[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.[& ] Rozu-miesz więc, droga moja, że świat glansowanych rękawiczek i woskowanych podłógzupełnie zniknął z oczu moich bo cóż można z niego wydobyć& Jest to próżnyteatr dla igrających myśli, dla słów ulotnych a mnie dziś trzeba być wewnętrznieczłowiekiem, ile można doskonałym i dobrym& Wierz mi, droga, że ta przemia-na ze zródła płynie głębokiego14.Słyszalna wyraznie różnica, wraz z wieloma innymi znakami i dowodamidała Józefowi Tretiakowi, a za nim innym badaczom, asumpt do stwier-dzenia, że między majem a sierpniem 1842 roku w życiu Słowackiegozaszła radykalna zmiana, a nawet to znów określenie Tretiaka transfi-guracja.Jej przyczyna wydawała się oczywista było nią spotkanie poetyz Andrzejem Towiańskim, które nastąpiło 12 lipca.Już następnego dniapowstał wiersz Tak mi Boże dopomóż, stanowiący manifest tego nowegoSłowackiego , a zaczynający się od słów Idea wiary nowej rozwinięta /W błyśnieniu jednym zmartwychwstała we mnie [& ].Sformułowanie w błyśnieniu jednym Jarosław Marek Rymkiewicz, idący tu w sposób jaknajbardziej świadomy i otwarty za Tretiakiem, uznał za przekonujący do-11Jarosław Marek Rymkiewicz: Juliusz Słowacki pyta o godzinę, Spółdzielnia Wydaw-nicza Czytelnik , Warszawa 1989, s.69.12Zob.Józef Tretiak: Juliusz Słowacki, Historya ducha poety i jej odbicie w poezji, Aka-demia Umiejętności, Kraków 1904, s.373 374.13Juliusz Słowacki: Listy do Matki, pod redakcją Zofii Krzyżanowskiej, [w:] tegoż:Dzieła, pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego, t.13, Zakład Narodowy im.Ossolińskich,Wrocław 1959, s.407 408.14Tamże, s.409.129wód na to, że właśnie 12 lipca poeta został olśniony, doznał objawienia,objawiło mu się.Wydobył z siebie czysty ton i nastąpiła transfiguracja.W jednej chwili stał się kimś innym, niż był 15.W dalszych partiach swejznakomitej książki Rymkiewicz zbiera cały szereg dowodów mającychpotwierdzić takie rozpoznanie momentu i charakteru przemiany, jakiewyczytał u Tretiaka i zaakceptował, idąc za własną intuicją.Dowodom tymtowarzyszą jednak ponawiane wciąż pytania, komplikujące prostotę, z jakącały problem widzieli poprzednicy, i wiodące do postawienia ważnych teztyczących przyczyn przemiany.Koncentrując się na tych ostatnich, Rym-kiewicz jednocześnie zdaje się nie zauważać, jak jego pytania nadgryzająpewność co do jednorazowości przemiany, jak potęgują wątpliwości doty-czące daty, wątpliwości, których już nie rozwiewa, skupiwszy się na kwe-stiach według niego ważniejszych.Tymczasem problem daty, problem nie-rozwiązany w książce wokół dat zbudowanej, wcale nie wydaje się błahy dlatak niezwykłego i istotnego w dziejach kultury polskiej wydarzenia, jakimbyła przemiana Słowackiego z dandysa w anioła.Aby zapytać o daty i godziny, trzeba wcześniej zadać pytanie dotyczącecharakteru przemiany.Czy rzeczywiście jak twierdziła część badaczy była ona nagła, jednorazowa i całkowita? Józef Tretiak, widząc przemianęjako efekt rozbłyśnienia jednego , konsekwentnie opowiadał dzieje duchapoety jako dwuczęściowe.W części pierwszej autor Kordiana jawił się ba-daczowi jako człowiek chory.Diagnoza Tretiaka brzmi:martwość serca przy rozognionej wyobrazni, wszystko pożerająca żądza sławy,która pod wpływem zewnętrznych podmuchów zamieniła się w samoubóstwie-nie, zupełne zesztywnienie serca w bezwzględnym egoizmie16.Przełom 12 lipca sprawić miał, że Słowacki wyzdrowiał i wyleczył sięz braku idei, braku zmysłu społecznego, a w konsekwencji i z egoizmu.Ale nawet Tretiak sądził, że owo wyzdrowienie nie nastąpiło jednego dnia,skoro przyznawał, żenagłe przeobrażenie, jakie się dokonało w duszy Słowackiego, nie mogło jej od-mienić z gruntu i nie odmieniło, nie nadwyrężyło, nie osłabiło w niczym jegowygórowanego indywidualizmu, tylko nadało temu indywidualizmowi zupełnieróżny od poprzedniego kierunek i wprowadziło zupełny przewrót w wyob-rażeniach poety o świecie i zadaniach życia.Błyszczeć skarbami wyobrazni,olśniewać ludzi i zakreślać coraz szerszą aureolę sławy poetyckiej dokoła siebie:to był dotychczas pęd jego ducha nieustanny i wszystko pochłaniający.Teraz15Jarosław Marek Rymkiewicz: Juliusz Słowacki pyta o godzinę& , s.77.16Józef Tretiak: Juliusz Słowacki, Historya ducha poety i jej odbicie w poezji& , t.1,s.310.130indywidualizm jego porzucał drogę ziemskiej sławy, na której tyle doznał zawo-dów i zwracał się ku świętości.Chciał na tej drodze zajaśnieć, przekonawszy się,że tylko ta światłość jest prawdziwa, dawniejsze zaś blaski, do których się rwał,były blichtrem tylko.Przedtem chodziło mu głównie o to, aby tak zewnętrzną szatą swej poezji,jak i zewnętrzną postacią własną sprawiać wrażenie na ludziach, podobać się imbez względu na ich wartość [& ].Bóg na widnokręgu jego myśli [& ] był czymśw rodzaju wielkiego wirtuoza grającego na strunach wichrów, rzucającego falamiblasków, w ogóle dobierającego najsilniejszych efektów, ażeby wywołać cześći uwielbienie tłumów.Teraz wraz z wyobrażeniem o świecie, o ludziach, o zadaniuwłasnym jako poety, zmieniało się i wyobrażenie o Bogu.Poeta przejmował sięchrześcijańskim pojęciem doskonałości moralnej Stwórcy, który świat stworzyłnie na to, aby lubować się hucznym lotem olbrzymich ptaków i pędem rozhuka-nych koni, ale aby go coraz bliżej do siebie, za pomocą wybranych duchów pod-nosić i w ciągłej pracy moralnej ludzkości nad sobą czynić coraz doskonalszym,coraz bardziej uduchowionym.Więc jak przedtem Słowacki na Boga nie oglądałsię wcale [& ], tak teraz poczuwszy się wybrańcem Bożym, przeznaczonym na to,ażeby swój naród, a za nim ludzkość prowadzić ku Bogu, nie dbał już o mizerneoklaski ludzi grzęznących w materii, ale o to tylko, aby nie zboczyć z drogi duchajednobramnej , nie wypaść ze wspaniałej roli pośrednika między Bogiem i ludz-mi, i musiał mieć ciągle oczy zwrócone na cel, ku któremu dążył.Nie obeszło sięto wprawdzie bez walki wewnętrznej, bez ścierania się dawnych dążności z nowy-mi, przełom jednak, który nastąpił w duszy poety był tak stanowczy, że wszelkiejej wahania się pózniejsze były tylko przelotnymi17.Pozwoliłem sobie na tak długi cytat nie tylko dlatego, że książka Tre-tiaka nie należy już do powszechnie znanych i często czytanych, lecz takżedlatego, że w powyższym fragmencie zawarte są dwa istotne wyobrażeniapodważające, a nawet, moim zdaniem, kwestionujące możliwość mówie-nia o transformacji mającej nastąpić w błyśnieniu jednym 12 lipca.Po pierwsze z tego, co Tretiak pisze, wynika, że Słowacki wcale się takbardzo nie zmienił owszem przestał się przejmować zewnętrznym wra-żeniem, jakie wywierać miały jego bladawe rękawiczki, ale w istocie pozo-stał nadal zarozumiałym egoistą przekonanym o swej wyjątkowości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.[& ] Rozu-miesz więc, droga moja, że świat glansowanych rękawiczek i woskowanych podłógzupełnie zniknął z oczu moich bo cóż można z niego wydobyć& Jest to próżnyteatr dla igrających myśli, dla słów ulotnych a mnie dziś trzeba być wewnętrznieczłowiekiem, ile można doskonałym i dobrym& Wierz mi, droga, że ta przemia-na ze zródła płynie głębokiego14.Słyszalna wyraznie różnica, wraz z wieloma innymi znakami i dowodamidała Józefowi Tretiakowi, a za nim innym badaczom, asumpt do stwier-dzenia, że między majem a sierpniem 1842 roku w życiu Słowackiegozaszła radykalna zmiana, a nawet to znów określenie Tretiaka transfi-guracja.Jej przyczyna wydawała się oczywista było nią spotkanie poetyz Andrzejem Towiańskim, które nastąpiło 12 lipca.Już następnego dniapowstał wiersz Tak mi Boże dopomóż, stanowiący manifest tego nowegoSłowackiego , a zaczynający się od słów Idea wiary nowej rozwinięta /W błyśnieniu jednym zmartwychwstała we mnie [& ].Sformułowanie w błyśnieniu jednym Jarosław Marek Rymkiewicz, idący tu w sposób jaknajbardziej świadomy i otwarty za Tretiakiem, uznał za przekonujący do-11Jarosław Marek Rymkiewicz: Juliusz Słowacki pyta o godzinę, Spółdzielnia Wydaw-nicza Czytelnik , Warszawa 1989, s.69.12Zob.Józef Tretiak: Juliusz Słowacki, Historya ducha poety i jej odbicie w poezji, Aka-demia Umiejętności, Kraków 1904, s.373 374.13Juliusz Słowacki: Listy do Matki, pod redakcją Zofii Krzyżanowskiej, [w:] tegoż:Dzieła, pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego, t.13, Zakład Narodowy im.Ossolińskich,Wrocław 1959, s.407 408.14Tamże, s.409.129wód na to, że właśnie 12 lipca poeta został olśniony, doznał objawienia,objawiło mu się.Wydobył z siebie czysty ton i nastąpiła transfiguracja.W jednej chwili stał się kimś innym, niż był 15.W dalszych partiach swejznakomitej książki Rymkiewicz zbiera cały szereg dowodów mającychpotwierdzić takie rozpoznanie momentu i charakteru przemiany, jakiewyczytał u Tretiaka i zaakceptował, idąc za własną intuicją.Dowodom tymtowarzyszą jednak ponawiane wciąż pytania, komplikujące prostotę, z jakącały problem widzieli poprzednicy, i wiodące do postawienia ważnych teztyczących przyczyn przemiany.Koncentrując się na tych ostatnich, Rym-kiewicz jednocześnie zdaje się nie zauważać, jak jego pytania nadgryzająpewność co do jednorazowości przemiany, jak potęgują wątpliwości doty-czące daty, wątpliwości, których już nie rozwiewa, skupiwszy się na kwe-stiach według niego ważniejszych.Tymczasem problem daty, problem nie-rozwiązany w książce wokół dat zbudowanej, wcale nie wydaje się błahy dlatak niezwykłego i istotnego w dziejach kultury polskiej wydarzenia, jakimbyła przemiana Słowackiego z dandysa w anioła.Aby zapytać o daty i godziny, trzeba wcześniej zadać pytanie dotyczącecharakteru przemiany.Czy rzeczywiście jak twierdziła część badaczy była ona nagła, jednorazowa i całkowita? Józef Tretiak, widząc przemianęjako efekt rozbłyśnienia jednego , konsekwentnie opowiadał dzieje duchapoety jako dwuczęściowe.W części pierwszej autor Kordiana jawił się ba-daczowi jako człowiek chory.Diagnoza Tretiaka brzmi:martwość serca przy rozognionej wyobrazni, wszystko pożerająca żądza sławy,która pod wpływem zewnętrznych podmuchów zamieniła się w samoubóstwie-nie, zupełne zesztywnienie serca w bezwzględnym egoizmie16.Przełom 12 lipca sprawić miał, że Słowacki wyzdrowiał i wyleczył sięz braku idei, braku zmysłu społecznego, a w konsekwencji i z egoizmu.Ale nawet Tretiak sądził, że owo wyzdrowienie nie nastąpiło jednego dnia,skoro przyznawał, żenagłe przeobrażenie, jakie się dokonało w duszy Słowackiego, nie mogło jej od-mienić z gruntu i nie odmieniło, nie nadwyrężyło, nie osłabiło w niczym jegowygórowanego indywidualizmu, tylko nadało temu indywidualizmowi zupełnieróżny od poprzedniego kierunek i wprowadziło zupełny przewrót w wyob-rażeniach poety o świecie i zadaniach życia.Błyszczeć skarbami wyobrazni,olśniewać ludzi i zakreślać coraz szerszą aureolę sławy poetyckiej dokoła siebie:to był dotychczas pęd jego ducha nieustanny i wszystko pochłaniający.Teraz15Jarosław Marek Rymkiewicz: Juliusz Słowacki pyta o godzinę& , s.77.16Józef Tretiak: Juliusz Słowacki, Historya ducha poety i jej odbicie w poezji& , t.1,s.310.130indywidualizm jego porzucał drogę ziemskiej sławy, na której tyle doznał zawo-dów i zwracał się ku świętości.Chciał na tej drodze zajaśnieć, przekonawszy się,że tylko ta światłość jest prawdziwa, dawniejsze zaś blaski, do których się rwał,były blichtrem tylko.Przedtem chodziło mu głównie o to, aby tak zewnętrzną szatą swej poezji,jak i zewnętrzną postacią własną sprawiać wrażenie na ludziach, podobać się imbez względu na ich wartość [& ].Bóg na widnokręgu jego myśli [& ] był czymśw rodzaju wielkiego wirtuoza grającego na strunach wichrów, rzucającego falamiblasków, w ogóle dobierającego najsilniejszych efektów, ażeby wywołać cześći uwielbienie tłumów.Teraz wraz z wyobrażeniem o świecie, o ludziach, o zadaniuwłasnym jako poety, zmieniało się i wyobrażenie o Bogu.Poeta przejmował sięchrześcijańskim pojęciem doskonałości moralnej Stwórcy, który świat stworzyłnie na to, aby lubować się hucznym lotem olbrzymich ptaków i pędem rozhuka-nych koni, ale aby go coraz bliżej do siebie, za pomocą wybranych duchów pod-nosić i w ciągłej pracy moralnej ludzkości nad sobą czynić coraz doskonalszym,coraz bardziej uduchowionym.Więc jak przedtem Słowacki na Boga nie oglądałsię wcale [& ], tak teraz poczuwszy się wybrańcem Bożym, przeznaczonym na to,ażeby swój naród, a za nim ludzkość prowadzić ku Bogu, nie dbał już o mizerneoklaski ludzi grzęznących w materii, ale o to tylko, aby nie zboczyć z drogi duchajednobramnej , nie wypaść ze wspaniałej roli pośrednika między Bogiem i ludz-mi, i musiał mieć ciągle oczy zwrócone na cel, ku któremu dążył.Nie obeszło sięto wprawdzie bez walki wewnętrznej, bez ścierania się dawnych dążności z nowy-mi, przełom jednak, który nastąpił w duszy poety był tak stanowczy, że wszelkiejej wahania się pózniejsze były tylko przelotnymi17.Pozwoliłem sobie na tak długi cytat nie tylko dlatego, że książka Tre-tiaka nie należy już do powszechnie znanych i często czytanych, lecz takżedlatego, że w powyższym fragmencie zawarte są dwa istotne wyobrażeniapodważające, a nawet, moim zdaniem, kwestionujące możliwość mówie-nia o transformacji mającej nastąpić w błyśnieniu jednym 12 lipca.Po pierwsze z tego, co Tretiak pisze, wynika, że Słowacki wcale się takbardzo nie zmienił owszem przestał się przejmować zewnętrznym wra-żeniem, jakie wywierać miały jego bladawe rękawiczki, ale w istocie pozo-stał nadal zarozumiałym egoistą przekonanym o swej wyjątkowości [ Pobierz całość w formacie PDF ]