[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.B, Frank Dunning.Jeśli nie masz więcej pytań, teraz kolej na mnie.Mówiłeś, że będziesz się modlić.Dlaczego zamiast tego paliłeś?- Z nerwów.I dlatego, że teraz to już nie ma znaczenia.Mleko się wylało.Co do tego nie mogłem się z nim nie zgodzić.2Powlókł się za ladę.Wyjął z szafki plastikowe pudełko z czerwonym krzyżem.Usiadłem na jednym ze stołków i spojrzałem na zegar.Kiedy Al odemknął drzwi i wpuściłmnie do baru, była za piętnaście ósma.Jakieś dziesięć minut pózniej wszedłem w królicząnorę i wyłoniłem się w Krainie Czarów 1958 roku.Al twierdził, że każda wyprawa zajmujedokładnie dwie minuty i zegar ścienny zdawał się to potwierdzać.Spędziłem pięćdziesiąt dwadni w 1958 roku, ale tutaj była 7.59 rano.Al przygotował gazę, plastry i butelkę wody utlenionej.- Schyl się, żebym to widział - powiedział.- Połóż brodę na blacie. - Wodę utlenioną możesz sobie darować.To stało się cztery godziny temu i krew jużzakrzepła.Widzisz?- Lepiej dmuchać na zimne.Czubek mojej głowy zapłonął żywym ogniem.- Aaa!- Boli, co? To dlatego, że rana wciąż jest otwarta.Chcesz leczyć zakażenie u jakiegośłapiducha z 1958 roku, zanim wybierzesz się do Dallas? Wierz mi, przyjacielu, nie chcesz.Nie ruszaj się.Muszę obciąć trochę włosów, inaczej plaster się nie będzie trzymał.DziękiBogu, że masz krótkie.Ciach-ciach-ciach.Potem ucisnął piekącą ranę gazą - jakby jeszcze nie dość bolało - inalepił plaster.- Za dzień lub dwa możesz zdjąć opatrunek, ale do tego czasu lepiej przykrywaj gokapeluszem.Będziesz tam miał łysy placek, włosy powinny odrosnąć, a jak nie, zawszemożesz zrobić zaczeskę.Chcesz aspirynę?- Tak.I kawę.Da radę? - Choć kawa mogła pomóc tylko na krótko.Tak naprawdępotrzebowałem snu.- Pewnie.- Pstryknął włącznikiem ekspresu i znów zaczął grzebać w apteczce.-Wyglądasz, jakbyś stracił na wadze.I kto to mówi, pomyślałem.- Rozchorowałem się.Złapałem dwudziestoczterogodzinną.- Urwałem.- Jake, co się stało?Patrzyłem na oprawione fotografie Ala.Kiedy wszedłem w króliczą norę, wisiałowśród nich zdjęcie Harry'ego Dunninga ze mną.Uśmiechnięci pokazywaliśmy do obiektywudyplom maturalny Harry'ego.To zdjęcie zniknęło.3- Jake? Przyjacielu? Co się dzieje?Wziąłem pastylki aspiryny, które położył na kontuarze, wrzuciłem je do ust ipołknąłem na sucho.Potem wstałem i powoli podszedłem do Zciany Sławy.Czułem się jakczłowiek ze szkła.Tam, gdzie przez ostatnie dwa lata wisiało zdjęcie Harry'ego ze mną, terazbyła fotografia, na której Al ściskał dłoń Mike'a Michauda, kongresmena z drugiego okręguMaine.Kiedy ją zrobiono, Michaud musiał kandydować na drugą kadencję, bo Al miał na fartuchu kucharza dwa znaczki.Na jednym było hasło MICHAUD DO KONGRESU.Nadrugim LISBON KOCHA MIKE'A.Szanowny pan kongresmen miał na sobiejasnopomarańczowy T-shirt reklamujący moxie i pokazywał do obiektywu ociekającegotłuszczem Mniamburgera.Zdjąłem fotografię z haczyka.- Jak długo to tu wisi?Spojrzał na nią ze zmarszczonym czołem.- Widzę to zdjęcie pierwszy raz w życiu.Jasne, popierałem Michauda w jego ostatnichdwóch kampaniach.kurde, popieram każdego demokratę, którego nie przyłapali na dymaniuasystentek.i spotkałem go na wiecu w 2008, ale to było w Castle Rock.Nigdy nie był wbarze.- Wygląda na to, że był.To twój kontuar, prawda?Wziął zdjęcie dłońmi tak wychudłymi, że wyglądały jak szpony, i przysunął sobie dooczu.- Uhm.Zgadza się.- Czyli efekt motyla rzeczywiście działa.To zdjęcie tego dowodzi.Patrzył na nie nieruchomym wzrokiem, lekko uśmiechnięty.Ze zdumieniem, jaksądzę.A może podziwem.Wreszcie oddał mi fotografię i poszedł za kontuar nalać kawę.- Al, pamiętasz Harry'ego, prawda? Harry'ego Dunninga.- Pewnie.Czy to nie z jego powodu pojechałeś do Derry i mało ci głowy nie odrąbali?- Jego i całej jego rodziny, owszem.- I uratowałeś ich?- Wszystkich oprócz jednego.Jego ojciec dopadł Tuggę, zanim mogliśmy gopowstrzymać.- Jacy  my ?- Opowiem ci wszystko, ale najpierw jadę do domu się wyspać.- Przyjacielu, mamy niewiele czasu.- Wiem - powiedziałem z myślą: Wystarczy, że na ciebie spojrzę.- Ale padam z nóg.Dla mnie jest wpół do drugiej w nocy i mam za sobą trudny wieczór.- Ziewnąłemprzerazliwie.- W porządku.- Przyniósł kawę: dla mnie pełen kubek czarnej, dla siebie pół, z dużąporcją śmietanki.- Pij i opowiadaj, dopóki będziesz w stanie.- Najpierw mi wytłumacz, jak możesz pamiętać Harry'ego, jeśli nigdy nie był woznymw LHS i nigdy nie kupił u ciebie Mniamburgera.A potem wyjaśnij, dlaczego nie pamiętasz wizyty Mike'a Michauda w barze, kiedy na zdjęciu widać, że tu był.- Nie wiesz na pewno, że Harry'ego Dunninga rzeczywiście nie ma w mieście -powiedział Al.- Ba, nie wiesz na pewno, że nie jest nadal woznym w Lisbon High.- To byłby cholernie wielki zbieg okoliczności.Zmieniłem przeszłość na dużą skalę.z pomocą niejakiego Billa Turcotte'a.Harry nie mógł zamieszkać u wujostwa w Haven, bojego matka nie umarła.Jego brat Troy i siostra Ellen też nie.I pijany ojciec nie walnąłHarry'ego młotem.Jeśli po tych wszystkich zmianach Harry nadal mieszka w Falls, będęnajbardziej zdziwionym człowiekiem na świecie.- Można to sprawdzić - powiedział Al.- Na zapleczu mam laptopa.Chodz.- Ruszyłprzodem, kaszląc i przytrzymując się mijanych sprzętów.Wziąłem kawę ze sobą; on swojązostawił.Zaplecze było zbyt szumną nazwą dla tej przyległej do kuchni kanciapy wielkościszafy.Ledwo mieściliśmy się tam we dwóch.Zciany były obwieszone notatkami,zezwoleniami i rozporządzeniami sanitarnymi władz stanu Maine i federalnych.Gdybyludzie, którzy rozpuszczali plotki o Mniamburgerze, zobaczyli te wszystkie papiery - wśródktórych znajdował się Certyfikat Czystości Pierwszej Klasy wydany po ostatniej inspekcjiStanowej Komisji do spraw Restauracji - mogłoby to ich zmusić do przemyśleń.Laptop leżał na biurku w typie ławki, w jakiej siedziałem w trzeciej klasie szkołypodstawowej.Ze stęknięciem bólu i ulgi Al zwalił się na krzesło mniej więcej tych samychrozmiarów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl