X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.48  Odwagi? To za mało.Jestem nie tylko odważny, lecz także dzielny, a przede wszystkimzuchwały, bezgranicznie zuchwały, zwłaszcza w momencie niebezpieczeństwa.Ale sztylet torzecz niemiła, a strzał może się skończyć jeszcze gorzej. Zostawiam panu moją strzelbę, poza tym ma pan do dyspozycji sztylety zabitych.Towystarczy dla obrony.Sternau nabił strzelbę i chciał ją podać Juanowi, ale ten cofnął się gwałtownie. Niech mi senior tego nie daje  błagał. Nie znoszę broni palnej, może eksplodować,można się samemu postrzelić.Niech strzelbę wezmie któryś z ogrodników.Obydwie lufy sąnaładowane, więc w razie czego na każdego z nich wypadnie po strzale.Ja zaś biorę sztyletypokonanych opryszków.Można nimi od biedy zabić czterech wrogów.Spełniono życzenie don Alimpa, po czym Sternau poszedł z hrabianką do zamku.Prosił ją,żeby sama opowiedziała hrabiemu o wypadku.Bał się, że wiadomość ta przekazana przezkogo innego wpłynie ujemnie na stan zdrowia chorego.Posławszy ludzi na miejsce, na któ-rym pozostał Alimpo wraz z ogrodnikami, zmierzał do swego pokoju, by zrobić sobie opatru-nek.Na schodach spotkał panią Clarisę.Zobaczywszy przewiązane ramię doktora, zapytała: Co się panu stało, doktorze?Zdumiał się, że osoba, która ignorowała go od dnia jego przybycia na zamek, raczyła sięodezwać.Mimo to odparł grzecznie: Jestem ranny. Ranny? Czy to możliwe? Kto pana zranił? Nieznani sprawcy.Chcieli mnie zamordować. Zwięta Laureto, a więc nie jest się pewnym życia nawet na zamku Rodrigandów! Powie-dział pan, że sprawcy są nieznani.Czy widział ich ktoś oprócz pana? Tak, rządca Alimpo i dwaj pomocnicy ogrodnika. Uciekli? Jeden na pewno, ale trzech zabiłem, czwartego zaś ujęliśmy.Rządca przyprowadzi gowkrótce.Clarisa zbladła.Drżąc na całym ciele, powiedziała niepewnym głosem: To przerażające! Planowane morderstwo! Oby Bóg pomógł wykryć zbrodniarzy i ukaraćwinnych.Czuję się tak słabo, że muszę zrezygnować ze spaceru, który właśnie miałam odbyć. Czy mogę pani służyć ramieniem i odprowadzić do mieszkania?  spytał Sternau.Skinęła głową.Lęk, że cała sprawa wyjdzie na jaw, odebrał jej wszystkie siły, Sternau od-prowadził ją do drzwi i pożegnał ukłonem.Był zadowolony, że się pozbył tej starej bigotki,do której czuł dziwną niechęć.W swoim pokoju Clarisa bezsilnie padła na kanapę.Po chwili poleciła służącej, żeby na-tychmiast poprosiła notariusza Corteja. Posłałaś po mnie.Co masz aż tak pilnego?  spytał wchodząc. Stało się nieszczęście, wielkie nieszczęście!  zawołała. Nie wiem wprost, jak ci o tympowiedzieć. Zwyczajnie, bez ogródek  zachęcał, nie spodziewając się niczego złego. Stało się coś strasznego, coś, co może nas diabelnie drogo kosztować! Mówże wreszcie zamiast rozpaczać! No, szybko! Dziś w parku urządzono zasadzkę na doktora Sternaua.Drapieżna twarz notariusza rozjaśniła się uśmiechem.Pewny, że plan jego się udał, powie-dział spokojnie: I co z tego? Nie widzę w tym żadnego nieszczęścia.Kto ci powiedział o napadzie? W tym właśnie sęk! O Boże, o Boże! Co my poczniemy? Przestań już jęczeć, do diabła! Więc kto ci powiedział? Sam Sternau!49 Cortejo skoczył jak oparzony. Sternau? To niemożliwe! A jednak to prawda.Tak mnie to przeraziło, że pozwoliłam, by ten wstrętny przybłędaodprowadził mnie do mieszkania. Więc nic mu się nie stało? Jest tylko lekko ranny w ramię. Będę musiał nauczyć tych łajdaków, jak obchodzić się ze sztyletem. Przyjdzie ci to niełatwo, bo trzech Sternau zabił, czwartego zaś ujął Psiakrew!  zaklął Gasparino. Umarli nie przemówią, ale ten jeden. Czy może cię zdradzić? Oczywiście.Widzieli mnie przecież wszyscy, rozmawiałem z nimi. Byłeś nieostrożny.Biada nam! Daj pokój krzykom i lamentom! Trzeba pomyśleć o wyjściu z tej okropnej sytuacji. Jedynym wyjściem będzie uwolnić jeńca. Otóż to.Ale z tym trzeba poczekać na odpowiedni moment, a kto wie, czy ten człowiekbędzie milczał do tego czasu.Komisja sądowa nie może przybyć wcześniej niż jutro, jeniecpozostanie więc przez dzisiejszą noc na zamku.Będziemy musieli uwolnić go w nocy.%7łebysię tylko przedtem nie wygadał. Trzeba mu dać jakiś znak. Masz rację.Zupełnie straciłem głowę.Pójdę do parku, może coś da się zrobić.Ale to si-łacz z tego Sternaua.Z czterema się uporał! Można go będzie sprzątnąć tylko podstępem. Masz już gotowy plan? Jeszcze nie. W każdym razie Sternau musi umrzeć. Ja też tak uważam.No, a teraz idę do parku.Zebrała się tam większość mieszkańców zamku, poruszona wypadkiem, jaki się nigdyjeszcze w Rodrigandzie nie zdarzył.Cortejo miał szczęście.W tym momencie, gdy podcho-dził do miejsca napadu, jeńca odtransportowywano do zamku.Odzyskał już przytomność.Był to ten sam człowiek, z którym notariusz rozmawiał przed zamachem.Oczy ich spotkałysię na chwilę.Cortejo położył palec na ustach, rozbójnik odpowiedział skinieniem głowy.Usłyszawszy o zamachu na gościa, hrabia zdenerwował się bardzo.Roseta z wielkim tru-dem zdołała go uspokoić.Polecił, aby śledztwo w tej sprawie przeprowadzono z największąskrupulatnością.Trzej lekarze, domyślając się sprawcy zbrodni, odjechali wieczorem.Ponieważ zamach sięnie udał, obecność swoją uznali za zbyteczną.Rana Sternaua nie była grozna.Nie przeszkadzała mu wcale w leczeniu hrabiego.Starypan serdecznie polubił nowego lekarza i gorąco pragnął dowiedzieć się, kto był inicjatoremnapadu.Jeniec milczał jak zaklęty.Nie można było wydobyć z niego ani słowa.W domu rządcy toczyła się ożywiona rozmowa na temat zajścia w ogrodzie. A więc, droga Elviro, opowiem wszystko dokładnie  rzekł Alimpo. Proszę bardzo, mój drogi.Rządca wziął w dłoń miotłę i zaczął: Było ich co najmniej pięciu.Wyobraz sobie, że jednym z nich jest nasz zegar ścienny,drugim szafa, trzecim stół, czwartym lampa, piątym zaś kufer, tam w kącie.Zrozumiałaś? Tak. Doskonale.Morderców już mamy.Teraz trzeba jeszcze doktora i hrabianki Rosety.Doktorem będę ja, hrabianką ty. Dobrze  powiedziała krygując się, by nadać swej korpulentnej postaci dostojeństwa. A więc ja, doktor Sternau, wracam z polowania z dubeltówką na ramieniu. Po tychsłowach położył na ramieniu miotłę i ciągnął dalej:  Spotykam w parku ciebie, czyli condesę50 Rosetę.Składam jej ukłon, ona odpowiada [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.