[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostrzegały jąprzed nim skręcone ze strachu wnętrzności, a co więcej, znała jego imię: Zmierć,która przyszła zebrać tu swe żniwo i upomina się o nich dwoje, skazanych nakatusze trwogi w tej piwniczce jawiącej się jako ich własne piekło. Nadeszła Zmierć, a po niej nastało piekło - ojciec niejednokrotnie przytaczałim ten wers z Księgi Apokalipsy.Theresa zadrżała, nie tyle z lęku tym razem, ile z zimna.W tym jej prywatnym,podziemnym piekle panował chłód, a zapachy ziemi, zgniłych jarzyn i wstydliwychśladów pobytu Theresy w jednym z kątów mieszały się z wonią niemowlęcychwymiocin, mokrych pieluch - i paraliżującego strachu.Eliasz zaczął się kręcić i chcąc podkurczyć swe małe tłuste nóżki, wbił jejtwarde jak orzeszki kolanka w piersi.Wiedziała dobrze, co się święci: zaraz zacznie wrzeszczeć.- Aaa, kotki dwa.- zanuciła.Pewnie bolał go brzuszek, gdyż prężył się i co chwila oddawał gazy.Mieszankamleka i wina nie posłużyła układowi trawiennemu sześciomiesięcznego malca.i cochwila oddawał- Cśśś, maleńki.Tylko nie płacz.- Theresa przerwała śpiew, kołysząc się jak wtransie i w rozpaczy szeptem błagała braciszka o spokój.- Nie płacz, proszę.Tuż nad ich głowami zaskrzypiała podłoga.Zmierć zbliżała się, ciągnąc coś zasobą po podłodze.Wtuliwszy mokrą twarzyczkę w szyję siostry, Eliasz zapłakał.Odgłos kroków na górze zamilkł.1421 czerwca 1996, godz.20.30Zmierzając w stronę zabudowań, Jess poruszał się cicho i ostrożnie niczym kot.Rory w jego objęciach również się nie odzywała, tylko spowijający ją srebrny kocszeleścił przy każdym kroku.Połyskująca w świetle księżyca aluminiowa folia jakneon z daleka przyciągała wzrok, a wydawane przez nią suche trzaskirozbrzmiewały w panującej wokół ciszy niczym brzęczące werble.Szepnąwszy coś doucha dziewczynce, kowboj zerwał jej okrycie z ramion i odrzucił na ziemię.Jak to się stało, że skradali się w milczeniu zamiast radośnie huknąć w stronęchatek, że nadchodzą?To dawno zapomniany instynkt nagle odżył i nakazał Jessowi mieć się nabaczności.Głucha cisza rozlewająca się po mrocznej polanie obudziła w nim niepokój. Kilka kroków przed nim Lynn, okutana w wielką, bezkształtną kurtkę, brnęła przezzieloną łąkę, omiatając latarką sięgające jej do kolan kwiaty.Dzięki światłuuniknęli nastąpienia na porzucony w trawie, dawno nieużywany kilof.Ostrzepokrywała rdza, a drewniana rękojeść sprawiała wrażenie przegniłej.Napięcie Jessa rosło z każdym krokiem, choć nic, oprócz przeczucia, nieuzasadniało tej obawy.Ale kowboj dawno temu już nauczył się nie lekceważyć owego mrowienia w karku,dzięki któremu zdołał ujść cało z niejednej opresji.Sama osada wyglądała, zgodnie z oczekiwaniami, na opuszczoną.Panowała w niejgłucha cisza: nic się nie poruszyło, nie stęknęło, nie skrzypnęło nawet.Trójkawędrowców słyszała jedynie szum wiatru, brzęczenie owadów i szelestprzemykających wśród trawy drobnych stworzeń.Blade światło księżyca wydobywało z mroku z lekka niesamowitą scenerię staregoosiedla jakby żywcem wyjętego z ubiegłego wieku.W każdym razie pochylone kuziemi domy i zardzewiałe górnicze urządzenia z pewnością liczyły sobie więcejzim niż sto.Jess wielokrotnie odwiedzał to miejsce, ale zawsze za dnia.Może w tym właśnie tkwiła tajemnica.Może to księżycowa poświata rozsnuła nadłąką aurę grozy.Stada gęstych, połyskujących srebrzyście chmur płynęły poczarnym niebie, zalegające nad ukwieconą łąką opary białej mgły wzbijały się tui ówdzie w powietrze, przybierając kształty tak niesamowite, że Jess ujrzał wnich wędrujące do nieba duchy.O tak, miejsce to z całą pewnością byłonawiedzane przez duchy.Zupełnie jak cmentarz.To porównanie nasunęło się kowbojowi samo.Choć na pozór niedorzeczne, nie mógłsię od niego uwolnić.Dość mam kłopotów z duchami przeszłości, by przywoływać jeszcze nowe, skarciłsię w myśli.W tej samej chwili Lynn potknęła się i upuściła latarkę; schyliła się, by jąpodnieść - i nagle powietrze rozdarł przerazliwy krzyk.15O mój Boże! O Boże!Nie mając sił dzwignąć się na nogi, półprzytomna Lynn cofała się na czworakach,porażona strasznym widokiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl