[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedziałam jej, że spadłam ze schodów w domu taty. Puściła oko do Isaiahai roześmieli się z tego wspólnego żartu.%7ładne z nich nie miało pojęcia, kto jest ichojcem.Serce zaczęło mi bić szybciej, kiedy kątem oka dostrzegłem coś rudego w drzwiach.Echo zawahała się i szybko przeczesała wzrokiem stołówkę.Przyciskała książki dopiersi, a dłonie miała ukryte w rękawach.Nasze spojrzenia się skrzyżowały.Zieloneoczy rozjaśniły się i posłała mi śliczny syreni uśmiech.Moje usta drgnęły i gestemprzywołałem ją do naszego stolika.Co ja, u licha, robię?Beth najwyrazniej posiadła umiejętność czytania w myślach. Co ty, u licha, robisz?Patrząc, jak oczy Echo stają się wielkie jak spodki, szybko rzuciłem do Isaiaha: Chciałbyś popracować z corvettą rocznik sześćdziesiąty piąty? Czy chcę milion dolców? No jasne. Masz plany na po szkole? zapytałem.Echo zerknęła na swój stolik, a potemznowu na mnie.No chodz, moja syrenko.Chodz do mnie. Dość dawno nie zwialiśmy z lekcji powiedział Isaiah. Ja też się na to piszę dodała Beth. I niepotrzebna mi wymówka w postacisamochodu. %7ładnego urywania się z lekcji. Nie spuszczałem wzroku z Echo.Przestąpiłaz nogi na nogę.Potrzebowała jakiegoś powodu, żeby podejść.Wziąłem do rękipodręcznik do rachunków i pokazałem jej okładkę.Odetchnęła tak głęboko, żeporuszyło się kilka jej loków.W końcu moja nimfa podeszła. Hej. Powiedziała to tak cicho, że musiałem wysilić słuch, żeby ją usłyszeć.Jejspojrzenie przeskakiwało ode mnie do Beth i Isaiaha i z powrotem do mnie. Chcesz usiąść? zapytałem, znając odpowiedz.Stojąc obok mojego stolika,łamała sto towarzyskich zasad tych swoich zadzierających nosa przyjaciółek. Nie, czekają na mnie przyjaciele. Podkreśliła to słowo, po czym obejrzała sięna siedzące przy jej stole dziewczyny, nie spuszczające z nas wzroku.Punkt dla ciebie,Echo.W sobotni wieczór tak dałem ciała, że już nas nie uważała za przyjaciół.Bethuśmiechnęła się i drwiąco pomachała psiapsiółkom Echo.Echo się wzdrygnęła.Ja też,tyle że w duchu. Czego chcesz, Noah? Patrzyła na Beth, gdy zadawała to pytanie, a dopieropotem przeniosła spojrzenie na mnie. To jest Isaiah.Uniosła brwi. Okej. Po szkole zerknie na samochód Aresa.Kiedy będzie sprawdzał, co wymaganaprawy, my możemy pouczyć się u ciebie w domu.Rozpromieniła się. Naprawdę? Co naprawdę? zapytał znajomy głos.Do diaska, to ten przerośnięty kretyn.Właśnie kiedy zaczynałem zaganiać Echo na powrót do swojego narożnika, wkroczyłjej szympansowaty chłopak i ją objął.Na twarzy Echo nadal widniał uśmiech od ucha do ucha. Isaiah zerknie na samochód Aresa.Kąciki moich ust uniosły się, a Luke a w tym samym czasie opadły. Kiedy? zapytał. Dzisiaj.Po szkole odpowiedział Isaiah.Poprawił się na krześle, tak żeby Lukemógł mu się dokładnie przyjrzeć: kolczykom, tatuażom i całej punkowej okazałości. Echo! zawołała jedna z jej przyjaciółek.Echo obejrzała się, po czym zaczęła szukać czegoś w plecaku. Po lunchu muszę wyjść i już nie wrócę, ale spotkanie po szkole jak najbardziej mipasuje.Pochyliła się i napisała na serwetce swój numer telefonu.Koszula się lekkorozchyliła, odsłaniając nieco dekoltu.Groznym spojrzeniem zniechęciłem Isaiaha dopatrzenia, a kiedy Echo podała mi serwetkę, uśmiechnąłem się do jej kretyńskiegochłopaka, a on zacisnął dłoń w pięść. Telefon będę mieć wyłączony.Ale prześlij mi w esemesie swój numer, a ja cinapiszę, jak do mnie trafić.Do zobaczenia po szkole. Zrobiła krok, ale Luke za niąnie poszedł. Idziesz? Najpierw wezmę coś do jedzenia.Echo zagryzła dolną wargę i spojrzała ukradkiem na mnie, po czym odeszła.Więcjednak wszystkiego tak do końca nie spieprzyłem.Miałem u niej przynajmniej jeszczejedną szansę.O podłogę zaszurało krzesło i do naszego stolika przysiadł się Luke. O co wam, tym popularnym, dzisiaj chodzi? Nie możecie zostawić nieudacznikóww spokoju? mruknęła Beth.Luke ją zignorował. W pierwszej klasie graliśmy w koszykówkę w przeciwnych drużynach.Beth i Isaiah odwrócili natychmiast głowy w moją stronę.Nigdy nie opowiadałemo swoim życiu sprzed pożaru.Skrzyżowałem ręce na piersi. Owszem.Graliśmy. Ja cię kryłem, a ty skopałeś mi tyłek.Twoja drużyna wygrała.Mówił o tym takim tonem, jakby ten mecz odbył się wczoraj.Dla mnie to było lataświetlne temu.Te wspomnienia należały do chłopaka, który zginął w pożarze razemz rodzicami.Kiedy nie odpowiedziałem, kontynuował: Wtedy wygrałeś, ale teraz nie.Ona jest moja.Nie twoja.Mamy jasność, amigo?Zachichotałem. Jeśli nie jesteś na tyle męski, żeby ją zaspokoić, cóż& Uniosłem ręce,pokazując w ten sposób, że moja reputacja mówi sama za siebie.Luke zerwał się z krzesła.Policzki mu płonęły. Tylko się do niej zbliżysz, a masz wpierdol.Król zjazdu absolwentów prawdopodobnie jeszcze nigdy się nie bił.Cały się trząsł.Nie wstałem z miejsca, wiedząc, że mój spokój jeszcze bardziej go przestraszy. Zmiało.Skopię ci tyłek jak na meczu.Tyle że tym razem nie uratuje cię żadensędzia.Luke przystawił głośno krzesło do stołu i odszedł.Beth i Isaiah wybuchnęliśmiechem.Przyłączyłem się do nich, ale wtedy dostrzegłem przerażenie na twarzyEcho.Nim zdążyłem cokolwiek zrobić, wybiegła ze stołówki.Jasny gwint.Mieszkała w całkiem przyjemnej okolicy.Nie bogatej i luksusowej, ale takiej, gdzieprzed domami rosły wysokie drzewa, ogrody zaprojektowano po amatorsku, ale ładnie,piętrowe domy miały fronty z cegły, a na werandach stały huśtawki.Kiedyś mieszkałemw takim właśnie sąsiedztwie kiedyś.Założę się, że wiosną jest tu naprawdę ładnie.Pewnie pachną żonkile i róże tak jak kiedyś przed moim domem.Teraz czułemjedynie brud i zimno.Luty był beznadziejnym miesiącem.Kiedy wysiedliśmy z samochodu, otworzyły się drzwi podwójnego garażu.Echozaparkowała swojego dodge a neona na wąskim pasie betonu obok domu, cały garażoddając corvetcie.Od strony kierowcy wystawała jedna odziana w dżinsy noga. Staje mi od samego patrzenia na nią, stary rzucił Isaiah, kiedy szliśmy przezpodjazd. Zżera cię zazdrość odparłem, mając nadzieję, że chodzi mu o samochód, a nieEcho.Bardzo bym nie chciał przyłożyć komuś, kogo uważałem za rodzinę.Beth wcisnęła się między nas. Prędzej głupota. Jedno i drugie.Jezu, czy to oryginalne zderzaki? Isaiah przesunął dłonią pomasce samochodu.Wszedłem do garażu i natychmiast otoczyło mnie ciepło.Na krokwiach zawieszonybył grzejnik, a obok niego kilka jarzeniówek.Kiedy cała nasza trójka znalazła sięw środku, drzwi garażu się zamknęły.Z tyłu i po lewej stronie stały drewniane stoły domajsterkowania.Na kołkach wisiały narzędzia.Do szafek poprzyczepianych byłomnóstwo zdjęć samochodów. Może udałoby ci się utrzymać przy sobie dziewczynę, gdybyś jej tak dotykał.Beth oparła się o stół.Isaiah uśmiechnął się drwiąco, oglądając uważnie pinstriping[4]. Jeśli poznam dziewczynę, która będzie potrafiła mruczeć jak ta kicia, mogę jąpieścić przez całą noc. Jesteście na haju? Z samochodu dobiegł głos Echo.Lekka chrypka sprawiła, żepoczułem piknięcie w sercu.Beth rzuciła mi spojrzenie spode łba. Niestety nie.Twoja świętoszkowata postawa udziela się i jemu. Od paru dni nato utyskiwała.Ale ona, Isaiah i ja byliśmy kimś więcej niż jarającymi jointynieudacznikami i chciałem to udowodnić.Nadal siedziała na fotelu kierowcy, nie pokazując twarzy.Skupiłem się nasamochodzie, udając, że choć w części rozumiem, o czym mamrocze Isaiah.Jednaszansa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Powiedziałam jej, że spadłam ze schodów w domu taty. Puściła oko do Isaiahai roześmieli się z tego wspólnego żartu.%7ładne z nich nie miało pojęcia, kto jest ichojcem.Serce zaczęło mi bić szybciej, kiedy kątem oka dostrzegłem coś rudego w drzwiach.Echo zawahała się i szybko przeczesała wzrokiem stołówkę.Przyciskała książki dopiersi, a dłonie miała ukryte w rękawach.Nasze spojrzenia się skrzyżowały.Zieloneoczy rozjaśniły się i posłała mi śliczny syreni uśmiech.Moje usta drgnęły i gestemprzywołałem ją do naszego stolika.Co ja, u licha, robię?Beth najwyrazniej posiadła umiejętność czytania w myślach. Co ty, u licha, robisz?Patrząc, jak oczy Echo stają się wielkie jak spodki, szybko rzuciłem do Isaiaha: Chciałbyś popracować z corvettą rocznik sześćdziesiąty piąty? Czy chcę milion dolców? No jasne. Masz plany na po szkole? zapytałem.Echo zerknęła na swój stolik, a potemznowu na mnie.No chodz, moja syrenko.Chodz do mnie. Dość dawno nie zwialiśmy z lekcji powiedział Isaiah. Ja też się na to piszę dodała Beth. I niepotrzebna mi wymówka w postacisamochodu. %7ładnego urywania się z lekcji. Nie spuszczałem wzroku z Echo.Przestąpiłaz nogi na nogę.Potrzebowała jakiegoś powodu, żeby podejść.Wziąłem do rękipodręcznik do rachunków i pokazałem jej okładkę.Odetchnęła tak głęboko, żeporuszyło się kilka jej loków.W końcu moja nimfa podeszła. Hej. Powiedziała to tak cicho, że musiałem wysilić słuch, żeby ją usłyszeć.Jejspojrzenie przeskakiwało ode mnie do Beth i Isaiaha i z powrotem do mnie. Chcesz usiąść? zapytałem, znając odpowiedz.Stojąc obok mojego stolika,łamała sto towarzyskich zasad tych swoich zadzierających nosa przyjaciółek. Nie, czekają na mnie przyjaciele. Podkreśliła to słowo, po czym obejrzała sięna siedzące przy jej stole dziewczyny, nie spuszczające z nas wzroku.Punkt dla ciebie,Echo.W sobotni wieczór tak dałem ciała, że już nas nie uważała za przyjaciół.Bethuśmiechnęła się i drwiąco pomachała psiapsiółkom Echo.Echo się wzdrygnęła.Ja też,tyle że w duchu. Czego chcesz, Noah? Patrzyła na Beth, gdy zadawała to pytanie, a dopieropotem przeniosła spojrzenie na mnie. To jest Isaiah.Uniosła brwi. Okej. Po szkole zerknie na samochód Aresa.Kiedy będzie sprawdzał, co wymaganaprawy, my możemy pouczyć się u ciebie w domu.Rozpromieniła się. Naprawdę? Co naprawdę? zapytał znajomy głos.Do diaska, to ten przerośnięty kretyn.Właśnie kiedy zaczynałem zaganiać Echo na powrót do swojego narożnika, wkroczyłjej szympansowaty chłopak i ją objął.Na twarzy Echo nadal widniał uśmiech od ucha do ucha. Isaiah zerknie na samochód Aresa.Kąciki moich ust uniosły się, a Luke a w tym samym czasie opadły. Kiedy? zapytał. Dzisiaj.Po szkole odpowiedział Isaiah.Poprawił się na krześle, tak żeby Lukemógł mu się dokładnie przyjrzeć: kolczykom, tatuażom i całej punkowej okazałości. Echo! zawołała jedna z jej przyjaciółek.Echo obejrzała się, po czym zaczęła szukać czegoś w plecaku. Po lunchu muszę wyjść i już nie wrócę, ale spotkanie po szkole jak najbardziej mipasuje.Pochyliła się i napisała na serwetce swój numer telefonu.Koszula się lekkorozchyliła, odsłaniając nieco dekoltu.Groznym spojrzeniem zniechęciłem Isaiaha dopatrzenia, a kiedy Echo podała mi serwetkę, uśmiechnąłem się do jej kretyńskiegochłopaka, a on zacisnął dłoń w pięść. Telefon będę mieć wyłączony.Ale prześlij mi w esemesie swój numer, a ja cinapiszę, jak do mnie trafić.Do zobaczenia po szkole. Zrobiła krok, ale Luke za niąnie poszedł. Idziesz? Najpierw wezmę coś do jedzenia.Echo zagryzła dolną wargę i spojrzała ukradkiem na mnie, po czym odeszła.Więcjednak wszystkiego tak do końca nie spieprzyłem.Miałem u niej przynajmniej jeszczejedną szansę.O podłogę zaszurało krzesło i do naszego stolika przysiadł się Luke. O co wam, tym popularnym, dzisiaj chodzi? Nie możecie zostawić nieudacznikóww spokoju? mruknęła Beth.Luke ją zignorował. W pierwszej klasie graliśmy w koszykówkę w przeciwnych drużynach.Beth i Isaiah odwrócili natychmiast głowy w moją stronę.Nigdy nie opowiadałemo swoim życiu sprzed pożaru.Skrzyżowałem ręce na piersi. Owszem.Graliśmy. Ja cię kryłem, a ty skopałeś mi tyłek.Twoja drużyna wygrała.Mówił o tym takim tonem, jakby ten mecz odbył się wczoraj.Dla mnie to było lataświetlne temu.Te wspomnienia należały do chłopaka, który zginął w pożarze razemz rodzicami.Kiedy nie odpowiedziałem, kontynuował: Wtedy wygrałeś, ale teraz nie.Ona jest moja.Nie twoja.Mamy jasność, amigo?Zachichotałem. Jeśli nie jesteś na tyle męski, żeby ją zaspokoić, cóż& Uniosłem ręce,pokazując w ten sposób, że moja reputacja mówi sama za siebie.Luke zerwał się z krzesła.Policzki mu płonęły. Tylko się do niej zbliżysz, a masz wpierdol.Król zjazdu absolwentów prawdopodobnie jeszcze nigdy się nie bił.Cały się trząsł.Nie wstałem z miejsca, wiedząc, że mój spokój jeszcze bardziej go przestraszy. Zmiało.Skopię ci tyłek jak na meczu.Tyle że tym razem nie uratuje cię żadensędzia.Luke przystawił głośno krzesło do stołu i odszedł.Beth i Isaiah wybuchnęliśmiechem.Przyłączyłem się do nich, ale wtedy dostrzegłem przerażenie na twarzyEcho.Nim zdążyłem cokolwiek zrobić, wybiegła ze stołówki.Jasny gwint.Mieszkała w całkiem przyjemnej okolicy.Nie bogatej i luksusowej, ale takiej, gdzieprzed domami rosły wysokie drzewa, ogrody zaprojektowano po amatorsku, ale ładnie,piętrowe domy miały fronty z cegły, a na werandach stały huśtawki.Kiedyś mieszkałemw takim właśnie sąsiedztwie kiedyś.Założę się, że wiosną jest tu naprawdę ładnie.Pewnie pachną żonkile i róże tak jak kiedyś przed moim domem.Teraz czułemjedynie brud i zimno.Luty był beznadziejnym miesiącem.Kiedy wysiedliśmy z samochodu, otworzyły się drzwi podwójnego garażu.Echozaparkowała swojego dodge a neona na wąskim pasie betonu obok domu, cały garażoddając corvetcie.Od strony kierowcy wystawała jedna odziana w dżinsy noga. Staje mi od samego patrzenia na nią, stary rzucił Isaiah, kiedy szliśmy przezpodjazd. Zżera cię zazdrość odparłem, mając nadzieję, że chodzi mu o samochód, a nieEcho.Bardzo bym nie chciał przyłożyć komuś, kogo uważałem za rodzinę.Beth wcisnęła się między nas. Prędzej głupota. Jedno i drugie.Jezu, czy to oryginalne zderzaki? Isaiah przesunął dłonią pomasce samochodu.Wszedłem do garażu i natychmiast otoczyło mnie ciepło.Na krokwiach zawieszonybył grzejnik, a obok niego kilka jarzeniówek.Kiedy cała nasza trójka znalazła sięw środku, drzwi garażu się zamknęły.Z tyłu i po lewej stronie stały drewniane stoły domajsterkowania.Na kołkach wisiały narzędzia.Do szafek poprzyczepianych byłomnóstwo zdjęć samochodów. Może udałoby ci się utrzymać przy sobie dziewczynę, gdybyś jej tak dotykał.Beth oparła się o stół.Isaiah uśmiechnął się drwiąco, oglądając uważnie pinstriping[4]. Jeśli poznam dziewczynę, która będzie potrafiła mruczeć jak ta kicia, mogę jąpieścić przez całą noc. Jesteście na haju? Z samochodu dobiegł głos Echo.Lekka chrypka sprawiła, żepoczułem piknięcie w sercu.Beth rzuciła mi spojrzenie spode łba. Niestety nie.Twoja świętoszkowata postawa udziela się i jemu. Od paru dni nato utyskiwała.Ale ona, Isaiah i ja byliśmy kimś więcej niż jarającymi jointynieudacznikami i chciałem to udowodnić.Nadal siedziała na fotelu kierowcy, nie pokazując twarzy.Skupiłem się nasamochodzie, udając, że choć w części rozumiem, o czym mamrocze Isaiah.Jednaszansa [ Pobierz całość w formacie PDF ]