[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzna kiwa głową.Nie były ani przyjazne, ani nieprzyjemne, to było tak, jakby wcale ich tam niebyło.Mężczyzna kiwa głową.Te dzieci były takie, jak ja teraz - mówi.Proszę dokładniej opisać, jak się pani czuje.Nie chcę.Chciałabym opowiedzieć o łlmarim.Więc proszę opowiedzieć o łlmarim.Opiekował się tymi dziećmi.Pojechał z nimi do Doliny Muminków i jakojedyny śmiał się.Z moich żartów.Byłam przecież Małą Mi.Musiałam być zabawna.Potem zniknęli.Poszli dalej, a ja musiałam zająć się innymi dziećmi.Wieczoremzdjęłam kostium, a Ilmari nagle stanął obok mnie i powiedział, że Mała Mi jestwiększa, niż sądził.Znów przechylił głowę na bok.Prawie niezauważalnie.Prawdopodobnierobił to nieświadomie.Następnego dnia znów tam był.I kolejnego też.Pły waliśmy razem.Dla mnieto był zawsze najpiękniejszy moment.Wieczorem zmyć pot z ciała.Głowa przechyla się w drugą stronę.Tak.Tak to się zaczęło.Kiedyś będzie pani musiała opowiedzieć o końcu - mówi.Jego głowa wyprostowana jak świeca.By móc zacząć od nowa - kontynuuje.Ciekawe, kto dziś jest Małą Mi - odpowiada.Mężczyzna, omijając ją wzrokiem, spogląda na zegarek.35Sundstróm i Kimmo Joentaa zostali w Helsinkach na noc.Siedzieli naprzeciwsiebie w pustym lobby hotelowym i rozmawiali przez telefony komórkowe.Sundstróm z Pe-trim Gronholmem, a Joentaa z Tuomasem Heinonenem.Wymienialiinformacje o wydarzeniach dnia i postępach w śledztwie, nie zbliżając się ani trochędo rozwiązania sprawy.Joentaa myślał o martwym Patriku Laukkanenie leżącym w śniegu.Obraz,który wypadał z ram rzeczywistości.Zamknął oczy i pomyślał, że nie może istniećżadne wyjaśnienie.Przypuszczalnie to było całkiem proste.Nie było wyjaśnienia dlaobrazów, które wypadały z ram rzeczywistości.Albo wyjaśnienie istniało tylko wnowej rzeczywistości, która ten obraz stworzyła.Otworzył oczy i zobaczył, że Sundstróm wpatrywał się w niego.Wszystko w porządku? - zapytał.Kimmo kiwnął głową.Właśnie przyszła mi do głowy.pewna dygresja - powiedział.Aha - odparł Sundstróm i wybrał kolejny numer telefonu.Myśli Joenty znów zaczęły dryfować, gdy głos Sund-stróma przyjął innebrzmienie.Rozmawiał z Nurmelą.Bardzo rzeczowym tonem zapoznawał go zaktualną sytuacją.Od czasu do czasu mrugał okiem do Joenty, przypuszczalnie poto, by zasygnalizować mu, że tylko chwilowo zgrywał ważniaka i poważnego szefa ijuż za chwilę znów będzie skory do żartów.Kimmo myślał o Larissie.O małym drzewku w ciemnościach.Sundstróm zakończył rozmowę z Nurmelą i powiedział: - Co za głupiasprawa.Ludzie już po prostu na nic nie zwracają uwagi.%7ładen z tych głupków zgrup wy-cieczkowych nie powiedział dotychczas nic, co mogłoby nam pomóc.Joentaa kiwnął głową.- A pracownicy opiekujący się grupami nie przykładali się zbytnio do pytaniauczestników o ich personalia.Po prostu zgłosili grupę w recepcji i tyle.Każdy mógłdo nich dołączyć.Jeśli szukamy kogoś z zewnątrz, to bez trudu wszedł do środka zwycieczką i przypuszczalnie wyszedł niepostrzeżenie, gdy wokół leżącego na ziemiHa-malainena zapanował chaos.- Czegoś takiego raczej nie można zaplanować - powiedział Joentaa.Sundstróm patrzył na niego.- To wydaje się logiczne, ale nie da się tego zaplanować - dodał Kimmo.- Toprzypadek, że nikogo nie ma w holu.Sprawca podejmuje niezwykłe ryzyko.AtakujePatrika w środku dnia.Hamego Makelę na ulicy.A Ha-malainena w olbrzymiej,wypełnionej ludzmi.szklanej wieży.- Nie wiem, o co ci chodzi.Wszystko przecież świetnie się udało - powiedziałSundstróm.- To wydaje się logiczne, ale nie mogło być efektem świadomego planowania -powiedział Joentaa.- I zastanawia mnie coś jeszcze.- Mianowicie? - zapytał Sundstróm.To, że Hamalainen wciąż żyje.Sundstróm kiwnął głową.- Najwyrazniej sprawcy nikt nie przeszkadzał.Dla czego.nie doprowadziłsprawy do końca? - zapytał Jo entaa.Zadzwonił telefon Sundstróma.Odebrał i natychmiast wykrzywił twarz.Prawdopodobnie znów był to Nurmela.Sundstróm z trudem zachowywał spokój i referował plan działań na następnydzień.Tak - powiedział po chwili.- Oczywiście.Jak wiesz, też pracuję w tym fachuod ładnych paru lat.Tak.Tak jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Mężczyzna kiwa głową.Nie były ani przyjazne, ani nieprzyjemne, to było tak, jakby wcale ich tam niebyło.Mężczyzna kiwa głową.Te dzieci były takie, jak ja teraz - mówi.Proszę dokładniej opisać, jak się pani czuje.Nie chcę.Chciałabym opowiedzieć o łlmarim.Więc proszę opowiedzieć o łlmarim.Opiekował się tymi dziećmi.Pojechał z nimi do Doliny Muminków i jakojedyny śmiał się.Z moich żartów.Byłam przecież Małą Mi.Musiałam być zabawna.Potem zniknęli.Poszli dalej, a ja musiałam zająć się innymi dziećmi.Wieczoremzdjęłam kostium, a Ilmari nagle stanął obok mnie i powiedział, że Mała Mi jestwiększa, niż sądził.Znów przechylił głowę na bok.Prawie niezauważalnie.Prawdopodobnierobił to nieświadomie.Następnego dnia znów tam był.I kolejnego też.Pły waliśmy razem.Dla mnieto był zawsze najpiękniejszy moment.Wieczorem zmyć pot z ciała.Głowa przechyla się w drugą stronę.Tak.Tak to się zaczęło.Kiedyś będzie pani musiała opowiedzieć o końcu - mówi.Jego głowa wyprostowana jak świeca.By móc zacząć od nowa - kontynuuje.Ciekawe, kto dziś jest Małą Mi - odpowiada.Mężczyzna, omijając ją wzrokiem, spogląda na zegarek.35Sundstróm i Kimmo Joentaa zostali w Helsinkach na noc.Siedzieli naprzeciwsiebie w pustym lobby hotelowym i rozmawiali przez telefony komórkowe.Sundstróm z Pe-trim Gronholmem, a Joentaa z Tuomasem Heinonenem.Wymienialiinformacje o wydarzeniach dnia i postępach w śledztwie, nie zbliżając się ani trochędo rozwiązania sprawy.Joentaa myślał o martwym Patriku Laukkanenie leżącym w śniegu.Obraz,który wypadał z ram rzeczywistości.Zamknął oczy i pomyślał, że nie może istniećżadne wyjaśnienie.Przypuszczalnie to było całkiem proste.Nie było wyjaśnienia dlaobrazów, które wypadały z ram rzeczywistości.Albo wyjaśnienie istniało tylko wnowej rzeczywistości, która ten obraz stworzyła.Otworzył oczy i zobaczył, że Sundstróm wpatrywał się w niego.Wszystko w porządku? - zapytał.Kimmo kiwnął głową.Właśnie przyszła mi do głowy.pewna dygresja - powiedział.Aha - odparł Sundstróm i wybrał kolejny numer telefonu.Myśli Joenty znów zaczęły dryfować, gdy głos Sund-stróma przyjął innebrzmienie.Rozmawiał z Nurmelą.Bardzo rzeczowym tonem zapoznawał go zaktualną sytuacją.Od czasu do czasu mrugał okiem do Joenty, przypuszczalnie poto, by zasygnalizować mu, że tylko chwilowo zgrywał ważniaka i poważnego szefa ijuż za chwilę znów będzie skory do żartów.Kimmo myślał o Larissie.O małym drzewku w ciemnościach.Sundstróm zakończył rozmowę z Nurmelą i powiedział: - Co za głupiasprawa.Ludzie już po prostu na nic nie zwracają uwagi.%7ładen z tych głupków zgrup wy-cieczkowych nie powiedział dotychczas nic, co mogłoby nam pomóc.Joentaa kiwnął głową.- A pracownicy opiekujący się grupami nie przykładali się zbytnio do pytaniauczestników o ich personalia.Po prostu zgłosili grupę w recepcji i tyle.Każdy mógłdo nich dołączyć.Jeśli szukamy kogoś z zewnątrz, to bez trudu wszedł do środka zwycieczką i przypuszczalnie wyszedł niepostrzeżenie, gdy wokół leżącego na ziemiHa-malainena zapanował chaos.- Czegoś takiego raczej nie można zaplanować - powiedział Joentaa.Sundstróm patrzył na niego.- To wydaje się logiczne, ale nie da się tego zaplanować - dodał Kimmo.- Toprzypadek, że nikogo nie ma w holu.Sprawca podejmuje niezwykłe ryzyko.AtakujePatrika w środku dnia.Hamego Makelę na ulicy.A Ha-malainena w olbrzymiej,wypełnionej ludzmi.szklanej wieży.- Nie wiem, o co ci chodzi.Wszystko przecież świetnie się udało - powiedziałSundstróm.- To wydaje się logiczne, ale nie mogło być efektem świadomego planowania -powiedział Joentaa.- I zastanawia mnie coś jeszcze.- Mianowicie? - zapytał Sundstróm.To, że Hamalainen wciąż żyje.Sundstróm kiwnął głową.- Najwyrazniej sprawcy nikt nie przeszkadzał.Dla czego.nie doprowadziłsprawy do końca? - zapytał Jo entaa.Zadzwonił telefon Sundstróma.Odebrał i natychmiast wykrzywił twarz.Prawdopodobnie znów był to Nurmela.Sundstróm z trudem zachowywał spokój i referował plan działań na następnydzień.Tak - powiedział po chwili.- Oczywiście.Jak wiesz, też pracuję w tym fachuod ładnych paru lat.Tak.Tak jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]