[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem pewien, że będzie za-chwycony.- Czy nie postąpię niewłaściwie, wysyłając ten prezent, jak sądzisz?- Niewłaściwe jest tylko to, Grace, że musisz się nad tym zastanawiać.A potem powiadomił ją o decyzji zorganizowania cichej uroczystości i spytał,czy nie zechciałaby przyjść w sobotę rano do synagogi i zostać potem na lampkęwina.- Nie wiem, Sam - odrzekła niepewnie.- Nie wiesz, czy będziesz mogła? Nie wiesz, czy będziesz miała ochotę? Czynie wiesz, jak się zachować z powodu słów mojej matki, skierowanych do ciebiepodczas waszego ostatniego spotkania?- Niewinna w przypadku dwóch pierwszych zarzutów - powiedziała, uśmie-chając się szeroko do słuchawki.- Matka będzie zajęta zamartwianiem się, czy Saul czegoś nie zawali, a jeśliwszystko pójdzie dobrze, będzie się puszyć z dumy i cieszyć z obecności taty wtym ważnym dla rodziny momencie.Nawet nie zauważy, kto jest w synagodze.- Po prostu nie chciałabym jej popsuć tego dnia, Sam.- Czy w ogóle nie myślisz o moim tacie?- Jemu również nie chciałabym zrobić przykrości.- A więc przyjdziesz?Grace wciąż się uśmiechała, kiedy odkładała słuchawkę.RLT ROZDZIAA 30Sobota, 2 maja 1998Odkąd wraz z Claudią przeniosły się na Florydę, Grace kilkakrotnie miałaokazję być w synagodze - z okazji ślubu przyjaciół czy ceremonii bar micwy ma-łych pacjentów.Uczestniczyła też w obchodach drugiego dnia święta Paschy iuroczystość ta wciąż dziś dzień budziła w niej miłe i ciepłe wspomnienia.Barmiewa Saula okazała się jednak najbardziej wzruszającą ceremonią tego rodzaju.I zachwyciła ją od momentu, kiedy młodszy brat Sama wstał z miejsca i zacząłśpiewać załamującym się z przejęcia, drżącym głosem starodawne i zupełnie nie-zrozumiałe dla niej słowa.Myśl o tym, że w trakcie owego obrządku chłopiecwkracza w wiek męski, wydała się Grace niedorzeczna, choć nieraz widywała,jak dzieci dorastają w ciągu jednej nocy.W takich wypadkach jednak powodemzwykle było jakieś straszliwe nieszczęście lub psychiczny uraz, który brutalniewyrywał je z dzieciństwa.Obrządek w miejscu kultu religijnego, po którym od-bywało się przyjęcie, dzięki Bogu, nie należał do tej kategorii wydarzeń.Grace patrzyła na młodszego syna Davida i Judy Becket, który stał przejętypomiędzy rabinem a kantorem, z modlitewnym szalem narzuconym na szczupłeramiona, a cała jego postawa była tak bardzo odmienna od zwykłego chłopięcegorozhukania.Szczerze poruszyła ją powaga uroczystości.Zrozumiała nagle, żenawet jeśli ten tak zwany mężczyzna za godzinę z powrotem przemieni się wtrzynastoletniego dzieciaka, to dzisiejsze doświadczenie pozostanie w nim głę-boko.Będzie wygładzało momenty wewnętrznego buntu oraz ukształtuje na resz-tę życia silną i prężną osobowość Saula.Była to zreformowana synagoga, w której mogli przebywać zarówno męż-czyzni, jak i kobiety.Grace uważała to miejsce kultu za bardziej na turalne iwzbudzające cieplejsze odczucia niż świątynie uczęszczane przez ortodoksyj-nych żydów.Na lewo od niej siedziała starsza kobieta.Ssała miętowe cukierki iporuszała bezgłośnie ustami, czytając hebrajskie słowa z modlitewnika i wodzącwskazującym palcem wzdłuż każdej litery.Po prawej stronie Grace miała dziew-czynkę w wieku około ośmiu lat, która niespokojnie wierciła się na krześle i robi-ła, co mogła, ażeby dla zabicia czasu wciągnąć do zabawy o rok albo dwa latastarszą siostrę, starającą się nadążać za obrządkiem, a przynajmniej sprawiającątakie wrażenie.Grace doskonale pojmowała, co czuje młodsza z dziewcząt.Pa-miętała niezliczone godziny spędzone w kościele i odmawianie modlitw w cza-sach swojego wczesnego dzieciństwa w Chicago.Często była karana przez ro-dziców za nieuwagę w świątyni.W tamtym czasie Frank Lucca wciąż jeszczeregularnie uczęszczał do kościoła.Grace przypuszczała, że w pózniejszych latachRLT godzinami klęczał przy konfesjonale, aby uzyskać rozgrzeszenie za zbrodnie, ja-kich się dopuścił wobec Claudii.Tyle tylko, że winy mogły zostać darowaneosobie, która powzięła decyzję niepopełniania więcej grzechów.A ponieważGrace zbyt dobrze znała Franka i była pewna, że Bóg również go przejrzał nawylot, jedynie kwestią czasti pozostawał moment, kiedy pochłoną go piekielnepłomienie.Grace zajęła miejsce z tyłu, z dala od rodziny Becketów.W innych okolicz-nościach podeszłaby prosto do Davida, który - jak zwykle uparty - postanowiłzostawić wózek przy wejściu, i powiedziałaby mu, jak bardzo się cieszy z ichponownego spotkania.Nie zrobiła tego jednak, ażeby podczas ceremonii niesprawić najmniejszej przykrości Judy Becket.Ale pomimo tych dobrych intencji,tuż po tym, gdy Sam został wywołany do odczytania Tory, Judy odwróciła się iGrace napotkała jej spojrzenie.Doktor Lucca poczuła przenikliwy wzrok żonyDavida na swojej twarzy, która, na co miała nadzieję, pozostała nieprzeniknionąmaską spokoju.Grace pomyślała, że może Judy odgadła, jakie wrażenie wywierana niej nadzwyczajny głos Sama - głęboki, dzwięczny i naturalnie melodyjny.Albo w tej jednej krótkiej chwili matka Sama pojęła, że pogłębiające się zaanga-żowanie Grace w związek z jej synem wykracza poza ściśle zawodowe granice, ibyć może to również napełniło ją niepokojem.*- Mazettow, Saul - zwróciła się Grace do chłopca przy kidduszu w holu przy-legającym do synagogi, ściskając mu rękę.- Uważam, że byłeś wspaniały, choć,niestety, niewiele rozumiałam z tego, co się działo.- Ani ja - odrzekł, uśmiechając się szeroko - więc wszystko w porządku.- Nie masz wina, Grace - zauważył Sam, zbliżając się do nich.- Pozwól, że ciprzyniosę.- Nie mogę zostać - powiedziała spiesznie.- Musisz wypić z nami za szczęście - uparł się Sam.Przyniósł jej kieliszekkoszernego wina i Grace wzniosła toast za pomyślność Saula.- Uroczystość bardzo mi się podobała - wyznała Samowi.- Naprawdę byłamnią zachwycona.- Jak wypadłem?- Myślę, że imponująco.- Uśmiechnęła się, podnosząc na niego wzrok.-Chociaż nie jestem ekspertem w tych sprawach.- Cieszę się, że przyszłaś, Grace.RLT - Ja też się cieszę.Zobaczyła, że Judy Becket zmierza w ich stronę.David, z powrotem w foteluna kółkach, przebywał obecnie w odległym krańcu holu.Grace, nagle spięta,pragnęła uniknąć najmniejszej nawet nieprzyjemności.- Naprawdę muszę iść, Sam.Ale Judy już była przy nich.Miała na sobie granatową suknię z żakietem, któ-rego wyłogi, podobnie jak kapelusz, wykończone były białą lamówką.Wygląda-ła bardzo szykownie.- Doktor Lucca - powiedziała swobodnym tonem.- To miło, że pani przy-szła.Grace wyciągnęła rękę, składając gratulacje i mówiąc, jak wspaniale wypadłSaul.Uścisk dłoni Judy był mocny i spokojny, a w chwili, kiedy dziękowała, jejwzrok napotkał w końcu oczy Grace, która poczuła nie tylko podziw dla tej ko-biety, ale także żal, że ich znajomość miała tak niefortunny początek.- Właśnie powiedziałam Samowi, że muszę już iść.- Wielka szkoda - odrzekła chłodno Judy.- W takim razie nie będę pani za-trzymywać.Zrobiła zwrot na pięcie i ponownie wmieszała się w tłum.Grace spojrzała naSama i dostrzegła gniew w jego oczach.Chwyciła Becketa za rękę i przytrzyma-ła przez moment.- Wszystko w porządku - zapewniła go cicho.- Nie denerwuj się.- To trwa już zbyt długo - oświadczył.- Powiem jej, co o tym myślę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl