[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czułam to.Coś się we mnie działo.Sara zatrzymała się nagle i złapała Kylie za ręce. Teraz nie są gorące.Więc robisz się gorąca tylko wtedy, gdy leczysz ludzi? Aleczemu& Jak on się nazywał& Lucas& Czemu jego ręce też były gorące?Kylie cofnęła dłonie, próbując sobie przypomnieć, co powiedziała Sarze, masującjej głowę& To dziwne pytanie powiedziała mama. Po co pani ta informacja?Sara prychnęła sfrustrowana. I nie mów, że to dlatego, że tak robiła twoja mama.Bo pytałam ją o to, jak tujechałyśmy, i zaprzeczyła.Nie przypomina sobie, by masowała ci skronie, byzłagodzić ból głowy. Ciii odezwała się Kylie, nie chcąc przegapić odpowiedzi Holiday.Ale Sara niezamilkła.Wydała natomiast przeszywający krzyk, który mógłby zbudzić umarłego.I krzyczała dalej.Kylie prawie popękały bębenki w uszach.Natychmiast zaczęła sięrozglądać za niebezpieczeństwem.Czy to znowu orzeł? A może jeleń? Kolejna dziura w ziemi czy Perry przemieniłsię w jednorożca? Była gotowa prawie na wszystko.Napięta do nieprzytomności, nie wiedziała, czy ma się szykować do walki, czy doucieczki.I wtedy coś trąciło ją w łydkę.Spojrzała w dół.No dobrze, była gotowa na wszystko poza Aapkiem.Jej skunksokot miał byćzamknięty w domku Holiday.Co gorsza, zaniepokojone krzykiem przybiegły jejmama z Holiday.Matka natychmiast zaczęła krzyczeć razem z Sarą, a Kylie spojrzała na Holiday. Ma pewnie wściekliznę darła się jej mama. Odejdz od niego, Kylie! Ale już! Spokojnie odezwała się Holiday, ale nikt jej nie usłyszał.Kylie zgodnie z życzeniem mamy odsunęła się, ale Aapkowi wcale się to niespodobało.Podszedł do niej i wskoczył jej na tenisówkę.Sara pisnęła i schowała sięza mamę Kylie.Aapek, przerażony tym hałasem, zaczął się wspinać po nodze Kylie.Nie wiedząc, co zrobić, Kylie ostrożnie przytuliła zwierzątko. Wyrzuć to, Kylie! krzyczała jej mama. Wyrzuć to świństwo natychmiast!A potem podbiegła, jakby chciała wytrącić skunksa z rąk Kylie. Mamo, spokojnie zawołała Kylie.Aapek zaczął syczeć, a potem odwrócił się i wsunął spiczasty nosek pod pachęKylie.Dziewczyna wpadła w panikę, gdy uniósł puchaty czarno-biały ogoni wycelował w mamę. Nie! Kylie odwróciła się gwałtownie i zaczęła słodko przemawiać do Aapka. Nie rób tego, nie rób tego szeptała. Niech wszyscy się cofną! zawołała stanowczym tonem Holiday. Ten skunksnie ma wścieklizny.Jest mój.Kylie spojrzała przez ramię na mamę, której aż szczęka opadła z przerażenia. Trzyma pani w domu skunksa? Tak skłamała Holiday i brzmiało to prawie szczerze. Wiem, brzmi to trochędziwnie. Trochę? Mama Kylie miała oczy jak spodki.Kylie mocniej przytuliła Aapka i przemawiała do niego uspokajająco.Tylko kto doniej przemówi w ten sposób? Właśnie dlatego mieszanie tych dwóch światów byłozłym, ale to bardzo złym pomysłem. No, niezle poszło powiedziała godzinę pózniej Holiday, gdy patrzyły, jak mamaKylie wraz z Sarą odjeżdżają z parkingu.Kylie, napięta jak struna, spojrzała zaskoczona na Holiday. Chyba żartujesz.Zostałam praktycznie poinformowała przez babcię Lucasa, żenie jestem dla niego dość dobra.Mój tata jest nieszczęśliwy.Mama myśli, żeuprawiam seks z dwoma chłopakami.I uważa, że jesteś idiotką, która trzyma skunksajako zwierzątko domowe. Musiałam coś wymyślić odparła Holiday. Pewnie się wymknął, gdywychodziłam, a ja nie zauważyłam. Nie zapominaj, że spotkanie Sary z Mirandą i Dellą było katastrofą.Prawie zesobą nie rozmawiały.I& Kylie napłynęły łzy do oczu. Teraz wiem, że ukrywaszprzede mną różne rzeczy.O co chodzi z tym, czy mam w sobie indiańską krew?Holiday spojrzała na nią z poczuciem winy. Miałam ci powiedzieć.Naprawdę.Po prostu nie było czasu. Jasne, zawsze masz mi coś powiedzieć po fakcie. Kylie zamrugała, a popoliczkach popłynęły jej łzy. Mam dość sekretów, Holiday.Mam dość niepewności.Tego, że nie wiem, kim jestem.To niesprawiedliwe i nie zamierzam tego dłużejtolerować.Był środowy wieczór.Ostatnich kilka dni przeleciało jak z bicza trzasnął.Kyliepochłonięta była wyszukiwaniem swoich przodków.Holiday wyjaśniła, że indiańskalegenda głosi, iż pewni potomkowie indiańskiego plemienia zostali dotknięci przezbogów.I że ci zwykli śmiertelnicy będą nieśli ten dar przez pokolenia.Jeśli Kylie miała w swoich żyłach ich krew, wyjaśniałoby to, czemu była obrońcą,a zarazem na wpół człowiekiem.Kylie nie wiedziała, czemu tak ważne jest dla niejpoznanie swojego dziedzictwa.To i tak nie pomagałoby wykryć, kim jest.Ale możedzięki temu dałoby się zrozumieć, skąd ma pewne dary.A może po prostupotrzebowała jakiegoś zajęcia?Duch pojawiał się trzy do czterech razy dziennie, ale nic nie mówił.Lucas też pojawiał się dwa do trzech razy dziennie, ale też niewiele rozmawiali.Natomiast sporo się całowali.Nic mu nie powiedziała o rozmowie z jego babcią.Z jednej strony dlatego, że już i tak wydawał się bardzo spięty najprawdopodobniej z powodu zbliżającej się pełni.Z drugiej, bała się jegoodpowiedzi.Bała się, że powie, iż jego babcia ma rację.%7łe nigdy nie ożeni się z kimś innym niżwilkołaczyca.Owszem, nadal uważała, że to głupie, by martwić się tym na obecnym etapie ichzwiązku.Ale chodzenie ze sobą ma przecież na celu znalezienie osoby, z którą chcesię spędzić całe życie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Czułam to.Coś się we mnie działo.Sara zatrzymała się nagle i złapała Kylie za ręce. Teraz nie są gorące.Więc robisz się gorąca tylko wtedy, gdy leczysz ludzi? Aleczemu& Jak on się nazywał& Lucas& Czemu jego ręce też były gorące?Kylie cofnęła dłonie, próbując sobie przypomnieć, co powiedziała Sarze, masującjej głowę& To dziwne pytanie powiedziała mama. Po co pani ta informacja?Sara prychnęła sfrustrowana. I nie mów, że to dlatego, że tak robiła twoja mama.Bo pytałam ją o to, jak tujechałyśmy, i zaprzeczyła.Nie przypomina sobie, by masowała ci skronie, byzłagodzić ból głowy. Ciii odezwała się Kylie, nie chcąc przegapić odpowiedzi Holiday.Ale Sara niezamilkła.Wydała natomiast przeszywający krzyk, który mógłby zbudzić umarłego.I krzyczała dalej.Kylie prawie popękały bębenki w uszach.Natychmiast zaczęła sięrozglądać za niebezpieczeństwem.Czy to znowu orzeł? A może jeleń? Kolejna dziura w ziemi czy Perry przemieniłsię w jednorożca? Była gotowa prawie na wszystko.Napięta do nieprzytomności, nie wiedziała, czy ma się szykować do walki, czy doucieczki.I wtedy coś trąciło ją w łydkę.Spojrzała w dół.No dobrze, była gotowa na wszystko poza Aapkiem.Jej skunksokot miał byćzamknięty w domku Holiday.Co gorsza, zaniepokojone krzykiem przybiegły jejmama z Holiday.Matka natychmiast zaczęła krzyczeć razem z Sarą, a Kylie spojrzała na Holiday. Ma pewnie wściekliznę darła się jej mama. Odejdz od niego, Kylie! Ale już! Spokojnie odezwała się Holiday, ale nikt jej nie usłyszał.Kylie zgodnie z życzeniem mamy odsunęła się, ale Aapkowi wcale się to niespodobało.Podszedł do niej i wskoczył jej na tenisówkę.Sara pisnęła i schowała sięza mamę Kylie.Aapek, przerażony tym hałasem, zaczął się wspinać po nodze Kylie.Nie wiedząc, co zrobić, Kylie ostrożnie przytuliła zwierzątko. Wyrzuć to, Kylie! krzyczała jej mama. Wyrzuć to świństwo natychmiast!A potem podbiegła, jakby chciała wytrącić skunksa z rąk Kylie. Mamo, spokojnie zawołała Kylie.Aapek zaczął syczeć, a potem odwrócił się i wsunął spiczasty nosek pod pachęKylie.Dziewczyna wpadła w panikę, gdy uniósł puchaty czarno-biały ogoni wycelował w mamę. Nie! Kylie odwróciła się gwałtownie i zaczęła słodko przemawiać do Aapka. Nie rób tego, nie rób tego szeptała. Niech wszyscy się cofną! zawołała stanowczym tonem Holiday. Ten skunksnie ma wścieklizny.Jest mój.Kylie spojrzała przez ramię na mamę, której aż szczęka opadła z przerażenia. Trzyma pani w domu skunksa? Tak skłamała Holiday i brzmiało to prawie szczerze. Wiem, brzmi to trochędziwnie. Trochę? Mama Kylie miała oczy jak spodki.Kylie mocniej przytuliła Aapka i przemawiała do niego uspokajająco.Tylko kto doniej przemówi w ten sposób? Właśnie dlatego mieszanie tych dwóch światów byłozłym, ale to bardzo złym pomysłem. No, niezle poszło powiedziała godzinę pózniej Holiday, gdy patrzyły, jak mamaKylie wraz z Sarą odjeżdżają z parkingu.Kylie, napięta jak struna, spojrzała zaskoczona na Holiday. Chyba żartujesz.Zostałam praktycznie poinformowała przez babcię Lucasa, żenie jestem dla niego dość dobra.Mój tata jest nieszczęśliwy.Mama myśli, żeuprawiam seks z dwoma chłopakami.I uważa, że jesteś idiotką, która trzyma skunksajako zwierzątko domowe. Musiałam coś wymyślić odparła Holiday. Pewnie się wymknął, gdywychodziłam, a ja nie zauważyłam. Nie zapominaj, że spotkanie Sary z Mirandą i Dellą było katastrofą.Prawie zesobą nie rozmawiały.I& Kylie napłynęły łzy do oczu. Teraz wiem, że ukrywaszprzede mną różne rzeczy.O co chodzi z tym, czy mam w sobie indiańską krew?Holiday spojrzała na nią z poczuciem winy. Miałam ci powiedzieć.Naprawdę.Po prostu nie było czasu. Jasne, zawsze masz mi coś powiedzieć po fakcie. Kylie zamrugała, a popoliczkach popłynęły jej łzy. Mam dość sekretów, Holiday.Mam dość niepewności.Tego, że nie wiem, kim jestem.To niesprawiedliwe i nie zamierzam tego dłużejtolerować.Był środowy wieczór.Ostatnich kilka dni przeleciało jak z bicza trzasnął.Kyliepochłonięta była wyszukiwaniem swoich przodków.Holiday wyjaśniła, że indiańskalegenda głosi, iż pewni potomkowie indiańskiego plemienia zostali dotknięci przezbogów.I że ci zwykli śmiertelnicy będą nieśli ten dar przez pokolenia.Jeśli Kylie miała w swoich żyłach ich krew, wyjaśniałoby to, czemu była obrońcą,a zarazem na wpół człowiekiem.Kylie nie wiedziała, czemu tak ważne jest dla niejpoznanie swojego dziedzictwa.To i tak nie pomagałoby wykryć, kim jest.Ale możedzięki temu dałoby się zrozumieć, skąd ma pewne dary.A może po prostupotrzebowała jakiegoś zajęcia?Duch pojawiał się trzy do czterech razy dziennie, ale nic nie mówił.Lucas też pojawiał się dwa do trzech razy dziennie, ale też niewiele rozmawiali.Natomiast sporo się całowali.Nic mu nie powiedziała o rozmowie z jego babcią.Z jednej strony dlatego, że już i tak wydawał się bardzo spięty najprawdopodobniej z powodu zbliżającej się pełni.Z drugiej, bała się jegoodpowiedzi.Bała się, że powie, iż jego babcia ma rację.%7łe nigdy nie ożeni się z kimś innym niżwilkołaczyca.Owszem, nadal uważała, że to głupie, by martwić się tym na obecnym etapie ichzwiązku.Ale chodzenie ze sobą ma przecież na celu znalezienie osoby, z którą chcesię spędzić całe życie [ Pobierz całość w formacie PDF ]