[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Eve pochyliła się i ukryłatwarz w dłoniach.- Po prostu nie mogę, mamo.Książę przekonał ją wcześniej, że, jak sama widziała, Eve bynajmniejnie wzdragała się przed intymną stroną małżeństwa - mężczyzni potrafiąbyć tacy bezpośredni! - dzięki czemu sprawy przedstawiały się wzupełnie innym świetle.- Jeśli potrafisz w biały dzień zadawać się na kanapie z mężczyzną,Eve Windham, to obawiam się, że nie masz racji.Możesz za niego wyjść,tylko nie chcesz.Eve popatrzyła na nią nie jak grzeczna, skłopotana, udręczona córka,tylko jak dorosła kobieta, która gorzko żałuje sytuacji, w jaką sięwplątała.- Tak, mogę za niego wyjść.Tylko nie chcę.Czy to się liczy, żeoświadczył mi się już dwa razy, a ja go odrzuciłam?Esther zapatrzyła się we wnętrze filiżanki.Od dłuższego czasu miaławrażenie, że Deene był całkiem poważnie zainteresowany jej córką.Ztrudem powstrzymała się od okazania zadowolenia, że miała rację.Dwukrotne oświadczyny w tak krótkim czasie dowodziły sporego zapału.- Twoje odmowy nie mają znaczenia.Deene powinien najpierwporozmawiać z twoim ojcem, a dopiero potem zdradzić ci swoje intencje.- Mamo, nie jestem dzieckiem, do którego można się zwracać tylko zapozwoleniem ojca.- Owszem, nie jesteś dzieckiem, ale zachowujesz się dziecinnie.Odmowa przyjęcia bardzo korzystnej propozycji zagrozi życiu twojegoojca, a może nawet i braci, oraz w znacznym stopniu zrujnuje wszelkieszanse Jenny na założenie rodziny.Dało się zauważyć, że nie wstydziszsię wypełniania małżeńskich obowiązków, Eve, a to był jedynysensowny argument, jaki mogłabym zaakceptować.Jesteś więc po prostuuparta.Nie odpowiada mi to.Ostatnie zdanie było czystym okrucieństwem.Sugerowało brakakceptacji zachowania córki, co nie odpowiadało prawdzie.Esther nigdyjej nie potępiała.Ale karać przez siedem lat siebie - i przy okazji rodziców- za jeden, zrozumiały poniekąd, błąd, to o wiele za długo.- Nienawidzę tego dnia.- Ale nie Deene'a.Te słowa pogłębiły smutek w oczach Eve.- Bardzo go lubię.Zależy mi na nim, ja.Księżna pozwoliła, by cisza wybrzmiała w miejsce słów, które -gdybyzostały wypowiedziane - zaskoczyłyby nawet samą Eve.- Jeśli rzeczywiście ci na nim zależy, to chyba nie powinnaś narażaćjego życia dla głupiego kaprysu, prawda?Esther udawała, że popija herbatę i patrzyła, jak Eve opuszcza wolawalki.- Narażam życie Deene'a, papy, moich braci.- Zapadła się w sobie.-Ale nie mogę tego zrobić, a Deene nigdy się nie zgodzi na moją ucieczkęna kontynent i ukrywanie się tam przez parę lat.- Naprawdę byś tak zrobiła?Percy'emu nie przyszło do głowy, że Eve mogłaby uciec i gdzieś sięukryć, ale księżna rozważała taką możliwość całkiem na serio.- Nie, nie zostawicie mnie w spokoju w jakiejś sielskiej francuskiejwiosce, bo ci idioci, moi bracia, obwinią o to Deene'a i będą gonapastować, niezależnie od tego, co bym zrobiła albo powiedziała.Wszyscy pomyślą, że wyjechałam z kraju, żeby urodzić jego dziecko, ilos Jenny zostanie przypieczętowany.- Masz absolutną rację.Eve opadła na poduszki, a Esther pozwoliła sobie na ostrożny płomyknadziei.- Jeśli chcesz, załatwimy specjalną licencję, a ślub odbędzie siętutaj.Wszystkie debiutantki będą ci zazdrościć tego związku.- Jak sobie Wasza Książęca Mość życzy.Wasza książęca Mość.Chłód, wiejący od tego zwrotu, sprawił, żeEsther zwątpiła w mądrość planu Percy'ego.- To twój ślub, Eve, powinnaś.Ale Eve wstała już z sofy i była w połowie drogi do drzwi.- Przepraszam Waszą Książęcą Mość.Potrzebuję chwili samotności.Otworzyła drzwi.Esther zamierzała pozwolić jej wyjść bez słowa,ale w progu stał już książę i.narzeczony Eve, którego prawy policzekbył znacznie bardziej zaczerwieniony od lewego.Ojciec miewał napady złego humoru, wrzeszczał, bez przerwywyklinał członów Izby Lordów i Prinny'ego, zżymał się na sposóbtraktowania starego, chorego psychicznie króla, ale nic, co Eve widziaławcześniej, nie przygotowało jej na lodowate spojrzenie zupełnie obcegoczłowieka, który stał obok Deene a.Wiedziała, że książę służył w kawalerii, że przeżył kanadyjskie zimy,ataki wilków i jeszcze gorsze rzeczy, ale to jego spojrzenie.Pierwszy raz w życiu Eve Windham przestraszyła się własnego ojca.Nie bała się, że mógłby ją skrzywdzić, ale tego, że nie cofnąłby się przedniczym, by ją bronić, nawet jeśli ta ochrona byłaby zupełnie absurdalna.Odsunęła się, bo książę wpadł do pokoju jak bomba.Deene szedł okilka kroków z tyłu.Książę go spoliczkował.Takie uderzenie w kontekście pojedynkuoznaczało, że żadne przeprosiny nie mogą już naprawić sytuacji.Dorozlicznych nieszczęść dręczących Eve dołączyły się początki migreny.- Eve.- Książę obrzucił ją lodowatym spojrzeniem.- Deene ma ci cośdo powiedzenia.Radzę ci go wysłuchać, ale zważ, że żadne jegoprzeprosiny nie naprawią ujmy, jaką dziś wyrządził mnie osobiście imojemu domowi.Wasza Książęca Mość - zwrócił się do żony, podającjej ramię.- Masz dziesięć minut, Deene.Proponuję, żebyś je spędził nakolanach, na modlitwie, jeśli nie stać was na nic innego.Wyszli z godnością, zostawiając ją samą z człowiekiem, który miałwszelkie powody, by uznać ją za idiotkę albo jeszcze gorzej.- Nie tutaj.- Deene ujął ją za rękę i podprowadził do balkonowychdrzwi.- Postawili lokaja w korytarzu, a to, co mamy sobie dopowiedzenia, jest naszą prywatną sprawą.Poprowadził ją do ogrodu, co trochę zmniejszyło klaustrofobicznyucisk, dławiący jej pierś.Kiedy szli wśród tulipanów i hiacyntów,mimo otępienia zauważyła, że dłoń Deene'a jest ciepła i sucha, a niezimna i wilgotna jak jej własna.- Siadaj - wskazał jej ławeczkę za żywopłotem.Róże rosnące obokokryły się już liśćmi, ale ciasno zwinięte pączki jeszcze się nie rozwinęły.Kiedy usiadła, usadowił się obok i znowu wziął ją za rękę.- Jak poszło? - wykrztusiła.- No cóż.- Zrobił coś dziwnego.Rozprostował jej dłoń i ucałowałwnętrze.- Pocałunek na odwagę.Książę dał mi trzy dni napowiadomienie sekundantów.Anthony jest w Londynie, mam nadzieję,że Kesmore zgodzi się wystąpić jako drugi.Jego Książęca Mość wybrałRothgreba i Sindala.Uzgodniliśmy, że chirurgiem będzie Fairly.Jednym słowem, zaplanowali małe, sympatyczne morderstwo wścisłym rodzinnym gronie.- Trzy dni?- Trochę biblijny termin, ale uznaliśmy obaj, że trzeba zamknąćsprawę przed rozpoczęciem sezonu.Uzgodnili to.Uzgodnili coś koszmarnego, ale Eve była jeszczegorsza, bo pozwoliła im na to.- Deene, gdybym za ciebie wyszła, czekałoby cię większerozczarowanie, niż możesz sobie wyobrazić.Miała nadzieję, że przemówi mu do rozsądku.- Wolałbym mimo wszystko być rozczarowany niż martwy, ale rób,jak uważasz.Nie mogę ci obiecać, że twój ojciec strzeli w powietrze, Eve,choć ja na pewno to zrobię.Poza tym nie postawił żadnych ograniczeń,więc twoi bracia też na pewno mnie wyzwą, a żaden z nich nie zwykłpojedynkować się na darmo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Eve pochyliła się i ukryłatwarz w dłoniach.- Po prostu nie mogę, mamo.Książę przekonał ją wcześniej, że, jak sama widziała, Eve bynajmniejnie wzdragała się przed intymną stroną małżeństwa - mężczyzni potrafiąbyć tacy bezpośredni! - dzięki czemu sprawy przedstawiały się wzupełnie innym świetle.- Jeśli potrafisz w biały dzień zadawać się na kanapie z mężczyzną,Eve Windham, to obawiam się, że nie masz racji.Możesz za niego wyjść,tylko nie chcesz.Eve popatrzyła na nią nie jak grzeczna, skłopotana, udręczona córka,tylko jak dorosła kobieta, która gorzko żałuje sytuacji, w jaką sięwplątała.- Tak, mogę za niego wyjść.Tylko nie chcę.Czy to się liczy, żeoświadczył mi się już dwa razy, a ja go odrzuciłam?Esther zapatrzyła się we wnętrze filiżanki.Od dłuższego czasu miaławrażenie, że Deene był całkiem poważnie zainteresowany jej córką.Ztrudem powstrzymała się od okazania zadowolenia, że miała rację.Dwukrotne oświadczyny w tak krótkim czasie dowodziły sporego zapału.- Twoje odmowy nie mają znaczenia.Deene powinien najpierwporozmawiać z twoim ojcem, a dopiero potem zdradzić ci swoje intencje.- Mamo, nie jestem dzieckiem, do którego można się zwracać tylko zapozwoleniem ojca.- Owszem, nie jesteś dzieckiem, ale zachowujesz się dziecinnie.Odmowa przyjęcia bardzo korzystnej propozycji zagrozi życiu twojegoojca, a może nawet i braci, oraz w znacznym stopniu zrujnuje wszelkieszanse Jenny na założenie rodziny.Dało się zauważyć, że nie wstydziszsię wypełniania małżeńskich obowiązków, Eve, a to był jedynysensowny argument, jaki mogłabym zaakceptować.Jesteś więc po prostuuparta.Nie odpowiada mi to.Ostatnie zdanie było czystym okrucieństwem.Sugerowało brakakceptacji zachowania córki, co nie odpowiadało prawdzie.Esther nigdyjej nie potępiała.Ale karać przez siedem lat siebie - i przy okazji rodziców- za jeden, zrozumiały poniekąd, błąd, to o wiele za długo.- Nienawidzę tego dnia.- Ale nie Deene'a.Te słowa pogłębiły smutek w oczach Eve.- Bardzo go lubię.Zależy mi na nim, ja.Księżna pozwoliła, by cisza wybrzmiała w miejsce słów, które -gdybyzostały wypowiedziane - zaskoczyłyby nawet samą Eve.- Jeśli rzeczywiście ci na nim zależy, to chyba nie powinnaś narażaćjego życia dla głupiego kaprysu, prawda?Esther udawała, że popija herbatę i patrzyła, jak Eve opuszcza wolawalki.- Narażam życie Deene'a, papy, moich braci.- Zapadła się w sobie.-Ale nie mogę tego zrobić, a Deene nigdy się nie zgodzi na moją ucieczkęna kontynent i ukrywanie się tam przez parę lat.- Naprawdę byś tak zrobiła?Percy'emu nie przyszło do głowy, że Eve mogłaby uciec i gdzieś sięukryć, ale księżna rozważała taką możliwość całkiem na serio.- Nie, nie zostawicie mnie w spokoju w jakiejś sielskiej francuskiejwiosce, bo ci idioci, moi bracia, obwinią o to Deene'a i będą gonapastować, niezależnie od tego, co bym zrobiła albo powiedziała.Wszyscy pomyślą, że wyjechałam z kraju, żeby urodzić jego dziecko, ilos Jenny zostanie przypieczętowany.- Masz absolutną rację.Eve opadła na poduszki, a Esther pozwoliła sobie na ostrożny płomyknadziei.- Jeśli chcesz, załatwimy specjalną licencję, a ślub odbędzie siętutaj.Wszystkie debiutantki będą ci zazdrościć tego związku.- Jak sobie Wasza Książęca Mość życzy.Wasza książęca Mość.Chłód, wiejący od tego zwrotu, sprawił, żeEsther zwątpiła w mądrość planu Percy'ego.- To twój ślub, Eve, powinnaś.Ale Eve wstała już z sofy i była w połowie drogi do drzwi.- Przepraszam Waszą Książęcą Mość.Potrzebuję chwili samotności.Otworzyła drzwi.Esther zamierzała pozwolić jej wyjść bez słowa,ale w progu stał już książę i.narzeczony Eve, którego prawy policzekbył znacznie bardziej zaczerwieniony od lewego.Ojciec miewał napady złego humoru, wrzeszczał, bez przerwywyklinał członów Izby Lordów i Prinny'ego, zżymał się na sposóbtraktowania starego, chorego psychicznie króla, ale nic, co Eve widziaławcześniej, nie przygotowało jej na lodowate spojrzenie zupełnie obcegoczłowieka, który stał obok Deene a.Wiedziała, że książę służył w kawalerii, że przeżył kanadyjskie zimy,ataki wilków i jeszcze gorsze rzeczy, ale to jego spojrzenie.Pierwszy raz w życiu Eve Windham przestraszyła się własnego ojca.Nie bała się, że mógłby ją skrzywdzić, ale tego, że nie cofnąłby się przedniczym, by ją bronić, nawet jeśli ta ochrona byłaby zupełnie absurdalna.Odsunęła się, bo książę wpadł do pokoju jak bomba.Deene szedł okilka kroków z tyłu.Książę go spoliczkował.Takie uderzenie w kontekście pojedynkuoznaczało, że żadne przeprosiny nie mogą już naprawić sytuacji.Dorozlicznych nieszczęść dręczących Eve dołączyły się początki migreny.- Eve.- Książę obrzucił ją lodowatym spojrzeniem.- Deene ma ci cośdo powiedzenia.Radzę ci go wysłuchać, ale zważ, że żadne jegoprzeprosiny nie naprawią ujmy, jaką dziś wyrządził mnie osobiście imojemu domowi.Wasza Książęca Mość - zwrócił się do żony, podającjej ramię.- Masz dziesięć minut, Deene.Proponuję, żebyś je spędził nakolanach, na modlitwie, jeśli nie stać was na nic innego.Wyszli z godnością, zostawiając ją samą z człowiekiem, który miałwszelkie powody, by uznać ją za idiotkę albo jeszcze gorzej.- Nie tutaj.- Deene ujął ją za rękę i podprowadził do balkonowychdrzwi.- Postawili lokaja w korytarzu, a to, co mamy sobie dopowiedzenia, jest naszą prywatną sprawą.Poprowadził ją do ogrodu, co trochę zmniejszyło klaustrofobicznyucisk, dławiący jej pierś.Kiedy szli wśród tulipanów i hiacyntów,mimo otępienia zauważyła, że dłoń Deene'a jest ciepła i sucha, a niezimna i wilgotna jak jej własna.- Siadaj - wskazał jej ławeczkę za żywopłotem.Róże rosnące obokokryły się już liśćmi, ale ciasno zwinięte pączki jeszcze się nie rozwinęły.Kiedy usiadła, usadowił się obok i znowu wziął ją za rękę.- Jak poszło? - wykrztusiła.- No cóż.- Zrobił coś dziwnego.Rozprostował jej dłoń i ucałowałwnętrze.- Pocałunek na odwagę.Książę dał mi trzy dni napowiadomienie sekundantów.Anthony jest w Londynie, mam nadzieję,że Kesmore zgodzi się wystąpić jako drugi.Jego Książęca Mość wybrałRothgreba i Sindala.Uzgodniliśmy, że chirurgiem będzie Fairly.Jednym słowem, zaplanowali małe, sympatyczne morderstwo wścisłym rodzinnym gronie.- Trzy dni?- Trochę biblijny termin, ale uznaliśmy obaj, że trzeba zamknąćsprawę przed rozpoczęciem sezonu.Uzgodnili to.Uzgodnili coś koszmarnego, ale Eve była jeszczegorsza, bo pozwoliła im na to.- Deene, gdybym za ciebie wyszła, czekałoby cię większerozczarowanie, niż możesz sobie wyobrazić.Miała nadzieję, że przemówi mu do rozsądku.- Wolałbym mimo wszystko być rozczarowany niż martwy, ale rób,jak uważasz.Nie mogę ci obiecać, że twój ojciec strzeli w powietrze, Eve,choć ja na pewno to zrobię.Poza tym nie postawił żadnych ograniczeń,więc twoi bracia też na pewno mnie wyzwą, a żaden z nich nie zwykłpojedynkować się na darmo [ Pobierz całość w formacie PDF ]