[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A co wa\niejsze - no, powiedzmy, równie istotne -miałby szansę pogodzić się z Norą.To oszczędziłoby jej i Pendergastowi \mudnegoprzeglądania notarialnych aktów własności.I rzecz jasna ucieszyłoby Pendergasta, który - coczuł wyraznie - był jego cichym sprzymierzeńcem.Tak, ostatecznie wszystko dobrze sięskończy.Dotarłszy do końca parku, skręcił na zachód, na Cathedral Parkway, a stamtąd napółnoc, w Riverside Drive.Minąwszy 125 Ulicę, zwolnił, przepatrując numery nazrujnowanych budynkach.670, 671.Minął kolejnych dziesięć przecznic.Zmierzając corazdalej na północ, zwolnił jeszcze bardziej, wstrzymując oddech z przejęcia.I wtedy jego wzrok padł na budynek przy Riverside Drive 891.Dom wcią\ istniał.Smithback nie mógł uwierzyć w swoje szczęście - oto miał przed sobą dom Lenga.Mijającgo, obrzucił budowlę długim, badawczym spojrzeniem, po czym przy następnej ulicy skręciłw prawo, w 138 Ulicę i okrą\ył przecznicę z sercem mocno bijącym w piersi.Dom numer 891 był starą rezydencją Beaux Arts, zajmującą długość całej przecznicy,z ozdobionym kolumnami frontonem i licznymi ozdobami w stylu barokowego odrodzenia.Nad wejściem widniał nawet znak herbowy.Od ulicy budowlę oddzielał niedu\y podjazd,dzięki czemu na Riverside Drive utworzyła się trójkątna wysepka.Przy drzwiach nie byłorzędu dzwonków, a okna na parterze zabito deskami i przesłonięto arkuszami blachy.Wszystko wskazywało, \e tego domu nigdy nie podzielono na odrębne mieszkania.Jak wieleinnych starych rezydencji przy Drive, po prostu wiele lat temu została opuszczona - zapewnebyła zbyt droga w eksploatacji i zbyt wiele kosztowałoby zarówno jej wyburzenie, jak iprzebudowa.Niemal wszystkie tego typu budynki przejmowało miasto w zamian zaniespłacone podatki.Miasto najzwyczajniej w świecie zabijało wejścia do takich domówdeskami i mo\na by rzecz, \e je magazynowało.Nachylił się w stronę fotela pasa\era, by lepiej przyjrzeć się rezydencji.Okna napiętrze nie zostały zabite deskami, szyby równie\ wyglądały na nienaruszone.Pięknie.Tendom wyglądał wręcz doskonale.Idealna kryjówka dla masowego mordercy.Oto zdjęcie napierwszą stronę - Smithback ju\ widział oczyma duszy cykl artykułów opisującychprzeszukanie tego miejsca przez policję i odkrycie kolejnych ukrytych tutaj zwłok.Było corazlepiej.Co teraz? Mo\e warto byłoby przynajmniej zajrzeć do środka, o ile tylko znajdziemiejsce do zaparkowania.Ruszył i ponownie objechał całą przecznicę, po czym skierował się w głąb Riverside,wypatrując dogodnego miejsca.Mimo i\ dzielnica była podła, przy ulicach stałozdumiewająco du\o samochodów rzęchów, podstarzałych eldorado nale\ących do alfonsów ifantazyjnych SUV z wielkimi głośnikami z tyłu.Minął jakieś sześć lub siedem przecznic,zanim natrafił w końcu na półlegalne miejsce parkingowe w bocznej uliczce przy Riverside.Powinien był wynająć szofera, niech to szlag, i kazać mu czekać w samochodzie, podczas gdyon obejrzy dom z bliska.A teraz czekało go przejście dziewięciu przecznic przez Harlem.Dokładnie to, czego usiłował uniknąć.Wprowadziwszy wynajęty samochód na wolne miejsce, rozejrzał się bacznie dokoła.Następnie wysiał z auta, zamknął je - i szybko - ale nie na tyle szybko, by zwrócić na siebieuwagę, ruszył z powrotem w stronę 137 Ulicy.Gdy dotarł do rogu, zwolnił i leniwym, niemal nonszalanckim krokiem doczłapał dobramy wjazdowej.Tu wreszcie przystanął, by bardziej wnikliwie przyjrzeć się budowli,równocześnie starając się nie wzbudzać niczyich podejrzeń.Niegdyś musiała to być naprawdę wytworna rezydencja - trzy piętra z marmuru icegieł, z mansardowym, pokrytym gontami dachem, owalnymi okienkami, wie\yczkami ibalkonem.Fronton zdobiły rzezbione w cegle wapienne detale.Od frontu dom był otoczonywysokim płotem z kutego \elaza, zwieńczonym u góry groznie wyglądającymi ostrzami, dziśmocno pordzewiałym i rozwalonym.Podwórze zarosło chwastami, wszędzie dokoła walałysię śmieci, bo\odrzewy i sumaki rozrastały się tu w najlepsze.Opodal stały dwa uschniętedęby.Frontowe górne okna wychodziły na Hudson i zakład oczyszczania ścieków NorthRiver.Smithback wzdrygnął się, raz jeszcze spojrzał na rezydencję, po czym przeciąłwysepkę i pomaszerował dalej, w głąb podjazdu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.A co wa\niejsze - no, powiedzmy, równie istotne -miałby szansę pogodzić się z Norą.To oszczędziłoby jej i Pendergastowi \mudnegoprzeglądania notarialnych aktów własności.I rzecz jasna ucieszyłoby Pendergasta, który - coczuł wyraznie - był jego cichym sprzymierzeńcem.Tak, ostatecznie wszystko dobrze sięskończy.Dotarłszy do końca parku, skręcił na zachód, na Cathedral Parkway, a stamtąd napółnoc, w Riverside Drive.Minąwszy 125 Ulicę, zwolnił, przepatrując numery nazrujnowanych budynkach.670, 671.Minął kolejnych dziesięć przecznic.Zmierzając corazdalej na północ, zwolnił jeszcze bardziej, wstrzymując oddech z przejęcia.I wtedy jego wzrok padł na budynek przy Riverside Drive 891.Dom wcią\ istniał.Smithback nie mógł uwierzyć w swoje szczęście - oto miał przed sobą dom Lenga.Mijającgo, obrzucił budowlę długim, badawczym spojrzeniem, po czym przy następnej ulicy skręciłw prawo, w 138 Ulicę i okrą\ył przecznicę z sercem mocno bijącym w piersi.Dom numer 891 był starą rezydencją Beaux Arts, zajmującą długość całej przecznicy,z ozdobionym kolumnami frontonem i licznymi ozdobami w stylu barokowego odrodzenia.Nad wejściem widniał nawet znak herbowy.Od ulicy budowlę oddzielał niedu\y podjazd,dzięki czemu na Riverside Drive utworzyła się trójkątna wysepka.Przy drzwiach nie byłorzędu dzwonków, a okna na parterze zabito deskami i przesłonięto arkuszami blachy.Wszystko wskazywało, \e tego domu nigdy nie podzielono na odrębne mieszkania.Jak wieleinnych starych rezydencji przy Drive, po prostu wiele lat temu została opuszczona - zapewnebyła zbyt droga w eksploatacji i zbyt wiele kosztowałoby zarówno jej wyburzenie, jak iprzebudowa.Niemal wszystkie tego typu budynki przejmowało miasto w zamian zaniespłacone podatki.Miasto najzwyczajniej w świecie zabijało wejścia do takich domówdeskami i mo\na by rzecz, \e je magazynowało.Nachylił się w stronę fotela pasa\era, by lepiej przyjrzeć się rezydencji.Okna napiętrze nie zostały zabite deskami, szyby równie\ wyglądały na nienaruszone.Pięknie.Tendom wyglądał wręcz doskonale.Idealna kryjówka dla masowego mordercy.Oto zdjęcie napierwszą stronę - Smithback ju\ widział oczyma duszy cykl artykułów opisującychprzeszukanie tego miejsca przez policję i odkrycie kolejnych ukrytych tutaj zwłok.Było corazlepiej.Co teraz? Mo\e warto byłoby przynajmniej zajrzeć do środka, o ile tylko znajdziemiejsce do zaparkowania.Ruszył i ponownie objechał całą przecznicę, po czym skierował się w głąb Riverside,wypatrując dogodnego miejsca.Mimo i\ dzielnica była podła, przy ulicach stałozdumiewająco du\o samochodów rzęchów, podstarzałych eldorado nale\ących do alfonsów ifantazyjnych SUV z wielkimi głośnikami z tyłu.Minął jakieś sześć lub siedem przecznic,zanim natrafił w końcu na półlegalne miejsce parkingowe w bocznej uliczce przy Riverside.Powinien był wynająć szofera, niech to szlag, i kazać mu czekać w samochodzie, podczas gdyon obejrzy dom z bliska.A teraz czekało go przejście dziewięciu przecznic przez Harlem.Dokładnie to, czego usiłował uniknąć.Wprowadziwszy wynajęty samochód na wolne miejsce, rozejrzał się bacznie dokoła.Następnie wysiał z auta, zamknął je - i szybko - ale nie na tyle szybko, by zwrócić na siebieuwagę, ruszył z powrotem w stronę 137 Ulicy.Gdy dotarł do rogu, zwolnił i leniwym, niemal nonszalanckim krokiem doczłapał dobramy wjazdowej.Tu wreszcie przystanął, by bardziej wnikliwie przyjrzeć się budowli,równocześnie starając się nie wzbudzać niczyich podejrzeń.Niegdyś musiała to być naprawdę wytworna rezydencja - trzy piętra z marmuru icegieł, z mansardowym, pokrytym gontami dachem, owalnymi okienkami, wie\yczkami ibalkonem.Fronton zdobiły rzezbione w cegle wapienne detale.Od frontu dom był otoczonywysokim płotem z kutego \elaza, zwieńczonym u góry groznie wyglądającymi ostrzami, dziśmocno pordzewiałym i rozwalonym.Podwórze zarosło chwastami, wszędzie dokoła walałysię śmieci, bo\odrzewy i sumaki rozrastały się tu w najlepsze.Opodal stały dwa uschniętedęby.Frontowe górne okna wychodziły na Hudson i zakład oczyszczania ścieków NorthRiver.Smithback wzdrygnął się, raz jeszcze spojrzał na rezydencję, po czym przeciąłwysepkę i pomaszerował dalej, w głąb podjazdu [ Pobierz całość w formacie PDF ]