[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na drugidzień matka tłumaczyła się gęsto, używając zatrważającychwymówek.Przyczyną jej złej kondycji był rzekomo pasztet zkurczaka, który zjadła - zamierzała napisać do fabryki i załączyćetykietkę ze słoika.Nieświeża żywność stała się nie tylkopowodem jej całonocnych sensacji, ale również zaatakowałaumysł i wpłynęła na zaburzenia pamięci - pani Ryan zaledwiemgliście przypominała sobie przebieg wczorajszych wydarzeń.Kiedy Celia dość grzecznie zauważyła, że oprócz zepsutegopasztetu drobiowego prawdopodobnie luki w pamięci wywołałrównież nadmiar alkoholu, matka wpadła w furię - zupełnie jakw czasach, kiedy żył ojciec.To nie alkohol.Czy ktoś widział,żeby wypiła wczoraj bodaj jednego drinka? Celia wzruszyłaramionami.Sądziła, że historia więcej się nie powtórzy, izaniechała robienia matce dalszych wyrzutów.Trzy tygodnie pózniej, kiedy przyjechała na weekend dodomu, matka myliła dżin z wódką, zapominała o pobieraniunależności od klientów i, zajęta obsługą, nie widziała, że piwoRS35przelewa się z kufli.To właśnie wtedy Celia postanowiłazarezerwować sobie stałe miejsce w liliowym autobusie iwracać do domu w każdy wolny weekend.Od tamtej poryupłynął już rok, a stan matki coraz bardziej się pogarszał.Najstraszniejsze zaś było to, że za nic nie chciała się do tegoprzyznać.Nawet sama przed sobą.W szpitalu Celia miała okazję poznać całe tuziny, a nawetsetki ludzi starających się przyjść z pomocą tym, którzy nie byliw stanie sami sobie pomóc.Wiecznie wysłuchiwała opowieści ostarcach, którzy odmawiają umieszczenia ich w przytułku inieraz zaprószają ogień w kuchniach swoich domów, oraz ostaruszkach, które łamią sobie kości w stawach biodrowych,gdyż nie chcą poprosić nikogo, żeby przeprowadził je przezjezdnię.Stykała się z wysuszonymi na wiór chorymi naanoreksję, którzy odmawiali przyjmowania pokarmów, i zpalaczami o popielatych twarzach, którzy swoją chorobęwieńcową przypisywali przepracowaniu, wykonywaniustresujących zawodów oraz spożywaniu zbyt obfitych posiłkówo nadmiernej zawartości cholesterolu.Widywała kobietywycieńczone z powodu kolejnych czternastu ciąż, matkiuczniów, którzy przedawkowali, i żony, których mężowie mielimarskość wątroby pomimo niezliczonych rozmów o zabójczychskutkach prowadzącego do niechybnej śmierci nadużywaniaalkoholu.Celia zawsze starała się okazać tym ludziomwspółczucie i zrozumienie.W głębi duszy była jednakprzekonana o tym, że nie dołożyli należytych starań.Gdybysama miała córkę pogrążoną w skrajnej rozpaczy, która straciłana wadze dwadzieścia cztery kilogramy, nie stałaby biernie zboku, lecz starała się jakoś zaradzić problemom dziewczyny.Gdyby jej ojciec był zniedołężniały, wzięłaby go do siebie.Dopiero teraz, kiedy sama znalazła się w podobnej sytuacji,zaczęła pojmować, że to nie jest takie proste.Nie zawsze ludziechcą skorzystać z pomocy.Umysł jej matki przypominał naRS37przykład hermetycznie zamkniętą i opieczętowaną skrzynię wpodziemiach banku.Emer była w doskonałym humorze: wygrała sto funtów naorganizowanej przez szpital loterii.Co tydzień każdy zczłonków personelu musiał wykupić przeznaczony na funduszbudownictwa kupon.Kosztował pięćdziesiąt pensów i nikt sięnie mógł od jego nabycia uchylić.Co drugi tydzień nagrodawynosiła pięćdziesiąt funtów, a w pozostałe sto.Dzięki temuwszyscy byli zainteresowani uczestnictwem w zabawie, a ichdrobny cotygodniowy wkład w fundusz budowlany zapewniony.Nawet jeśli ktoś wyjeżdżał na urlop, musiał zostawić pieniądzena wykupienie swojego udziału.Numer zwycięskiego losu byłogłaszany w piątek po południu, a po odbiór nagrody trzebabyło się udać do działu płac.Emer postanowiła, że ani słówkiemnie piśnie o tym w domu.Dzieciaki domagałyby się nowychdżinsów i wyjazdu na wakacje, jak gdyby jedna stówka mogłana wszystko wystarczyć, chciałyby przez cały miesiąc chodzićcodziennie do McDonalda i zażądałyby zakupu wideo.Mążprzeznaczyłby pieniądze na składkę w spółce budowlanej alboodłożyłby je na czarną godzinę - przecież mógł już na zawszepozostać bez pracy.Nie, Emer uznała, że postąpi rozsądniej,zatrzymując je dla siebie albo przeznaczając na wspólnąrozrywkę z Celią, gdy w przyszłym tygodniu obie będą miaływolne.Celia serdecznie się uśmiała.- Pewnie, ludzie w końcu i tak zawsze robią to, na co mająochotę - powiedziała.- Czy to nie twoje własne słowa?Wiedziała, że pragnienia Emer są całkiem inne, wbrew jejdeklaracjom o niezależności i oświadczeniom, że zostawi całąsumę sobie.W rzeczywistości aż się paliła do tego, żebyzakomunikować w domu radosną wieść [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Na drugidzień matka tłumaczyła się gęsto, używając zatrważającychwymówek.Przyczyną jej złej kondycji był rzekomo pasztet zkurczaka, który zjadła - zamierzała napisać do fabryki i załączyćetykietkę ze słoika.Nieświeża żywność stała się nie tylkopowodem jej całonocnych sensacji, ale również zaatakowałaumysł i wpłynęła na zaburzenia pamięci - pani Ryan zaledwiemgliście przypominała sobie przebieg wczorajszych wydarzeń.Kiedy Celia dość grzecznie zauważyła, że oprócz zepsutegopasztetu drobiowego prawdopodobnie luki w pamięci wywołałrównież nadmiar alkoholu, matka wpadła w furię - zupełnie jakw czasach, kiedy żył ojciec.To nie alkohol.Czy ktoś widział,żeby wypiła wczoraj bodaj jednego drinka? Celia wzruszyłaramionami.Sądziła, że historia więcej się nie powtórzy, izaniechała robienia matce dalszych wyrzutów.Trzy tygodnie pózniej, kiedy przyjechała na weekend dodomu, matka myliła dżin z wódką, zapominała o pobieraniunależności od klientów i, zajęta obsługą, nie widziała, że piwoRS35przelewa się z kufli.To właśnie wtedy Celia postanowiłazarezerwować sobie stałe miejsce w liliowym autobusie iwracać do domu w każdy wolny weekend.Od tamtej poryupłynął już rok, a stan matki coraz bardziej się pogarszał.Najstraszniejsze zaś było to, że za nic nie chciała się do tegoprzyznać.Nawet sama przed sobą.W szpitalu Celia miała okazję poznać całe tuziny, a nawetsetki ludzi starających się przyjść z pomocą tym, którzy nie byliw stanie sami sobie pomóc.Wiecznie wysłuchiwała opowieści ostarcach, którzy odmawiają umieszczenia ich w przytułku inieraz zaprószają ogień w kuchniach swoich domów, oraz ostaruszkach, które łamią sobie kości w stawach biodrowych,gdyż nie chcą poprosić nikogo, żeby przeprowadził je przezjezdnię.Stykała się z wysuszonymi na wiór chorymi naanoreksję, którzy odmawiali przyjmowania pokarmów, i zpalaczami o popielatych twarzach, którzy swoją chorobęwieńcową przypisywali przepracowaniu, wykonywaniustresujących zawodów oraz spożywaniu zbyt obfitych posiłkówo nadmiernej zawartości cholesterolu.Widywała kobietywycieńczone z powodu kolejnych czternastu ciąż, matkiuczniów, którzy przedawkowali, i żony, których mężowie mielimarskość wątroby pomimo niezliczonych rozmów o zabójczychskutkach prowadzącego do niechybnej śmierci nadużywaniaalkoholu.Celia zawsze starała się okazać tym ludziomwspółczucie i zrozumienie.W głębi duszy była jednakprzekonana o tym, że nie dołożyli należytych starań.Gdybysama miała córkę pogrążoną w skrajnej rozpaczy, która straciłana wadze dwadzieścia cztery kilogramy, nie stałaby biernie zboku, lecz starała się jakoś zaradzić problemom dziewczyny.Gdyby jej ojciec był zniedołężniały, wzięłaby go do siebie.Dopiero teraz, kiedy sama znalazła się w podobnej sytuacji,zaczęła pojmować, że to nie jest takie proste.Nie zawsze ludziechcą skorzystać z pomocy.Umysł jej matki przypominał naRS37przykład hermetycznie zamkniętą i opieczętowaną skrzynię wpodziemiach banku.Emer była w doskonałym humorze: wygrała sto funtów naorganizowanej przez szpital loterii.Co tydzień każdy zczłonków personelu musiał wykupić przeznaczony na funduszbudownictwa kupon.Kosztował pięćdziesiąt pensów i nikt sięnie mógł od jego nabycia uchylić.Co drugi tydzień nagrodawynosiła pięćdziesiąt funtów, a w pozostałe sto.Dzięki temuwszyscy byli zainteresowani uczestnictwem w zabawie, a ichdrobny cotygodniowy wkład w fundusz budowlany zapewniony.Nawet jeśli ktoś wyjeżdżał na urlop, musiał zostawić pieniądzena wykupienie swojego udziału.Numer zwycięskiego losu byłogłaszany w piątek po południu, a po odbiór nagrody trzebabyło się udać do działu płac.Emer postanowiła, że ani słówkiemnie piśnie o tym w domu.Dzieciaki domagałyby się nowychdżinsów i wyjazdu na wakacje, jak gdyby jedna stówka mogłana wszystko wystarczyć, chciałyby przez cały miesiąc chodzićcodziennie do McDonalda i zażądałyby zakupu wideo.Mążprzeznaczyłby pieniądze na składkę w spółce budowlanej alboodłożyłby je na czarną godzinę - przecież mógł już na zawszepozostać bez pracy.Nie, Emer uznała, że postąpi rozsądniej,zatrzymując je dla siebie albo przeznaczając na wspólnąrozrywkę z Celią, gdy w przyszłym tygodniu obie będą miaływolne.Celia serdecznie się uśmiała.- Pewnie, ludzie w końcu i tak zawsze robią to, na co mająochotę - powiedziała.- Czy to nie twoje własne słowa?Wiedziała, że pragnienia Emer są całkiem inne, wbrew jejdeklaracjom o niezależności i oświadczeniom, że zostawi całąsumę sobie.W rzeczywistości aż się paliła do tego, żebyzakomunikować w domu radosną wieść [ Pobierz całość w formacie PDF ]