[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie chciałem, żeby pani tu przyjeżdżała - powiedział HansForsblad, wychodząc z cienia.- Gdzie jest Anette? - zapytała Aneta.- Gdzie Anette? Gdzie Anette? - przedrzezniał ją.- Ma prawo dowłasnego życia.- Nie będzie go miała, dopóki pani nie przestanie się wtrącać.Awtrąca się pani bez przerwy.- Przyjechałam tu z pańską siostrą.- Przecież wiem.W oczach miał błysk, widziała go nawet w słońcu.Zrobiła krok wprzód.- Co zrobiliście Anette? - zapytała, chociaż znała odpowiedz.Halders stwierdził, że może poruszać głową.Odzyskał przytomnośćjuż po chwili.Niezbyt długo był nieprzytomny.Wokół samochoduzebrali się ludzie.Widział umundurowanych policjantów w radio-wozach.Nie ma karetki, pomyślał.%7łałują dla mnie karetki.Ktoś otworzył drzwi.Nie musieli rozcinać karoserii.Mógł sam wysiąść!485Choć zrobił to przy czyjejś pomocy.- Karetka już jedzie - powiedział Jansson.A może Jonsson alboJohansson czy cholera wie, jak się nazywa ten inspektor z Frlunda.- Sam se z niej skorzystaj - odparł Halders.- Ja nie potrzebujękaretki.Przeszedł kilka kroków.Potem jeszcze kilka.- Która godzina? - zapytał.Cośtam-son odpowiedział.Halders wpatrywał się w swój zegarek.Niezbyt wyraznie widział własną rękę.Spojrzał na umundurowanegopolicjanta.- Możesz mnie gdzieś podrzucić? - Nagle poczuł, że musi sięspieszyć.Wzrok mu się wyostrzył.- Musimy się spieszyć, do cholery.- Zaczął szukać komórki, ale zrezygnował.- Możesz zadzwonić?Winter i Macdonald szli plażą.Zostawili Seatown za sobą.Winterwidział samochody na parkingu klubu golfowego.Wydawało mu się,że jeden z nich połyskuje metalicznie na zielono.Szli w stronę postaci stojącej na piasku.To był mężczyzna.Stałpochylony i wpatrywał się w morze.Widzieli jego profil.Wypro-stował się, ale wciąż stał bokiem do nich.Winter wiedział, kim jest.Macdonald też.To był ten profil.Już wiedział.Oto nadchodzą.Jeden przy drugim, jeden ciemny, drugijasny.Jeden w kurtce z zamszu, drugi ze skóry.Jakby cały światnależał do nich.Ale nie! Nie mieli nic.Kiedy przed godziną dostrzegł w oddali ich samochód, wiedział,że wrócili.%7łe przyjdą po niego.Więc czekał.To pewnie przez ten telefon.Ona pewnie nic im nie powiedziała,nie odważyłaby się.Czy coś takiego można wykryć? Taką rozmowętelefoniczną? Namierzyć, tak się to nazywa.Chyba można.486Nie miał zamiaru odpowiadać na pytania.To była jego plaża, jego miasto, jego dom, jego życie.Nie odzywać się.Nie mówić nic.Mógł ich nastraszyć.Nastraszyć! To nie tak, nie tu miało się toskończyć.Nie mogli mu nic zrobić.Nie było już nikogo, kto mógłby coś powiedzieć.Zatrzymali się trzy metry przed nim.Odwrócił się w ich stronę.- John Osvald? - zapytał Winter.Popatrzył na nich, jakby byli powietrzem.Wyglądał, jakby sięwpatrywał w coś za nimi.W swój dom albo w wiadukt.- Chcemy tylko wiedzieć, czy to pan - powiedział Winter poszwedzku.Nie odpowiedział.Patrzył tylko tymi mętnymi oczami.- Czy nazywa się pan John Osvald?- Kim jesteście? - zapytał po szwedzku.- Przyjechałem ze Szwecji.Mam dla pana wiadomość z domu.Radiowóz minął zagajnik.Jechał w stronę morza.Halders zobaczyłwodę.Johnssonowi nie udało się skontaktować z Anetą.Haldersspróbował sam.Nie odebrała.Teraz zauważył, że nie ma zasięgu.Znalezli się bliżej plaży i zobaczyli dom.To musiał być domLindstenów.Halders zauważył też samochód.Wiedział, że to samo-chód Anety.%7ładnych innych pojazdów.Przy samochodzie klęczała kobieta.Rozpoznał ją.Susanne Marke.Piętnaście metrów dalej stał mężczyzna.Pochylał się nad wodą.Jego też rozpoznał.Hans Forsblad nagle wskoczył do wody i zacząłpłynąć przed siebie.Halders widział, jak jego buty rozchlapują wodę.I wreszcie zobaczył Anetę.Stała przy brzegu.Bez ruchu.487Starzec nie powiedział nic więcej, nie ruszał się.Wszystko zamarło.%7ładnych mew, ryb, ludzi.Nic.Byli sami w tym północnym świecie.- Co się stało z pańskim synem? - zapytał Winter, robiąc krok doprzodu.- Co się stało z pańskim synem Axelem?Spojrzenie starca powoli zaczęło się rozjaśniać.Odmłodniał przezto.Na głowie miał czapkę z wąskim daszkiem.Twarz o ostrych ry-sach.Pod tweedową marynarką sweter z grubej włóczki.Kiedy stałwyprostowany, był wysoki.Winter zauważył, że na policzku ma sinąplamę.Jedna kieszeń marynarki była wybrzuszona.- Co się stało z Axelem? - powtórzył Winter.- Został oczyszczony - odparł John Osvald.- Co to znaczy?- Oczyszczony z grzechów.Chciał tego.Mnie się to nie udało.- Nie miał nic na sobie.- Tylko ci, którzy kochają Boga, są do tego zdolni - powiedziałOsvald.Winterowi wydawało się, że jego spojrzenie znów zasnuło sięmgłą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Nie chciałem, żeby pani tu przyjeżdżała - powiedział HansForsblad, wychodząc z cienia.- Gdzie jest Anette? - zapytała Aneta.- Gdzie Anette? Gdzie Anette? - przedrzezniał ją.- Ma prawo dowłasnego życia.- Nie będzie go miała, dopóki pani nie przestanie się wtrącać.Awtrąca się pani bez przerwy.- Przyjechałam tu z pańską siostrą.- Przecież wiem.W oczach miał błysk, widziała go nawet w słońcu.Zrobiła krok wprzód.- Co zrobiliście Anette? - zapytała, chociaż znała odpowiedz.Halders stwierdził, że może poruszać głową.Odzyskał przytomnośćjuż po chwili.Niezbyt długo był nieprzytomny.Wokół samochoduzebrali się ludzie.Widział umundurowanych policjantów w radio-wozach.Nie ma karetki, pomyślał.%7łałują dla mnie karetki.Ktoś otworzył drzwi.Nie musieli rozcinać karoserii.Mógł sam wysiąść!485Choć zrobił to przy czyjejś pomocy.- Karetka już jedzie - powiedział Jansson.A może Jonsson alboJohansson czy cholera wie, jak się nazywa ten inspektor z Frlunda.- Sam se z niej skorzystaj - odparł Halders.- Ja nie potrzebujękaretki.Przeszedł kilka kroków.Potem jeszcze kilka.- Która godzina? - zapytał.Cośtam-son odpowiedział.Halders wpatrywał się w swój zegarek.Niezbyt wyraznie widział własną rękę.Spojrzał na umundurowanegopolicjanta.- Możesz mnie gdzieś podrzucić? - Nagle poczuł, że musi sięspieszyć.Wzrok mu się wyostrzył.- Musimy się spieszyć, do cholery.- Zaczął szukać komórki, ale zrezygnował.- Możesz zadzwonić?Winter i Macdonald szli plażą.Zostawili Seatown za sobą.Winterwidział samochody na parkingu klubu golfowego.Wydawało mu się,że jeden z nich połyskuje metalicznie na zielono.Szli w stronę postaci stojącej na piasku.To był mężczyzna.Stałpochylony i wpatrywał się w morze.Widzieli jego profil.Wypro-stował się, ale wciąż stał bokiem do nich.Winter wiedział, kim jest.Macdonald też.To był ten profil.Już wiedział.Oto nadchodzą.Jeden przy drugim, jeden ciemny, drugijasny.Jeden w kurtce z zamszu, drugi ze skóry.Jakby cały światnależał do nich.Ale nie! Nie mieli nic.Kiedy przed godziną dostrzegł w oddali ich samochód, wiedział,że wrócili.%7łe przyjdą po niego.Więc czekał.To pewnie przez ten telefon.Ona pewnie nic im nie powiedziała,nie odważyłaby się.Czy coś takiego można wykryć? Taką rozmowętelefoniczną? Namierzyć, tak się to nazywa.Chyba można.486Nie miał zamiaru odpowiadać na pytania.To była jego plaża, jego miasto, jego dom, jego życie.Nie odzywać się.Nie mówić nic.Mógł ich nastraszyć.Nastraszyć! To nie tak, nie tu miało się toskończyć.Nie mogli mu nic zrobić.Nie było już nikogo, kto mógłby coś powiedzieć.Zatrzymali się trzy metry przed nim.Odwrócił się w ich stronę.- John Osvald? - zapytał Winter.Popatrzył na nich, jakby byli powietrzem.Wyglądał, jakby sięwpatrywał w coś za nimi.W swój dom albo w wiadukt.- Chcemy tylko wiedzieć, czy to pan - powiedział Winter poszwedzku.Nie odpowiedział.Patrzył tylko tymi mętnymi oczami.- Czy nazywa się pan John Osvald?- Kim jesteście? - zapytał po szwedzku.- Przyjechałem ze Szwecji.Mam dla pana wiadomość z domu.Radiowóz minął zagajnik.Jechał w stronę morza.Halders zobaczyłwodę.Johnssonowi nie udało się skontaktować z Anetą.Haldersspróbował sam.Nie odebrała.Teraz zauważył, że nie ma zasięgu.Znalezli się bliżej plaży i zobaczyli dom.To musiał być domLindstenów.Halders zauważył też samochód.Wiedział, że to samo-chód Anety.%7ładnych innych pojazdów.Przy samochodzie klęczała kobieta.Rozpoznał ją.Susanne Marke.Piętnaście metrów dalej stał mężczyzna.Pochylał się nad wodą.Jego też rozpoznał.Hans Forsblad nagle wskoczył do wody i zacząłpłynąć przed siebie.Halders widział, jak jego buty rozchlapują wodę.I wreszcie zobaczył Anetę.Stała przy brzegu.Bez ruchu.487Starzec nie powiedział nic więcej, nie ruszał się.Wszystko zamarło.%7ładnych mew, ryb, ludzi.Nic.Byli sami w tym północnym świecie.- Co się stało z pańskim synem? - zapytał Winter, robiąc krok doprzodu.- Co się stało z pańskim synem Axelem?Spojrzenie starca powoli zaczęło się rozjaśniać.Odmłodniał przezto.Na głowie miał czapkę z wąskim daszkiem.Twarz o ostrych ry-sach.Pod tweedową marynarką sweter z grubej włóczki.Kiedy stałwyprostowany, był wysoki.Winter zauważył, że na policzku ma sinąplamę.Jedna kieszeń marynarki była wybrzuszona.- Co się stało z Axelem? - powtórzył Winter.- Został oczyszczony - odparł John Osvald.- Co to znaczy?- Oczyszczony z grzechów.Chciał tego.Mnie się to nie udało.- Nie miał nic na sobie.- Tylko ci, którzy kochają Boga, są do tego zdolni - powiedziałOsvald.Winterowi wydawało się, że jego spojrzenie znów zasnuło sięmgłą [ Pobierz całość w formacie PDF ]