[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mijały godziny.Do południa nikt nie widział podejrzanego.Po południuGuinane zadzwonił do Bankers Building, żeby spytać, co ma robić.Połączonogo z Hooverem w Waszyngtonie; Hoover kazał im czekać, dopóki Miller niezostanie zidentyfikowany.Popołudniowe godziny ciągnęły się nieznośnie.Wreszcie o 20.15 Mathias zadzwoniła do Bobbie Moore i poprosiła ją, żebypodstawiła samochód pod boczne wyjście z budynku.W lokalu 211 gwałtownie wzrosło napięcie.Agent Notesteen, który akuratspał i miał na sobie jedynie kalesony i skarpetki, wrócił na punktobserwacyjny we wnęce kuchennej.Kilku policjantów i agentów czaiło sięprzy drzwiach, gotowych wkroczyć do akcji.Na zewnątrz dwóch agentów wzaparkowanym samochodzie patrzyło, jak Bobbie Moore wyprowadzaauburna z garażu i podjeżdża nim pod boczne wyjście.Zaczęła trąbićklaksonem.I wtedy z mieszkania Mathias wyszedł mężczyzna z kobietą.AgentNotesteen i Doris Rogers ich widzieli.Kobietą w zielonej jedwabnejpiżamie była Mathias.Mężczyzna miał na głowie kapelusz z rondemopuszczonym nisko na czoło." To Miller - szepnęła Rogers.- Wiem, że to Miller." Nie można być pewnym z tej odległości - powiedział Notesteen.Paraszybko przeszła korytarzem, w którym paliły się trzy lampyna suficie.Kiedy Miller przechodził pod pierwszą, Notesteen nadal nie byłw stanie rozpoznać jego twarzy.- To Miller! - upierała się Rogers.Mężczyzna kierował się wprost na kryjówkę Notesteena za kratą wentylatora.Kiedy przechodził pod drugą lampą, Notesteen nadal nie był pewien.- To Miller! - rzuciła ze złością Rogers.* Edward N.Notesteen, absolwent wydziału prawa na uniwersytecie wMinnesocie, służył w FBI od 1930 do 1959.Zmarł w San Diego w 1970 wwieku 71 lat.193Agenci przy drzwiach czekali w napięciu.Johnny Madala uchylił lekkodrzwi.- To Miller! - powiedział bezgłośnie.W tym momencie mężczyzna minął trzecią lampę, jakieś trzy i pół metraod Notesteena.Notesteen nareszcie rozpoznał znajome rysy, mocnąszczękę i szerokie kości policzkowe.To był Verne Miller.Notesteen dał sygnał umówionym gestem.Tylko że agent Guinane akuratwyszedł do salonu i tego nie widział.Natomiast Miller przystanął, jakbycoś wyczuł.Nagle rzucił się biegiem w stronę wind." To on! To on! - zawołał Notesteen." Tam jest! - zawtórował mu Madala, otwierając na oścież drzwi swojejkawalerki.Wszyscy jednocześnie chcieli wybiec na zewnątrz i namoment zaklinowali się w drzwiach.Pierwszy wydostał się zwalistysierżant policji z Chicago, Frank Freemuth, a za nim grupa agentów.Pobiegli korytarzem, żeby dopaść Millera przy windach, ale skręciwszyza róg, przeżyli przykrą niespodziankę.Miller zniknął.- Schody! - krzyknął ktoś.Sierżant Freemuth pchnął drzwi do klatki schodowej i pędem zbiegł nadół.W lobby na parterze zauważył człowieka w brązowym garniturze,stojącego przy ladzie recepcji." Jak pan się nazywa? - spytał.Któryś agent przytknął mężczyznie lufępistoletu do żeber.Kiedy ten się odwrócił, wszyscy zobaczyli, że to nieMiller." Wyszedł do samochodu! - zawołał inny z agentów.Allen Lockerman i Julius Rice, agenci obserwujący na zewnątrz BobbieMoore, zauważyli człowieka w kapeluszu wychodzącego z budynkubocznymi drzwiami*.Mężczyzna pobiegł do samochodu, trzymając ręcew kieszeniach trencza.- On wygląda jak nasz podejrzany - stwierdził Lockerman.* Allen Lockerman ożenił się z sekretarkąPundsa, Doris Rogers.Wycofałsię ze służby w FBI w połowie lat trzydziestych i pracował jako adwokat wAtlancie.Dla Juliusa H.Rice'a był to trzeci rok czterdziestojednoletniejkariery w FBI.W pózniejszych latach został ulubieńcem Hoovera; mówili dosiebie po imieniu.Urodzony w 1904 r.Rice także był absolwentem wyższejSzkoły Prawa im.Jerzego Waszyngtona.Zaczął pracę w Biurze w 1931.Od1946 pracował w oddziale w Portland w Oregonie, aż do przejścia na emery-turę w 1972.Tam też zmarł w 1975, w wieku 70 lat.194Obaj agenci uznali jednak, że to nie może być Miller.Nie było sygnału zgóry od Guinane'a, żadna marynarka ani nawet koszula nie powiewała woknie; w ogólnym podnieceniu Guinane zapomniał dać umówiony znak.Dokładnie w chwili, gdy mężczyzna wsiadł do auburna Bobbie Moore, zbocznych drzwi budynku wysypała się gromada agentów.Miller zatrzasnął drzwi i wielki auburn pognał Galt Street, kierując sięna wschód, w stronę jeziora.Agent Lew Nichols przez chwilę biegł zanim, wciąż niepewny, czy człowiek na siedzeniu pasażera to naprawdęVerne Miller.- Zatrzymać auto! - krzyczał.Miller odwrócił się z pistoletem w ręce i oddał do Nicholsa dwa strzały,ale spudłował.Nichols opadł na jedno kolano i także wystrzelił.AgentLockerman wyskoczył z samochodu i również zaczął strzelać.Ludzie nachodnikach rozpierzchli się, szukając osłony.Jeden z policjantówstanowych oddał dwie serie z thompsona do oddalającego się auta.Tylnaszyba auburna się rozprysła.Bobbie Moore krzyknęła, ale zachowałapanowanie nad pojazdem, skręciła w lewo, wjeżdżając z piskiem opon wSheridan Road.Agenci jeszcze przez chwilę biegli śladem uciekinierów,lecz wkrótce stracili ich z oczu9.Agent Guinane pospieszył do pobliskiego sklepu, żeby zadzwonić docentrum.Ogłoszono alarm w całym mieście i dwadzieścia minut pózniejporzucony auburn został znaleziony w ślepej uliczce, kilka przecznic napółnoc od Sherone.Naoczny świadek zeznał, że jakiś mężczyzna wybiegłz samochodu i przeskoczył przez ogrodzenie na podwórze budynku przyClarendon Avenue.(Przedziwnym zbiegiem okoliczności był to budynek, wktórym mieszkał wówczas John Dillinger).W samochodzie było siedemdziur po kulach oraz ślady krwi.Przez całą noc policja w Chicagodokonywała nalotów na przestępcze meliny i sprawdzała miejskie szpitale,ale Millera nigdzie nie znaleziono.Vi Mathias została wzięta pod nadzórpolicyjny.Bobbie Moore poddała się kilka dni pózniej.%7ładna z nich niepowiedziała FBI absolutnie nic*.* Pózniejsze sprawozdanie FBI z ucieczki Millera, napisane przezzastępcę dyrektora Vincenta W.Hughesa, było porażające.Hughes uznał,że plan pojmania Millera był daleki od doskonałości, a jego wykonaniezasługiwało na jeszcze większą krytykę".Pośród zasadniczych błędów"Hughes wymienił brak agenta nadzorującego akcję i nieobecnośćsamochodów gotowych do podjęcia pościgu.Hughes sugerował, że agencipowinni byli wkroczyć do mieszkania Millera, co było niespotykaną choćteż niebezpośrednią krytyką pod adresem Hoovera, który kazał195Po napadach dokonanych przez gang Dillingera w Peru, Auburn iGreencastle, w stanie Indiana zapanowało coś w rodzaju wojennej histerii.Czegoś podobnego jeszcze na Zrodkowym Zachodzie nie widziano:uzbrojeni po zęby desperados w automobilach napadali bezczelnie nastanowe składy broni i banki.Do czytania takich wiadomości przyzwyczajenibyli ludzie w Teksasie i Oklahomie, ale nie w Indianie.Próbując jakoś siębronić, gubernator Paul McNutt rozmieścił siedmiuset funkcjonariuszyGwardii Narodowej w zbrojowniach na terenie stanu.Dowództwo Gwardiioświadczyło, że jest przygotowane do użycia czołgów, samolotów i trującegogazu w walce z gangiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Mijały godziny.Do południa nikt nie widział podejrzanego.Po południuGuinane zadzwonił do Bankers Building, żeby spytać, co ma robić.Połączonogo z Hooverem w Waszyngtonie; Hoover kazał im czekać, dopóki Miller niezostanie zidentyfikowany.Popołudniowe godziny ciągnęły się nieznośnie.Wreszcie o 20.15 Mathias zadzwoniła do Bobbie Moore i poprosiła ją, żebypodstawiła samochód pod boczne wyjście z budynku.W lokalu 211 gwałtownie wzrosło napięcie.Agent Notesteen, który akuratspał i miał na sobie jedynie kalesony i skarpetki, wrócił na punktobserwacyjny we wnęce kuchennej.Kilku policjantów i agentów czaiło sięprzy drzwiach, gotowych wkroczyć do akcji.Na zewnątrz dwóch agentów wzaparkowanym samochodzie patrzyło, jak Bobbie Moore wyprowadzaauburna z garażu i podjeżdża nim pod boczne wyjście.Zaczęła trąbićklaksonem.I wtedy z mieszkania Mathias wyszedł mężczyzna z kobietą.AgentNotesteen i Doris Rogers ich widzieli.Kobietą w zielonej jedwabnejpiżamie była Mathias.Mężczyzna miał na głowie kapelusz z rondemopuszczonym nisko na czoło." To Miller - szepnęła Rogers.- Wiem, że to Miller." Nie można być pewnym z tej odległości - powiedział Notesteen.Paraszybko przeszła korytarzem, w którym paliły się trzy lampyna suficie.Kiedy Miller przechodził pod pierwszą, Notesteen nadal nie byłw stanie rozpoznać jego twarzy.- To Miller! - upierała się Rogers.Mężczyzna kierował się wprost na kryjówkę Notesteena za kratą wentylatora.Kiedy przechodził pod drugą lampą, Notesteen nadal nie był pewien.- To Miller! - rzuciła ze złością Rogers.* Edward N.Notesteen, absolwent wydziału prawa na uniwersytecie wMinnesocie, służył w FBI od 1930 do 1959.Zmarł w San Diego w 1970 wwieku 71 lat.193Agenci przy drzwiach czekali w napięciu.Johnny Madala uchylił lekkodrzwi.- To Miller! - powiedział bezgłośnie.W tym momencie mężczyzna minął trzecią lampę, jakieś trzy i pół metraod Notesteena.Notesteen nareszcie rozpoznał znajome rysy, mocnąszczękę i szerokie kości policzkowe.To był Verne Miller.Notesteen dał sygnał umówionym gestem.Tylko że agent Guinane akuratwyszedł do salonu i tego nie widział.Natomiast Miller przystanął, jakbycoś wyczuł.Nagle rzucił się biegiem w stronę wind." To on! To on! - zawołał Notesteen." Tam jest! - zawtórował mu Madala, otwierając na oścież drzwi swojejkawalerki.Wszyscy jednocześnie chcieli wybiec na zewnątrz i namoment zaklinowali się w drzwiach.Pierwszy wydostał się zwalistysierżant policji z Chicago, Frank Freemuth, a za nim grupa agentów.Pobiegli korytarzem, żeby dopaść Millera przy windach, ale skręciwszyza róg, przeżyli przykrą niespodziankę.Miller zniknął.- Schody! - krzyknął ktoś.Sierżant Freemuth pchnął drzwi do klatki schodowej i pędem zbiegł nadół.W lobby na parterze zauważył człowieka w brązowym garniturze,stojącego przy ladzie recepcji." Jak pan się nazywa? - spytał.Któryś agent przytknął mężczyznie lufępistoletu do żeber.Kiedy ten się odwrócił, wszyscy zobaczyli, że to nieMiller." Wyszedł do samochodu! - zawołał inny z agentów.Allen Lockerman i Julius Rice, agenci obserwujący na zewnątrz BobbieMoore, zauważyli człowieka w kapeluszu wychodzącego z budynkubocznymi drzwiami*.Mężczyzna pobiegł do samochodu, trzymając ręcew kieszeniach trencza.