[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie sądzisz, że słońce i cień czasami wydają się równe sobie? usłyszała jego słowa Liv. Jednoi drugie w pewnym sensie przynosi oświecenie?Mała Akordeonistka, której wrażliwość wyostrzyło trzydzieści lat spędzonych w barach,uśmiechnęła się, przyglądając się z uwagą twarzy drugiej kobiety. Podoba ci się to, co tu zrobiłam? zapytała.Liv nie była pewna.Zbliżało się Boże Narodzenie.Robiło się ciemno.Jutro stanie na progu nowegożycia, stanie się rakietowym jezdzcem, dostarczającym nieposiadające listów przewozowych ładunki donieznanych sobie portów położonych na planetach, o których usłyszała jako ostatnia.Niektóre z tychładunków będą bardziej tajne od innych.Gdy Liv po raz pierwszy wróciła do Tanga Kota, kilka tygodnitemu, była przygotowana na zmianę, ale jednocześnie bała się tego, co zobaczy.Kiedy weszła do środka,dziesięć lat jej życia zwinęło się nagle jak teoretyczne wymiary w staromodnych kosmologiach.Tak tojuż było.Wydawało się, że jakiś moment będzie trwał wiecznie, a potem nagle się kończył.Posuwającsię naprzód, czas rozciągał tajemniczą kleistą substancję, która utrzymywała cię w miejscu, aż wreszciewięz przerywała się gwałtownie i nie byłeś już tą samą osobą, co przed uwięzieniem, ani tą samą, copodczas niego.Najokrutniejsze było jednak to o czym właśnie przekonała się Liv że nie stawałeś sięteż kimś zupełnie nowym.Zastanawiając się nad tym problemem, powiedziała niespodziewanie: Wygląda na to, że odniosłaś wielki sukces. Obiecałam, że nie będę ulegała sentymentom odparła Edith i przyniosła jeszcze jedną kolejkę.Przysiedli się do nich Irene i Gruby Antoyne, który po raz pierwszy przyszedł do Le Tango.Irenebyła przekonana, że powrót na dawne śmieci może budzić mieszane uczucia.Musiała przyznać, żezapomniała już, jak kiedyś wyglądało wnętrze Czarnego Kota, Białego Kota, choć jego wspomnieniezawsze będzie się mieszało z częścią jej życia, której nie miała serca się wyrzec.Grubas tymczasempokręcił się po lokalu, a potem wdał się w grę w Hughie Trzy Fiuty z barmanem Nickym, więc nikt niewiedział, co myśli.Czas mijał.Po kilku dalszych kolejkach wyruszyli we troje na Carver Field.Odprowadzając Liv do drzwi, Edith pomyślała, że szkoda, że jest za wcześnie, by można było zauważyć,jak dobry interes zrobiła. Chociaż nawet o tej porze ruch nigdy nie był tak słaby przyznała.Gdy już sobie poszli, nawołując do siebie: Hej, to śnieg!" głosami cichnącymi w oddali, Edithwzięła swój aktualnie ulubiony instrument, stary, zużyty trzyrzędowy diatoniczny akordeon z miechem okontrastowych barwach, w otwartym położeniu odsłaniającym asa kier albo może rozchylonązachęcająco pochwę i zagrała kilka tonów.To jednak jej nie zadowoliło.Nie chciała już więcej pić.Otworzyła jeden z notesów Emila, które zawsze miała przy sobie, i przerzuciła kartki.O piątej do baruweszła wysoka kobieta i usiadła za stolikiem obok drzwi.Miała blond włosy, bardzo krótko ostrzyżone, i poruszała się z każącą spierdalać gracją, jaką mogliosiągnąć tylko ludzie o intensywnych krawieckich udoskonaleniach.Po wewnętrznej powierzchni jejprzedramienia płynął strumień danych pod postacią ideogramów o orientalnym wyglądzie.Zaparkowałana krawężniku pod barem różowego roadstera cadillaca rocznik 1952.Kobieta często odwiedzała LeTango.Wszyscy wiedzieli, że jest policyjnym detektywem i pracuje dla czegoś, co kiedyś nazywało sięWydziałem Przestępstw Strefowych.Można ją też było zobaczyć na walkach.Potrafiła rozpoznać talent,rozumiała ich modyfikacje.Znała Straint Street.Przychodziła wcześnie i wychodziła pózno.Zamawiałapodwójny rum Black Heart z lodem.Gapiła się na klientów, jakby dziwili ją i bawili w równym stopniu.Dziś wieczorem odesłała barmana Nicky'ego uśmiechem, mówiącym, że zapewne wkrótce spotkają sięznowu, a potem skinęła głową do Edith Bonaventure. Dobra książka? zapytała. Ciągle ją czytasz.A jednak noc okazała się ruchliwa.Gościnnie występował dziś dwuosobowy zespół z jakiegośnadmorskiego baru na Corniche: staruszek, który kupił od wuja Suwaka wygląd Samuela Becketta, imłodzieniec w o numer za dużym garniturze, klawisze i saksofon, bebopowy jazz, zbiorowa, inteligentnadekonstrukcja prostych, popularnych melodii.Edith nie czuła tej muzyki, ale z pewnością podobała sięona korporacyjnej klienteli, przychodzącej tu raz w tygodniu, by rozmawiać głośno przy piwie Giraffe.Otrzeciej nad ranem było po wszystkim.Muzycy spakowali instrumenty, wzięli pieniądze i rozpłynęli się wnocy.Wiatr wciąż niósł ulicą suchy śnieg, który nie chciał opadać na ziemię.Barman powiedział dobranoc" i poszedł na górę.W lokalu zostały tylko Edith i kobieta z policji.Tak było przez większośćwieczorów.Siedziały przy oddzielnych stolikach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
. Nie sądzisz, że słońce i cień czasami wydają się równe sobie? usłyszała jego słowa Liv. Jednoi drugie w pewnym sensie przynosi oświecenie?Mała Akordeonistka, której wrażliwość wyostrzyło trzydzieści lat spędzonych w barach,uśmiechnęła się, przyglądając się z uwagą twarzy drugiej kobiety. Podoba ci się to, co tu zrobiłam? zapytała.Liv nie była pewna.Zbliżało się Boże Narodzenie.Robiło się ciemno.Jutro stanie na progu nowegożycia, stanie się rakietowym jezdzcem, dostarczającym nieposiadające listów przewozowych ładunki donieznanych sobie portów położonych na planetach, o których usłyszała jako ostatnia.Niektóre z tychładunków będą bardziej tajne od innych.Gdy Liv po raz pierwszy wróciła do Tanga Kota, kilka tygodnitemu, była przygotowana na zmianę, ale jednocześnie bała się tego, co zobaczy.Kiedy weszła do środka,dziesięć lat jej życia zwinęło się nagle jak teoretyczne wymiary w staromodnych kosmologiach.Tak tojuż było.Wydawało się, że jakiś moment będzie trwał wiecznie, a potem nagle się kończył.Posuwającsię naprzód, czas rozciągał tajemniczą kleistą substancję, która utrzymywała cię w miejscu, aż wreszciewięz przerywała się gwałtownie i nie byłeś już tą samą osobą, co przed uwięzieniem, ani tą samą, copodczas niego.Najokrutniejsze było jednak to o czym właśnie przekonała się Liv że nie stawałeś sięteż kimś zupełnie nowym.Zastanawiając się nad tym problemem, powiedziała niespodziewanie: Wygląda na to, że odniosłaś wielki sukces. Obiecałam, że nie będę ulegała sentymentom odparła Edith i przyniosła jeszcze jedną kolejkę.Przysiedli się do nich Irene i Gruby Antoyne, który po raz pierwszy przyszedł do Le Tango.Irenebyła przekonana, że powrót na dawne śmieci może budzić mieszane uczucia.Musiała przyznać, żezapomniała już, jak kiedyś wyglądało wnętrze Czarnego Kota, Białego Kota, choć jego wspomnieniezawsze będzie się mieszało z częścią jej życia, której nie miała serca się wyrzec.Grubas tymczasempokręcił się po lokalu, a potem wdał się w grę w Hughie Trzy Fiuty z barmanem Nickym, więc nikt niewiedział, co myśli.Czas mijał.Po kilku dalszych kolejkach wyruszyli we troje na Carver Field.Odprowadzając Liv do drzwi, Edith pomyślała, że szkoda, że jest za wcześnie, by można było zauważyć,jak dobry interes zrobiła. Chociaż nawet o tej porze ruch nigdy nie był tak słaby przyznała.Gdy już sobie poszli, nawołując do siebie: Hej, to śnieg!" głosami cichnącymi w oddali, Edithwzięła swój aktualnie ulubiony instrument, stary, zużyty trzyrzędowy diatoniczny akordeon z miechem okontrastowych barwach, w otwartym położeniu odsłaniającym asa kier albo może rozchylonązachęcająco pochwę i zagrała kilka tonów.To jednak jej nie zadowoliło.Nie chciała już więcej pić.Otworzyła jeden z notesów Emila, które zawsze miała przy sobie, i przerzuciła kartki.O piątej do baruweszła wysoka kobieta i usiadła za stolikiem obok drzwi.Miała blond włosy, bardzo krótko ostrzyżone, i poruszała się z każącą spierdalać gracją, jaką mogliosiągnąć tylko ludzie o intensywnych krawieckich udoskonaleniach.Po wewnętrznej powierzchni jejprzedramienia płynął strumień danych pod postacią ideogramów o orientalnym wyglądzie.Zaparkowałana krawężniku pod barem różowego roadstera cadillaca rocznik 1952.Kobieta często odwiedzała LeTango.Wszyscy wiedzieli, że jest policyjnym detektywem i pracuje dla czegoś, co kiedyś nazywało sięWydziałem Przestępstw Strefowych.Można ją też było zobaczyć na walkach.Potrafiła rozpoznać talent,rozumiała ich modyfikacje.Znała Straint Street.Przychodziła wcześnie i wychodziła pózno.Zamawiałapodwójny rum Black Heart z lodem.Gapiła się na klientów, jakby dziwili ją i bawili w równym stopniu.Dziś wieczorem odesłała barmana Nicky'ego uśmiechem, mówiącym, że zapewne wkrótce spotkają sięznowu, a potem skinęła głową do Edith Bonaventure. Dobra książka? zapytała. Ciągle ją czytasz.A jednak noc okazała się ruchliwa.Gościnnie występował dziś dwuosobowy zespół z jakiegośnadmorskiego baru na Corniche: staruszek, który kupił od wuja Suwaka wygląd Samuela Becketta, imłodzieniec w o numer za dużym garniturze, klawisze i saksofon, bebopowy jazz, zbiorowa, inteligentnadekonstrukcja prostych, popularnych melodii.Edith nie czuła tej muzyki, ale z pewnością podobała sięona korporacyjnej klienteli, przychodzącej tu raz w tygodniu, by rozmawiać głośno przy piwie Giraffe.Otrzeciej nad ranem było po wszystkim.Muzycy spakowali instrumenty, wzięli pieniądze i rozpłynęli się wnocy.Wiatr wciąż niósł ulicą suchy śnieg, który nie chciał opadać na ziemię.Barman powiedział dobranoc" i poszedł na górę.W lokalu zostały tylko Edith i kobieta z policji.Tak było przez większośćwieczorów.Siedziały przy oddzielnych stolikach [ Pobierz całość w formacie PDF ]