[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiń mnie za swoje niepowodzenia,Ralphie.Ciocia wyznała mi, że wielokrotnie wspierała cię finansowo.Niemam zamiaru przyglądać się bezradnie, jak trwonisz mój majątek przykarcianym stoliku.- A niechże cię! - syknął - Nic dziwnego, że nazywają cię królowąlodu.Zawsze zadzierałaś nosa.Jeszcze tego pożałujesz, kuzynko.- Zupełnie cię nie rozumiem.- Uniosła brwi.- Dlaczego miałabymżałować czegoś, na co nie mam najmniejszej ochoty?- Nie pozostawiasz mi wyboru - sarknął Ralph.- Postąpiłem tak, jaksobie tego życzyła mama, ale wolałbym sczeznąć w piekle, niż wziąć sobieza żonę megierę!Arabella nie zareagowała, gdy kuzyn pośpiesznie opuszczał salon.ylesię stało, bo zrobiła sobie z niego wroga.Może nie powinna była mówićtego, co powiedziała, niemniejpragnęła wyjaśnić raz na zawsze, że nigdy nieprzyjmie jego oświadczyn.Pogrążona w myślach, powoli weszła na piętro, by w swoim pokojuzdjąć spacerową suknię w zielone pasy i włożyć brzoskwiniową, zdobionąAnula & ponaousladansc muślinem.Nie wierzyła, że ciotka namawiała Ralpha do oświadczyn.LadyTate zapewne chciałaby widzieć go na ślubnym kobiercu, niemniej musiałazdawać sobie sprawę, że Arabella i jej syn nie przepadali za sobą.Co miał na myśli, mówiąc, że Arabella pożałuje swojej odmowy?Niekiedy bywał kapryśny, ale nie dostrzegła u niego skłonności doprzemocy.Czyżby tak bardzo się zmienił? I czy naprawdę sądził, że onabędzie winna temu, co postanowił uczynić?W nie najlepszym nastroju zeszła do mniejszego salonu, aby zjeśćobiad w towarzystwie ciotki.Wciąż rozmyślała o słowach kuzyna.O co muchodziło?Ciotka Hester czytała list, lecz na widok Arabelli odłożyła go.- Witaj, moja droga.Był już u nas Ralph, wyjątkowo wcześnie jak naniego.Spotkałaś się z nim, zanim wyszedł?- Tak.- Arabella uznała, że prawda będzie lepsza od niedomówień.-Oświadczył mi się, lecz odrzuciłam jego propozycję.Wybacz, ciociu, jeślicię zasmuciłam.- Obawiałam się, że Ralph zamierza to uczynić - z westchnieniemrzekła lady Tate.- Tak mi przykro, Arabello.Powiedziałam mu, żeby nierobił z siebie durnia.Wiedziałam, że od razu przejrzysz jego prawdziweintencje.Jest bardziej zadłużony, niż sądziłam.Obiecałam sprzedać na-szyjnik z brylantami, odziedziczony po babce, ale podkreśliłam, że na nicwięcej nie może liczyć.Niech sprzeda wszystko to, co mu jeszcze zostało,resztki biżuterii, cenne bibeloty.- Może wysupłam tysiąc lub dwa, ciociu - zaproponowała niepewnieAnula & ponaousladansc Arabella.- Tym razem poratowałabym go przez wzgląd na ciebie.- Nie, moja droga, nie rób tego! - gwałtownie zareagowała lady Tate.-Popełniłabyś poważny błąd.On z pewnością nadużyłby twojej życzliwości ijuż nigdy nie uwolniłabyś się od jego natręctwa.Nie, Ralph musi sięnauczyć żyć z dostępnych sobie środków.Powinien poszukać pracy.Proponowałam mu karierę w wojsku albo w kościele, ale tylko wpadł wzłość.Jest przekonany, że sprzedam dla niego ten dom, lecz to nie wchodziw grę.- Nie wyobrażam sobie twojego syna w wojsku, ciociu.- Nie widziałago także w roli duchownego, lecz zachowała to spostrzeżenie dla siebie.Jejrozpieszczony kuzyn nigdy nie nauczył się samodyscypliny.Samolubny ibezmyślny, zawsze puszczał mimo uszu dobre rady.- Może rzeczywiściepowinien się związać z kościołem, jeśli wyrazi ochotę.- Nie wyrazi.Co do tego nie mam żadnych złudzeń.Skoro jednak samsię doprowadził do ruiny, niechaj sam się teraz ratuje.Nie służy mu anipobyt w Londynie, ani spotkania z tymi jego przyjaciółmi.Wiesz, sirMontague Forsythe niedawno zginął w wypadku.Nie znam szczegółów, alemoim zdaniem zapłacił za swoje grzechy.Ralph niewiele mówił o tymczłowieku.Chyba uprawiali razem hazard i mój syn zamierzał zaciągnąć uniego pożyczkę.Teraz to już wykluczone.Arabella pokiwała głową.Nigdynie poznała sir Montague'a Forsythe'a i nie miała o nim wyrobionej opinii,lecz być może mógłby jakoś pomóc jej zadłużonemu kuzynowi.- Zapewne inni przyjaciele są w stanie go wesprzeć.- Szczerze wątpię.Inny przyjaciel Ralpha zginął niedługo przedAnula & ponaousladansc wypadkiem sir Montague'a.Chyba również tonął w długach.Sprawa zostaławyciszona, więc trudno mi powiedzieć cokolwiek pewnego.- Zamyśliła się.- Nie zamierzam udawać smutku po ich śmierci, bo wywierali fatalny wpływna mojego syna.Spotykał się z nimi przez kilka miesięcy i to za ich sprawązaczął nadmiernie pogrążać się w hazardzie.Chyba jest jeszcze jeden.sirCourtney Welch.Ralph raczej za nim nie przepada.Nie wspomina o nim,choć widywałam ich razem.- Kuzyn Ralph może sprzedać część posiadłości i w ten sposób stanąćna nogi - zasugerowała Arabella.- Ciociu, nie zaprzątaj sobie tym głowy.Powtórzę ci to, co powiedziałam twojemu synowi: w razie potrzeby zawszeznajdziesz u mnie miejsce.- Jesteś uroczą i szlachetną damą, Arabello - spojrzała na niąwzruszona - wiedz jednak, że nie zamierzam składać broni.Dom i klejnotyto wszystko, co posiadam, nie licząc dożywocia.Nie pozwolę, aby głupotaRalpha doprowadziła mnie na skraj nędzy.Arabella skinęła głową.Nadal miała przed oczami paskudną minękuzyna, kiedy oznajmiał, że nie pozostawia mu wyboru.Co miał na myśli?Rozdział trzeci- Dawno cię nie widziałem - stwierdził kapitan Hern-shaw, kiedy tegopopołudnia Charles Hunter zjawił się u White'a.- Dobry Boże, człowieku,co ci się stało?- Miałem drobny wypadek - wyjaśnił Charles zwięzle.NiedawneAnula & ponaousladansc przejścia sprawiły, że nękały go uporczywe bóle głowy.- Pewniepowinienem nieco dłużej wypoczywać, ale mam sporo spraw do załatwienia.Szczerze mówiąc, nie cierpię rekonwalescencji.Poza tym w przyszłymtygodniu mama postanowiła pojawić się w mieście z krótką wizytą, a jaobiecałem, że będę jej towarzyszył na wieczorkach.- Jak się miewa twoja mama? - Hernshaw wiedział, że pani Hunterprzez wiele miesięcy niedomagała.Nikt nie znał przyczyn choroby, choćpodejrzewano powszechnie, że mogła mieć coś wspólnego z siostrąCharlesa, która, jak słyszał, przebywała u kuzynostwa w Szkocji.- Twierdzi, że odrobinę lepiej.Moim zdaniem byłoby rozsądniej,gdyby zażyła odpoczynku w Brighton lub w Bath, ale mama uparła sięodwiedzić swoje londyńskie przyjaciółki, a także krawcową.- Cóż, sama wie najlepiej, co dla niej dobre.Jak wszyst-kie panie.-Hernshaw uśmiechnął się szeroko.- Wiesz, że Harry i Melinda są wmieście?- Pamiętam twoją bratową.- Charles nieco się rozchmurzył.- Co zasłodka ślicznotka.- Całkiem jak jego siostra.Ta myśl zabolała.Melinda bardzo przypominała mu Sarę.- W rzeczy samej.Mel bardzo się cieszy z pobytu w Londynie.Jejprzyjaciółka zatrzymała się u lady Tate i wszędzie chodzą razem.- Rozumiem.Masz ochotę na partyjkę kart?- Właśnie się wybierałem do swojego nauczyciela fechtunku.Muszęnieco rozruszać mięśnie.Wybacz, Hunter, że to powiem, ale i tobieprzydałoby się trochę ruchu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl