[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słyszałem, że jego żona umarła kilka lat temu.- Davey.Ojciec trącił czubkiem buta jakiś kamyk na podjezdzie.- Kolacja, co?RS 99- To zwykła uprzejmość.Kotka jego córki okociła się.-Tessa podniosła ręce w geście desperacji.- Chodzcie, pokażęwam dom i wszystko opowiem.A w ogóle skąd się tuwzięliście? Nie macie numeru mojej komórki? Mogliściezadzwonić.Tym dwóm facetom nie przyszło nawet do głowy, żenależałoby uprzedzić o wizycie.Ojciec omiótł wozowniękrytycznym spojrzeniem, ale usiłował zachować obojętny wyraztwarzy, z marnym jednakowoż skutkiem.Davey podniósł zgniecionego papierosa i zaniósł go dofurgonetki.- W pubie dzisiaj pustki, a dzień wyjątkowo ładny, więcpostanowiliśmy z twoim ojcem przyjechać i przekonać się nawłasne oczy, jak to wygląda.- Kopnął stopień przed drzwiamikuchennymi, jakby chciał sprawdzić, czy się nie rozpadnie podjego butem.-Trzyma się.Przynajmniej będę mógł wejść dośrodka, nie lądując na tyłku.- Ten dom ma swój charakter, nie sądzicie? - Tessa starała sięnie myśleć o minionej nocy.Nie miała zamiaru mówić ojcu iDaveyowi, co widziała, nie upewniwszy się wcześniej, że nieuległa omamom.Nie mogła dopuścić, żeby zeszli do piwnicy.-I jak pięknie jest położony.W powietrzu czuje się zapachoceanu.- Smród śniętych ryb - powiedział Davey.Puściła mimo uszujego komentarz.- Wchodzcie, ale musicie zachowywać się cicho, żeby nieprzestraszyć Aatki.To kotka Dolly.Dziś rano urodziła kociętana moim śpiworze.Ojciec wydał jakiś dziwny, gardłowy odgłos.- Jezu Chryste miłosierny - jęknął i wszedł za córką i swoimnajlepszym przyjacielem do kuchni.Davey uśmiechnął się szeroko na widok kociej mamy i jejśpiących dzieci.RS 100- A nie mówiłem, że to stodoła.Te małe są teraz rozkoszne,ale tylko poczekaj, jak będziesz miała pełno kocich gówien wcałej kuchni.Wtedy przestaną być rozkoszne.- Teraz też nie są wcale rozkoszne - zawyrokował Jim.- Niewiem, co ludzie widzą w kotach.- Przygotowałam w łazience pudełko wysłane ręcznikiem.Mam nadzieję, że Aatka przeniesie tam dzieci i zwolni mojełóżko.W domu będzie im lepiej niż na zewnątrz.Tessa zaczęła oprowadzać obu panów.Sprawdzali rury,krany, instalację elektryczną, dyskutowali na temat ściannośnych i działowych, naturalnie we wszystkim doszukując sięproblemów.Starała się nie zwracać ich uwagi na plamę wbawialni, ale Davey ją dostrzegł i rzucił Tessie spojrzenie, zktórego mogła wywnioskować, że doszedł do tego samegowniosku co ona.Duchy, mordercy, przeklęte, nawiedzonemiejsce.- Jak ci się spało ostatniej nocy? - zapytał ojciec.- Dobrze.- Tak?- Tak.- Bzdura.Myślałaś o duchach.- Wiedziałeś?- Ze tu straszy? Oczywiście, że wiedziałem.Twoja matkalubiła opowiadać różne mrożące krew w żyłach historie.Tenczłowiek zamordował zdaje się jakiegoś sukinsyna, który znęcałsię nad własną żoną.- Rozejrzał się po przestronnym, pustympokoju i pokręcił z dezaprobatą głową.- Pomyślałem: chceszmieszkać w nawiedzonym domu, twoja sprawa, ja nie będę siędo tego mieszał.Poza tym nie dałaś mi nawet szansy, żebymmógł wyrazić swoją opinię.- Nie wierzę w duchy - oznajmiła Tessa.Davey ryknąłdonośnym śmiechem.- Założę się, że ostatniej nocy uwierzyłaś.- Jego wzrok padłna klapę.- Rany, nienawidzę takich zejść do piwnicy.RS 101- Jest jeszcze jedno, od zewnątrz.- No to chodzmy.Obejrzę rury.Tessa poprowadziła ojca i Daveya do zewnętrznego zejścia,mówiąc sobie po drodze, że jeśli znajdą szkielet, to rozpęta siępiekło, ale przynajmniej będzie wiedziała, że nic się jej nieprzywidziało ostatniej nocy.- Davey - zaczęła, otwierając niskie drzwi prowadzące dopralni i przepuszczając przodem swoich gości - od czterdziestulat łazisz po różnych piwnicach.Natrafiłeś kiedyś na cośdziwnego?- Mam jedną zasadę.Nie rozglądam się dookoła, interesująmnie wyłącznie rury i na nich się skupiam.- Przeszedł przez pralnię i stanął na progu drugiegopomieszczenia, w którym nie było posadzki.- O cholera,nienawidzę piwnic z gołą ziemią.- Pamiętaj, że to dziewiętnastowieczna wozownia.Niepowinieneś się dziwić, że ta piwnica wygląda tak, jak wygląda.Davey skrzywił się.- Może i nie powinienem.- Przenieś tutaj kota, zamiast stawiać mu pudełka w łazience -poradził ojciec.- To jest dopiero pudło w sam raz dla niego.- Tak się cieszę, tatusiu, że przyjechałeś.Tylko dlaczego takdługo zwlekałeś? Jestem tutaj już całe dwadzieścia czterygodziny.Ojciec zignorował zaczepkę i stanął koło Daveya.Wsączącym się przez naprawione okienko świetle piwnicawyglądała prawie zwyczajnie.- Czy ludzie zakopują różne rzeczy w piwnicach?- Co? Myślisz o zwierzakach? Zmierdziałyby.Poczuła, żeżołądek wywraca się jej na drugą stronę, ale usiłowała niczegonie okazać po sobie.Nie była ekspertem w zakresierozkładających się trupów i wolała nie rozpatrywać bliżej tegozagadnienia.Nie mogła go jednak zupełnie pominąć.Jeśli wpiwnicy zakopano ciało, musiało mieć to miejsce w odległejRS 102przeszłości.Na tyle odległej, że pozostał sam szkielet.Ojciecobserwował ją cały czas spod oka.- Tessa?- Zamyśliłam się.Przepraszam.Koło klapy jest żarówka, alenie musicie tam iść.Stąd wystarczająco dobrze widać rury.Davey wyszczerzył zęby.- Co, masz stracha? - Zawył niczym duch z marnego horroru iroześmiał się, zadowolony z własnego dowcipu.- Odpręż się.Widziałem już gorsze rzeczy.Tessa stała w progu pralni, a obaj panowie ruszyli w głąbstarej piwnicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl