[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mam Ci coś do opowiedzenia.Możemy zobaczyć siępózniej? DCzuję przypływ radości.A więc postąpiłam właściwie.Zaufałam Dominicowi i udało mu się załatwić, co zamierzał.Zapewne ma mi do powiedzenia coś związanego z Anną.Odpisujęw SMS-ie, że chętnie spotkam się z nim po pracy.Już się nie mogędoczekać.Godzina schodzi mi na rozmowie z Markiem, który nadalspoczywa na kanapie w oranżerii.Na zewnątrz panuje mróz, ale wprzeszklonym wnętrzu jest przyjemnie ciepło i miło, a mimo toMark leży szczelnie opatulony w kilka koców i wstrząsają nimdreszcze.Próbuję rozerwać go pogawędką, ale niepokoją mnie jegosłabość i kruchość.Trudno sobie wyobrazić, że dobrze zniesieradioterapię.Wygląda, jakby zwyczajna aspiryna mogła mupoważnie zaszkodzić. Musisz jechać do domu i miło spędzić święta z bliskimi mówi Mark, a obolały język wciąż zniekształca jego słowa. PoNowym Roku będę się czuć lepiej.Zerwiemy powiązania zAndriejem i rozejrzymy się za nowymi klientami.Co o tymmyślisz? Wspaniały pomysł  cieszę się szczerze. Nowy start. Zdecydowanie. Caroline wnosi na tacy buteleczki z lekarstwami i szklankęwody. Czas na tabletki, kochany!  oznajmia pogodnie.Podnoszę się z miejsca. Spokojnych świąt, Mark. Nachylam się i całuję go wpoliczek. Spokojnych i wesołych.Na biurku leży twoja świątecznapremia.Baw się dobrze z rodziną, zobaczymy się w styczniu.Zdobywa się na uśmiech. Do widzenia, kochana  żegna się ze mną Caroline.Gdybyśmy się już nie widziały, wesołych świąt. Do zobaczenia, Caroline.Spokojnych świąt.Powinnam być teraz w radosnym bożonarodzeniowymnastroju, ale zmierzając po schodach do biura, ukradkiem ocieramłzy.Biedny Mark jest taki chory, że nie wyobrażam sobie, aby wstyczniu miał się czuć lepiej.Może nawet nigdy nie wydobrzeje.Na tę okropną myśl z trudem przełykam ślinę, ale staram sięzapanować nad smutkiem.Właśnie dla niego powinnam być silna iprowadzić jego firmę najlepiej, jak umiem.Stawimy czołowszystkiemu, co nas czeka.Na biurku znajduję piękne bladoniebieskie pudełeczkoprzewiązane grubą białą wstążką.To pewnie premia, o którejwspomniał Mark.Sądziłam, że chodzi mu o gotówkę albo talonyzakupowe, a tymczasem on daje mi prawdziwy prezent.Jak miło zjego strony.Zastanawiam się, czy rozpakować upominek od razu,ale ostatecznie decyduję, że zrobię to w Boże Narodzenie.ZnającMarka, można być pewnym, że to coś pięknego, samo otwieraniepudełka będzie wielką przyjemnością.W stosie korespondencji przeważają kartki świąteczneadresowane do Marka.Dostał ich już dziesiątki, głównie odpartnerów w biznesie i klientów z całego świata.Znajduję jednąkopertę zaadresowaną do mnie  w formalnym stylu, z adresemwydrukowanym na naklejce. Dziwne, nigdy dotąd nie dostałamkorespondencji na firmowy adres.Ciekawe od kogo.Rozcinam kopertę nożykiem Marka i wyjmuję kartkę z prawosławną ikoną przedstawiającą Madonnę.Otwieram ją i nabiurko wypada złożony kawałek papieru.W środku kartkiświątecznej wydrukowano komputerowo:  Wesołych świąt iszczęśliwego Nowego Roku życzy Andriej Dubrowski.Poniżejniewyraznie nagryzmolono odręcznie:  Beth, Twój prezentbożonarodzeniowy.Andriej.Podnoszę złożoną kartkę i rozkładam ją.Przyglądam siędokumentowi i marszczę brwi, zastanawiając się, co to maznaczyć.Mam w ręce notatkę datowaną na drugiego stycznia,zatem mniej więcej za tydzień.Tytuł głosi:  Komunikat prasowy zbiura Andrieja Dubrowskiego, publikacja wstrzymana do dnia 2stycznia.Zaczynam czytać:Biuro Andrieja Dubrowskiego ogłasza swój zamiar pozwaniado sądu marszanda Marka Pallisera pod zarzutem zaniedbaniaobowiązków i nieudolnego prowadzenia spraw klienta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl