[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poirytowany szeptami dochodzącymi z tylnych rzędów, gubernator Kochinchinyodwrócił się i rzucił Chengowi i Timowi karcące spojrzenie.Młodzieniec zamarł przerażony,natomiast pan Cheng, nie zważając na ściągnięte brwi gubernatora, zgiął się w pokłonie.Obok gubernatora siedział mężczyzna, dość otyły, koło pięćdziesiątki, tak jak wszyscy gościewciśnięty we frak.Teraz i on się odwrócił.Administrator Lemaire uniósł ze zdziwieniem brwina widok dwóch rozbawionych widzów.Timo zesztywniał.Obok administratora siedziała kobieta ubrana w lekką sukienkę ikapelusz z szerokim rondem.Kiedy i ona spojrzała za siebie, Timo nie był zaskoczony.Laurence uczestniczyła w uroczystościach u boku swego męża.Popatrzyła mu prosto w oczy,a jej spojrzenie było zielone i świetliste.Timo dostrzegł w nim najpierw zdumienie, a potembłysk gniewu.Goście zagraniczni zaczęli składać kolejno pokłony przed cesarzem.Zgodnie zetykietą Jego Wysokość Bao Dai odpowiedział na setkę pokłonów wyniosłym spojrzeniem,głowę wciąż trzymając prosto i nieruchomo, pomimo ciężaru diademu z dziewięciomasmokami.Następnie goście zagraniczni rozproszyli się, idąc w stronę monumentalnej bramypałacu.Pan Cheng szepnął Timowi, że musi opuścić go na kilka chwil.Przyspieszył kroku izrównał się w Maurice em Lemaire em i jego żoną, którzy szli parę metrów przed nimi, ipociągnął administratora za rękaw. Maurice, wiedziałem, że będzie mi dane szczęście spotkania ciebie.Skłonił się przed Laurence, która odpowiedziała na to zniesmaczoną miną. Pani Lemaire wybaczy, że porwę jej męża na krótką chwilę.Laurence wiedziała, że Timo jest tuż za nią, czuła jego obecność, niemal jego oddechna swoim ramieniu.  Jesteś piękniejsza niż zwykle. Zrównawszy się z nią, zaczął od komplementu.Laurence nie odpowiedziała.Patrzyła przed siebie, na jej twarzy malowały się zimnygniew i determinacja, a serce biło jak oszalałe.Timo położył rękę na jej przedramieniu. Dlaczego udajesz, że mnie nie znasz?  spytał.Nie odezwała się. Skąd to zachowanie? Rozstaliśmy się miesiąc temu po opuszczeniu pokładu Mariette-Pacha , dziś spotykamy się przypadkiem, nie ma w tym niczego zdrożnego podniósł nieco głos. W każdym razie dla mnie jest to przypadek szczęśliwy. Postanowiłudawać, że nie wie, o co chodzi.Laurence wreszcie na niego spojrzała.W kącikach jej oczu błyszczały łzy. Mogłam spodziewać się po tobie wszystkiego, beztroski, lekceważenia, a nawetgrubiaństwa, ale taka arogancja. Nie rozumiem. Nie rozumiesz swojego zuchwalstwa? Należy mi się chyba jakieś wyjaśnienie  powiedział Timo stanowczo. Wychodziłam ze skóry, żeby przekazać ci wiadomość, a ty nawet na nią nieodpowiedziałeś! Jaką wiadomość? Nie dostałeś żadnego listu? %7ładnego.Laurence poddała się.Poczuła zalewającą ją falę szczęścia.Otarła palcem mokre odłez oczy.Czyżby nadszedł kres jej cierpień? Mój ukochany, mój najdroższy  szepnęła.Ponieważ Maurice Lemaire i Cheng skończyli rozmawiać i skierowali się w ich stronę,Laurence wyjęła z torebki ciemne okulary.Nie mogła się jednak powstrzymać; zbliżyła się doTima, musnęła jego rękę końcami palców w koronkowej rękawiczce. Przyjdz jutro po południu do Czułego Spojrzenia, na końcu ulicy Pellerin.Będę naciebie czekała.Już na ciebie czekam.Pan Cheng był właścicielem automobilu marki Plymouth, najnowszego modelu, któryzaledwie rok temu opuścił fabrykę w Detroit.Jako hedonista pod każdym względem,wpływowy Chińczyk, równie szeroki w ramionach, jak krągły w pasie, chętnie oddawał sięrozkoszy kierowania samochodem.Za każdym razem, gdy na Drodze Mandaryńskiej z Hue do Sajgonu wysoka karoseria plymoutha podskakiwała na wybojach, pan Cheng wydawałcichy okrzyk radości.Korzystając z zakrętu, poważył się na gest śmielszy niż zazwyczaj. Panie Cheng  wykrzyknął Timo  zdaje mi się, że położył pan rękę na moim udzie. Czy to aż tak niemiłe?  spytał Chińczyk, zauważając stanowczy wyraz twarzypasażera. Doskonale, nie będę nalegał.Zwiat zmysłów obcy jest Francuzom.Muszę panupowiedzieć, mój drogi Timo, że sztuka kochania we francuskim wydaniu przywodzi na myślraczej krycie kozy niż anielskie pieszczoty.Natura, obdarzając was pokaznych rozmiarówprzyrodzeniem, spłatała wam tym samym złośliwego psikusa.W rezultacie nie widzicieniczego poza końcem własnej kuśki! Czy wie pan, że azjatyckie kobiety nigdy nie kochają sięz białymi dla rozkoszy? Przede wszystkim dlatego, że to monstrualne przyrodzenie, którymtak się chlubicie, napawa je lękiem.Uważają, że gra nie jest warta świeczki.Krótka zabawa,mało przyjemności, a do tego ryzyko wewnętrznych uszkodzeń.My, Azjaci  Annamici,Khmerzy, Indonezyjczycy  krótko mówiąc, narody o krótkich fiutach, musieliśmy jakośnadrobić tę ułomność.Tak powstała nauka Tao, nauka Drogi.Szczęście polega na poznaniumądrości, a mądrość to równowaga.My, ludzie o małych kuśkach, nauczyliśmy się panowaćnad sobą, przedłużać rozkosz, by dzielić ją z naszymi partnerkami.Wynalezliśmy tysiące imiliony pieszczot.Proszę mi wierzyć, Azjatki nie zadowoliłyby się pospiesznym seksem, naktóry skazane są kobiety europejskie. Ale te europejskie kobiety, o których pan mówi, drogi panie Cheng, nie wydają sięzainteresowane waszą sztuką miłosną. Białe kobiety nie znoszą pokonanych.%7ładne kobiety nie znoszą pokonanych.Pociągają je zwycięzcy.Nie chodzi tu bynajmniej o prostytucję.Jest to po prostuwspomnienie czasów, gdy byliśmy jeszcze zwierzętami.Samice wiedzą, że najsilniejsi zsamców najlepiej będą bronili małych. O ile dobrze rozumiem, panie Cheng, kobieta powinna kochać się ze słabymi, a miećdzieci z silnymi.Timo skupił się, jakby nagle przyszła mu do głowy jakaś myśl. Trudno mi jednak wyobrazić sobie pana jako pokonanego, panie Cheng.Nawiasemmówiąc, czasem odwiedzają przecież pana Europejki, ciemnowłose, jak mi się zdaje, i dośćkorpulentne. Dobrze się panu zdaje, Timo, bardzo dobrze.Angelica i Graziella bliskie sądoskonałości.Każdego dnia dziękuję losowi, że zechciał postawić je na mej drodze.A czywie pan dlaczego?  Nie mam pojęcia. Ponieważ te dwie wspaniałe osoby dysponują wdziękami, jakich pozbawione sąAzjatki.Wielkie piersi, tłuste pośladki, no i futerko, ach jakie futerko.Cud nad cudami!Futro na podbrzuszu białych kobiet.Boskie uczucie, gdy palce zagłębiają się w ten wilgotnygąszcz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl