[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jednymkońcu komnaty była pusta nisza - być może na jakiś posąg lub339stojącą pionowo trumnę.Komora zdumiewała prostotą irozmiarami, a tworzące ją granitowe bloki niczym się od siebienie różniły, tak dobrze zaś je obrobiono, że w szczelinypołączeń nie dałoby się wsunąć kartki papieru.-To dwuspadowe sklepienie mogło przenieść ciężarznajdujących się nad nim bloków na ściany boczne -orzekłJomard.Napoleon, zniecierpliwiony brudem i niedogodnościami,jakich doświadczaliśmy, zażądał, żeby wrócić do miejsca, wktórym korytarz się wznosił.Chciał zobaczyć leżącą nad namiKomnatę Króla.Teraz ciasny i niewygodny korytarz zastąpiło przejściestworzone jakby dla olbrzymów.Biegnąca ukośnie ku górzesztolnia, nakryta sklepieniem z kamiennymi wspornikami,poszerzyła się.I tu nie było stopni, musieliśmy iść popochyłości, na szczęście przewodnik miał linę.Kamieniarskarobota była równie prosta, jak doskonała.Wysokość tegokorytarza była tak samo niezrozumiała i niepojęta, jak ciasnotapoprzednich przejść.Czy w istocie budowali to ludzie?Arabski przewodnik uniósł wysoko pochodnię, wskazującsufit.Ujrzałem tam ciemne plamy, zakłócające doskonałąsymetrię, ale nie wiedziałem, czym są.- Nietoperze - szepnął Jomard.W mroku słychać było cichy trzepot skrzydeł.- Pospieszmy się - polecił Napoleon.- Spociłem sięi brak mi tchu.Istotnie, dym pochodni gryzł wszystkich w oczy.Galeria miała czterdzieści siedem metrów długości, coJomard zmierzył, rozwijając taśmę mierniczą - i znów niemożna było określić, w jakim celu ją zbudowano.Na jej końcutrafiliśmy na krótki, poziomy korytarz, aż wreszcie weszliśmydo największej komnaty w piramidzie, położonej w jednejtrzeciej jej wysokości.Komnata Króla była pozbawionym jakichkolwiek ozdób340pomieszczeniem zbudowanym z gigantycznych blokówczerwonego granitu.Znowu zdumiała nas jej prostota.Sufit byłtu płaski, a podłoga i ściany gładkie.Nie zobaczyłem tu świętejksięgi ani boga o ptasiej głowie.Jedynym przedmiotem byłwidoczny w głębi pozbawiony pokrywy sarkofag z czarnegogranitu, równie pusty jak cała komnata.Miał ponad dwa metrydługości, z górą metr szerokości i niespełna metr wysokości ibył zbyt duży, żeby się zmieścić w ciasnym przejściu, przezktóre się tu dostaliśmy - musiano go tu umieścić podczas budo-wy.Napoleon, po raz pierwszy istotnie zainteresowany,przyjrzał się bliżej kamiennej trumnie.- Czemu oni to opróżnili? - zapytał.-Interesujące są też wymiary tej komnaty - stwierdziłJomard.- Jej długość wynosi ponad dziesięć metrów, aszerokość połowę długości.Podłoga to dwa kwadraty.- No, no.któżby się domyślił - stwierdziłem kpiąco.- Znaczy to, że jej długość jest dwakroć większa od sze-rokości - wyjaśnił Jomard.- Pitagorasa i innych Grekówfascynowała harmonia takich idealnych prostokątów.Wy-sokość komnaty jest równa połowie jej przekątnej - dodał.-Znaczy, ma nieco ponad pięć i siedem dziesiątych metra.Gage,proszę mi pomóc, to pokażę panu coś jeszcze.Niechże panprzytrzyma koniec taśmy w tym rogu.Zrobiłem to, o co poprosił.Jomard przeciągnął taśmęukośnie do przeciwległej ściany, dokładnie w połowie jejdługości.Potem, gdy ja wciąż trzymałem koniec taśmy przymojej ścianie, on przeszedł ze swoim aż do rogu położonegopo przekątnej ściany, przy której stałem.- Voila\ - zawołał, wzbudzając echa w sali.I znów nie okazałem podniecenia, jakiego się po mniespodziewał.- Nie rozpoznajesz zależności? To ta sama, o której mówiliśmy na szczycie tej piramidy! Złota liczba, inaczej złoty podział!341Teraz pojąłem.Jeżeli podzieliłoby się tę prostokątnąkomnatę na dwie części i zmierzyło przekątną jednego z tychkwadratów, a potem odłożyło ten odcinek przy dłuższej ścianiekomnaty, stosunek pomiędzy jego długością a długością resztyściany byłby magiczną liczbą 1,618.- Chcesz powiedzieć, że ta komnata odzwierciedla liczbę Fibonacciego tak samo jak cała piramida? - zapytałem,starając się, żeby mój głos brzmiał obojętnie.Monge uniósł brwi.- Liczba Fibonacciego? Gage, znasz matematykę lepiej, niżmyślałem.- Och, słyszało się to i owo.- A jakie jest praktyczne znaczenie tych wymiarów? -zapytał Napoleon.- Przedstawiają samą naturę - stwierdziłem.-1 tworzą królestwo podstawowych egipskich jednostekmiary - odezwał się Jomard.- Długość i proporcje tej komnaty,jak myślę, przedstawiają jednostkę długości, tak jak mymoglibyśmy tak wymierzyć proporcje jakiejś budowli, żebyzawierały system metryczny.- Owszem, interesujące - stwierdził generał.- A jednak taogromna budowla pozostaje zagadką.Albo może soczewką,która ma skupiać nasze domysły jak światło.- To samo i ja czuję - stwierdził Jomard.- Każda myśl, czykażda modlitwa, wydaje się wzmocniona przez rozmiary tejpiramidy.Posłuchajcie.Zanucił coś niskim głosem, aż pieśń zadudniła podsklepieniem komnaty.Dźwięk odbił się niesamowitymiechami, a nasze ciała przeniknęły dziwne wibracje.Poczułem,że niezwykła nuta jakby zawisła w powietrzu.Generał potrząsnął głową.-Z tym, że to ogniskuje.co właściwie? - zapytał mnie.-Elektryczność?Gdybym z godnością potwierdził, prawdopodobnie byłbymi przyznał znaczną nagrodę.Odpowiedziałem342mu pustym spojrzeniem świacczącym o braku zrozumienia.- Granitowy sarkofag też jest interesujący - odezwał sięJomard, żeby przerwać niezręczną ciszę.- Jego wewnętrznaobjętość wynosi dokładnie połowę całej.Wydaje się, żeprzeznaczono ją dla człowieka lub sarkofagu, ale podej-rzewam, że te wymiary nie są d2iełem przypadku.- Pudła w pudłach - mruknął Monge.- Najpierw takomnata, potem sarkofag i pustka wewnątrz niego.Na co?Mamy wiele teorii, ale czuję, że żadna z nich nie odpowiadaprawdzie.Spojrzałem w górę.Czułem się tak, jakby te leżące nadnami miliony ton gniotły niemiłosiernie, grożąc nam uni-cestwieniem.Przez chwilę miałem wrażenie, że sklepienie sięobniża! Ale nie, gdy zamknąłem i otworzyłem oczy, komnatawróciła do normalnego wyglądu.- Zostawcie mnie samego - odezwał się nagle Bonaparte.- Co takiego?- Jomard ma rację.Wyczuwam tu ukrytą moc.A wy ni-czego nie czujecie?- Czuję, jakby przygniatało mnie coś żywego - stwier-dziłem.- Człowiek jakby był w grobie, a jednocześnie czujesię lekko i bezcieleśnie.- Chcę tu spędzić trochę czasu w samotności - powiedziałgenerał.- Chcę się przekonać, czy poczuję ducha tegozmarłego faraona.Może jego ciało zniknęło, ale dusza gdzieśtu została [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl