[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Makley posłał w jego stronę serię z pisto-207letu maszynowego, zmuszając go do ucieczki.Szkło z brzękiem posypałosię na ulicę.Dillinger kończył ogołacanie skarbca.Wyjrzał przez boczne okno.Doparkingu za bankiem był spory kawałek drogi." Będziemy musieli się ostrzeliwać, wychodząc frontowymi drzwiami! -zawołał.Machnął pistoletem, przyzywając do siebie GroveraWeylanda i trzy kasjerki schowane pod ladą, po czym kazał im iśćprzodem.Weyland się ociągał, więc Pierpont uderzył go w twarz, strą-cając mu z nosa okulary." Gdybyś nie miał w ręce tego pistoletu, nie byłbyś taki odważny -powiedział z wściekłością Weyland2.W tym momencie kolejny policjant wszedł do banku." Chodz z nami - rzucił dowcipnie Dillinger." Co się tu, u diabła, dzieje? - spytał przybyły policjant, ale zamilkł,uciszony gestem przez Boyarda3.Każdy z pięciu napastników wybrał sobie jednego lub dwóchzakładników i wszyscy wyszli głównymi drzwiami.Na chodnikuzgromadziło się tylu ludzi, że musieli się dosłownie przeciskać przez tłum.Niektórzy z gapiów, widząc funkcjonariusza Boyarda, nabraliprzekonania, że to on wyprowadza członków gangu, i zaczęli jeszczebardziej napierać do przodu, żeby popatrzeć.- Cofnąć się! Cofnąć! - rozległy się okrzyki.Kiedy tłum zaczął się rozstępować, zza rogu, odległego o jakieś sześć metrów, wypadli dwaj detektywi.- Mack! - krzyknął Pierpont.Makley odwrócił się i posłał serię w tamtą stronę.Detektywi schronili sięw sklepie z kapeluszami.Ciekawscy nadal stali w miejscu, kiedy grupa złożona z gangsterów i ichzakładników krok za krokiem zmierzała w stronę brzegu jeziora, gdzieczekał samochód.Kilku zakładnikom udało się wymknąć i wtopić wludzką ciżbę, ale też co najmniej jeden spośród gapiów został zgarniętyprzez gangsterów jako zakładnik.Panował chaos.Kiedy bandyci dotarlijuż do parkingu, Pierpont ponownie zauważył owych dwóch detektywówwyglądających z bocznej uliczki.- Znów jest ten typ z bronią - warknął do Makleya.- Załatw go!Makley ostrzelał wylot uliczki, podrywając z ziemi obłoczki kurzui odłamki asfaltu.Detektywi umknęli do pobliskiego sklepu odzieżowego.208Grupa gangsterów z zakładnikami dotarła do samochodu; Dillinger usiadłza kierownicą.- Panie prezesie, jedzie pan z nami - powiedział Pierpontdo Weylanda.1 do kasjerki Anny Patzke dodał: - Pani w czerwonejsukience też.Dwoje zakładników zajęło miejsca na wystającym progu obokDillingera, a funkcjonariusz Boyard naprzeciwko nich po drugiej stronieauta.Dillinger ruszył ostro; ze świstem minęli dwóch biegnących poli-cjantów.Weyland pomachał do nich, żeby nie strzelali.Pilotowany przezHamiltona, który czytał trasę z mapy, Dillinger jechał przez miasto na zachód; dwukrotnie przejechał czerwone światło, po czym wtopił się wuliczny ruch.Kazali Boyardowi uciekać, a dwoje pozostałych zakładnikówwciągnęli do środka, nie chcąc przyciągać uwagi.Ruch na drodze stawał się coraz słabszy, aż w końcu znalezli się nabitym trakcie między żółknącymi polami Wisconsin.Zatrzymali się, żebyzmienić tablice rejestracyjne, a potem jeszcze raz, by uzupełnić paliwo.Kiedy pani Patzke powiedziała, że marznie, Pierpont dał jej swój płaszcz.Weylandowi oddał kapelusz.Napięcie zaczęło opadać.Dillinger był wszampańskim humorze.Trzymając się bocznych dróg, przejeżdżali obokkilku farm.W pewnej chwili minęli traktor prowadzony przez starszegomężczyznę.- Cześć, Joe! - zawołał Dillinger, machając do niego.W końcu przywiązali zakładników do jakiegoś drzewa.Pierpontściągnął prezesowi z głowy swój kapelusz i odjechali.Pod koniec dnia gang był z powrotem w Milwaukee, gdzie czekała nanich Mary Kinder.Dillinger naśmiewał się z Pierponta, że pożyczył paniPatzke swój nowy płaszcz.Aup wyniósł po 5000 dolarów na głowę.Przed zmrokiem, kiedy oddziały pościgowe rozjechały się po całympołudniowym Wisconsin, bezskutecznie próbując złapać ślad rabusiów, doRacine przybyli dziennikarze i policja z całej okolicy, od Milwaukee poIndianapolis.Był wśród nich jeden z ludzi Matta Leacha i szybko zostałopotwierdzone, że napadu dokonał gang Dillingera.Wypytywany przezreporterów Grover Weyland powiedział, że gang był  przyjazny" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl