[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Complain wsadził palce w kratę i zacząłmacać jej wewnętrzną powierzchnię, czując na przemian zimny dreszcz strachu i nadziei.Jego wskazujący palec napotkał wkrótce na zwykły zatrzask.Complain odchylił go.Podobnezatrzaski znajdowały się na górnych krawędziach pozostałych trzech boków kratki.Otworzył jejeden po drugim.Teraz kratka dała się łatwo unieść.Complain przechylił ją na bok, wyciągnął iostro\nie poło\ył na łó\ku.Serce biło mu jak młotem.Chwycił za krawędzie otworu i podciągnął się. Było bardzo ciasno.Spodziewał się, \e znajdzie się w tunelu inspekcyjnym, a tymczasem był wprzewodzie wentylacyjnym.Odgadł natychmiast, \e przewód ten przebiega w dziwnymmiędzypokładowym świecie rur i kanałów.Zgasił latarkę, wytę\ył wzrok i patrzył w głąbciasnego przewodu nie zwracając zupełnie uwagi na dmuchające mu cały czas w twarzpowietrze.Zwiatło przedostawało się tutaj jedynie przez podobną kratkę jak tamta: Dochodząc downiosku, \e w tej chwili bardzo przypomina korek tkwiący w butelce, Complain poczołgał się doprzodu i wyjrzał przez nią.Patrzył z góry na pokój Zaca Deighta.Radca był sam i mówił do jakiegoś aparatu.Wysokaszafa, stojąca teraz na środku pokoju, wskazywała sposób, w jaki ukryte było wgłębienie, wktórym normalnie chowano tajemniczy instrument.Complain był tak zafascynowanyniecodziennym widokiem, \e nie docierało nawet do niego, co mówi Zac Deight.Nagleusłyszał.-.osobnik o nazwisku Complain przysparza wiele kłopotu - mówił radca do aparatu.Pamiętapan, jak pański człowiek Andrews zgubił swoją spawarkę parę tygodni temu? W jakiś sposóbtrafiła ona do rąk Complaina.Odkryłem to, poniewa\ zauwa\yłem otwór w ścianie jednego zpomieszczeń na Pokładzie 22, w pokoju inspektor Laur Vyann.Tak, Curtis, czy pan mnie słyszy?Połączenie jest dzisiaj gorsze ni\ zwykle.Deight milczał, gdy na drugim końcu linii słychać było czyjś głos.Curtis! Complain z trudempowstrzymał się od okrzyku - było to nazwisko Giganta dowodzącego bandą, która go porwała!Patrząc z góry Complain zauwa\ył nagle kompromitujący pierścień z ośmiokątnym kamieniemna palcu Zaca Deighta i zaczął się gorączkowo zastanawiać, w jaką okropną sieć intryg wplątałsię mimo woli.Deight mówił znowu:- Miałem okazję wśliznąć się do pokoju Vyann, w czasie gdy pańska dywersja na poziomachsiłowni była w pełnym toku.Tam odkryłem, \e w ręce zawrotków wpadło coś jeszcze.Jest todziennik, o którego istnieniu nic nie wiedzieliśmy, pisany przez człowieka, który jako pierwszydowodził statkiem w jego drodze powrotnej z Procyona.Zawiera on du\o więcej, ni\ powinnywiedzieć zawrotki, i mo\e wywołać mnóstwo pytań z ich strony.Przypadkowo udało mi sięzdobyć i dziennik, i spawarkę.Dziękuję.Jeszcze większe szczęście, \e poza Complainem i tądziewczyną, Vyann, nikt nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia tych rzeczy.Znamy oczywiściedokładnie poglądy Małego Psa na sprawę nietykalności zawrotków,.ale oni nie siedzą tutaj i niemuszą rozwiązywać problemów narastających z godziny na godzinę.Je\eli chcą nadalzachowywać swoją bezcenną tajemnicę, to istnieje tylko jedno proste rozwiązanie.ZamknąłemComplaina w pokoju obok.Oczywiście nie siłą, wszedł do pułapki jak niewinne dziecko.Vyannśpi w swoim pokoju.Otó\, Curtis, proszę pana o następującą rzecz o pańską zgodę nauśmiercenie Complaina i Vyann.Oczywiście, mnie to tak\e nie odpowiada, ale jest to jedynysposób, aby utrzymać status quo, a ja jestem gotów zrobić to zaraz, zanim będzie za pózno.Zac Deight zamilkł, a na jego długiej twarzy pojawiło się zniecierpliwienie. - Nie ma czasu na łączenie się z Małym Psem - rzekł najwyrazniej przerywając swemurozmówcy.- Oni zbyt długo myślą.Pan jest tutaj kierownikiem, Curtis, i ja potrzebuję tylkopańskiego zezwolenia.No tak, to ju\ lepiej.Tak, uwa\am, \e to jest konieczne.Nie sądzi panchyba, \e mnie to sprawia przyjemność? Poddam ich działaniu gazu, który wpuszczę przezotwory wentylacyjne w ich pokojach, tak jak robiliśmy to poprzednio w podobnych wypadkach.Wiemy w końcu, \e jest to zupełnie bezbolesne.Wyłączył aparat i popchnął szafę na poprzednie miejsce.Stał przez chwilę niezdecydowany,obgryzając paznokcie, a na jego twarzy malował się niesmak.Otworzył szafę, wyjął długi walec iz uwagą spojrzał na kratkę w suficie.Wyładowanie z paralizatora Complaina trafiło go prosto wtwarz.Zac Deight zbladł, głowa opadła mu na piersi i runął jak długi na podłogęPrzez całą minutę Complain le\ał bez ruchu, starając się ogarnąć sytuację.Do rzeczywistościpowrócił dzięki okropnemu uczuciu, \e jakaś obca myśl plącze się między jego własnymimyślami.Było to tak, jakby mu czyjś mocno owłosiony język oblizywał mózg.Zapalił szybkolatarkę - przed jego twarzą zawisł wielki mol.Rozpiętość jego skrzydeł wynosiła ponad pięć cali,a siatkówki jego oczu odbijały światło jak dwie wiśniowe główki od szpilki.Ze wstrętemmachnął ręką, ale nie trafił i mol szybko odleciał w głąb przewodu wentylacyjnego.Complainprzypomniał sobie w tej chwili innego mola w Bezdro\ach, który pozostawił podobne brudneodciski na jego mózgu.Zdolność, którą posiadają króliki, muszą mieć tak\e mole, chocia\ napewno w mniejszym stopniu.Wygląda na to, \e szczury je rozumieją.A mo\e mole spełniająrolę powietrznego patrolu dla szczurzych hord?Ta myśl przeraziła go bardziej ni\ wyrok śmierci, który wydał na niego Deight.Mokry ze strachu, szybko odsunął cztery zatrzaski przytrzymujące kratkę, odstawił ją na bok izeskoczył do pokoju radcy.Następnie przyciągnął stół, wdrapał się na niego i umocował kratkęna miejscu.Dopiero wtedy poczuł się bezpiecznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Complain wsadził palce w kratę i zacząłmacać jej wewnętrzną powierzchnię, czując na przemian zimny dreszcz strachu i nadziei.Jego wskazujący palec napotkał wkrótce na zwykły zatrzask.Complain odchylił go.Podobnezatrzaski znajdowały się na górnych krawędziach pozostałych trzech boków kratki.Otworzył jejeden po drugim.Teraz kratka dała się łatwo unieść.Complain przechylił ją na bok, wyciągnął iostro\nie poło\ył na łó\ku.Serce biło mu jak młotem.Chwycił za krawędzie otworu i podciągnął się. Było bardzo ciasno.Spodziewał się, \e znajdzie się w tunelu inspekcyjnym, a tymczasem był wprzewodzie wentylacyjnym.Odgadł natychmiast, \e przewód ten przebiega w dziwnymmiędzypokładowym świecie rur i kanałów.Zgasił latarkę, wytę\ył wzrok i patrzył w głąbciasnego przewodu nie zwracając zupełnie uwagi na dmuchające mu cały czas w twarzpowietrze.Zwiatło przedostawało się tutaj jedynie przez podobną kratkę jak tamta: Dochodząc downiosku, \e w tej chwili bardzo przypomina korek tkwiący w butelce, Complain poczołgał się doprzodu i wyjrzał przez nią.Patrzył z góry na pokój Zaca Deighta.Radca był sam i mówił do jakiegoś aparatu.Wysokaszafa, stojąca teraz na środku pokoju, wskazywała sposób, w jaki ukryte było wgłębienie, wktórym normalnie chowano tajemniczy instrument.Complain był tak zafascynowanyniecodziennym widokiem, \e nie docierało nawet do niego, co mówi Zac Deight.Nagleusłyszał.-.osobnik o nazwisku Complain przysparza wiele kłopotu - mówił radca do aparatu.Pamiętapan, jak pański człowiek Andrews zgubił swoją spawarkę parę tygodni temu? W jakiś sposóbtrafiła ona do rąk Complaina.Odkryłem to, poniewa\ zauwa\yłem otwór w ścianie jednego zpomieszczeń na Pokładzie 22, w pokoju inspektor Laur Vyann.Tak, Curtis, czy pan mnie słyszy?Połączenie jest dzisiaj gorsze ni\ zwykle.Deight milczał, gdy na drugim końcu linii słychać było czyjś głos.Curtis! Complain z trudempowstrzymał się od okrzyku - było to nazwisko Giganta dowodzącego bandą, która go porwała!Patrząc z góry Complain zauwa\ył nagle kompromitujący pierścień z ośmiokątnym kamieniemna palcu Zaca Deighta i zaczął się gorączkowo zastanawiać, w jaką okropną sieć intryg wplątałsię mimo woli.Deight mówił znowu:- Miałem okazję wśliznąć się do pokoju Vyann, w czasie gdy pańska dywersja na poziomachsiłowni była w pełnym toku.Tam odkryłem, \e w ręce zawrotków wpadło coś jeszcze.Jest todziennik, o którego istnieniu nic nie wiedzieliśmy, pisany przez człowieka, który jako pierwszydowodził statkiem w jego drodze powrotnej z Procyona.Zawiera on du\o więcej, ni\ powinnywiedzieć zawrotki, i mo\e wywołać mnóstwo pytań z ich strony.Przypadkowo udało mi sięzdobyć i dziennik, i spawarkę.Dziękuję.Jeszcze większe szczęście, \e poza Complainem i tądziewczyną, Vyann, nikt nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia tych rzeczy.Znamy oczywiściedokładnie poglądy Małego Psa na sprawę nietykalności zawrotków,.ale oni nie siedzą tutaj i niemuszą rozwiązywać problemów narastających z godziny na godzinę.Je\eli chcą nadalzachowywać swoją bezcenną tajemnicę, to istnieje tylko jedno proste rozwiązanie.ZamknąłemComplaina w pokoju obok.Oczywiście nie siłą, wszedł do pułapki jak niewinne dziecko.Vyannśpi w swoim pokoju.Otó\, Curtis, proszę pana o następującą rzecz o pańską zgodę nauśmiercenie Complaina i Vyann.Oczywiście, mnie to tak\e nie odpowiada, ale jest to jedynysposób, aby utrzymać status quo, a ja jestem gotów zrobić to zaraz, zanim będzie za pózno.Zac Deight zamilkł, a na jego długiej twarzy pojawiło się zniecierpliwienie. - Nie ma czasu na łączenie się z Małym Psem - rzekł najwyrazniej przerywając swemurozmówcy.- Oni zbyt długo myślą.Pan jest tutaj kierownikiem, Curtis, i ja potrzebuję tylkopańskiego zezwolenia.No tak, to ju\ lepiej.Tak, uwa\am, \e to jest konieczne.Nie sądzi panchyba, \e mnie to sprawia przyjemność? Poddam ich działaniu gazu, który wpuszczę przezotwory wentylacyjne w ich pokojach, tak jak robiliśmy to poprzednio w podobnych wypadkach.Wiemy w końcu, \e jest to zupełnie bezbolesne.Wyłączył aparat i popchnął szafę na poprzednie miejsce.Stał przez chwilę niezdecydowany,obgryzając paznokcie, a na jego twarzy malował się niesmak.Otworzył szafę, wyjął długi walec iz uwagą spojrzał na kratkę w suficie.Wyładowanie z paralizatora Complaina trafiło go prosto wtwarz.Zac Deight zbladł, głowa opadła mu na piersi i runął jak długi na podłogęPrzez całą minutę Complain le\ał bez ruchu, starając się ogarnąć sytuację.Do rzeczywistościpowrócił dzięki okropnemu uczuciu, \e jakaś obca myśl plącze się między jego własnymimyślami.Było to tak, jakby mu czyjś mocno owłosiony język oblizywał mózg.Zapalił szybkolatarkę - przed jego twarzą zawisł wielki mol.Rozpiętość jego skrzydeł wynosiła ponad pięć cali,a siatkówki jego oczu odbijały światło jak dwie wiśniowe główki od szpilki.Ze wstrętemmachnął ręką, ale nie trafił i mol szybko odleciał w głąb przewodu wentylacyjnego.Complainprzypomniał sobie w tej chwili innego mola w Bezdro\ach, który pozostawił podobne brudneodciski na jego mózgu.Zdolność, którą posiadają króliki, muszą mieć tak\e mole, chocia\ napewno w mniejszym stopniu.Wygląda na to, \e szczury je rozumieją.A mo\e mole spełniająrolę powietrznego patrolu dla szczurzych hord?Ta myśl przeraziła go bardziej ni\ wyrok śmierci, który wydał na niego Deight.Mokry ze strachu, szybko odsunął cztery zatrzaski przytrzymujące kratkę, odstawił ją na bok izeskoczył do pokoju radcy.Następnie przyciągnął stół, wdrapał się na niego i umocował kratkęna miejscu.Dopiero wtedy poczuł się bezpiecznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]