[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Thelma była tylko zagrożeniem, a co do Elżbiety - nie było wątpliwości.Elżbieta go znała, rozkoszowała się nim.Starczyło, aby na niego spojrzała, jak to pisała w swym dzienniku, żebyzaczęła go pragnąć.I jej pragnienie zostało odwzajemnione, czyż nie?Teraz Nikki obserwowała, jak Charlie leniwie leżał na leżaku i uniósł jedno kolano ruchem, któryzdawał się poruszać całe jego ciało - i wtedy jej głowę wypełniła wizja kobiety siedzącej na nimokrakiem,244jak ona sama siedziała na nim przy tej nieudanej próbie w jej mieszkaniu.Nie był to jasny obraz, raczej uczucie leniwego, rytmicznego ruchu w południowym upale.Niewyrazna impresja rozwartych nóg, które ledwo dotykały ziemi, piersi przybierających pełniejszykształt, kiedy pochylała się, aby go pocałować, a wszystko zamglone, jakby patrzyła na to przezgazę - z wyjątkiem oczu tej kobiety, gdy odwróciła głowę, aby na nią spojrzeć.To były oczy jejmatki, zupełnie wyraznie, jej własne oczy.Przez kilka sekund ten obraz był tak żywy i namacalny,jak czasem potrafią być sny - silne, owłosione męskie uda, brutalna męska twarz, silne męskiedłonie ściskające biodra kobiety - obraz, który wywołał w Nikki uczucie gniewu, bezsilnej złości.W tym momencie nienawidziła swej matki - i to był dla niej szok, bo przecież Elżbieta całe latabyła dla niej bohaterką, bo przecież tak bardzo pragnęła być taka jak ona, bo przecież, na Boga, onabyła martwa.Co się dzieje? - myślała.Co się zmienia? Czy może zbzikowała? Potrząsnęła głową,aby odpędzić tę denerwującą wizję i odwróciła się plecami do Charliego, który leżał w cieniu zminą wielce zadowoloną.To wyobrażenie jego i Elżbiety spowodowało, że wcześniejsze uczucieprzyjemności zniknęło, zamiast tego pojawiła się nagła złość.Jak on mógł być tak chłodny? Chciałago uderzyć, zranić.Zacisnęła pięści tak mocno, że aż wbiła sobie paznokcie w dłonie.Opanowała się z wysiłkiem i wstała.Podeszła do Maxa i stanęła przed nim w swych obcisłychszortach i bawełnianej koszulce bez rękawów, która uwypuklała zarys jej piersi.- Czy naprawdęmyślisz, że powinnam zgodzić się na zdjęcia próbne? - spytała go.245Spojrzał na nią z nietajonym, leniwym pożądaniem w oczach, ledwo widocznych spod rondakapelusza.- Już to mówiłem.Kamera by cię pokochała.Wszyscy by cię pokochali.Nic dziwnego,że cię Charlie trzyma w ukryciu.Uśmiechnęła się do niego i przesunęła językiem po wargach.- Czy jesteś pewien, Charlie, że niepowinnam tego robić? - spytała nie spuszczając oczu z Maxa.- Pewnie, że jestem pewien.Przynajmniej na razie.Za kilka tygodni możesz stanąć do zdjęć, jeślinadal będziesz miała na to ochotę - powiedział Charlie beznamiętnie.- Więc dlaczego nieusiądziesz, Nikki, i przestań grać kokotę.Przyprawisz Maxa o atak serca.- No proszę, on mi rozkazuje - powiedziała do Maxa.- Słyszałeś to? Nie masz żadnego prawarozkazywać mi, Charlee.- Usiądz tylko - powiedział Charlie.- Proszę.- Na mnie nie zwracajcie uwagi - rzuciła Sally wstając.- Jeśli dostanie ataku serca, to mizaoszczędzi wielu kłopotów.Idę na spacer po lesie.Mam ochotę na czysty zapach sosen.- Nie przejmuj się, Sally - powiedział Max, gdy schodziła z tarasu.- Czasem wpada w taki nastrój.- Ja też bym wpadała - zauważyła Romy - gdybyś mnie traktował tak jak ją.Jakie masz w stosunkudo niej plany, Max?- Plany? - zapytał Max.- Nie mam żadnych, Romy.- Czy to nie jest wariacki kolor? - spytała nagle Nikki gapiąc się na bougainvilleę, która się pięła pościanie za plecami Charliego.246- Czy widzieliście kiedykolwiek tak piękną purpurę jak ta? - Głęboko wciągnęła w płuca zapachkwiatów.Było to coś, co aktorki nazywają niemą sceną, bo nie wiedziała, co ma robić.Czuła, że toco zrobiła, było trochę głupie.Potem podeszła do Charliego, wzięła jego kieliszek i upiła trochęwina.- Byłam kokietką?- spytała łagodnie.- Prawdziwą kokietką - odpowiedział.- Tylko tak dalej, a uzyskasz nagrodę flirciary roku. - Uśmiechnął się do niej, spuścił nogi z leżaka siadając prosto i robiąc jej miejsce przy sobie.-Popatrz - powiedział i wskazał ręką na morze.- Czy nie jest piękny? - Czarny jacht, któryzauważyli już wcześniej, właśnie przepłynął na drugi koniec zatoki, pochylony, z żaglamiustawionymi w kierunku wiatru.Jeszcze chwila, a skryje się za Pointę de le Galerę.- Wiecie, czyj to jacht? - spytała Romy.- Księcia Khalida.Poznałabym go zawsze po tej linii itakielunku.Ciekawa jestem, czy zatelefonuje.Zwykle dzwoni do mnie, gdy tędy przepływa.- Czy dobrze go znasz? - spytał Charlie.Uśmiechnęła się.- Znamy się od lat.Od 1937roku z Berlina, kiedy poznałam Elżbietę.Mogę wam powiedzieć, że przeżyliśmy wspólnie kilkaniezbyt przyjemnych momentów.Nikki czuła, jak ciało Charliego napręża się.Stał się czujny.Nikt inny by tego nie zauważył, ale onaznała go już dobrze.Bez pośpiechu pociągnął łyk wina.- Czy Max opowiadał ci o naszym starymkumplu Duncanie? Trenuje konie księcia Khalida.Romy uśmiechnęła się zagadkowo i prowokująco.- Mówiłeś mi o nim, Max?Max spojrzał na nią bez wyrazu.- Koń wygrał.247Stawiałaś na niego.W zeszłym roku.Duncan podpowiedział ci ten typ.- Mówił szybko, bez zmianytonu głosu, monotonnie.Odpowiedziała, naśladując jego głos: - Oczywiście.Zapomniałam.Tysiąc dolarów.Bardzo miłe.Charlie roześmiał się, gdy słyszał jej odpowiedz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl