[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naprawdę, trudno będzie mi z tym żyć.- Włożyła ręce do kieszenii zaczęła się przechadzać w taki sposób, jakby chciała go ostrzec, że nie możejej teraz dotknąć.- Moi przyjaciele, raczej znajomi, wspomną mnie od czasudo czasu z rozbawieniem, potrząsając głowami.Może niektórzy z nich nawetprzyjadą, żeby zobaczyć, co takiego jest dla mnie ważniejsze niż kariera.Stawiam na rodzinę, na ludzi, którzy stali się bardziej bliscy niż ktokolwiek Nora Roberts 248inny w moim dotychczasowym życiu.Wydaje mi się, że to w porządku.-Zamilkła patrząc, jak ciepłe słońce rozprasza mgłę.- Tam zostaje moja kariera.Rezygnuję ze wspinaczki po jej szczeblach.Jeszcze pięć lat i znalazłabym się,bez dwóch zdań, wśród kadry kierowniczej.Zdobyłabym ów metaforycznyklucz do władzy.Shannon Bodine ma polot, talent, jest ambitna.Nie mrugnęłam nawetokiem na sześćdziesięciogodzinny tydzień pracy.Dawałam z siebie wszystkodzień po dniu, Murphy.Lecz stało się dla mnie jasne, że nigdy nie przeżyłamtyle radości czy czystej satysfakcji, odkąd po raz pierwszy chwyciłam zapędzel tu, w Irlandii.Dlatego wątpię, czy naprawdę będzie mi ciężko zamienićżakiet od Armaniego na roboczy fartuch.Odwróciła się tyłem.- Pominęłam jeszcze jedną rzecz w tychprzemyśleniach.Wracam do Nowego Jorku, zbieram siły, by wspiąć się nanastępny szczebel, i jestem sama, a mężczyzna, który mnie kocha, przebywatrzy tysiące mil dalej.- Uniosła ręce do góry.- O czym tu mówić! Nie mam nicdo stracenia, ponieważ nigdy nic nie miałam.Oto skrót moich przemyśleń zostatniej nocy.Nie ma tam nic, czego bym chciała, potrzebowała, nic, co bymkochała.Wszystko jest tutaj, tutaj z tobą.- Ty to dobrze wiedziałeś, prawda? - Odsunęła się, kiedy chciał się doniej zbliżyć.- Teraz nigdy nie będę mogła rzucić ci w twarz w czasie kłótni, codla ciebie zrobiłam.Ponieważ nie zrobiłam nic.To ty dla mnie robiszwszystko.Nie był pewien, czy jest w stanic się odezwać, a kiedy się zdecydował,powiedział tylko drżącym głosem: - Zostajesz więc ze mną!Shannon ruszyła po obwodzie kręgu do miejsca, w którym Murphypostawił obraz.Szybkimi ruchami zdarła papier, który go spowijał.- Popatrzna to i powiedz mi, co widzisz?Ujrzał kobietę i mężczyznę na białym koniu.Twarze postaci wydały musię tak znajome, jak jego własna.Całą grupę oblewało jasne światło.Kamiennykrąg widniał w tle.Dwa poprzeczne kamienie, które z czasem osunęły się naziemię, znajdowały się wciąż na swoich miejscach.Miedziana brosza zdobiłapłaszcz mężczyzny, rozwiewany przez wiatr.Najbardziej jednak jego uwagęprzykuło to, że mężczyzna powstrzymując jedną ręką konia drugą otaczałmocno kobietę.Ona również mocno go obejmowała.- Są razem.- Nie zamierzałam ich tak namalować.Mężczyzna miał odjeżdżać, takjak to był uczynił, opuścić kobietę.Ona miała go błagać, by został, odrzucająccałą swoją dumę.Płakać rozpaczliwie.- Shannon spokojnie odetchnęła,kończąc opowieść o tym, co widziała w swym sercu, kiedy malowała.- Zrodzona ze wstydu 249Opuścił ponieważ był rycerzem, a jego powinnością - bitwy.Wyobrażamsobie, że wojna wymagała takiego samego zachodu, jak ziemia.Chciał jąpoślubić, ale nie mógł zostać.Ona tymczasem pragnęła tylko, żeby z niązostał, a nie ją poślubił, choć nosiła jego dziecko.Murphy wbił wzrok w Shannon.- Jego dziecko?- Nigdy mu o tym nie powiedziała.Może, gdyby to zrobiła, wszystkoułożyłoby się inaczej.Ale nie powiedziała mu.Chciała, żeby odrzucił miecz izostał z nią dla niej samej, chciała, by okazał, że kocha ją bardziej niż swojezajęcie.Nie chciał się zgodzić, kłócili się tutaj.Właśnie tutaj.Mówili sobieprzykre rzeczy, bo każde z nich czuło się zranione.Oddał jej broszę w gniewie,a nie, jak mówi legenda, ku pamięci, i odjechał.Wierzył jednak przez całyczas, że będzie na niego czekać.Przeklęła go, gdy ją opuszczał, i krzyknęła, żenigdy nie zazna spokoju, dopóki nie pokocha ponad wszystko.Shannon wcisnęła Murphy'emu broszę w rękę, nie usuwając dłoni.-Widziała w ogniu, jak padł w bitwie, jak krwawił i jak zmarł.Sama odebrałaporód.Czekała nieskończenie długo, żeby ją pokochał bardziej nit siebie.- Wielokrotnie usiłowałem to zobaczyć, ale nigdy mi się nie udało.- Gdybyś znał odpowiedz, prysłaby magia.- Shannon odstawiła obrazna bok, aby ich nie oddzielał.- Teraz są razem.Chcę zostać, Murphy.Nieprzez wzgląd na nią czy matkę.Dokonałam wyboru.Chcę ułożyć sobie życie ztobą tutaj.Przysięgam, że kocham cię wystarczająco.Wziął jej rękę i gwałtownie przysunął do ust.- Czy mogę się o ciebiestarać, Shannon?- Nie.- Rozległ się śmiech.- Możesz za to ożenić się ze mną, Murphy.- Zajmę się tym.- Przyciągnął ją do siebie i zanurzył twarz w jejwłosach.- Jesteś moja, Shannon.Jesteś moją jedyną miłością.- Wiem.- Przymykając oczy, położyła głowę na jego piersi.Serce biłomu mocno i równomiernie.Miłość, pomyślała, rozwiązuje wszystko.-Chodzmy do domu, Murphy - powiedziała cicho.- Przygotuję ci śniadanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl