[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyszliÅ›my z hotelu peÅ‚ninajgorszych przeczuć.Przynajmniej ja to tak odczuwaÅ‚am, bo Félix demonstrowaÅ‚ sporeożywienie i gadatliwość.Może to z nerwów.Tweede Onno Ligtvoetstraat znajdowaÅ‚a siÄ™ dwie minuty drogi od Rokinu, głównejarterii handlu diamentami.Alei kupców legalnych, posiadajÄ…cych znane i szanowane sklepy.Tyle że niektórzy z nich, pod osÅ‚onÄ… powszechnej renomy holenderskich zÅ‚otników, nazapleczu dokonywali innych transakcji.Tajnych i gigantycznych.Przy Tweede Onno Ligtvoetstraat mieÅ›ciÅ‚ siÄ™ ceniony zakÅ‚ad jubilerski Van Hoog,maÅ‚y, ale wystawny sklepik z drewnianÄ… rzezbionÄ… fasadÄ… i szyldem Founded in 1754wyrytym w drewnie i inkrustowanym zÅ‚otem.Nim odważyliÅ›my siÄ™ wejść, postaliÅ›my chwilÄ™bezczynnie przed niewielkÄ… witrynÄ…, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ wyÅ‚ożonym diamentom, szmaragdom,berylom, rubinom, a także przeÅ›licznym starym klejnotom, spoczywajÄ…cym elegancko naczerwonym aksamicie.Nigdzie nie byÅ‚o widać straszliwych Å‚aÅ„cuszków ze zÅ‚ota,przeznaczonych dla turystów, z miniaturami wiatraków czy sabotów, Å‚aÅ„cuszków, od jakichroiÅ‚o siÄ™ w innych sklepikach.Van Hoog byÅ‚ zakÅ‚adem wykwintnym, z klasÄ… i w dobrymguÅ›cie.W koÅ„cu weszliÅ›my i stanÄ™liÅ›my przy ladzie, z gÅ‚upkowatymi, wystraszonymiminami.- Can I help you?Z tÄ… propozycjÄ… zwróciÅ‚ siÄ™ do nas mniej wiÄ™cej czterdziestoletni książę.MówiÄ™:książę, bo miaÅ‚ na sobie garnitur w kolorze perÅ‚owoszarym, najwytworniejszy, jaki w życiuwidziaÅ‚am, dwurzÄ™dowy i z niebywaÅ‚ej tkaniny, dopasowanÄ… niebieskÄ… koszulÄ™, jedwabnykrawat w żółte wzory.A nad tym wszystkim widniaÅ‚a twarz angielskiego ksiÄ™cia małżonka, oszarych przenikliwych oczach, orlim nosie i arcyszlachetnym podbródku, który skÅ‚aniaÅ‚ siÄ™ kunam z niezwykÅ‚Ä… uprzejmoÅ›ciÄ….Ci prawdziwi arystokraci sÄ… tak wielkoduszni.- May I speak with Mr van Hoog, please} - odparÅ‚ Félix, z poprawnÄ… skÅ‚adniÄ… iupiornym akcentem. Czy mogÄ™ rozmawiać z panem van Hoogem?.CoÅ› takiego: niewiedziaÅ‚am, że dziadek zna jÄ™zyki.- Ja jestem van Hoog.Pan sobie życzy? - powiedziaÅ‚ książę nienagannÄ…angielszczyznÄ….- Nie, przepraszam, nie z panem.Chodzi mi o starego pana van Hooga, czÅ‚owieka wmoim wieku.JesteÅ›my dawnymi znajomymi, chociaż od wielu lat go nie widziaÅ‚em.MamnadziejÄ™, że jeszcze żyje - wyjaÅ›niÅ‚ Félix.- Zapewne ma pan na myÅ›li mojego ojca.WycofaÅ‚ siÄ™ z interesu.Już tu nieprzychodzi.Czym mogÄ™ panu sÅ‚użyć? - odrzekÅ‚ spokojnie tamten.Félix popatrzyÅ‚ na mnie z lekkim przygnÄ™bieniem.No, skoro tak siÄ™ sprawy miaÅ‚y,należaÅ‚o zaryzykować.ZobaczyÅ‚am, że szykuje siÄ™ do skoku, i czujnie wstrzymaÅ‚am oddech.- No wiÄ™c, rzecz w tym.TrochÄ™ trudno tÄ™ sprawÄ™ wyÅ‚uszczyć.- zaczÄ…Å‚ Félixniepewnym gÅ‚osem.- Nazywam siÄ™ Fortuna i.NależeliÅ›my z bratem do hiszpaÅ„skiejpartyzantki anarchistycznej.ByliÅ›my rewolwerowcami anarchizmu, wie pan? I przed latyprzyjeżdżaliÅ›my tu kupować od paÅ„skiego ojca czarnorynkowe diamenty.Wprawdzie byliÅ›my w sklepie sami, ale Félix Å›ciszyÅ‚ gÅ‚os.- Obawiam siÄ™, że zaszÅ‚a jakaÅ› pomyÅ‚ka, szanowny panie.Nigdy nie dziaÅ‚aliÅ›my naczarnym rynku - odpowiedziaÅ‚ książę i ani jeden muskuÅ‚ nie drgnÄ…Å‚ mu na twarzy.- Wybaczy pan, że bÄ™dÄ™ nalegaÅ‚, ale z paÅ„skim ojcem zawarliÅ›my co najmniej czteryczy pięć transakcji.Do mnie wÅ‚aÅ›nie należaÅ‚ kontakt z tym sklepem, osobiÅ›cie umawiaÅ‚em siÄ™z panem van Hoogem.- A ja powtarzam panu, że to pomyÅ‚ka.- ProszÄ™ posÅ‚uchać, chcÄ™ tylko przez chwilÄ™ porozmawiać z paÅ„skim ojcem.Dlaczegonie skontaktuje mnie pan z panem van Hoogem? Jeżeli nie, bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ niestety poszukać goinaczej.Popytam po sÄ…siadach na tej ulicy.Opowiem im swojÄ… historiÄ™.Rozpytam siÄ™ oniego.W miarÄ™ nalegaÅ„ Feliksa caÅ‚y plan podróży do Holandii i w szczególnoÅ›ci wizyty wzakÅ‚adzie jubilerskim Van Hoog zaczynaÅ‚ przeradzać siÄ™ w moich oczach w jakiÅ› obÅ‚Ä™d.Nawet jeżeli Feliksowi nie pomieszaÅ‚y siÄ™ wspomnienia (pamięć starych ludzi przypominadziurawÄ… skarpetkÄ™) i jeżeli znajdujemy siÄ™ we wÅ‚aÅ›ciwym miejscu, kto nam kazaÅ‚ pleśćpodobne brednie książęcemu synowi, który najpewniej nie miaÅ‚ pojÄ™cia o mÅ‚odzieÅ„czychwyczynach ojca? Jasne, sprawa mogÅ‚a przybrać jeszcze gorszy obrót.MogÅ‚o nawet siÄ™okazać, że to wytworne wnÄ™trze jest centrum ogólnoÅ›wiatowej mafii.JeÅ›li tak, to przyÅ‚ażenietu i beÅ‚kotanie zuchwalstw, które Félix wÅ‚aÅ›nie wygadywaÅ‚, mogÅ‚o siÄ™ okazać najbardziejnieodpowiedniÄ… i niezdrowÄ… rzeczÄ…, jakÄ… da siÄ™ w życiu zaplanować.ChciaÅ‚am przeÅ‚knąćślinÄ™, ale kompletnie zaschÅ‚o mi w ustach.- Cóż. pseudo-książę przez chwilÄ™ bÅ‚Ä…dziÅ‚ szarymi oczami w oddali.- To chyba niejest najwÅ‚aÅ›ciwsze miejsce na podobne dyskusje [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.WyszliÅ›my z hotelu peÅ‚ninajgorszych przeczuć.Przynajmniej ja to tak odczuwaÅ‚am, bo Félix demonstrowaÅ‚ sporeożywienie i gadatliwość.Może to z nerwów.Tweede Onno Ligtvoetstraat znajdowaÅ‚a siÄ™ dwie minuty drogi od Rokinu, głównejarterii handlu diamentami.Alei kupców legalnych, posiadajÄ…cych znane i szanowane sklepy.Tyle że niektórzy z nich, pod osÅ‚onÄ… powszechnej renomy holenderskich zÅ‚otników, nazapleczu dokonywali innych transakcji.Tajnych i gigantycznych.Przy Tweede Onno Ligtvoetstraat mieÅ›ciÅ‚ siÄ™ ceniony zakÅ‚ad jubilerski Van Hoog,maÅ‚y, ale wystawny sklepik z drewnianÄ… rzezbionÄ… fasadÄ… i szyldem Founded in 1754wyrytym w drewnie i inkrustowanym zÅ‚otem.Nim odważyliÅ›my siÄ™ wejść, postaliÅ›my chwilÄ™bezczynnie przed niewielkÄ… witrynÄ…, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ wyÅ‚ożonym diamentom, szmaragdom,berylom, rubinom, a także przeÅ›licznym starym klejnotom, spoczywajÄ…cym elegancko naczerwonym aksamicie.Nigdzie nie byÅ‚o widać straszliwych Å‚aÅ„cuszków ze zÅ‚ota,przeznaczonych dla turystów, z miniaturami wiatraków czy sabotów, Å‚aÅ„cuszków, od jakichroiÅ‚o siÄ™ w innych sklepikach.Van Hoog byÅ‚ zakÅ‚adem wykwintnym, z klasÄ… i w dobrymguÅ›cie.W koÅ„cu weszliÅ›my i stanÄ™liÅ›my przy ladzie, z gÅ‚upkowatymi, wystraszonymiminami.- Can I help you?Z tÄ… propozycjÄ… zwróciÅ‚ siÄ™ do nas mniej wiÄ™cej czterdziestoletni książę.MówiÄ™:książę, bo miaÅ‚ na sobie garnitur w kolorze perÅ‚owoszarym, najwytworniejszy, jaki w życiuwidziaÅ‚am, dwurzÄ™dowy i z niebywaÅ‚ej tkaniny, dopasowanÄ… niebieskÄ… koszulÄ™, jedwabnykrawat w żółte wzory.A nad tym wszystkim widniaÅ‚a twarz angielskiego ksiÄ™cia małżonka, oszarych przenikliwych oczach, orlim nosie i arcyszlachetnym podbródku, który skÅ‚aniaÅ‚ siÄ™ kunam z niezwykÅ‚Ä… uprzejmoÅ›ciÄ….Ci prawdziwi arystokraci sÄ… tak wielkoduszni.- May I speak with Mr van Hoog, please} - odparÅ‚ Félix, z poprawnÄ… skÅ‚adniÄ… iupiornym akcentem. Czy mogÄ™ rozmawiać z panem van Hoogem?.CoÅ› takiego: niewiedziaÅ‚am, że dziadek zna jÄ™zyki.- Ja jestem van Hoog.Pan sobie życzy? - powiedziaÅ‚ książę nienagannÄ…angielszczyznÄ….- Nie, przepraszam, nie z panem.Chodzi mi o starego pana van Hooga, czÅ‚owieka wmoim wieku.JesteÅ›my dawnymi znajomymi, chociaż od wielu lat go nie widziaÅ‚em.MamnadziejÄ™, że jeszcze żyje - wyjaÅ›niÅ‚ Félix.- Zapewne ma pan na myÅ›li mojego ojca.WycofaÅ‚ siÄ™ z interesu.Już tu nieprzychodzi.Czym mogÄ™ panu sÅ‚użyć? - odrzekÅ‚ spokojnie tamten.Félix popatrzyÅ‚ na mnie z lekkim przygnÄ™bieniem.No, skoro tak siÄ™ sprawy miaÅ‚y,należaÅ‚o zaryzykować.ZobaczyÅ‚am, że szykuje siÄ™ do skoku, i czujnie wstrzymaÅ‚am oddech.- No wiÄ™c, rzecz w tym.TrochÄ™ trudno tÄ™ sprawÄ™ wyÅ‚uszczyć.- zaczÄ…Å‚ Félixniepewnym gÅ‚osem.- Nazywam siÄ™ Fortuna i.NależeliÅ›my z bratem do hiszpaÅ„skiejpartyzantki anarchistycznej.ByliÅ›my rewolwerowcami anarchizmu, wie pan? I przed latyprzyjeżdżaliÅ›my tu kupować od paÅ„skiego ojca czarnorynkowe diamenty.Wprawdzie byliÅ›my w sklepie sami, ale Félix Å›ciszyÅ‚ gÅ‚os.- Obawiam siÄ™, że zaszÅ‚a jakaÅ› pomyÅ‚ka, szanowny panie.Nigdy nie dziaÅ‚aliÅ›my naczarnym rynku - odpowiedziaÅ‚ książę i ani jeden muskuÅ‚ nie drgnÄ…Å‚ mu na twarzy.- Wybaczy pan, że bÄ™dÄ™ nalegaÅ‚, ale z paÅ„skim ojcem zawarliÅ›my co najmniej czteryczy pięć transakcji.Do mnie wÅ‚aÅ›nie należaÅ‚ kontakt z tym sklepem, osobiÅ›cie umawiaÅ‚em siÄ™z panem van Hoogem.- A ja powtarzam panu, że to pomyÅ‚ka.- ProszÄ™ posÅ‚uchać, chcÄ™ tylko przez chwilÄ™ porozmawiać z paÅ„skim ojcem.Dlaczegonie skontaktuje mnie pan z panem van Hoogem? Jeżeli nie, bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ niestety poszukać goinaczej.Popytam po sÄ…siadach na tej ulicy.Opowiem im swojÄ… historiÄ™.Rozpytam siÄ™ oniego.W miarÄ™ nalegaÅ„ Feliksa caÅ‚y plan podróży do Holandii i w szczególnoÅ›ci wizyty wzakÅ‚adzie jubilerskim Van Hoog zaczynaÅ‚ przeradzać siÄ™ w moich oczach w jakiÅ› obÅ‚Ä™d.Nawet jeżeli Feliksowi nie pomieszaÅ‚y siÄ™ wspomnienia (pamięć starych ludzi przypominadziurawÄ… skarpetkÄ™) i jeżeli znajdujemy siÄ™ we wÅ‚aÅ›ciwym miejscu, kto nam kazaÅ‚ pleśćpodobne brednie książęcemu synowi, który najpewniej nie miaÅ‚ pojÄ™cia o mÅ‚odzieÅ„czychwyczynach ojca? Jasne, sprawa mogÅ‚a przybrać jeszcze gorszy obrót.MogÅ‚o nawet siÄ™okazać, że to wytworne wnÄ™trze jest centrum ogólnoÅ›wiatowej mafii.JeÅ›li tak, to przyÅ‚ażenietu i beÅ‚kotanie zuchwalstw, które Félix wÅ‚aÅ›nie wygadywaÅ‚, mogÅ‚o siÄ™ okazać najbardziejnieodpowiedniÄ… i niezdrowÄ… rzeczÄ…, jakÄ… da siÄ™ w życiu zaplanować.ChciaÅ‚am przeÅ‚knąćślinÄ™, ale kompletnie zaschÅ‚o mi w ustach.- Cóż. pseudo-książę przez chwilÄ™ bÅ‚Ä…dziÅ‚ szarymi oczami w oddali.- To chyba niejest najwÅ‚aÅ›ciwsze miejsce na podobne dyskusje [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]