[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Surowa Zwiatło-rodna magia o ostrych krawędziach, wprawnie ukształtowanai zwinnie zastosowana, odcięła magię wiążącą i czerpiącą z siłIshmaela.Farquhar Broome zawołał z niestosowną, dziecinnąwesołością: Zadziałało!".Serce Ishmaela na powrót zaczęło mocno bić. O tak, zadziałało".Podciągnął się w krześle do przodu, nieświadomy uszkodzonej dłoni i obrzucił sonem Isolde, której447twarz napinała się z nienawiści, niepomna teraz już nikogoinnego poza swą nemezis. Nie wiem, jak długo to potrwa".Prędko obrzucił sonem parę na podłodze.Hearne był czujny;kobieta, którą trzymał w ramionach, zagapiła się.Ishmael wycedził przez zęby:- Jesteście z nami czy przeciwko nam?Lysander Hearne szybko odpowiedział:- Z wami.Nie krzywdzcie jej.Ariadne - Obrócił jej twarz kusobie, całując ją delikatnie w czoło.- Ariadne, to już koniec.Blizna Ishmaela ściągnęła się w ponurym uśmieszku, gdyułyszał tak bezczelną obietnicę bez pokrycia. Telmaine, uważaj na nich.Nie mam do nich za grosz zaufania.Magistrze Broome.". Teraz Tammorn" - odezwał się Zwiatłorodny arcymag.Daleko na północnym wschodzie znajdujący się na szczycieumocnień ziemnych Zwiatłorodny mag osunął się na podłogę,półprzytomny, ale wolny.Nastąpiła krótka, stanowcza wymiana pomiędzy arcymagiem a innym obecnym Cieniorodnymmagiem, o umyśle równie nieobłaskawionym jak jego magia,o myślach wykrętnych i przezornych.Chłopiec zakrzyknął: Emeyo, oni próbują.".Nagle, zdecydowanym ruchem, silniejszy mag zdławił tenostrzegawczy krzyk.Głowa Isolde przekręciła się w stronę Ishmaela.Ariadneusiadła nagle, a jej wargi rozwarły się szeroko od wstrząsu albookrzyku. Mój" - powiedział Ishmael.Jego moc nagle wezbrała wokół nich jak ściana piekielnegoognia.Gdzieś za tą ścianą magia Farquhara Broome'a igrałajak flet przy grzmocie, przymilając się, wiodąc, prędka i zwinnaw dotyku.Zwiatłorodni magowie też tam byli - było ich kilkunastu, nieśli pomoc Farquharowi.Wyczuwała strukturę więzów44Spodobnych do tych, które Tammorn na nią narzucił, ale tamte niewydawały się niczym więcej niż pajęczą siecią w porównaniuz tymi tutaj.Czuła, jak Isolde zaczyna walczyć, usłyszała, jakkrzyczy do Emei, by zaniechała walki i połączyła z nią siły.CzyEmeyajej wysłuchała, tego Telmaine już nie wiedziała.Całąuwa-gę skupiła na Ishmaelu, na sercu, płucach, kościach i mięśniachwalczących o to, by wytrzymać tak olbrzymi, magiczny wysiłek,pomimo ciężaru urazów ponoszonych przez nie przez całe życiei częstego nadwerężania.Mógł tego nie wytrzymać.Po tym jak jej siły podzieliły się, Isolde zmarła pierwsza.Przez moment zaciekłe moce Emei z furią zwróciły się przeciwko Ishmaelowi.Telmaine osnuła swą magię wokół słabnącego serca Ishmaela, spowiła swą wolą jego życie.I wtedyniespodzianie Emeya osłabła, wydając z siebie ostatni krzyk -okrzyk małego dziecka - rozbrzmiewający echem przez łączące ich ogniwo.Ishmael opadł bezwładnie na krześle, mocno dysząc.Przezchwilę Telmaine myślała, że zemdleje, ale powstrzymał jej wysiłek mający na celu udzielenie mu siły. Dziękuję powiedział w końcu.- Teraz jednak lepiej wracaj.Jesteś bardzo wyczerpana".W pierwszej chwili nie mogła sobie przypomnieć, dokądmogłaby wracać, nie pamiętała, że miała własne istnienie, ciało, magię, oddzielne od niego.Wyczuwała, jak na nią naciskał,rozplątując ją jak wijącą się winorośl. Nie chcę" - błagała. Telmaine, pozostało mi więcej sił niż tobie". Co zamierzasz zrobić?" - domagała się odpowiedzi, trzymając się go kurczowo.Westchnął. Po pierwsze, muszę nauczyć się panować nad sobą, jeśli tow ogóle możliwe.Całe życie marzyłem o tym, by władać większą potęgą, ale marzenia powinny mieć pewne granice".449 To było bardzo zmyślne z twej strony, drogi chłopcze" - pochwalił Farquhar Broome, delikatnie się narzucając.Ishmael obrzucił sonem Isolde, która przechyliła się na bokna krześle, jej ramię opadło na podłogę, bez śladu życia i magii.Obrzucił sonem Lysandra Hearne'a, który siedział, wspierającsię, a właściwie owijając, wokół swej Cieniorodnej pani.Lysander wyszeptał:- Udało ci się.- A potem, przybierając hardy wyraz twarzy,dodał: - Zostaw ją.Rozumiesz? Nie dokonałbyś tego bez niej.On nic nie rozumie - Ishmael i Telmaine podzielili tę samąmyśl.Jego zabarwiona była pełnym znużenia rozbawieniem,jej utrudzonym oburzeniem. Nie mamy tu nic więcej do roboty - stwierdził Ishmael, odpowiadając raczej Farquharowi Broome'owi niż Lysandrowi.-Ale to smutne.Zrobiono im to, kiedy były dziećmi i nie danożadnego wyboru, by mogły stać się inne, niż były". Wiele rzeczy dotyczących magii jest smutnych, Ishmaelu" -odparł najsilniejszy żyjący Ciemnorodny mag. Mieliśmy szczęście, żeśmy tego dokonali.Byliśmy.Będępotrzebował twej pomocy.Nie jestem dzieckiem, ale.". Sebastienie, nie!".Surowa siła magii i furii wywołanej klęską, przekształconaw ogień i śmierć, pomknęła przez odległość dzielącą Cienio-rodną redutę od Ishmaela.Sebastien niczym nie powstrzymywał ani swej magii, ani swej szaleńczej młodzieńczej żywotności.Ishmael był wyczerpany i nic nie osłaniało go przed nimani przed jego własną mocą.Telmaine poczuła, jak płomieniewzniecone przez Sebastiena ryczą wokół niego, a śmiertelnamagia na nim żeruje.Zareagowała bezmyślnie, składając swą żywotną siłę, bypodtrzymała go raz jeszcze.Magia uczepiła się jej, tak samojak i Cieniorodnego, ale tym razem była to jego magia - tylkojego.Zaczęła się opierać, tak samo jak przedtem, ale zostałazupełnie przezwyciężona.Poczuła, jak siła żywotna Ishmaela430wzrasta na nowo wbrew śmiertelnej magii oraz narastające gorąco jego mocy, ale już więcej nie było w nim niczego znajomego, nie wyczuwała już w żadnej mierze człowieka, któregodarzyła miłością.Ponownie przypomniała sobie jego twarz zesnu, z tym straszliwym wyrazem żalu.TAMMoRiNNeill zamknął wpatrujące się w nicość oczy Emei i wygładził sukienkę na szczupłych, dziecięcych kolanach.Kwietnaopaska stoczyła się z jej głowy i kładła się bladą plamą pośródcieni.Neill podniósł ją, zawahał się, a potem pochylił się, by jąpocałować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Surowa Zwiatło-rodna magia o ostrych krawędziach, wprawnie ukształtowanai zwinnie zastosowana, odcięła magię wiążącą i czerpiącą z siłIshmaela.Farquhar Broome zawołał z niestosowną, dziecinnąwesołością: Zadziałało!".Serce Ishmaela na powrót zaczęło mocno bić. O tak, zadziałało".Podciągnął się w krześle do przodu, nieświadomy uszkodzonej dłoni i obrzucił sonem Isolde, której447twarz napinała się z nienawiści, niepomna teraz już nikogoinnego poza swą nemezis. Nie wiem, jak długo to potrwa".Prędko obrzucił sonem parę na podłodze.Hearne był czujny;kobieta, którą trzymał w ramionach, zagapiła się.Ishmael wycedził przez zęby:- Jesteście z nami czy przeciwko nam?Lysander Hearne szybko odpowiedział:- Z wami.Nie krzywdzcie jej.Ariadne - Obrócił jej twarz kusobie, całując ją delikatnie w czoło.- Ariadne, to już koniec.Blizna Ishmaela ściągnęła się w ponurym uśmieszku, gdyułyszał tak bezczelną obietnicę bez pokrycia. Telmaine, uważaj na nich.Nie mam do nich za grosz zaufania.Magistrze Broome.". Teraz Tammorn" - odezwał się Zwiatłorodny arcymag.Daleko na północnym wschodzie znajdujący się na szczycieumocnień ziemnych Zwiatłorodny mag osunął się na podłogę,półprzytomny, ale wolny.Nastąpiła krótka, stanowcza wymiana pomiędzy arcymagiem a innym obecnym Cieniorodnymmagiem, o umyśle równie nieobłaskawionym jak jego magia,o myślach wykrętnych i przezornych.Chłopiec zakrzyknął: Emeyo, oni próbują.".Nagle, zdecydowanym ruchem, silniejszy mag zdławił tenostrzegawczy krzyk.Głowa Isolde przekręciła się w stronę Ishmaela.Ariadneusiadła nagle, a jej wargi rozwarły się szeroko od wstrząsu albookrzyku. Mój" - powiedział Ishmael.Jego moc nagle wezbrała wokół nich jak ściana piekielnegoognia.Gdzieś za tą ścianą magia Farquhara Broome'a igrałajak flet przy grzmocie, przymilając się, wiodąc, prędka i zwinnaw dotyku.Zwiatłorodni magowie też tam byli - było ich kilkunastu, nieśli pomoc Farquharowi.Wyczuwała strukturę więzów44Spodobnych do tych, które Tammorn na nią narzucił, ale tamte niewydawały się niczym więcej niż pajęczą siecią w porównaniuz tymi tutaj.Czuła, jak Isolde zaczyna walczyć, usłyszała, jakkrzyczy do Emei, by zaniechała walki i połączyła z nią siły.CzyEmeyajej wysłuchała, tego Telmaine już nie wiedziała.Całąuwa-gę skupiła na Ishmaelu, na sercu, płucach, kościach i mięśniachwalczących o to, by wytrzymać tak olbrzymi, magiczny wysiłek,pomimo ciężaru urazów ponoszonych przez nie przez całe życiei częstego nadwerężania.Mógł tego nie wytrzymać.Po tym jak jej siły podzieliły się, Isolde zmarła pierwsza.Przez moment zaciekłe moce Emei z furią zwróciły się przeciwko Ishmaelowi.Telmaine osnuła swą magię wokół słabnącego serca Ishmaela, spowiła swą wolą jego życie.I wtedyniespodzianie Emeya osłabła, wydając z siebie ostatni krzyk -okrzyk małego dziecka - rozbrzmiewający echem przez łączące ich ogniwo.Ishmael opadł bezwładnie na krześle, mocno dysząc.Przezchwilę Telmaine myślała, że zemdleje, ale powstrzymał jej wysiłek mający na celu udzielenie mu siły. Dziękuję powiedział w końcu.- Teraz jednak lepiej wracaj.Jesteś bardzo wyczerpana".W pierwszej chwili nie mogła sobie przypomnieć, dokądmogłaby wracać, nie pamiętała, że miała własne istnienie, ciało, magię, oddzielne od niego.Wyczuwała, jak na nią naciskał,rozplątując ją jak wijącą się winorośl. Nie chcę" - błagała. Telmaine, pozostało mi więcej sił niż tobie". Co zamierzasz zrobić?" - domagała się odpowiedzi, trzymając się go kurczowo.Westchnął. Po pierwsze, muszę nauczyć się panować nad sobą, jeśli tow ogóle możliwe.Całe życie marzyłem o tym, by władać większą potęgą, ale marzenia powinny mieć pewne granice".449 To było bardzo zmyślne z twej strony, drogi chłopcze" - pochwalił Farquhar Broome, delikatnie się narzucając.Ishmael obrzucił sonem Isolde, która przechyliła się na bokna krześle, jej ramię opadło na podłogę, bez śladu życia i magii.Obrzucił sonem Lysandra Hearne'a, który siedział, wspierającsię, a właściwie owijając, wokół swej Cieniorodnej pani.Lysander wyszeptał:- Udało ci się.- A potem, przybierając hardy wyraz twarzy,dodał: - Zostaw ją.Rozumiesz? Nie dokonałbyś tego bez niej.On nic nie rozumie - Ishmael i Telmaine podzielili tę samąmyśl.Jego zabarwiona była pełnym znużenia rozbawieniem,jej utrudzonym oburzeniem. Nie mamy tu nic więcej do roboty - stwierdził Ishmael, odpowiadając raczej Farquharowi Broome'owi niż Lysandrowi.-Ale to smutne.Zrobiono im to, kiedy były dziećmi i nie danożadnego wyboru, by mogły stać się inne, niż były". Wiele rzeczy dotyczących magii jest smutnych, Ishmaelu" -odparł najsilniejszy żyjący Ciemnorodny mag. Mieliśmy szczęście, żeśmy tego dokonali.Byliśmy.Będępotrzebował twej pomocy.Nie jestem dzieckiem, ale.". Sebastienie, nie!".Surowa siła magii i furii wywołanej klęską, przekształconaw ogień i śmierć, pomknęła przez odległość dzielącą Cienio-rodną redutę od Ishmaela.Sebastien niczym nie powstrzymywał ani swej magii, ani swej szaleńczej młodzieńczej żywotności.Ishmael był wyczerpany i nic nie osłaniało go przed nimani przed jego własną mocą.Telmaine poczuła, jak płomieniewzniecone przez Sebastiena ryczą wokół niego, a śmiertelnamagia na nim żeruje.Zareagowała bezmyślnie, składając swą żywotną siłę, bypodtrzymała go raz jeszcze.Magia uczepiła się jej, tak samojak i Cieniorodnego, ale tym razem była to jego magia - tylkojego.Zaczęła się opierać, tak samo jak przedtem, ale zostałazupełnie przezwyciężona.Poczuła, jak siła żywotna Ishmaela430wzrasta na nowo wbrew śmiertelnej magii oraz narastające gorąco jego mocy, ale już więcej nie było w nim niczego znajomego, nie wyczuwała już w żadnej mierze człowieka, któregodarzyła miłością.Ponownie przypomniała sobie jego twarz zesnu, z tym straszliwym wyrazem żalu.TAMMoRiNNeill zamknął wpatrujące się w nicość oczy Emei i wygładził sukienkę na szczupłych, dziecięcych kolanach.Kwietnaopaska stoczyła się z jej głowy i kładła się bladą plamą pośródcieni.Neill podniósł ją, zawahał się, a potem pochylił się, by jąpocałować [ Pobierz całość w formacie PDF ]