[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następne dane o heliotropie pochodziły z nocy, kiedy kamień zostałpodzielony na trzy części i znalazł się w zaciśniętych dłoniach CalaHawkinsa, Foxa O'Della i Gage'a Turnera, którzy odprawili rytuał BraciKrwi o północy wspólnych urodzin (siódmego lipca tysiąc dziewięćsetosiemdziesiątego siódmego roku).Rytuał krwi uwolnił demona, któryprzez siedem dni, co siedem lat, zarażał szaleństwem mieszkańcówHawkins Hollow, zmuszając ich do aktów przemocy, a nawet morderstw.Jednak wraz z uwolnieniem demona chłopcy zyskali darsamoleczenia i zdolności parapsychiczne.Broń.Cybil skinęła głową na widok słowa, które podkreśliła.- Tak, to jest broń, narzędzia, dzięki którym wciąż są żywi, wciążwalczą.I ta broń pochodzi od heliotropu, albo jest w jakiś sposób z nimpowiązana.53RSPrzejrzała notatki ze wstępu pamiętnika Ann Hawkins, gdzie Annpisała o połączeniu trzech części w jedność i z rozmów prowadzonych zCalem i Laylą.Jedność w trzy, trzy w jedność, rozmyślała Cybil i poczułalekką irytację, że Ann nie chciała się jej ukazać.Chętnie przeprowadziłaby wywiad z duchem.Zaczęła zapisywać myśli w formie strumienia świadomości, którypózniej przeanalizuje i sprecyzuje.Przerywała od czasu do czasu, żebyzrobić odręczną notatkę na temat czegoś, czemu chciała przyjrzeć sięuważniej.Nie przerwała pracy na dzwięk otwieranych drzwi frontowych,pomyślała tylko, że Quinn wcześnie wróciła.Nie przestała pisać, nawetkiedy chwilę pózniej drzwi zatrzasnęły się z hukiem.Napięcieprzedślubne, uznała.Jej uwagę odwrócił dopiero trzask drzwi kuchennych za plecami iszczęk zasuwy.Zapisała dokument - to był odruch, który umysł Cybilledwo zarejestrował.Okno nad zlewem zaczęło się zamykać powolnymruchem, który wydał jej się dużo grozniejszy niż trzaśniecie drzwi.Mogę go skrzywdzić, mówiła do siebie, wstając i podchodząc dostojaka na noże, znajdującego się na blacie.Zranili go już wcześniej.Onczuje ból.Wyciągając nóż, Cybil obiecała sobie, że jeśli to demon złożyłjej wizytę, to już ona zadba, żeby poczuł cholernie dotkliwy ból.Mimo toinstynkt podpowiadał jej, że będzie bezpieczniejsza na zewnątrz niżzamknięta w domu.Sięgnęła do zasuwy.Prąd przeszył jej ramię, aż wrzasnęła, zataczając się do tyłu.Z kranuw kuchennym zlewie trysnęła gwałtowna fontanna krwi.Cybil ruszyła wstronę telefonu - pomoc, gdyby jej potrzebowała, znajdowała się tylko54RSdwie minuty od domu.Ale kiedy sięgnęła po aparat, poczuła drugi, jeszczesilniejszy wstrząs.Chce cię przestraszyć, tłumaczyła sobie wycofując się z kuchni.Uwięzić kobietę samą w domu.Narobić mnóstwo hałasu, dodała, kiedyściany, podłoga i sufit zadrżały od potężnego grzmotu.Przez okno w salonie zobaczyła chłopca.Przyciskał twarz do szyby iszczerzył zęby w uśmiechu.Ja nie mogę wyjść, ale on nie może dostać się do środka, zanotowaław myślach.Czyż to nie interesujące? Patrzyła, jak chłopiec pełznie poszybie w górę, w dół i w poprzek jak jakiś ohydny robal.Szyba zaczęła krwawić, aż cała pokryła się czerwienią ibrzęczącymi, czarnymi muchami, które zleciały się, żeby pić.Zasłoniły światło w salonie, w całym domu, aż zapadły egipskieciemności.Jakbym oślepła, pomyślała Cybil i serce zaczęło jej walić jakoszalałe.Właśnie tego chciał, żeby tak się czuła.Chciał obudzić w niejdawny, głęboko zakorzeniony lęk.Wśród huku, brzęczenia much, Cybilprzycisnęła dłoń do ściany, żeby się nie zgubić.Poczuła ciepłą ciecz, któraspływała jej po palcach i wiedziała, że ściany krwawią.Wyjdzie stąd, obiecała sobie.Na światło dzienne.Przetrwa szok,poradzi sobie i wydostanie się stąd.Zamiast ściany poczuła pod palcamibarierkę schodów i zadrżała z ulgi.Już prawie u celu.Coś wyleciało z ciemności, zwalając ją z nóg.Nóż potoczył się zbrzękiem po podłodze.Jednak Cybil czołgała się dalej, na łokciach ikolanach.Nagle drzwi stanęły otworem i światło kompletnie ją oślepiło.Wystrzeliła z miejsca niczym biegacz na starcie.55RSI wpadła wprost w ramiona Gage'a.Pózniej pomyślała, że gdybymogła, przebiłaby się prosto przez niego.Złapał ją, spodziewając się, że wramionach wyląduje mu kopiąca, wrzeszcząca i rozhisteryzowana kobieta.Zamiast tego napotkał zimny, wściekły wzrok Cybil.- Widzisz go? - zapytała.- Tak.Twoja sąsiadka, która zamiata przed domem, nic niezauważyła.Macha do nas.Cybil odwróciła się i ściskając jedną ręką ramię Gage'a jak w imadle,drugą pomachała kobiecie.Chłopiec wspinał się po szybie frontowegookna jak pająk.- No dalej! - spokojnie cedziła słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Następne dane o heliotropie pochodziły z nocy, kiedy kamień zostałpodzielony na trzy części i znalazł się w zaciśniętych dłoniach CalaHawkinsa, Foxa O'Della i Gage'a Turnera, którzy odprawili rytuał BraciKrwi o północy wspólnych urodzin (siódmego lipca tysiąc dziewięćsetosiemdziesiątego siódmego roku).Rytuał krwi uwolnił demona, któryprzez siedem dni, co siedem lat, zarażał szaleństwem mieszkańcówHawkins Hollow, zmuszając ich do aktów przemocy, a nawet morderstw.Jednak wraz z uwolnieniem demona chłopcy zyskali darsamoleczenia i zdolności parapsychiczne.Broń.Cybil skinęła głową na widok słowa, które podkreśliła.- Tak, to jest broń, narzędzia, dzięki którym wciąż są żywi, wciążwalczą.I ta broń pochodzi od heliotropu, albo jest w jakiś sposób z nimpowiązana.53RSPrzejrzała notatki ze wstępu pamiętnika Ann Hawkins, gdzie Annpisała o połączeniu trzech części w jedność i z rozmów prowadzonych zCalem i Laylą.Jedność w trzy, trzy w jedność, rozmyślała Cybil i poczułalekką irytację, że Ann nie chciała się jej ukazać.Chętnie przeprowadziłaby wywiad z duchem.Zaczęła zapisywać myśli w formie strumienia świadomości, którypózniej przeanalizuje i sprecyzuje.Przerywała od czasu do czasu, żebyzrobić odręczną notatkę na temat czegoś, czemu chciała przyjrzeć sięuważniej.Nie przerwała pracy na dzwięk otwieranych drzwi frontowych,pomyślała tylko, że Quinn wcześnie wróciła.Nie przestała pisać, nawetkiedy chwilę pózniej drzwi zatrzasnęły się z hukiem.Napięcieprzedślubne, uznała.Jej uwagę odwrócił dopiero trzask drzwi kuchennych za plecami iszczęk zasuwy.Zapisała dokument - to był odruch, który umysł Cybilledwo zarejestrował.Okno nad zlewem zaczęło się zamykać powolnymruchem, który wydał jej się dużo grozniejszy niż trzaśniecie drzwi.Mogę go skrzywdzić, mówiła do siebie, wstając i podchodząc dostojaka na noże, znajdującego się na blacie.Zranili go już wcześniej.Onczuje ból.Wyciągając nóż, Cybil obiecała sobie, że jeśli to demon złożyłjej wizytę, to już ona zadba, żeby poczuł cholernie dotkliwy ból.Mimo toinstynkt podpowiadał jej, że będzie bezpieczniejsza na zewnątrz niżzamknięta w domu.Sięgnęła do zasuwy.Prąd przeszył jej ramię, aż wrzasnęła, zataczając się do tyłu.Z kranuw kuchennym zlewie trysnęła gwałtowna fontanna krwi.Cybil ruszyła wstronę telefonu - pomoc, gdyby jej potrzebowała, znajdowała się tylko54RSdwie minuty od domu.Ale kiedy sięgnęła po aparat, poczuła drugi, jeszczesilniejszy wstrząs.Chce cię przestraszyć, tłumaczyła sobie wycofując się z kuchni.Uwięzić kobietę samą w domu.Narobić mnóstwo hałasu, dodała, kiedyściany, podłoga i sufit zadrżały od potężnego grzmotu.Przez okno w salonie zobaczyła chłopca.Przyciskał twarz do szyby iszczerzył zęby w uśmiechu.Ja nie mogę wyjść, ale on nie może dostać się do środka, zanotowaław myślach.Czyż to nie interesujące? Patrzyła, jak chłopiec pełznie poszybie w górę, w dół i w poprzek jak jakiś ohydny robal.Szyba zaczęła krwawić, aż cała pokryła się czerwienią ibrzęczącymi, czarnymi muchami, które zleciały się, żeby pić.Zasłoniły światło w salonie, w całym domu, aż zapadły egipskieciemności.Jakbym oślepła, pomyślała Cybil i serce zaczęło jej walić jakoszalałe.Właśnie tego chciał, żeby tak się czuła.Chciał obudzić w niejdawny, głęboko zakorzeniony lęk.Wśród huku, brzęczenia much, Cybilprzycisnęła dłoń do ściany, żeby się nie zgubić.Poczuła ciepłą ciecz, któraspływała jej po palcach i wiedziała, że ściany krwawią.Wyjdzie stąd, obiecała sobie.Na światło dzienne.Przetrwa szok,poradzi sobie i wydostanie się stąd.Zamiast ściany poczuła pod palcamibarierkę schodów i zadrżała z ulgi.Już prawie u celu.Coś wyleciało z ciemności, zwalając ją z nóg.Nóż potoczył się zbrzękiem po podłodze.Jednak Cybil czołgała się dalej, na łokciach ikolanach.Nagle drzwi stanęły otworem i światło kompletnie ją oślepiło.Wystrzeliła z miejsca niczym biegacz na starcie.55RSI wpadła wprost w ramiona Gage'a.Pózniej pomyślała, że gdybymogła, przebiłaby się prosto przez niego.Złapał ją, spodziewając się, że wramionach wyląduje mu kopiąca, wrzeszcząca i rozhisteryzowana kobieta.Zamiast tego napotkał zimny, wściekły wzrok Cybil.- Widzisz go? - zapytała.- Tak.Twoja sąsiadka, która zamiata przed domem, nic niezauważyła.Macha do nas.Cybil odwróciła się i ściskając jedną ręką ramię Gage'a jak w imadle,drugą pomachała kobiecie.Chłopiec wspinał się po szybie frontowegookna jak pająk.- No dalej! - spokojnie cedziła słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]