X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właściwie nie miał nic przeciwkokłamstwom.W swej pracy nawet się ich spodziewał.Przyczyny ich bywały różne - instynktsamozachowawczy, zakłopotanie, chęć ubarwienia własnego wizerunku.Ludzie starali sięprzedstawiać siebie w jak najlepszym świetle, a jego zadaniem pozostawało wykrywaniecieni.Kłamstwo, czy dokładniej jego przyczyna, często mówiły mu więcej niż prawda.Latadziennikarstwa nauczyły go przedstawiania faktów, oczywiście potwierdzonych, ainterpretację pozostawiał czytelnikowi.Czasami przenikała przez nie jego własna opinia, alerzadko uczucia.Główny problem z Abby polegał na tym, że wciąż nie był pewien motywów jejpostępowania.Po co kłamać, skoro prawda bez wątpienia przyczyni się do większego sukcesuksiążki? Sensacja sprzedaje się lepiej niż rozkosze domowego ogniska.Nie posunęła sięjeszcze tak daleko, by przedstawiać swe małżeństwo jako idyllę, ale cały czas sprytnie omijaławszelkie kłopotliwe tematy.A tych było wiele.Dylan wyjął z szuflady biurka kilka taśm.Minęła północ.Reszta domowników dawnoleżała już w łóżkach, ale on zawsze był nocnym markiem.I nie lubił ograniczeń.Czasowychani żadnych innych.Jeśli chciał, pracował cały dzień albo całą noc, bo liczyły się tylko efekty.Wszędzie panowała cisza.Mogłoby się zdawać, że jest zupełnie sam.W domu byłyjednak jeszcze trzy osoby, a on czuł ich obecność.Fascynującą obecność.Chris i Ben poszli do łóżek po paru napomnieniach ze strony matki i kilku łzach.Karmienie psa z najlepszej porcelany nie było najrozsądniejszym posunięciem.Abbynie podniosła na nich ręki ani nawet głosu, lecz nie było to potrzebne.I bez tego obaj chłopcywiedzieli, że jest na nich zła.Wystarczyło kilka słów i spojrzenie.Choć wciąż bawiło gowspomnienie ich min, Dylan postanowił o tym nie myśleć.Robota przede wszystkim.Ikobieta, którą musi rozgryzć.Przed przyjazdem tutaj rozmawiał już o Chucku z paroma osobami.Poznał różneopinie i uczucia i stwierdził, że nikt nie był wobec Chucka obojętny.Ludzie albo gouwielbiali, albo nienawidzili.Wziął taśmę z napisem  Stanholz i w zamyśleniu obracał ją w ręku.Grover P. Stanholz był pierwszym sponsorem Chucka, bogatym chicagowskim prawnikiem,miłośnikiem wyścigów samochodowych, blisko powiązanym z Rockwellami.Przez dziesięćlat pełnił rolę ojca, mentora i bankowca Chucka.Był świadkiem awansu młodego,niedoświadczonego kierowcy na pozycję czołowego zawodnika.Rok przed jego śmierciązakręcił finansowe kurki przed swym ulubionym protegowanym.W zamyśleniu Dylan wsunął taśmę do dyktafonu i przewinął ją prawie do końca.Jużpo chwili zabrzmiał fragment, którego szukał.- Rockwell był urodzonym zwycięzcą, żyłą złota i przyjacielem.- Dobywający się zgłośnika głos Dylana był niski i wyrazny.Zciszył go machinalnie, tak że docierał teraz niedalej niż jego biurko.- Dlaczego więc, kiedy typowano go na zwycięzcę Grand Prix weFrancji, pan się wycofał?N a taśmie zapanowała cisza, potem słychać było jakiś szelest.Dylan przypomniałsobie, jak Stanholz wyjął cygaro i nie spiesząc się, zaczął je rozwijać.- Jak już mówiłem, interesowałem się Chuckiem nie tylko z powodów finansowych.Byłem bliskim przyjacielem jego ojca, przyjacielem jego matki.Kiedy Chuck zaczynał, jużbył zwycięzcą.Widać to było w jego oczach.Najpiękniejsze było to, że naprawdę kochał iszanował ten sport.Był.wyjątkowy.- To znaczy?- Zmierzał na sam szczyt.Czy bym go wspierał, czy też sam musiałby walczyć opieniądze, i tak by tam dotarł.- Nie mógł skorzystać z pieniędzy Rockwellów?- Na wyścigi? Pieniądze Chucka były w funduszu powierniczym.Janice uwielbiałachłopaka.Nigdy by nie podjęła tych pieniędzy, żeby mógł jezdzić trzysta na godzinę.Niechmi pan wierzy, była na mnie wściekła, ale Chuckowi trudno się było oprzeć.Tacy ludzie jakon nie rodzą się na kamieniu.Wyścigi wymagają pewnego rodzaju bezczelności i pewnegorodzaju pokory.Zdrowego rozsądku i pogardy dla życia.Równowagi.Był oddany swojemuzawodowi, chciał być sławny.Zastanawiałem się, czy problem nie polegał na tym, że osiągnąłzbyt wiele w zbyt krótkim czasie.Uwierzył, że jest niezniszczalny.I że wszystko może.- To znaczy?- Cokolwiek robił, jakkolwiek to robił, było w porządku, bo był tym, kim był.Zapominał, jeśli wie pan, co mam na myśli, że jest tylko człowiekiem.Chuck Rockwellwszedł w kolizję z samym sobą.Gdyby nie rozbił się na torze w Detroit, stałoby się to gdzieindziej.Myślałem, że przestając go wspierać, dam mu trochę do myślenia.- Co pan ma na myśli, mówiąc o kolizji z samym sobą? - Przegrzewał swój własny silnik.Prędzej czy pózniej musiał go przepalić.- Narkotyki?- Na ten temat nie będę się wypowiadał.- Głos adwokata był chłodny i zdecydowany.- Panie Stanholz, krążyły plotki, że Rockwell od pewnego czasu zażywał narkotyki,głównie kokainę.- Jeśli szuka pan potwierdzenia tych plotek, musi się pan udać gdzie indziej.W chwiliśmierci Chuck nie był już tamtym godnym podziwu człowiekiem, ale takim chcę go pamiętać.Dylan nie był usatysfakcjonowany, lecz wyłączył dyktafon.Prawnik nie potwierdziłjego podejrzeń, ale też im nie zaprzeczył.Potwierdzili to w pewien sposób inni, którzy teżotwarcie nie chcieli przyznać, że Chuck był uzależniony od narkotyków.W swym ostatnimwyścigu był jednak czysty.Tak wykazała sekcja zwłok.Ale to nie był jedyny jego problem.Następna taśma oznaczona była nazwiskiem  Brewer.Lori Brewer była siostrączłowieka, który finansował Rockwella przez ostatni rok.Ta rozwiedziona była modelkasama przyznała, że lubi ryzykantów.%7łony Rockwella nie było na trybunie podczas jegoostatniego wyścigu, ale jego kochanka tam siedziała.Dylan włożył kasetę do dyktafonu i nacisnął guzik.-.najbardziej ekscytującym, dynamicznym mężczyzną, jakiego znałam.ChuckRockwell był gwiazdą, szybką i gorącą.Znał swoją wartość.To właśnie w mężczyzniepodziwiam.- Pani Brewer, przez prawie rok była pani stałą towarzyszką Rockwella.- Kochanką.Nie wstydzę się tego.Chuck był tak samo niesamowitym kochankiem jakkierowcą.Niczego nie robił na pół gwizdka.Ja też nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.