[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podpisano:Amanda Marie RitterAmanda Marie Ritter.Kobieta z nagrania, Edith Prior, moja antenatka.Patrzę na Caleba.Zwiecą mu się oczy, jakby były podłączone do prądu.Nasza antenatka.Wysuwam jedno z krzeseł i siadam.- Pochodziła z rodziny taty?Caleb przytakuje i siada naprzeciwko mnie.- Siedem pokoleń wstecz.Ciotka.Nazwisko Prior zostało przekazane dalej przez jejbrata.- A to jest.- Pisemna zgoda - dopowiada.- Jej pisemna zgoda na udział w eksperymencie.Zprzypisów wynika, że to wstępna wersja umowy.Amanda była jednym z pierwszych twórcóweksperymentu, pracownicą Agencji.Na początku w eksperymencie brało udział tylko kilkupracowników Agencji, większość uczestników nie pracowała dla rządu.Czytam wszystko od nowa, usiłując coś z tego zrozumieć.Gdy zobaczyłam ją wnagraniu, było dla mnie logiczne, że zamieszkała w naszym mieście, wstąpiła do frakcji i dobrowolnie zrezygnowała ze wszystkiego, co miała.Ale myślałam tak, zanim poznałamżycie poza granicami miasta, które nie wydaje mi się wcale takie straszne, jak opisała to Edithw pozostawionej nam wiadomości.Posłużyła się w nagraniu manipulacją.Chciała zniechęcić nas do wyjazdu z miasta isprawić, że pozostaniemy wierni planom Agencji - świat poza murami miasta jest poważniezdegenerowany; Niezgodni muszą opuścić miasto i go uzdrowić.To nie do końca kłamstwo,bo pracownicy Agencji rzeczywiście wierzą, że skorygowane geny rozwiążą pewneproblemy, że jeśli zintegrujemy się z ogółem populacji i przekażemy dalej swoje geny, światbędzie lepszy.Ale wbrew temu, co sugerowała Edith, z miasta nie musiała wymaszerowaćarmia Niezgodnych, by walczyć z niesprawiedliwością i nieść ocalenie.Zastanawiam się, czyEdith Prior wierzyła we własne słowa, czy mówiła tak tylko dlatego, że nie miała innegowyjścia.Na następnej stronie jest jej zdjęcie: mocno zaciska usta, a wokół jej twarzy układająsię kosmyki brązowych włosów.Musiała zobaczyć coś strasznego, żeby zgodzić się nausunięcie pamięci i całkowitą zmianę swojego życia.- Wiesz, dlaczego przystąpiła do eksperymentu? - pytam.Caleb kręci głową.- Akta sugerują, choć akurat w tej kwestii nie wprost, że ludzie decydowali się naudział w doświadczeniu, aby zabezpieczyć swoich bliskich przed skrajną biedą.Rodzinombadanych proponowano miesięczne uposażenie przez okres do dziesięciu lat.Ale oczywiścieEdith nie mogła się tym kierować, skoro pracowała w Agencji.Podejrzewam, że musiało jąspotkać coś traumatycznego, coś, o czym ze wszystkich sił starała się zapomnieć.Oglądam jej zdjęcie i marszczę brwi.Nie wyobrażam sobie, jak trzeba być biednym,żeby zgodzić się zapomnieć o sobie samym i wszystkich swoich bliskich tylko po to, byrodzina mogła co miesiąc dostawać pieniądze.Ja przez większość życia w Altruizmie jadłamchleb i warzywa, w niewielkich ilościach, ale nigdy nie byłam aż tak zdesperowana.Ichsytuacja musiała być dużo gorsza niż najgorsza sytuacja w naszym mieście. Nie rozumiem też, dlaczego Edith zrobiła tak dramatyczny krok.A może po prostu niemiała dla kogo zachowywać pamięci.- Zaciekawił mnie prawny precedens wyrażania zgody w imieniu swoichnienarodzonych potomków - mówi Caleb.- Zakładam, że to ekstrapolacja decydowania zaswoje niepełnoletnie dzieci, choć wydaje mi się trochę dziwne.- Myślę, że przez podejmowane przez siebie decyzje każdy z nas w pewien sposóbdeterminuje los swoich dzieci - stwierdzam mętnie.- Czy wybralibyśmy te same frakcje,gdyby rodzice nie wybrali Altruizmu? - Wzruszam ramionami.- Nie wiem.Może nieczulibyśmy się aż tak stłamszeni.Może bylibyśmy innymi ludzmi.Do głowy przychodzi mi nagle pewna myśl, wślizguje się jak wąż: może bylibyśmylepszymi ludzmi.Takimi, którzy nie zdradzają własnych sióstr.Wbijam wzrok w stół.Przez kilka ostatnich minut mogliśmy udawać, że jesteśmyzwykłym rodzeństwem.Ale nie da się długo odsuwać od siebie rzeczywistości.I gniewu.Prawda szybko znów dochodzi do głosu.Podnoszę wzrok i przypominam sobie, jakpatrzyłam na Caleba dokładnie tak samo w więzieniu w kwaterze Erudycji.Przypominamsobie, że byłam zbyt zmęczona, by się z nim kłócić lub wysłuchiwać jego wymówek; zbytzmęczona, by przejąć się tym, że mój brat mnie porzucił.- Edith wstąpiła do Erudycji, prawda? Mimo że przybrała imię Altruizmu? - pytamtylko.- Właśnie! - Caleb chyba nie zauważa mojego tonu.- Właściwie to większość naszychprzodków pochodziła z Erudycji.Zdarzyło się kilku Altruistów i jeden czy dwóch Prawych,ale nasz rodowód jest raczej spójny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl