[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kazali mnie aresztować.Rumsztyk stwierdził, żenastawałem na życie prezydenta.Wyprowadzcie stąd tego głupca,zarządził.Jeżeli już, to Bożego Głupca, powiedziałem.Tak właśnie się czułeś?A czy mogłem wcielić się w inną rolę, skoro mój koleżka zestudiów okazał się Samozwańcem? Bo bez wątpienia nim był.Postanowiłem, że nigdy więcej nie będę jak chorągiewka na wietrze.Czułem, jak mój mózg staje się mną  stopiliśmy się w jedno.Gdywyprowadzali mnie z gabinetu, odwróciłem się jeszczei oświadczyłem, jak przystało na Bożego Głupca:  Jak dotąd jesteśnajgorszym z rządzących, niestety, po tobie nastaną jeszcze gorsi.Może jeszcze nie jutro, może nie w przyszłym roku.Ale pokazałeśnam drogę wiodącą w głąb Mrocznego Lasu.Zabawiłem sięw Dantego, jak sądzę.Mojemu koleżce to się nie spodobało.Och, dajspokój, Android, zawołał, przestań smęcić.Czyżby chciał, żebymodwołał to, co powiedziałem? Oczekiwał z mej stronybłogosławieństwa? Ale jak mogłem go pobłogosławić? PrzecieżBoży Głupiec opłakuje los swego kraju, takie jest jego zadanie.Wyprężyłem się, skinąłem głową i żołnierze wyprowadzili mniez gabinetu. XIPowiedz mi, doktorku, jak długo mnie tu trzymacie?Minęło trochę czasu.I nie powiesz mi, gdzie jesteśmy?Nie mogę.Na pewno nie w Stanach.Skąd wiesz?Tu jest inne powietrze.Dużo łagodniejsze.Czuje się w ustach jegowyraznie słodki wiosenny smak.W Nowym Zwiecie nigdy czegośtakiego nie doświadczyłem.Myślę, że znajdujemy się w krainiełagodnych wzgórz, polnych kwiatów i altanek porośniętychwinoroślą.Nie widzę, co jest za murami, ale w czasie spacerów podziedzińcu słyszę ptaki, zupełnie inne niż u nas.A wieczorem póznorobi się ciemno.Podejrzewam, że umieściliście mnie gdzieśw Europie nad Morzem Zródziemnym.Ogólnie nie jest zle  torturynie dają mi się we znaki, dręczy mnie jedynie świadomość tego, comi się przytrafiło.Poza tobą nie mam do kogo się odezwać, niewyznaczono mi obrońcy, jestem przetrzymywany bez rozprawy,w nieskończoność, jak się wydaje.A wiesz, że to czas niebiański?Jestem skazany na obracanie się razem z planetami, na odliczaniesłońc, księżyców, pór roku.Uważasz, że nastawałem na życieprezydenta?Prawdę mówiąc, wydaje mi się, że nie.A ja mimo to nie mam ci za złe, że wykonujesz rozkazy i jesteśzerem.A wiesz dlaczego?Dlaczego?Gdyby nie to, że mogę z tobą porozmawiać, zagryzłbym sięw samotności.Niepotrzebnie się martwisz.Mam na półce dzieła zebrane MT, ale kto wie, jak długo jeszcze uda mi się pozostać przy zdrowych zmysłach.A jeśli ja zwariuję, czycały kraj nie pójdzie niebawem w moje ślady?Twierdzisz, że jest jakiś związek?Kołaczą się we mnie wizje i urojenia, czyny i słowa nieznanych miludzi.Słyszę nieme głosy, z otchłani snów powstają zjawyi wydostają się z mego umysłu, zarysowują się na ścianie, tkwią tamniczym na ekranie, kulą się przerażone, wiją się w katuszach, bezsłów wołają do mnie o pomoc.Czego wy ode mnie chcecie! krzyczę i opadam na łóżko, wpatrując się w czarny sufit, a mój pokójstaje się pogrążoną w mroku salą kinową, w której zaraz rozpoczniesię projekcja kolejnego filmu grozy.To jawne naruszenie mojejintegralności.Tylko wiara, że nauka zdoła to jakoś wytłumaczyć,pozwala mi wytrwać.Może przechowuję w materii mojego mózguneuronalny zapis minionych stuleci.Ty na pewno nigdy czegośtakiego nie przechodziłeś, z nadmierną ufnością przyjmujeszwszystkie swoje doświadczenia.One żyją w tobie, rozrastają się,przepełniając do granic twój mózg.Ale kiedy ktoś jest wypranyz uczuć tak jak ja.Oho, znów do tego wracamy?.pojawia się szansa na to, żeby uśpione genetyczne drobinkiz zamierzchłych czasów ujawniły się w snach.Mówimy o kognitywistyce?Niezupełnie.Wciąż jeszcze o cierpieniu.Powiedz, doktorku, czy jestem komputerem?Co?Czy jestem pierwszym komputerem obdarzonym świadomością?Z koszmarami sennymi, uczuciami, cierpieniem, pragnieniami?Ależ skąd, Andrew, jesteś człowiekiem.No tak, takiej odpowiedzi można się było po tobie spodziewać.Widzę, że zapuściłeś włosy i brodę.Wypisz, wymaluj BożyGłupiec.Ale brakuje ci czegoś.Tak?Czapki baseballowej z emblematem Jankesów.Trzeba odświeżyćtwoją garderobę. Ile lat ma już Willa?Dwanaście.Gdzie oni teraz mieszkają?Przerabialiśmy to już.Gdzie?W New Rochelle.W tym samym domu co przedtem?Tak.Martha i jej zwalisty mąż?Tak.I potrzebują mojej zgody na piśmie? Po co? Każdy sędzia wydaorzeczenie na ich korzyść  Martha wychowuje ją od niemowlęctwa.A ja jestem zamachowcem, który dybał na prezydenta.Nie jesteś zamachowcem.Tak czy siak moja sytuacja w świetle prawa nie przedstawia siędobrze, prawda?Zrób to dla dobra dziecka.Tu są dokumenty.Więc Borys Godunow, ten pijaczyna, ten Samozwaniec, ma zostaćprawnym ojcem mojej córki?Chodzi na spotkania AA.Przestał pić.Kiedy się zeszli ze sobą, ci kochający małżonkowie?Kilka lat temu, tak myślę.Trzy albo cztery.A dokąd Martha zabrała moje dziecko, kiedy wyniosła się z domu?Jak już ci mówiłem, Martha zamieszkała w małym miasteczkuw zachodniej Pensylwanii.Na farmie, którą odziedziczyła po wujui ciotce.Stać ich na to, żeby zapewnić mojej córce dobrobyt, na jakizasługuje?Oboje zarabiają.Ona znów uczy gry na pianinie, a on prowadzimistrzowską klasę śpiewu.Są wykładowcami w Juilliard School.Tutaj jest napisane, że Willa nie może się o mnie dowiedzieć.%7łenie będzie mi wolno się do niej zbliżyć, ujawnić jako jej biologicznyojciec.Jest przeświadczona, że Martha jest jej matką.Nie ma powodusądzić inaczej.Ale nie wiem, jaki dokładnie będzie status prawnymęża Marthy. .i nigdy się nie dowie, że jej prawdziwa matka zginęła, ratującinnych.Jesteś o tym przekonany?Tak.Nie wyobrażam sobie, żeby chcieli o tym mówić dziecku.No to do diabła z nimi!Och, na miłość boską, nie możesz dla odmiany zachować sięrozsądnie? Choć raz pomyśl o innych.Och, doktorku, ależ ja myślę o innych.Bez przerwy myślę o dwóchdziewczynach mojego życia.Chcę czytać im jak MT swoimcóreczkom.Opowiadał im przed snem różne historyjki. Mojeopowiadania koją lepiej niż wyciąg z opium i działają szybciej ,mówił.Andrew, proszę.Zapisał jedną taką bajeczkę na użytek innych ojców.Starał się, abykażde wymienione w niej imię, oraz jak najwięcej słów, zawierałow sobie wyraz  kot  kotylion, koturn, koteria.Dziewczynkiprzerywają mu co chwila, pytając:  A co to jest kotodrom, tato?.Zaraz sprawdzę, odpowiada i udaje, że zagląda do słownika. Ach,to tor wyścigowy dla kotów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl