[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Łagodny przebieg i stosunkowa krótkotrwałość reakcji religijnej w Polsce może a contrario służyć za dowód, jak głęboko w naturze polskiej tkwiła zasada tolerancji.W Polsce też, i jedynie tu, dokonano dzieła pojednania dwóch kościołów, wschodniego i rzymskiego, dzieła, które z ujemnym skutkiem podejmowane było gdzie indziej.W niespełna trzydzieści lat po ostatecznym złączeniu się Polski i Litwy na sejmie lubelskim w roku 1569, w epoce rozkwitu unii politycznej, powiodło się Polsce doprowadzić do skutku również unię dwóch wielkich odłamów chrześcijaństwa.Na pamiętnym synodzie w Brześciu Litewskim 1595 r.stanął wiekopomny akt, mocą którego kościół grecki na ziemiach Rzeczypospolitej ponownie został z rzymskim zjednoczony, uznając zwierzchność papieża, a zachowując odrębność ustroju swego i obrzędów.Gdy unia florencka 1439 roku po kilkunastu zaledwie latach rozpadła się znowu na wrogie sobie kościoły, wschodni i zachodni, polska Unia Brzeska wykazała tak wielką siłę trwania, że po upływie trzech stuleci, chcąc na zagrabionych obszarach Rzeczypospolitej rozszerzyć prawosławie, Rosja musiała strzałami karabinowymi nawracać w 1874 roku unitów, a miliony ich jeszcze do dziś uznają zwierzchność Rzymu.* * * * *W opinii naszych kół wykształconych utrzymują się dotychczas mętne i krzywdzące przeszłość narodową zapatrywania na znaczenie swobody wyznaniowej w dawnej Polsce.Zawdzięczamy to historykom ze szkoły krakowskiej, którzy obdzierając ze wszelkiej wartości przewodnie idee w dziejach Rzeczypospolitej, nie zaniedbali uczynić tego również ze wspaniałym zjawiskiem, jakim była tolerancja religijna naszych przodków: skwalifikowano ją po prostu jako objaw „niezdolności do silnych namiętnych porywów”, jako wypływ kwietyzmu, bezwładu i niemal bezmyślności.Zdaniem tych historyków tolerancja była objawem niższości polskiej wśród powszechnej walki o byt.Pogląd – równie oszczerczy jak paradoksalny i nie wytrzymujący krytyki.Możnaby z nie mniejszą ani o włos słusznością, że upowszechnienie się nowoczesnej procedury sądowej w miejsce dawnego prawa pięści jest dowodem nie postępu w kulturze prawnej i obyczajowej, lecz zniedołężnienia ludzkości.Skoro narzucanie komuś siłą własnych wierzeń religijnych uchodzi dziś słusznie za rzecz brutalną, dziką i głupią, a przodkowie nasi stali na wyżynie tego poglądu już przed setkami lat, to zamiast naciąganych wycieczek w dziedzinie temperamentu polskiego naturalniejszą będzie konkluzja, że po prostu wyprzedzili oni w rozwoju pojęć prawnych i etycznych współczesne sobie narody.Że tak było, że tolerancja polska płynęła z głębokich pokładów duchowych i była wytworem świadomie działającej myśli, to potwierdza bijący w oczy ścisły związek, jaki zachodzi między zjawiskiem tolerancji religijnej a zasadą szerokiej wolności, która przenikała całokształt polskiego życia.A że praktyczna wartość tej zasady w międzynarodowym współzawodnictwie bywa niekiedy gorszą od wartości kłów i pazurów, będących wykładnikiem także „silnych namiętności”, tego dowodzi ogromny rozrost, jaki Polska osiągnęła w epoce największego rozkwitu nie tylko religijnej swej tolerancji i właśnie dzięki niej.---------------------------------Prawo i życieWstręt do przymusu.Moralne więzy życia gromadnego.Praktyczna próba ich wartości.Sto lat rozwoju.Poczucie prawa.Sądownictwo.Zasada obrony i jawności rozpraw.„Palestra”.Własność.Bezpieczeństwo publiczne jako probierz systemu karnego.Przez całą polityczną twórczość narodu polskiego – przez jego ustrój państwowy wysnuty z zasady „nic o nas bez nas”, przez wolną elekcję pokreślona artykułem o wypowiedzeniu posłuszeństwa królowi.Przez unie i autonomie oparte na podwalinach wszechstronnej tolerancji – przewija się charakterystyczna cecha natury polskiej: wstręt do przymusu.Rys ten występuje jako jeden z najbardziej znamiennych w typie polskim.Wielkie czyny skoncentrowanej energii w naszym narodzie były zawsze uwarunkowane istnieniem pobudek swobodnie uznanych i głęboko odczutych.Więzy życia gromadnego posiadały konieczny podkład w sankcji moralnej wszystkich, którzy w skład organizacji wchodzili.Autor „Sejmu czteroletniego” Kalinka kreśli w następujący sposób typ szlachcica polskiego na tle środowiska: „Służbę lub urząd pełniąc, nie czuł się podwładnym, tylko dobrowolnym pracy towarzyszem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl