[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo jakież znaczeniemoże mieć kilka gramów alkoholu przeżerających wątrobę, kiedy właśnie się okazało, że ranyznikają bez śladu, czary działają, wiedzmy istnieją, a poezja, koniec końców, jest dużoskuteczniejsza niż medycyna?Kiedy szedł do kuchni po butelkę i szklanki, nie mógł powstrzymać uśmiechu na myślo wydarzeniach tego niezapomnianego dnia.Uspokoiwszy świadków wypadku (łącznie z policjantem) i uprzedziwszy Rulfa,zawiózł Raquel (obojętną, niemal w letargu) na pogotowie, gdzie wyniki badań potwierdziłyjego diagnozę postawioną po pobieżnym zbadaniu dziewczyny: była cała.Jego koledzy pofachu nie chcieli uwierzyć, że spadła z wysokości siedmiu pięter, skóra bowiem nie nosiłaznamion najdrobniejszej kontuzji.Ballesteros wolał nie wspominać o ranie na ręce, po którejzresztą nie pozostał żaden ślad.Na szczęście niewiele osób widziało, jak szarpała nadgarstekpo upadku i nikt też nie zauważył cudu szybkiej, przerażającej regeneracji tkanek.Najgorsze jednak czekało go po powrocie do domu.Reporterzy z co najmniej dwóch stacji telewizyjnych i trzech czasopism czatowaliprzed bramą, żeby przeprowadzić z nim wywiad i, o ile to możliwe, porozmawiać zbohaterką.Potrafił działać szybko.Widząc dziennikarzy kłębiących się na chodniku, pojechałdalej, zaparkował w garażu i wjechał z dziewczyną na górę wewnętrzną windą, po czymoddał Raquel pod opiekę Rulfa.Następnie zszedł do holu, żeby z nimi porozmawiać.Wyszedłz opresji dzięki wrodzonej, godnej szacunku elokwencji.Zawsze przychodziło mu łatwooszukiwać ludzi, robił to niemal bezwiednie, a dziś, kiedy był przygotowany, nie okazało sięto trudniejsze.Wyjaśnił, że kobieta jest jego pacjentką i nadal pozostaje w szoku po tym, cosię stało.Przytoczył głośne przypadki kocich upadków, włącznie z historią ocalałejdziewczynki wyrzuconej z samolotu pasażerskiego podczas lotu.Nie dodał, oczywiście, żewszystkie te sprawy sprowadzały się do cudu przeżycia, natomiast brak jakichkolwiek urazówbył kolejnym, dodatkowym cudem.Teraz, wieczorem, czekały go jeszcze dwie telefonicznekonferencje z dziennikarzami nocnych programów radiowych, ale w zasadzie najgorsze jużminęło, ciekawość środków masowego przekazu również.Ballesteros skonstatował zpewnym niesmakiem, że tragedia z cudownym zakończeniem dużo mniej interesowała prasęniż cud zakończony tragedią.Po krótkim namyśle postanowił nie dodawać lodu.Zaniósł butelkę whisky i dwieszklanki do salonu i nalał Rulfowi i sobie solidne porcje.Dziewczyna powtórzyła, że nie mana nic ochoty.Rozumiał jej straszliwe cierpienie, a mimo to nadal czuł się w jakiś sposóbszczęśliwy.Pomyślał, że jutro wszystko wróci do normy, lecz teraz, bardziej niż zwykle,doświadczał potrzeby zanurzenia się w chaosie swoich emocji: w zaistniałychokolicznościach jego Rozsądek, w czynnej służbie od ostatnich pięćdziesięciu lat, pojechał nawakacje (a ściślej mówiąc, Eugenio: wziął sobie urlop na czas nieokreślony).Czyż toniewystarczająca okazja do świętowania?Rulfo patrzył na Raquel.- Musimy zdecydować, co robić.- Mam pewien pomysł.- Odwróciła wzrok.- Nie m o g ę popełnić samobójstwa, zpewnością jednak nie jestem n i e ś m i e r t e l n a.- To nie jest sposób.Wiem, o czym myślisz, ale to żadne rozwiązanie.- W takim razie ja was zaatakuję.Zmuszę do tego, żebyście mnie zabili: będzieciemusieli to zrobić, żeby ocalić życie.- Posłuchaj - wtrącił Ballesteros bez emocji, zachęcony dwiema wypitymiszklaneczkami - dla mnie możesz się rzucać przez to okno pięćdziesiąt razy, odbić się ipróbować ponownie.Tylko nas nie strasz.Wiemy, przez co przeszłaś, ale my z Salomonemjesteśmy jedynymi sprzymierzeńcami, jacy ci zostali.Zrozum to w końcu.- Nie zrobimy ci krzywdy, Raquel - dodał Rulfo.- Nigdy.Postąpisz, jak zechcesz.Uprzedzam cię tylko, że moje życie dawno już przestało mnie obchodzić.- Niezłe grono szczęśliwców - mruknął Ballesteros.- Może tak zamiast się bawić,zaczęlibyśmy myśleć praktycznie?Rulfo skinął głową.- Rzeczywiście, jest jedna ważna sprawa, o której musimy porozmawiać.Wszyscytroje mieliśmy sny, które nas połączyły [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Bo jakież znaczeniemoże mieć kilka gramów alkoholu przeżerających wątrobę, kiedy właśnie się okazało, że ranyznikają bez śladu, czary działają, wiedzmy istnieją, a poezja, koniec końców, jest dużoskuteczniejsza niż medycyna?Kiedy szedł do kuchni po butelkę i szklanki, nie mógł powstrzymać uśmiechu na myślo wydarzeniach tego niezapomnianego dnia.Uspokoiwszy świadków wypadku (łącznie z policjantem) i uprzedziwszy Rulfa,zawiózł Raquel (obojętną, niemal w letargu) na pogotowie, gdzie wyniki badań potwierdziłyjego diagnozę postawioną po pobieżnym zbadaniu dziewczyny: była cała.Jego koledzy pofachu nie chcieli uwierzyć, że spadła z wysokości siedmiu pięter, skóra bowiem nie nosiłaznamion najdrobniejszej kontuzji.Ballesteros wolał nie wspominać o ranie na ręce, po którejzresztą nie pozostał żaden ślad.Na szczęście niewiele osób widziało, jak szarpała nadgarstekpo upadku i nikt też nie zauważył cudu szybkiej, przerażającej regeneracji tkanek.Najgorsze jednak czekało go po powrocie do domu.Reporterzy z co najmniej dwóch stacji telewizyjnych i trzech czasopism czatowaliprzed bramą, żeby przeprowadzić z nim wywiad i, o ile to możliwe, porozmawiać zbohaterką.Potrafił działać szybko.Widząc dziennikarzy kłębiących się na chodniku, pojechałdalej, zaparkował w garażu i wjechał z dziewczyną na górę wewnętrzną windą, po czymoddał Raquel pod opiekę Rulfa.Następnie zszedł do holu, żeby z nimi porozmawiać.Wyszedłz opresji dzięki wrodzonej, godnej szacunku elokwencji.Zawsze przychodziło mu łatwooszukiwać ludzi, robił to niemal bezwiednie, a dziś, kiedy był przygotowany, nie okazało sięto trudniejsze.Wyjaśnił, że kobieta jest jego pacjentką i nadal pozostaje w szoku po tym, cosię stało.Przytoczył głośne przypadki kocich upadków, włącznie z historią ocalałejdziewczynki wyrzuconej z samolotu pasażerskiego podczas lotu.Nie dodał, oczywiście, żewszystkie te sprawy sprowadzały się do cudu przeżycia, natomiast brak jakichkolwiek urazówbył kolejnym, dodatkowym cudem.Teraz, wieczorem, czekały go jeszcze dwie telefonicznekonferencje z dziennikarzami nocnych programów radiowych, ale w zasadzie najgorsze jużminęło, ciekawość środków masowego przekazu również.Ballesteros skonstatował zpewnym niesmakiem, że tragedia z cudownym zakończeniem dużo mniej interesowała prasęniż cud zakończony tragedią.Po krótkim namyśle postanowił nie dodawać lodu.Zaniósł butelkę whisky i dwieszklanki do salonu i nalał Rulfowi i sobie solidne porcje.Dziewczyna powtórzyła, że nie mana nic ochoty.Rozumiał jej straszliwe cierpienie, a mimo to nadal czuł się w jakiś sposóbszczęśliwy.Pomyślał, że jutro wszystko wróci do normy, lecz teraz, bardziej niż zwykle,doświadczał potrzeby zanurzenia się w chaosie swoich emocji: w zaistniałychokolicznościach jego Rozsądek, w czynnej służbie od ostatnich pięćdziesięciu lat, pojechał nawakacje (a ściślej mówiąc, Eugenio: wziął sobie urlop na czas nieokreślony).Czyż toniewystarczająca okazja do świętowania?Rulfo patrzył na Raquel.- Musimy zdecydować, co robić.- Mam pewien pomysł.- Odwróciła wzrok.- Nie m o g ę popełnić samobójstwa, zpewnością jednak nie jestem n i e ś m i e r t e l n a.- To nie jest sposób.Wiem, o czym myślisz, ale to żadne rozwiązanie.- W takim razie ja was zaatakuję.Zmuszę do tego, żebyście mnie zabili: będzieciemusieli to zrobić, żeby ocalić życie.- Posłuchaj - wtrącił Ballesteros bez emocji, zachęcony dwiema wypitymiszklaneczkami - dla mnie możesz się rzucać przez to okno pięćdziesiąt razy, odbić się ipróbować ponownie.Tylko nas nie strasz.Wiemy, przez co przeszłaś, ale my z Salomonemjesteśmy jedynymi sprzymierzeńcami, jacy ci zostali.Zrozum to w końcu.- Nie zrobimy ci krzywdy, Raquel - dodał Rulfo.- Nigdy.Postąpisz, jak zechcesz.Uprzedzam cię tylko, że moje życie dawno już przestało mnie obchodzić.- Niezłe grono szczęśliwców - mruknął Ballesteros.- Może tak zamiast się bawić,zaczęlibyśmy myśleć praktycznie?Rulfo skinął głową.- Rzeczywiście, jest jedna ważna sprawa, o której musimy porozmawiać.Wszyscytroje mieliśmy sny, które nas połączyły [ Pobierz całość w formacie PDF ]