[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uznał ją za pokonaną, uspokoił szeptemdobrego pasterza i w końcu odwa\ył się rozwiązać rzemienie, by dać umęczonemu ciałuchwilę spoczynku.Dziewczynka kilkakrotnie wyprostowała i zgięła palce, sprawdzając, czyjeszcze je czuje, i wyciągnęła zdrętwiałe nogi.Wówczas spojrzała na Delaurę po razpierwszy, zwa\yła go, zmierzyła, po czym rzuciła się nań nieomylnym skokiem drapie\nika.Stra\niczka pospieszyła z pomocą, by ją schwytać i związać ponownie.Przed wyjściemDelaura wyjął z kieszeni ró\aniec z drzewa sandałowego i powiesił go Siervie Marii na jejafrykańskich naszyjnikach.Biskup przeraził się, kiedy ujrzał go z podrapaną twarzą i ze śladami pogryzienia naręku, które bolały na sam widok.Ale jeszcze bardziej zatrwo\ył się reakcją Delaury,obnoszącego swe rany niczym trofea wojenne, lekce sobie wa\ąc niebezpieczeństwozara\enia się wścieklizną.Atoli medyk biskupa poddał go ostrej kuracji, nale\ał bowiem dotych, którzy lękali się, i\ przewidziane na najbli\szy poniedziałek zaćmienie jest zapowiedziągroznych katastrof.Za to Martina Laborde, zabójczyni, nie napotkała u Siervy Marii najmniejszego oporu.Podeszła na palcach do celi, jakby przypadkiem, i zobaczyła Siervę Marię przywiązaną zanogi i ręce do łó\ka.Dziewczynka zaczęła ją bacznie obserwować i nie spuściła z niej oka,dopóki Martina się nie uśmiechnęła.A wtedy Sierva Maria równie\ się uśmiechnęła i poddałabezwarunkowo.Tak jakby dusza Domingi de Adviento wypełniła przestrzeń celi.Martina opowiedziała jej, kim jest i dlaczego ma tu przebywać do końca swoich dni,choć zdarła ju\ gardło doszczętnie od głoszenia swej niewinności.Kiedy zapytaładziewczynkę, dlaczego ją z kolei zamknięto, Sierva Maria mogła powiedzieć jej tylko to, cosama usłyszała od swego egzorcysty: Mam w sobie diabła.Martina dała jej spokój, myśląc \e kłamie, albo \e ją okłamano, nie domyślając sięnawet, \e jest jedną z niewielu białych, którym Sierva Maria powiedziała prawdę.Pokazałajej parę próbek swych umiejętności hafciarskich i dziewczynka poprosiła, by rozwiązała jejrzemienie, bo chciałaby spróbować zrobić to samo.Martina pokazała jej no\yczki, jakienosiła w kieszeni fartucha razem z innymi przyborami do szycia. Ty chcesz, \ebym cię po prostu uwolniła - powiedziała.- Ale ostrzegam cię, \e jeślispróbujesz zrobić mi coś złego, mam czym cię zabić.Sierva Maria nie wątpiła w jej zdecydowanie.Dała się uwolnić i powtórzyła lekcję ztą samą łatwością i sprawnością, z jaką nauczyła się grać na teorbanie.Przed odejściemMartina przyrzekła, i\ zdobędzie pozwolenie, \eby mogły razem zobaczyć w najbli\szyponiedziałek całkowite zaćmienie słońca.W piątek o świcie jaskółki po\egnały się zakreśliwszy wpierw na niebie szeroki krąg,by następnie ośnie\yć ulice i dachy zatruwającym powietrze łajnem.Nie sposób byłooddychać, jeść i spać, dopóki słońce kolejnych dni nie wypaliło stwardniałego guana, a nocnewiatry nie przeczyściły powietrza.Ale zgroza narastała.Nigdy nie widziano, \eby jaskółkisrały w locie, ani \eby odór ich odchodów czynił \ycie niemo\liwym.W klasztorze, jak\eby inaczej, nikt nie miał wątpliwości, \e Sierva Maria dość mamocy, by odmienić prawa ptasich przylotów i odlotów.Delaura poczuł to nawet w stę\ałympowietrzu, w niedzielę po mszy, gdy przechodził przez ogród z koszykiem kupionych wportalach ciasteczek.Sierva Maria, nie mając o niczym pojęcia, wcią\ nosiła na szyi ró\aniec,ale ani nie odwzajemniła pozdrowienia, ani nie raczyła nawet spojrzeć na Delaurę.Usiadłprzy niej i z apetytem kosztując przyniesionego w koszyczku sernika odezwał się z pełnymiustami: Pyszności.Zbli\ył do ust Siervy Marii dfttg połowę sernika.Odsunęła głowę, ale nie odwróciłasię do ściany, jak poprzednio, tylko dała mu znać, \e stra\niczka ich podgląda.Energicznymruchem wymierzył ręką w drzwi. Proszę odejść rozkazał.Kiedy stra\niczka oddaliła się, dziewczynka chciała zaspokoić swój kilkudniowy głódpróbując połknąć resztę ciastka, ale natychmiast je wypluła. Smakuje jak jaskółcze gówno -powiedziała.Mimo to humor się jej odmienił.Bez sprzeciwu poddała się opatrzeniu odle\yn,od których piekły ją plecy, i po raz pierwszy poświęciła uwagę Delaurze, gdy odkryła, \e maobanda\owaną rękę.Z naiwnością, która nie mogła być udawana, zapytała, co mu się stało. Ugryzł mnie wściekły piesek z ogonem długim na metr albo i więcej - powiedziałDelaura.Sierva Maria chciała zobaczyć ranę.Delaura zdjął banda\, ona zaś ledwie przytknęłapalec do ciemnoczerwonej aureolki, jakby miała się sparzyć, i po raz pierwszy się zaśmiała. Jestem gorsza od zarazy - powiedziała.Delaura nie odpowiedział \adną z Ewangelii, lecz Garcilasem:Zmiało czynić tak mo\esz komuś, kto cierpliwie to zniesie.Odszedł rozgorączkowany wra\eniem, \e coś nieodwracalnego i wielkiego zaczynasię w jego \yciu.Gdy wychodził, stra\niczka przypomniała mu z polecenia matkiprzeło\onej, \e wnoszenie z zewnątrz jakichkolwiek środków spo\ywczych jest surowowzbronione z uwagi na niebezpieczeństwo podesłania zatrutej \ywności, jak zdarzyło się topodczas oblę\enia.Delaura skłamał, \e przyniósł koszyczek za przyzwoleniem biskupa izło\ył formalną skargę za złą jakość strawy podawanej więzniarkom w klasztorze słynącymz dobrej kuchni.Podczas kolacji słu\ył biskupowi lekturą, o\ywiony nowym zupełnie duchem.Towarzyszył mu jak zwykle w nocnych pacierzach i modlił się z zamkniętymi przez całyczas oczami, \eby skupić się na myślach o Siervie Marii.Ciągle o niej myśląc zamknął sięw bibliotece wcześniej, ni\ zwykł to czynić, a im bardziej myślał, tym bardziej pragnąłmyśleć.Wyrecytował na głos miłosne sonety Garcilasa, wystraszony przypuszczeniem, \ew ka\dym wierszu istnieje zaszyfrowana i w jakimś stopniu dotycząca jego \yciaprzepowiednia.Nie był w stanie zasnąć.O brzasku zło\ył głowę na sekretarzyku oparłszyczoło na ksią\ce, której nie przeczytał.Z głębi snu usłyszał dochodzące z sąsiedniegosanktuarium trzy nokturny i jutrznię zwiastującą nowy dzień. Bądz błogosławiona Mariode Todos los Angeles - powiedział w uśpieniu.Własny głos wyrwał go ze snu i ujrzałSiervę Marię w klasztornym fartuchu, z włosami oplatającymi jej ramiona niczym \ywypłomień, jak wyrzuca zeschnięty gozdzik i wkłada do wazonu bukiet świe\o zakwitłychgardenii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Uznał ją za pokonaną, uspokoił szeptemdobrego pasterza i w końcu odwa\ył się rozwiązać rzemienie, by dać umęczonemu ciałuchwilę spoczynku.Dziewczynka kilkakrotnie wyprostowała i zgięła palce, sprawdzając, czyjeszcze je czuje, i wyciągnęła zdrętwiałe nogi.Wówczas spojrzała na Delaurę po razpierwszy, zwa\yła go, zmierzyła, po czym rzuciła się nań nieomylnym skokiem drapie\nika.Stra\niczka pospieszyła z pomocą, by ją schwytać i związać ponownie.Przed wyjściemDelaura wyjął z kieszeni ró\aniec z drzewa sandałowego i powiesił go Siervie Marii na jejafrykańskich naszyjnikach.Biskup przeraził się, kiedy ujrzał go z podrapaną twarzą i ze śladami pogryzienia naręku, które bolały na sam widok.Ale jeszcze bardziej zatrwo\ył się reakcją Delaury,obnoszącego swe rany niczym trofea wojenne, lekce sobie wa\ąc niebezpieczeństwozara\enia się wścieklizną.Atoli medyk biskupa poddał go ostrej kuracji, nale\ał bowiem dotych, którzy lękali się, i\ przewidziane na najbli\szy poniedziałek zaćmienie jest zapowiedziągroznych katastrof.Za to Martina Laborde, zabójczyni, nie napotkała u Siervy Marii najmniejszego oporu.Podeszła na palcach do celi, jakby przypadkiem, i zobaczyła Siervę Marię przywiązaną zanogi i ręce do łó\ka.Dziewczynka zaczęła ją bacznie obserwować i nie spuściła z niej oka,dopóki Martina się nie uśmiechnęła.A wtedy Sierva Maria równie\ się uśmiechnęła i poddałabezwarunkowo.Tak jakby dusza Domingi de Adviento wypełniła przestrzeń celi.Martina opowiedziała jej, kim jest i dlaczego ma tu przebywać do końca swoich dni,choć zdarła ju\ gardło doszczętnie od głoszenia swej niewinności.Kiedy zapytaładziewczynkę, dlaczego ją z kolei zamknięto, Sierva Maria mogła powiedzieć jej tylko to, cosama usłyszała od swego egzorcysty: Mam w sobie diabła.Martina dała jej spokój, myśląc \e kłamie, albo \e ją okłamano, nie domyślając sięnawet, \e jest jedną z niewielu białych, którym Sierva Maria powiedziała prawdę.Pokazałajej parę próbek swych umiejętności hafciarskich i dziewczynka poprosiła, by rozwiązała jejrzemienie, bo chciałaby spróbować zrobić to samo.Martina pokazała jej no\yczki, jakienosiła w kieszeni fartucha razem z innymi przyborami do szycia. Ty chcesz, \ebym cię po prostu uwolniła - powiedziała.- Ale ostrzegam cię, \e jeślispróbujesz zrobić mi coś złego, mam czym cię zabić.Sierva Maria nie wątpiła w jej zdecydowanie.Dała się uwolnić i powtórzyła lekcję ztą samą łatwością i sprawnością, z jaką nauczyła się grać na teorbanie.Przed odejściemMartina przyrzekła, i\ zdobędzie pozwolenie, \eby mogły razem zobaczyć w najbli\szyponiedziałek całkowite zaćmienie słońca.W piątek o świcie jaskółki po\egnały się zakreśliwszy wpierw na niebie szeroki krąg,by następnie ośnie\yć ulice i dachy zatruwającym powietrze łajnem.Nie sposób byłooddychać, jeść i spać, dopóki słońce kolejnych dni nie wypaliło stwardniałego guana, a nocnewiatry nie przeczyściły powietrza.Ale zgroza narastała.Nigdy nie widziano, \eby jaskółkisrały w locie, ani \eby odór ich odchodów czynił \ycie niemo\liwym.W klasztorze, jak\eby inaczej, nikt nie miał wątpliwości, \e Sierva Maria dość mamocy, by odmienić prawa ptasich przylotów i odlotów.Delaura poczuł to nawet w stę\ałympowietrzu, w niedzielę po mszy, gdy przechodził przez ogród z koszykiem kupionych wportalach ciasteczek.Sierva Maria, nie mając o niczym pojęcia, wcią\ nosiła na szyi ró\aniec,ale ani nie odwzajemniła pozdrowienia, ani nie raczyła nawet spojrzeć na Delaurę.Usiadłprzy niej i z apetytem kosztując przyniesionego w koszyczku sernika odezwał się z pełnymiustami: Pyszności.Zbli\ył do ust Siervy Marii dfttg połowę sernika.Odsunęła głowę, ale nie odwróciłasię do ściany, jak poprzednio, tylko dała mu znać, \e stra\niczka ich podgląda.Energicznymruchem wymierzył ręką w drzwi. Proszę odejść rozkazał.Kiedy stra\niczka oddaliła się, dziewczynka chciała zaspokoić swój kilkudniowy głódpróbując połknąć resztę ciastka, ale natychmiast je wypluła. Smakuje jak jaskółcze gówno -powiedziała.Mimo to humor się jej odmienił.Bez sprzeciwu poddała się opatrzeniu odle\yn,od których piekły ją plecy, i po raz pierwszy poświęciła uwagę Delaurze, gdy odkryła, \e maobanda\owaną rękę.Z naiwnością, która nie mogła być udawana, zapytała, co mu się stało. Ugryzł mnie wściekły piesek z ogonem długim na metr albo i więcej - powiedziałDelaura.Sierva Maria chciała zobaczyć ranę.Delaura zdjął banda\, ona zaś ledwie przytknęłapalec do ciemnoczerwonej aureolki, jakby miała się sparzyć, i po raz pierwszy się zaśmiała. Jestem gorsza od zarazy - powiedziała.Delaura nie odpowiedział \adną z Ewangelii, lecz Garcilasem:Zmiało czynić tak mo\esz komuś, kto cierpliwie to zniesie.Odszedł rozgorączkowany wra\eniem, \e coś nieodwracalnego i wielkiego zaczynasię w jego \yciu.Gdy wychodził, stra\niczka przypomniała mu z polecenia matkiprzeło\onej, \e wnoszenie z zewnątrz jakichkolwiek środków spo\ywczych jest surowowzbronione z uwagi na niebezpieczeństwo podesłania zatrutej \ywności, jak zdarzyło się topodczas oblę\enia.Delaura skłamał, \e przyniósł koszyczek za przyzwoleniem biskupa izło\ył formalną skargę za złą jakość strawy podawanej więzniarkom w klasztorze słynącymz dobrej kuchni.Podczas kolacji słu\ył biskupowi lekturą, o\ywiony nowym zupełnie duchem.Towarzyszył mu jak zwykle w nocnych pacierzach i modlił się z zamkniętymi przez całyczas oczami, \eby skupić się na myślach o Siervie Marii.Ciągle o niej myśląc zamknął sięw bibliotece wcześniej, ni\ zwykł to czynić, a im bardziej myślał, tym bardziej pragnąłmyśleć.Wyrecytował na głos miłosne sonety Garcilasa, wystraszony przypuszczeniem, \ew ka\dym wierszu istnieje zaszyfrowana i w jakimś stopniu dotycząca jego \yciaprzepowiednia.Nie był w stanie zasnąć.O brzasku zło\ył głowę na sekretarzyku oparłszyczoło na ksią\ce, której nie przeczytał.Z głębi snu usłyszał dochodzące z sąsiedniegosanktuarium trzy nokturny i jutrznię zwiastującą nowy dzień. Bądz błogosławiona Mariode Todos los Angeles - powiedział w uśpieniu.Własny głos wyrwał go ze snu i ujrzałSiervę Marię w klasztornym fartuchu, z włosami oplatającymi jej ramiona niczym \ywypłomień, jak wyrzuca zeschnięty gozdzik i wkłada do wazonu bukiet świe\o zakwitłychgardenii [ Pobierz całość w formacie PDF ]