[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Adwokaci obrony nie wiedzą nic o łowcach snów, nigdy niepotrafią zadać właściwych pytań.Więc nie martwmy się teraz o to,dobrze? Chcę, żebyś zrobiła sobie teraz trochę wolnego, żeby sięzrelaksować i odprężyć przed końcem roku.- Kapitan obraca się nakrześle i ciągnie gładko: - Cabe, mam dla ciebie kilka drobnychzadań, od poniedziałku po szkole.Masz być sam.Jasne? - Patrzy nanich oboje.- Tak jest - odpowiadają jednocześnie Janie i Cabel.- Czy w przyszłości będziecie w stanie pracować razem, czy teżmuszę zmodyfikować moje plany? - pyta Kapitan bez owijania wbawełnę.Janie patrzy na Cabela.Cabel patrzy na swoje buty.- Tak, Kapitanie - odpowiada w końcu Janie, rzucając wyzwanieCabelowi.- Oczywiście - mówi Cabel.Nie patrzy na Janie.Kapitan kiwagłową i przekłada papiery na biurku.- To dobrze.Janie, sprawdz, czy jest tam gdzieś Cobb, Bakeralbo Rabinowitz i poproś, żeby odwiezli cię do domu.Wkrótce się dociebie odezwę.- Tak jest.- Janie wstaje, twarz jej płonie.Czuje się jak dzieciak.Wybiega z pokoju, zostawiając Cabela i Kapitana, i postanawiawrócić do domu pieszo, byle tylko nie musieć prosić o podwiezienie.Nie udaje jej się odejść zbyt daleko, gdy mija ją samochódCabela, wzbijając tumany śniegu.Cabel zwalnia.Staje.Zawraca.Janie spogląda w stronę krzaków, szukając jakiejś kryjówki.Cabel odsuwa szybę od strony pasażera i patrzy na Janie.Uśmiecha się ponuro.Zagryza wargę.- Podwiezć cię, Hannagan?Janie kiwa chłodno głową i wsiada.Wie, że jeśli mają razempracować, będą kiedyś musieli zacząć rozmawiać. - Mogę dojść od ciebie, żeby nie robić ci kłopotu - proponujeJanie uprzejmie.Przez całą drogę milczą.Cabel parkuje na swoim podjezdzie.Wysiadają.Wpatrują się w siebie przez minutę, aż w końcu Janie odwracawzrok.W Janie wzbierają nagromadzone emocje.Jest zła.Nadal nierozumie, dlaczego zerwał z nią tak nagle.Przypuszcza, że to dlatego,że dotykali jej nauczyciele.Chce znać prawdę.Ale nie chce zostać poraz kolejny wdeptana w glebę.- Dzięki za podwózkę - mówi w końcu.Kiedy Cabel się nie odzywa ani nie rusza, Janie odwraca siępowoli i zaczyna iść w stronę domu.Wyznania- Czekaj - mówi Cabel.Janie czeka już od dawna.Czeka na odpowiedzi.Czeka, ażCabel przyzna, że nie potrafi jej dotknąć, bo została zbrukana przez tekreatury.Janie nie chce już dłużej czekać.Przyspiesza kroku.Cabel waha się, a potem biegnie za nią.Zatrzymuje ją na środkuulicy.- Wejdz ze mną do środka.- Sprawia wrażenie zmęczonego.-Proszę.Musimy porozmawiać.Oczy Janie błyskają groznie, ale wchodzi za nim do domu.Możeprzynajmniej odpowie jej na kilka pytań.Janie siada na brzeżku krzesła w salonie, nie zdejmując kurtki.Oddycha głęboko i postanawia mieć to z głowy. - Masz trzy minuty, żeby przekonać mnie, że to nie dlatego, że cidranie mnie dotykali.Cabel się zatacza.- Co takiego?Janie spogląda na zegarek.Cabel zaczyna chodzić po pokoju.- Zniosę to chodzenie - mówi Janie po upływie minuty.- Zniosęto, że musisz przepracować kilka spraw.Zniosę nawet to, że powiesz,że po prostu mnie nie kochasz.Myślałam, że to dziwaczneprzekleństwo ze snami nigdy nie pozwoli mi na żaden związek, więcchyba i tak mam szczęście, że ten trwał tak długo.Ale kiedy naglestwierdzasz, że nie możesz mnie już dotykać zaraz po tym, jak bandapalantów próbuje mnie zgwałcić, cóż, chciałabym wiedzieć, czynaprawdę jesteś taki okropny.A jeśli jesteś, będzie mi znaczniełatwiej, jeśli wyjdę stąd.- sprawdza godzinę - za minutę idwadzieścia cztery sekundy.Cabel wpatruje się w nią.Przez jego twarz przepływa falaemocji.Podchodzi do Janie i klęka przed nią.Ręce mu drżą, gdy onadotyka jego twarzy.Janie patrzy na niego poważnie.Daje mu szansę.- Janie - mówi w końcu - teraz już zawsze będziesz się takzachowywała?Oczy Janie błyskają groznie, gdy wpatruje się w zegarek.- Co takiego? Nie zmieniaj tematu.Masz jedną minutę, żebypowiedzieć, że to nie dlatego, że mnie dotykali.A może dlatego? O tochodzi, Cabe? Dotykali mnie i teraz jestem zbrukana, a ty nie możeszznieść myśli o powrocie do mnie?- O Boże.Mówisz poważnie?Janie podnosi głos.- Trzydzieści sekund!- A uwierzyłabyś mi, gdybym zaprzeczył? - Cabel oddychaciężko.Wstaje gwałtownie i odwraca się od niej plecami, przeczesującpalcami włosy.- Piętnaście sekund.- Głos Janie jest teraz spokojny.Wstaje,żeby wyjść.Cabel odwraca się i łapie ją za rękę.Przyciąga do siebie.Całujemocno, wplątując palce w jej włosy.Wpycha jej język do ust i odnajduje jej język, smakując go, jakby znalazł się w oazie na pustyni,napierając na nią niecierpliwie i pieszcząc dłońmi jej kark.Janie stoi przez chwilę jak wmurowana, a potem jęczy i wyciągado niego ręce.Cabel zsuwa jej z ramion kurtkę, która spada napodłogę, a on unosi Janie i przytrzymuje, aż oplecie go nogami wpasie.Szuka ustami jej szyi i walczy z guzikami przy koszuli.- Czas się skończył - mówi Janie, dysząc.Odrywa usta od jej skóry.Przesuwa dłonią po jej ciele.Guzikkoszuli spada na podłogę, odbija się i wtacza pod krzesło.Cabelpodchodzi do kanapy, wciąż ją niosąc, i siada z nią na kolanach.- Janie, o Boże, nie dam rady - szepcze i przytula ją mocno.Zciska.Tak jak Janie uwielbia.- Janie - powtarza - zupełnie siępogubiłem.Straszny ze mnie idiota.Przepraszam.Nie.To znaczy:odpowiedz brzmi nie, to nie dlatego, że cię dotykali.Po prostu niewiedziałem, czy sobie z tym poradzę.Jesteś zbyt.Nie wiem.Jesteśniebezpieczna! Nie mogłem sobie z tym poradzić.Poradzić sobie zkochaniem ciebie.- Co to, do cholery, znaczy? Wcześniej nie miałeś jakośproblemów z byciem zakochanym.Co się stało?Cabel patrzy na nią z miną zbitego psa.- Co będzie, jeśli cię pokocham, oddam wszystko, co w sobiemam, otworzę przed tobą serce, i wydarzy się coś okropnego? Agdybyś naprawdę została zgwałcona? To zmieniłoby tak wiele, Janie.Zmieniłoby cię na zawsze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl