[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dlaczego? Å›adnych słów zadecydowaÅ‚. Idziemy do domu? Nie odpowiedziaÅ‚a Eileen. Zwiniesz siÄ™ w kÅ‚Ä™bek w kÄ…ciku i zdrzemniesz,a ja poÅ‚o\Ä™ siÄ™ w tej maszynie i te\ zasnÄ™. Niedobrze powiedziaÅ‚ Sigmund i zwiesiÅ‚ ogon. Idz ju\. Popchnęła go. Połó\ siÄ™ i bÄ…dz grzeczny.Gdy Render zaciemniaÅ‚ okna i wciskaÅ‚ guziki, zamieniajÄ…c swoje biurko wstanowisko operatora, pies ju\ nie protestowaÅ‚, tylko cicho skamlaÅ‚.PisnÄ…Å‚ jeszcze raz, gdy jajo podÅ‚Ä…czone ju\ do sieci pÄ™kÅ‚o w Å›rodku, a górna częśćrozsunęła siÄ™, ukazujÄ…c wnÄ™trze.Render usadowiÅ‚ siÄ™ w fotelu, który zmieniÅ‚ siÄ™ w le\ankÄ™ i ustawiÅ‚ przy konsoli.UsiadÅ‚ teraz prosto, a le\anka przesunęła siÄ™ do tyÅ‚u, stajÄ…c siÄ™ na powrót fotelem.DotknÄ…Å‚ czegoÅ› na biurku, a wtedy poÅ‚owa sufitu odÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ od reszty, zmieniÅ‚aksztaÅ‚t i obni\yÅ‚a, aby zawisnąć w powietrzu niczym olbrzymi dzwon.Render wstaÅ‚ ipodszedÅ‚ do KoÅ‚yski.Respighi dalej zawodziÅ‚.ZdjÄ…Å‚ sÅ‚uchawkÄ™ przytwierdzonÄ… do maszyny i przeciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… przez swoje biurko.ZatykajÄ…c ucho ramieniem i przytykajÄ…c mikrofon do drugiego ucha, wolnÄ… rÄ™kÄ…naciskaÅ‚ klawisze.W tony muzyki wdzieraÅ‚ siÄ™ ryk morza; zalewaÅ‚y je kilometryulicznego zgieÅ‚ku; wielki bijÄ…cy dzwon zaÅ‚amywaÅ‚ fale dzwiÄ™ku, a gÅ‚os z taÅ›mymówiÅ‚: & a teraz, gdy siedzisz i sÅ‚uchasz mnie, nic nie mówiÄ…c, kojarzÄ™ to zgÅ‚Ä™bokim, prawie fioletowym bÅ‚Ä™kitem.Render uaktywniÅ‚ maskÄ™, którÄ… pózniej miaÅ‚ wÅ‚o\yć na twarz i zaprogramowaÅ‚ jÄ…:jeden cynamon, dwa ksztaÅ‚t liÅ›cia, trzy mocny zapach pi\ma.PotemprzeszedÅ‚ przez pragnienie, smak miodu, octu, soli; dalej kolor liliowy, zapachmokrego wapna, powiew ozonu przed burzÄ… i wszystkie podstawowe zapachy i smakimiasta rano, po poÅ‚udniu i wieczorem.W maszynie, w rtÄ™ci przytrzymywanej jej Å›ciankami, unosiÅ‚ siÄ™ swobodnie fotel.Render zaÅ‚o\yÅ‚ taÅ›my.KoÅ‚yska byÅ‚a w doskonaÅ‚ym stanie. Dobrze powiedziaÅ‚. Wszystko sprawdzone.Eileen poÅ‚o\yÅ‚a okulary nawierzchu zÅ‚o\onego w kostkÄ™ ubrania.Gdy Render sprawdzaÅ‚ maszynÄ™, ona rozebraÅ‚asiÄ™ do naga.ByÅ‚ zmieszany, widzÄ…c jej wÄ…skÄ… taliÄ™, du\e piersi o ciemnych sutkach idÅ‚ugie nogi.DoszedÅ‚ do wniosku, \e jak na kobietÄ™ tego wzrostu, jest zbyt dobrzezbudowana.PatrzÄ…c na niÄ…, zdawaÅ‚ sobie z \alem sprawÄ™, \e ona jest przede wszystkim jegopacjentkÄ…. Jestem gotowa powiedziaÅ‚a Eileen.Render podszedÅ‚ do niej, ujÄ…Å‚ jÄ… za Å‚okieć i zaprowadziÅ‚ do maszyny.Palcedziewczyny badaÅ‚y wnÄ™trze.Gdy pomagaÅ‚ jej wejść do Å›rodka, zobaczyÅ‚, \e ma jasneoczy w kolorze morskiej zieleni.Tego równie\ nie mógÅ‚ zlekcewa\yć. Wygodnie? Tak. W porzÄ…dku.Zaczynamy.Teraz ciÄ™ tu zamknÄ™.SÅ‚odkich snów.Górna pokrywa opadÅ‚a powoli, zamknęła siÄ™ i straciÅ‚a przejrzystość.RenderprzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™ swojej wykrzywionej twarzy, która odbijaÅ‚a siÄ™ wpowierzchni maszyny.Potem podszedÅ‚ do konsoli.StaÅ‚ tam Sigmund, blokujÄ…c drogÄ™.Render siÄ™gnÄ…Å‚ w dół, by pogÅ‚askać go po gÅ‚owie, ale pies siÄ™ odsunÄ…Å‚. Zabierz mnie warknÄ…Å‚. Chyba nic z tego nie wyjdzie, stary odrzekÅ‚ Render. Poza tym, nigdzie siÄ™przecie\ nie wybieramy.BÄ™dziemy sobie spać tu, w tym pokoju.Pies nie wyglÄ…daÅ‚ na przekonanego. Dlaczego?Render westchnÄ…Å‚.Kłótnia z psem byÅ‚a najbardziej absurdalnÄ… rzeczÄ…, jakÄ… mógÅ‚sobie na trzezwo wyobrazić. Sig powiedziaÅ‚. PróbujÄ™ pomóc jej dowiedzieć siÄ™, jak wyglÄ…dajÄ… niektórerzeczy.Odwalasz bez wÄ…tpienia kawaÅ‚ Å›wietnej roboty, bÄ™dÄ…c jej przewodnikiem poÅ›wiecie, którego nie mo\e zobaczyć.Jednak ona musi to wszystko teraz poznać i jachcÄ™ jej to pokazać. WiÄ™c nie bÄ™dzie mnie ju\ potrzebować? OczywiÅ›cie, \e bÄ™dzie. Render omal siÄ™ nie rozeÅ›miaÅ‚.Patetyzm byÅ‚ tu takblisko absurdu, \e nie mógÅ‚ nic na to poradzić. Nie mogÄ™ przywrócić jej wzroku wyjaÅ›niÅ‚. ChcÄ™ tylko pokazać jej pewneabstrakcyjne wizje, po\yczyć na chwilÄ™ moje oczy.Rozumiesz? Nie powiedziaÅ‚ pies. Zabierz mnie.Render wyÅ‚Ä…czyÅ‚ muzykÄ™.Stosunki miÄ™dzy mówiÄ…cym psem a jego panem warte sÄ… opracowania w szeÅ›ciutomach, i to nawet po niemiecku, pomyÅ›laÅ‚.WskazaÅ‚ psu jeden z naro\ników. Połó\ siÄ™ tam, tak jak kazaÅ‚a ci Eileen.To nie bÄ™dzie dÅ‚ugo trwaÅ‚o.Gdy tylkosiÄ™ skoÅ„czy, wyjdziecie stÄ…d w ten sam sposób, jak przyszliÅ›cie.Ty bÄ™dzieszprowadzić.Zgoda?Sigmund nie odpowiedziaÅ‚.OdszedÅ‚ w róg pokoju ze spuszczonym ogonem.Render usiadÅ‚ i naÅ‚o\yÅ‚ kaptur, zmodyfikowanÄ… wersjÄ™ KoÅ‚yski dla operatora.ByÅ‚sam przed dziewięćdziesiÄ™cioma biaÅ‚ymi guzikami i dwoma czerwonymi.ZwiatkoÅ„czyÅ‚ siÄ™ w ciemnoÅ›ciach tu\ za konsolÄ….Render poluzowaÅ‚ krawat i rozpiÄ…Å‚koÅ‚nierzyk.WziÄ…Å‚ kask i sprawdziÅ‚ przewody.WkÅ‚adajÄ…c go, podniósÅ‚ dolnÄ… poÅ‚owÄ™ maski ijednoczeÅ›nie opuÅ›ciÅ‚ ciemnÄ… pokrywÄ™ kasku, tak aby siÄ™ zeszÅ‚y.UÅ‚o\yÅ‚ prawe ramiÄ™ wprowadnicy i jednym ruchem pozbawiÅ‚ swojÄ… pacjentkÄ™ przytomnoÅ›ci.Psychouczestnik nie naciska Å›wiadomie biaÅ‚ych guzików; wykorzystuje siÅ‚Ä™ woli,aby stworzyć odpowiednie warunki.Potem silne skurcze mięśni wywierajÄ… niemalnieuchwytny nacisk na wra\liwÄ… prowadnicÄ™, która ustawia siÄ™ we wÅ‚aÅ›ciwej pozycji izmusza wyciÄ…gniÄ™ty palec do poruszenia siÄ™.Klawisz jest wciÅ›niÄ™ty, a prowadnicapracuje dalej.Render poczuÅ‚ mrowienie u podstawy czaszki; wciÄ…gnÄ…Å‚ zapach Å›wie\o skoszonejtrawy.Nagle znalazÅ‚ siÄ™ w wielkiej, szarej przepaÅ›ci miÄ™dzy Å›wiatami.WydawaÅ‚o mu siÄ™,\e upÅ‚ynęło du\o czasu, nim uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, \e stoi na jakiejÅ› zupeÅ‚nie obcejZiemi.Nic nie widziaÅ‚; istniaÅ‚a tylko Å›wiadomość obecnoÅ›ci, która informowaÅ‚a go,\e ju\ przybyÅ‚ na miejsce.ByÅ‚a to najczarniejsza z czarnych nocy, jakich zaznaÅ‚.PragnÄ…Å‚, aby ta ciemność siÄ™ rozproszyÅ‚a, ale nic siÄ™ nie wydarzyÅ‚o.JakaÅ› częśćmózgu, o której nawet nie wiedziaÅ‚, \e Å›pi, obudziÅ‚a siÄ™ teraz i przypomniaÅ‚ sobie, wczyim Å›wiecie siÄ™ znajduje.WsÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ w obecność Eileen; sÅ‚yszaÅ‚ tylko strach i oczekiwanie.WywoÅ‚aÅ‚ pierwszy kolor.Czerwony&PoczuÅ‚ odpowiedz.Potem byÅ‚o echo.Wszystko staÅ‚o siÄ™ czerwone, jakby zamieszkaÅ‚ gdzieÅ› w centrum nieskoÅ„czonejpurpury.PomaraÅ„czowy.śółty&ZostaÅ‚ zÅ‚apany w kawaÅ‚ek bursztynu.«Teraz zielony.DodaÅ‚ do niego wilgotny powiew morza, niebieski& chłódwieczoru [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
. Dlaczego? Å›adnych słów zadecydowaÅ‚. Idziemy do domu? Nie odpowiedziaÅ‚a Eileen. Zwiniesz siÄ™ w kÅ‚Ä™bek w kÄ…ciku i zdrzemniesz,a ja poÅ‚o\Ä™ siÄ™ w tej maszynie i te\ zasnÄ™. Niedobrze powiedziaÅ‚ Sigmund i zwiesiÅ‚ ogon. Idz ju\. Popchnęła go. Połó\ siÄ™ i bÄ…dz grzeczny.Gdy Render zaciemniaÅ‚ okna i wciskaÅ‚ guziki, zamieniajÄ…c swoje biurko wstanowisko operatora, pies ju\ nie protestowaÅ‚, tylko cicho skamlaÅ‚.PisnÄ…Å‚ jeszcze raz, gdy jajo podÅ‚Ä…czone ju\ do sieci pÄ™kÅ‚o w Å›rodku, a górna częśćrozsunęła siÄ™, ukazujÄ…c wnÄ™trze.Render usadowiÅ‚ siÄ™ w fotelu, który zmieniÅ‚ siÄ™ w le\ankÄ™ i ustawiÅ‚ przy konsoli.UsiadÅ‚ teraz prosto, a le\anka przesunęła siÄ™ do tyÅ‚u, stajÄ…c siÄ™ na powrót fotelem.DotknÄ…Å‚ czegoÅ› na biurku, a wtedy poÅ‚owa sufitu odÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ od reszty, zmieniÅ‚aksztaÅ‚t i obni\yÅ‚a, aby zawisnąć w powietrzu niczym olbrzymi dzwon.Render wstaÅ‚ ipodszedÅ‚ do KoÅ‚yski.Respighi dalej zawodziÅ‚.ZdjÄ…Å‚ sÅ‚uchawkÄ™ przytwierdzonÄ… do maszyny i przeciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… przez swoje biurko.ZatykajÄ…c ucho ramieniem i przytykajÄ…c mikrofon do drugiego ucha, wolnÄ… rÄ™kÄ…naciskaÅ‚ klawisze.W tony muzyki wdzieraÅ‚ siÄ™ ryk morza; zalewaÅ‚y je kilometryulicznego zgieÅ‚ku; wielki bijÄ…cy dzwon zaÅ‚amywaÅ‚ fale dzwiÄ™ku, a gÅ‚os z taÅ›mymówiÅ‚: & a teraz, gdy siedzisz i sÅ‚uchasz mnie, nic nie mówiÄ…c, kojarzÄ™ to zgÅ‚Ä™bokim, prawie fioletowym bÅ‚Ä™kitem.Render uaktywniÅ‚ maskÄ™, którÄ… pózniej miaÅ‚ wÅ‚o\yć na twarz i zaprogramowaÅ‚ jÄ…:jeden cynamon, dwa ksztaÅ‚t liÅ›cia, trzy mocny zapach pi\ma.PotemprzeszedÅ‚ przez pragnienie, smak miodu, octu, soli; dalej kolor liliowy, zapachmokrego wapna, powiew ozonu przed burzÄ… i wszystkie podstawowe zapachy i smakimiasta rano, po poÅ‚udniu i wieczorem.W maszynie, w rtÄ™ci przytrzymywanej jej Å›ciankami, unosiÅ‚ siÄ™ swobodnie fotel.Render zaÅ‚o\yÅ‚ taÅ›my.KoÅ‚yska byÅ‚a w doskonaÅ‚ym stanie. Dobrze powiedziaÅ‚. Wszystko sprawdzone.Eileen poÅ‚o\yÅ‚a okulary nawierzchu zÅ‚o\onego w kostkÄ™ ubrania.Gdy Render sprawdzaÅ‚ maszynÄ™, ona rozebraÅ‚asiÄ™ do naga.ByÅ‚ zmieszany, widzÄ…c jej wÄ…skÄ… taliÄ™, du\e piersi o ciemnych sutkach idÅ‚ugie nogi.DoszedÅ‚ do wniosku, \e jak na kobietÄ™ tego wzrostu, jest zbyt dobrzezbudowana.PatrzÄ…c na niÄ…, zdawaÅ‚ sobie z \alem sprawÄ™, \e ona jest przede wszystkim jegopacjentkÄ…. Jestem gotowa powiedziaÅ‚a Eileen.Render podszedÅ‚ do niej, ujÄ…Å‚ jÄ… za Å‚okieć i zaprowadziÅ‚ do maszyny.Palcedziewczyny badaÅ‚y wnÄ™trze.Gdy pomagaÅ‚ jej wejść do Å›rodka, zobaczyÅ‚, \e ma jasneoczy w kolorze morskiej zieleni.Tego równie\ nie mógÅ‚ zlekcewa\yć. Wygodnie? Tak. W porzÄ…dku.Zaczynamy.Teraz ciÄ™ tu zamknÄ™.SÅ‚odkich snów.Górna pokrywa opadÅ‚a powoli, zamknęła siÄ™ i straciÅ‚a przejrzystość.RenderprzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™ swojej wykrzywionej twarzy, która odbijaÅ‚a siÄ™ wpowierzchni maszyny.Potem podszedÅ‚ do konsoli.StaÅ‚ tam Sigmund, blokujÄ…c drogÄ™.Render siÄ™gnÄ…Å‚ w dół, by pogÅ‚askać go po gÅ‚owie, ale pies siÄ™ odsunÄ…Å‚. Zabierz mnie warknÄ…Å‚. Chyba nic z tego nie wyjdzie, stary odrzekÅ‚ Render. Poza tym, nigdzie siÄ™przecie\ nie wybieramy.BÄ™dziemy sobie spać tu, w tym pokoju.Pies nie wyglÄ…daÅ‚ na przekonanego. Dlaczego?Render westchnÄ…Å‚.Kłótnia z psem byÅ‚a najbardziej absurdalnÄ… rzeczÄ…, jakÄ… mógÅ‚sobie na trzezwo wyobrazić. Sig powiedziaÅ‚. PróbujÄ™ pomóc jej dowiedzieć siÄ™, jak wyglÄ…dajÄ… niektórerzeczy.Odwalasz bez wÄ…tpienia kawaÅ‚ Å›wietnej roboty, bÄ™dÄ…c jej przewodnikiem poÅ›wiecie, którego nie mo\e zobaczyć.Jednak ona musi to wszystko teraz poznać i jachcÄ™ jej to pokazać. WiÄ™c nie bÄ™dzie mnie ju\ potrzebować? OczywiÅ›cie, \e bÄ™dzie. Render omal siÄ™ nie rozeÅ›miaÅ‚.Patetyzm byÅ‚ tu takblisko absurdu, \e nie mógÅ‚ nic na to poradzić. Nie mogÄ™ przywrócić jej wzroku wyjaÅ›niÅ‚. ChcÄ™ tylko pokazać jej pewneabstrakcyjne wizje, po\yczyć na chwilÄ™ moje oczy.Rozumiesz? Nie powiedziaÅ‚ pies. Zabierz mnie.Render wyÅ‚Ä…czyÅ‚ muzykÄ™.Stosunki miÄ™dzy mówiÄ…cym psem a jego panem warte sÄ… opracowania w szeÅ›ciutomach, i to nawet po niemiecku, pomyÅ›laÅ‚.WskazaÅ‚ psu jeden z naro\ników. Połó\ siÄ™ tam, tak jak kazaÅ‚a ci Eileen.To nie bÄ™dzie dÅ‚ugo trwaÅ‚o.Gdy tylkosiÄ™ skoÅ„czy, wyjdziecie stÄ…d w ten sam sposób, jak przyszliÅ›cie.Ty bÄ™dzieszprowadzić.Zgoda?Sigmund nie odpowiedziaÅ‚.OdszedÅ‚ w róg pokoju ze spuszczonym ogonem.Render usiadÅ‚ i naÅ‚o\yÅ‚ kaptur, zmodyfikowanÄ… wersjÄ™ KoÅ‚yski dla operatora.ByÅ‚sam przed dziewięćdziesiÄ™cioma biaÅ‚ymi guzikami i dwoma czerwonymi.ZwiatkoÅ„czyÅ‚ siÄ™ w ciemnoÅ›ciach tu\ za konsolÄ….Render poluzowaÅ‚ krawat i rozpiÄ…Å‚koÅ‚nierzyk.WziÄ…Å‚ kask i sprawdziÅ‚ przewody.WkÅ‚adajÄ…c go, podniósÅ‚ dolnÄ… poÅ‚owÄ™ maski ijednoczeÅ›nie opuÅ›ciÅ‚ ciemnÄ… pokrywÄ™ kasku, tak aby siÄ™ zeszÅ‚y.UÅ‚o\yÅ‚ prawe ramiÄ™ wprowadnicy i jednym ruchem pozbawiÅ‚ swojÄ… pacjentkÄ™ przytomnoÅ›ci.Psychouczestnik nie naciska Å›wiadomie biaÅ‚ych guzików; wykorzystuje siÅ‚Ä™ woli,aby stworzyć odpowiednie warunki.Potem silne skurcze mięśni wywierajÄ… niemalnieuchwytny nacisk na wra\liwÄ… prowadnicÄ™, która ustawia siÄ™ we wÅ‚aÅ›ciwej pozycji izmusza wyciÄ…gniÄ™ty palec do poruszenia siÄ™.Klawisz jest wciÅ›niÄ™ty, a prowadnicapracuje dalej.Render poczuÅ‚ mrowienie u podstawy czaszki; wciÄ…gnÄ…Å‚ zapach Å›wie\o skoszonejtrawy.Nagle znalazÅ‚ siÄ™ w wielkiej, szarej przepaÅ›ci miÄ™dzy Å›wiatami.WydawaÅ‚o mu siÄ™,\e upÅ‚ynęło du\o czasu, nim uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, \e stoi na jakiejÅ› zupeÅ‚nie obcejZiemi.Nic nie widziaÅ‚; istniaÅ‚a tylko Å›wiadomość obecnoÅ›ci, która informowaÅ‚a go,\e ju\ przybyÅ‚ na miejsce.ByÅ‚a to najczarniejsza z czarnych nocy, jakich zaznaÅ‚.PragnÄ…Å‚, aby ta ciemność siÄ™ rozproszyÅ‚a, ale nic siÄ™ nie wydarzyÅ‚o.JakaÅ› częśćmózgu, o której nawet nie wiedziaÅ‚, \e Å›pi, obudziÅ‚a siÄ™ teraz i przypomniaÅ‚ sobie, wczyim Å›wiecie siÄ™ znajduje.WsÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ w obecność Eileen; sÅ‚yszaÅ‚ tylko strach i oczekiwanie.WywoÅ‚aÅ‚ pierwszy kolor.Czerwony&PoczuÅ‚ odpowiedz.Potem byÅ‚o echo.Wszystko staÅ‚o siÄ™ czerwone, jakby zamieszkaÅ‚ gdzieÅ› w centrum nieskoÅ„czonejpurpury.PomaraÅ„czowy.śółty&ZostaÅ‚ zÅ‚apany w kawaÅ‚ek bursztynu.«Teraz zielony.DodaÅ‚ do niego wilgotny powiew morza, niebieski& chłódwieczoru [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]