[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem, co jasne, te wszystkie alternatywnetechnologie ekologiczne.I jest jeszcze jedna kwestia, której nie poruszyli ci z Citigroup, ale jauważam, że to bardzo roztropne: trzeba zacząć kupować ziemiÄ™ na północy.Taki kawaÅ‚eczeklasu w Kanadzie, na przykÅ‚ad.Trzeba dziaÅ‚ać, kochaniutcy, bo pieniÄ…dz już jest w ruchu, a ci,którzy za nim nie nadążą, zostanÄ… w tyle.Agentka ubezpieczeniowa Belén byÅ‚a bliżej czterdziestki niż trzydziestki i miaÅ‚a ciaÅ‚ocentaura - od pasa w górÄ™ byÅ‚a drobna i delikatna, o niewielkich piersiach, koÅ›cistychramionach i dziewczÄ™cej twarzy, trójkÄ…tnej niczym u drapieżnego ptaka, od pasa w dół zaÅ›byÅ‚a gruba jak hipopotam.CaÅ‚ość robiÅ‚a ciekawe wrażenie: Belén wyglÄ…daÅ‚a jak ptaszek,który przysiadÅ‚ na szerokich i wÅ‚adczych biodrach kobyÅ‚y.Daniel wyobraziÅ‚ sobie takiestworzenie i z miejsca poczuÅ‚ pewnÄ… radość w intymnych okolicach, zachwycony myÅ›lÄ… ojejzadku.Zniesmaczony, zerwaÅ‚ siÄ™ na równe nogi.NaprawdÄ™ musiaÅ‚o być z nim bardzo zle,żeby pociÄ…gaÅ‚a go taka kobieta jak Belén, zawsze uważaÅ‚ jÄ… za potwora, z którym nie daÅ‚o siÄ™wytrzymać.Co takiego siÄ™ dzieje z tym Å›wiatem? Co ich wszystkich opÄ™taÅ‚o? Tego samegodnia rano, gdy zajrzaÅ‚ do SL, zauważyÅ‚, że Lup także podÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ do sieci.U niej byÅ‚awtedy piÄ…ta trzydzieÅ›ci rano.To siÄ™ rzadko zdarzaÅ‚o.Lup prawie nigdy nie zaglÄ…daÅ‚a doSecond Life przed wyjÅ›ciem do pracy.Daniel wyobraziÅ‚ sobie, jak prawiepięćdziesiÄ™cioletnia, zmÄ™czona kobieta wstaje w Å›rodku nocy w tym swoim doÅ‚ujÄ…cym inudnym mieszkaniu w stylu klasy Å›redniej, otoczona lodowatÄ… kanadyjskÄ… zimÄ… (tak, tamjeszcze musi być zimno), nie zamieniajÄ…c sÅ‚owa ze swoim mężem, nie patrzÄ…c, nawet nieocierajÄ…c siÄ™ o niego.WyobrażaÅ‚ sobie, jak pospiesznie na stojÄ…co siorbie w kuchni kawÄ™,żeby chociaż na parÄ™ minut wejść do SL, zanim wybiegnie z domu i spÄ™dzi godzinÄ™ w drodzedo swojej gÅ‚upiej pracy.WyobrażaÅ‚ sobie, jak wÅ‚Ä…cza komputer, by poczuć, że żyje, jak tyleinnych żaÅ‚osnych osób, które w tej chwili robiÄ… dokÅ‚adnie to samo w różnych zakÄ…tkachnaszej planety: w Tokio i Berlinie, w Buenos Aires i Barcelonie, w Chicago, Rzymie iMadrycie.I wreszcie on, Daniel, tak samo żaÅ‚osny jak pozostali, poÅ‚Ä…czony pÄ™powinÄ… SecondLife z innymi gÅ‚odnymi uczuć istotami, z nieskoÅ„czonÄ…, ciemnÄ… sieciÄ… samotników.- Hej, braciszku, nie wydaje ci siÄ™, że wystarczy tego chÅ‚odzenia? - zapytaÅ‚a Marina.GoÅ›cie zbierali siÄ™ do wyjÅ›cia i rzeczywiÅ›cie wyglÄ…dali na skulonych i skostniaÅ‚ych zzimna, jakby nie mogli siÄ™ doczekać, aż zaÅ‚ożą swoje pÅ‚aszcze.Daniel też przemarzÅ‚, jakwÅ‚aÅ›nie zauważyÅ‚, czubek jego nosa zamieniÅ‚ siÄ™ w sopel lodu.PoczuÅ‚, jak gorzka radośćwspina siÄ™ w górÄ™ jego przeÅ‚yku niczym refluks.OdbiÅ‚o mu siÄ™ kwaÅ›nÄ… impertynencjÄ…, którÄ…na próżno próbowaÅ‚ opanować:- Ha! Ale z tego budynku inteligent! Jeszcze trochÄ™, a twój osÅ‚awiony systemklimatyzacyjny zamroziÅ‚by nas na amen!- Tak, tak, przepraszam.To moja wina, jeszcze nie opanowaÅ‚em tych wszystkichpilotów.Kochani, obsÅ‚uga takich zautomatyzowanych mieszkaÅ„ to jak kierowanie statkiemkosmicznym - wytÅ‚umaczyÅ‚ siÄ™ gospodarz, maskujÄ…c zniecierpliwienie.W mgnieniu oka wszyscy siÄ™ pożegnali, zjechali na parter ponaddzwiÄ™kowymiwindami ze stali i po wymianie pospiesznych pożegnaÅ„ na ulicy zniknÄ™li, kierujÄ…c siÄ™ doswoich samochodów.ByÅ‚a ciemna noc.Marina i Daniel przeszli kilka przecznic, aż dotarli doswojego auta.- Ja prowadzÄ™ - rzekÅ‚ Daniel.ByÅ‚y to pierwsze sÅ‚owa, które powiedziaÅ‚, odkÄ…d wyszli z wieżowca.Marina nieodpowiedziaÅ‚a.CaÅ‚e jej gadulstwo, radosny wdziÄ™k i rozszczebiotanie, którymi szczodrzeobdarzaÅ‚a wszystkich wokoÅ‚o na spotkaniach towarzyskich, zamieniaÅ‚y siÄ™ w oÅ‚owianÄ… ciszÄ™,gdy tylko zostawali sami.Daniel zmarszczyÅ‚ czoÅ‚o i przedzierajÄ…c siÄ™ przez opary alkoholu,spróbowaÅ‚ skupić siÄ™ na jezdzie.ByÅ‚ caÅ‚kiem spory ruch, a pozostali kierowcy na pewno teżbyli zawiani [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.A potem, co jasne, te wszystkie alternatywnetechnologie ekologiczne.I jest jeszcze jedna kwestia, której nie poruszyli ci z Citigroup, ale jauważam, że to bardzo roztropne: trzeba zacząć kupować ziemiÄ™ na północy.Taki kawaÅ‚eczeklasu w Kanadzie, na przykÅ‚ad.Trzeba dziaÅ‚ać, kochaniutcy, bo pieniÄ…dz już jest w ruchu, a ci,którzy za nim nie nadążą, zostanÄ… w tyle.Agentka ubezpieczeniowa Belén byÅ‚a bliżej czterdziestki niż trzydziestki i miaÅ‚a ciaÅ‚ocentaura - od pasa w górÄ™ byÅ‚a drobna i delikatna, o niewielkich piersiach, koÅ›cistychramionach i dziewczÄ™cej twarzy, trójkÄ…tnej niczym u drapieżnego ptaka, od pasa w dół zaÅ›byÅ‚a gruba jak hipopotam.CaÅ‚ość robiÅ‚a ciekawe wrażenie: Belén wyglÄ…daÅ‚a jak ptaszek,który przysiadÅ‚ na szerokich i wÅ‚adczych biodrach kobyÅ‚y.Daniel wyobraziÅ‚ sobie takiestworzenie i z miejsca poczuÅ‚ pewnÄ… radość w intymnych okolicach, zachwycony myÅ›lÄ… ojejzadku.Zniesmaczony, zerwaÅ‚ siÄ™ na równe nogi.NaprawdÄ™ musiaÅ‚o być z nim bardzo zle,żeby pociÄ…gaÅ‚a go taka kobieta jak Belén, zawsze uważaÅ‚ jÄ… za potwora, z którym nie daÅ‚o siÄ™wytrzymać.Co takiego siÄ™ dzieje z tym Å›wiatem? Co ich wszystkich opÄ™taÅ‚o? Tego samegodnia rano, gdy zajrzaÅ‚ do SL, zauważyÅ‚, że Lup także podÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ do sieci.U niej byÅ‚awtedy piÄ…ta trzydzieÅ›ci rano.To siÄ™ rzadko zdarzaÅ‚o.Lup prawie nigdy nie zaglÄ…daÅ‚a doSecond Life przed wyjÅ›ciem do pracy.Daniel wyobraziÅ‚ sobie, jak prawiepięćdziesiÄ™cioletnia, zmÄ™czona kobieta wstaje w Å›rodku nocy w tym swoim doÅ‚ujÄ…cym inudnym mieszkaniu w stylu klasy Å›redniej, otoczona lodowatÄ… kanadyjskÄ… zimÄ… (tak, tamjeszcze musi być zimno), nie zamieniajÄ…c sÅ‚owa ze swoim mężem, nie patrzÄ…c, nawet nieocierajÄ…c siÄ™ o niego.WyobrażaÅ‚ sobie, jak pospiesznie na stojÄ…co siorbie w kuchni kawÄ™,żeby chociaż na parÄ™ minut wejść do SL, zanim wybiegnie z domu i spÄ™dzi godzinÄ™ w drodzedo swojej gÅ‚upiej pracy.WyobrażaÅ‚ sobie, jak wÅ‚Ä…cza komputer, by poczuć, że żyje, jak tyleinnych żaÅ‚osnych osób, które w tej chwili robiÄ… dokÅ‚adnie to samo w różnych zakÄ…tkachnaszej planety: w Tokio i Berlinie, w Buenos Aires i Barcelonie, w Chicago, Rzymie iMadrycie.I wreszcie on, Daniel, tak samo żaÅ‚osny jak pozostali, poÅ‚Ä…czony pÄ™powinÄ… SecondLife z innymi gÅ‚odnymi uczuć istotami, z nieskoÅ„czonÄ…, ciemnÄ… sieciÄ… samotników.- Hej, braciszku, nie wydaje ci siÄ™, że wystarczy tego chÅ‚odzenia? - zapytaÅ‚a Marina.GoÅ›cie zbierali siÄ™ do wyjÅ›cia i rzeczywiÅ›cie wyglÄ…dali na skulonych i skostniaÅ‚ych zzimna, jakby nie mogli siÄ™ doczekać, aż zaÅ‚ożą swoje pÅ‚aszcze.Daniel też przemarzÅ‚, jakwÅ‚aÅ›nie zauważyÅ‚, czubek jego nosa zamieniÅ‚ siÄ™ w sopel lodu.PoczuÅ‚, jak gorzka radośćwspina siÄ™ w górÄ™ jego przeÅ‚yku niczym refluks.OdbiÅ‚o mu siÄ™ kwaÅ›nÄ… impertynencjÄ…, którÄ…na próżno próbowaÅ‚ opanować:- Ha! Ale z tego budynku inteligent! Jeszcze trochÄ™, a twój osÅ‚awiony systemklimatyzacyjny zamroziÅ‚by nas na amen!- Tak, tak, przepraszam.To moja wina, jeszcze nie opanowaÅ‚em tych wszystkichpilotów.Kochani, obsÅ‚uga takich zautomatyzowanych mieszkaÅ„ to jak kierowanie statkiemkosmicznym - wytÅ‚umaczyÅ‚ siÄ™ gospodarz, maskujÄ…c zniecierpliwienie.W mgnieniu oka wszyscy siÄ™ pożegnali, zjechali na parter ponaddzwiÄ™kowymiwindami ze stali i po wymianie pospiesznych pożegnaÅ„ na ulicy zniknÄ™li, kierujÄ…c siÄ™ doswoich samochodów.ByÅ‚a ciemna noc.Marina i Daniel przeszli kilka przecznic, aż dotarli doswojego auta.- Ja prowadzÄ™ - rzekÅ‚ Daniel.ByÅ‚y to pierwsze sÅ‚owa, które powiedziaÅ‚, odkÄ…d wyszli z wieżowca.Marina nieodpowiedziaÅ‚a.CaÅ‚e jej gadulstwo, radosny wdziÄ™k i rozszczebiotanie, którymi szczodrzeobdarzaÅ‚a wszystkich wokoÅ‚o na spotkaniach towarzyskich, zamieniaÅ‚y siÄ™ w oÅ‚owianÄ… ciszÄ™,gdy tylko zostawali sami.Daniel zmarszczyÅ‚ czoÅ‚o i przedzierajÄ…c siÄ™ przez opary alkoholu,spróbowaÅ‚ skupić siÄ™ na jezdzie.ByÅ‚ caÅ‚kiem spory ruch, a pozostali kierowcy na pewno teżbyli zawiani [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]