierwszym oficerem przybyli na Franklina i spotkali się z Maggie w kajucie przy stanowisku dowodzenia.I przynieśli paczkę.Maggie zerknęła na Nathana Bossa, który ich wprowadził. Przeskanowaliśmy pakunek zapewnił. Jest czysty.Kapitan drugiego sterowca, młody i z nadwagą, uśmiechnął się do Maggie. Jest pani bardzo ważną osobą, pani kapitan.Musiałem mocno zboczyć z trasy, żeby topani dostarczyć.Ma pani zapewnienie samego Douglasa Blacka& Douglasa Blacka? Z Korporacji Blacka? Tego&O rany, pomyślała Maggie.Sally Linsay naprawdę ma niezłe kontakty. Tak, pani kapitan.Ten pan Black gwarantuje, że nic w tej przesyłce nie zaszkodzi anipani, ani Benjaminowi Franklinowi.Instrukcje znajdują się wewnątrz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Gruntem wstrząsnęły konwulsje bombardowania przezprzypadkowe odłamki, a twarz księżyca rozjarzyła się niczym pole bitwy na niebie&Jansson poruszyła się i po chwili usiadła.Sally postawiła dzbanek kawy na niewielkimstojaku nad ogniem, więc teraz Jansson z wdzięcznością przyjęła kubek.Chwyciła go obiemadłońmi w rękawiczkach i sennie spojrzała w niebo. Co jest nie tak z księżycem? spytała. Jesteśmy blisko Szczeliny.To jest nie tak.Jansson kiwnęła głową.Wypiła łyk kawy. Słuchaj, zanim tam dojdziemy& Wyobraz sobie, że jestem głupią gliną, która lepiej sięzna na plamach krwi i pijakach niż na kosmologii i statkach kosmicznych.Czym właściwie jestta Szczelina? I co ma wspólnego z kosmicznymi kadetami? Szczelina to przerwa w Długiej Ziemi.Widzisz, te alternatywne Ziemie ciągną się bezkońca, o ile nam dzisiaj wiadomo, i wszystkie są ogólnie do siebie podobne, choć różnią sięszczegółami.Ale Szczelina to jedyne miejsce, jakie do tej pory udało nam się znalezć, gdzieZiemi w ogóle nie ma.Gdybyś tam przekroczyła, zaczęłabyś dryfować w próżni.Nastąpiłozderzenie.Wielki głaz zjawił się tutaj z wizytą: asteroida, kometa czy może uwolniony księżyc.Kosmiczni kadeci nazywają ten hipotetyczny obiekt Bellosem. Czemu Bellosem?Sally wzruszyła ramionami. Odwołanie do jakiegoś głupiego filmu, podejrzewam.Joshua mógłby wiedzieć.ALobsang pewnie ma ten film& Wszystko, co może się zdarzyć, gdzieś się zdarzyć musi, zgadzasię? Bellos czy jego kopie wypłynęły z ciemności i bezpiecznie minęły niezliczone miliardyZiemi.Kilka Ziemi, jak ta tutaj, znalazło się tak blisko, że zasypały je odłamki i doznałyrozmaitych szkód. Na przykład jakich? Jak ten bryzg nowych kraterów na Księżycu.Jak zdarcie z Ziemi dużej częściatmosfery.Albo zmiana pozycji biegunów.Albo zakłócenie dryfu kontynentalnego.Ogólniemówiąc, wybicie dinozaurów wyglądało przy tym jak bójka uliczna.Ale cała planeta nie uległarozbiciu.Jansson pokiwała głową. Już widzę, do czego zmierza ta opowieść.A jedna Ziemia& Jedna Ziemia została całkiem usunięta.Jansson gwizdnęła.Taka wizja chyba ją przeraziła. Mogło trafić na nas mruknęła. Ziemia Podstawowa leżała daleko po drugiej stronie krzywej prawdopodobieństwa. Tak, ale gdyby nie& Nawet gdybyśmy żyli na którymś z tych bliskich światów& Trzęsienia ziemi, fale pływowe i takie tam zabawy.Aha, zima pyłowa pewnie wybiłabynas wszystkich.A raczej naszych przodków naczelnych, to było dawno. Paskudnie. Nie, to tylko statystyka.Zdarzyło się i tyle. Sally dolała jej kawy. Teraz by niemogło się zdarzyć.Nie w taki sposób.To znaczy, ludzkość by nie zniknęła.Rozprzestrzeniliśmysię.Długa Ziemia to nasza polisa ubezpieczeniowa.Nawet Bellos nie mógłby nas zlikwidować, Rozumiem.A ta Szczelina jest użyteczna, ponieważ& ? Ponieważ możesz zwyczajnie przekroczyć w kosmos.Rozumiesz, na świecie Szczelinaminus jeden wkładasz skafander, przekraczasz& i gotowe, spokojnie orbitujesz wokół Słońca.Niepotrzebna ci rakieta wielkości drapacza chmur, która ma pokonać ziemską grawitację, bo tamnie ma Ziemi.A kiedy już się znajdziesz w kosmosie, możesz polecieć, gdzie zechcesz.Wkażdym razie takie jest marzenie.Wolny dostęp do przestrzeni.Jansson opadała już głowa. Nie mogę się doczekać, żeby to zobaczyć.Rano, tak? Rano.Ty śpij, a ja postawię namiot, zanim się zrobi ciemno.Głodna jesteś? Nie, dzięki.I wzięłam leki. Jansson znów się położyła i naciągnęła na siebie koce. No to dobranoc. Dobranoc, Sally.Jansson znowu osunęła się w sen.Sally usiadła w milczeniu być może jedynaprzytomna i świadoma osoba na całej planecie.Kiedy przygasło światło dnia, a pojaśniał poobijany księżyc, poczuła się, jakby ktośzburzył mur wokół jej umysłu.Pejzaż ciągnące się przed nią trawiaste zbocze zdawał sięzyskiwać głębię, niemal widoczną odmienność.Ta głębia była bezdenna, wielowymiarowa,nieskończona.Sally śniła kiedyś, że umie latać.To absurdalnie proste, trzeba tylko wyskoczyć wpowietrze, a potem podskoczyć znowu, kiedy będzie już w górze.Teraz ogarnęło ją kusząceuczucie, że jeśli tylko pozna tę sztuczkę, może przekroczyć stąd, ale nie w jeden świat naraz,tylko na całą Długą Ziemię, na tę wstęgę światów, wszystkie równocześnie.Samo powietrzewokół wydawało się mrowić energią, ziemia była niematerialna jak dym&Ale wtedy Jansson zakaszlała i jęknęła cicho przez sen.W tym momencie urwał się odlotSally w nieskończoność. ROZDZIAA 32Załoga Franklina powoli przyzwyczajała się do trolli na pokładzie.Nie odnosiło się to jednak do wszystkich odwiedzanych kolonii.New Melfield byłoniezbyt czystą i niezbyt atrakcyjną osadą rolniczą w Pasie Uprawnym.Kiedy Franklin opuściłsię nad ziemią, zjawiło się całe miasteczko i mieszkańcy wydawali się zaskoczeni, kiedy poopuszczonym trapie za ludzmi zeszła też rodzina trolli.Trolle i marynarze spacerowali po okolicy, gdy tymczasem Maggie gawędziła zmiejscowym burmistrzem, przeglądała dokumenty z Podstawowej i ogólnie starała się jakoś gorozluznić.Chyba tego potrzebował z dostarczonych jej informacji wynikało, że ta osada tokolejne nieprzyjemne miejsce, gdzie panuje niechęć do trolli, nie wspominając już o ludziach iinnych durnych zwierzętach.No cóż, zmiana musi przychodzić stopniowo.Przed południem zatem burmistrz miał w swoim gabinecie trzy trolle, siedzące nawet nakrzesłach trolle uwielbiały krzesła, zwłaszcza obrotowe.A kiedy Maggie dopiła kawę, którązostała poczęstowana, powiedziała wyraznie: Pozmywaj, Carl.Młody troll, trzymając kubek jak bezcenne dziedzictwo, rozejrzał się, zauważył drzwi doekspresu i zlewu w sąsiednim pomieszczeniu, starannie wymył kubek w zlewie i ostrożnieustawił na suszarce.Potem wrócił do Maggie, która dała mu miętówkę.Burmistrz przyglądał się temu w tępym oszołomieniu.Był to pierwszy z kilku kolejnych dni w tym miasteczku, dni poświęconych zdobywaniuserc i umysłów.Młodsze dzieciaki prowadzono na wycieczki po Franklinie , skąd po razpierwszy w życiu mogły zobaczyć z góry swoje domy.Starsze dzieci pod ścisłym nadzorem bawiły się z trollami.Ale drugiego dnia ogłoszono alarm dla całej załogi, bo na niebie nad New Melfieldpojawił się drugi twain.Był to statek handlowy.Wieczorem kapitan z pierwszym oficerem przybyli na Franklina i spotkali się z Maggie w kajucie przy stanowisku dowodzenia.I przynieśli paczkę.Maggie zerknęła na Nathana Bossa, który ich wprowadził. Przeskanowaliśmy pakunek zapewnił. Jest czysty.Kapitan drugiego sterowca, młody i z nadwagą, uśmiechnął się do Maggie. Jest pani bardzo ważną osobą, pani kapitan.Musiałem mocno zboczyć z trasy, żeby topani dostarczyć.Ma pani zapewnienie samego Douglasa Blacka& Douglasa Blacka? Z Korporacji Blacka? Tego&O rany, pomyślała Maggie.Sally Linsay naprawdę ma niezłe kontakty. Tak, pani kapitan.Ten pan Black gwarantuje, że nic w tej przesyłce nie zaszkodzi anipani, ani Benjaminowi Franklinowi.Instrukcje znajdują się wewnątrz [ Pobierz całość w formacie PDF ]