- On wygląda jak nasz podejrzany - stwierdził Lockerman.* Allen Lockerman ożenił się z sekretarkąPundsa, Doris Rogers.Wycofałsię ze służby w FBI w połowie lat trzydziestych i pracował jako adwokat wAtlancie.Dla Juliusa H.Rice'a był to trzeci rok czterdziestojednoletniejkariery w FBI.W pózniejszych latach został ulubieńcem Hoovera; mówili dosiebie po imieniu.Urodzony w 1904 r.Rice także był absolwentem wyższejSzkoły Prawa im.Jerzego Waszyngtona.Zaczął pracę w Biurze w 1931.Od1946 pracował w oddziale w Portland w Oregonie, aż do przejścia na emery-turę w 1972.Tam też zmarł w 1975, w wieku 70 lat.194Obaj agenci uznali jednak, że to nie może być Miller.Nie było sygnału zgóry od Guinane'a, żadna marynarka ani nawet koszula nie powiewała woknie; w ogólnym podnieceniu Guinane zapomniał dać umówiony znak.Dokładnie w chwili, gdy mężczyzna wsiadł do auburna Bobbie Moore, zbocznych drzwi budynku wysypała się gromada agentów.Miller zatrzasnął drzwi i wielki auburn pognał Galt Street, kierując sięna wschód, w stronę jeziora.Agent Lew Nichols przez chwilę biegł zanim, wciąż niepewny, czy człowiek na siedzeniu pasażera to naprawdęVerne Miller.- Zatrzymać auto! - krzyczał.Miller odwrócił się z pistoletem w ręce i oddał do Nicholsa dwa strzały,ale spudłował.Nichols opadł na jedno kolano i także wystrzelił.AgentLockerman wyskoczył z samochodu i również zaczął strzelać.Ludzie nachodnikach rozpierzchli się, szukając osłony.Jeden z policjantówstanowych oddał dwie serie z thompsona do oddalającego się auta.Tylnaszyba auburna się rozprysła.Bobbie Moore krzyknęła, ale zachowałapanowanie nad pojazdem, skręciła w lewo, wjeżdżając z piskiem opon wSheridan Road.Agenci jeszcze przez chwilę biegli śladem uciekinierów,lecz wkrótce stracili ich z oczu9.Agent Guinane pospieszył do pobliskiego sklepu, żeby zadzwonić docentrum.Ogłoszono alarm w całym mieście i dwadzieścia minut pózniejporzucony auburn został znaleziony w ślepej uliczce, kilka przecznic napółnoc od Sherone.Naoczny świadek zeznał, że jakiś mężczyzna wybiegłz samochodu i przeskoczył przez ogrodzenie na podwórze budynku przyClarendon Avenue.(Przedziwnym zbiegiem okoliczności był to budynek, wktórym mieszkał wówczas John Dillinger).W samochodzie było siedemdziur po kulach oraz ślady krwi.Przez całą noc policja w Chicagodokonywała nalotów na przestępcze meliny i sprawdzała miejskie szpitale,ale Millera nigdzie nie znaleziono.Vi Mathias została wzięta pod nadzórpolicyjny.Bobbie Moore poddała się kilka dni pózniej.%7ładna z nich niepowiedziała FBI absolutnie nic*.* Pózniejsze sprawozdanie FBI z ucieczki Millera, napisane przezzastępcę dyrektora Vincenta W.Hughesa, było porażające.Hughes uznał,że plan pojmania Millera był daleki od doskonałości, a jego wykonaniezasługiwało na jeszcze większą krytykę".Pośród zasadniczych błędów"Hughes wymienił brak agenta nadzorującego akcję i nieobecnośćsamochodów gotowych do podjęcia pościgu.Hughes sugerował, że agencipowinni byli wkroczyć do mieszkania Millera, co było niespotykaną choćteż niebezpośrednią krytyką pod adresem Hoovera, który kazał195Po napadach dokonanych przez gang Dillingera w Peru, Auburn iGreencastle, w stanie Indiana zapanowało coś w rodzaju wojennej histerii.Czegoś podobnego jeszcze na Zrodkowym Zachodzie nie widziano:uzbrojeni po zęby desperados w automobilach napadali bezczelnie nastanowe składy broni i banki.Do czytania takich wiadomości przyzwyczajenibyli ludzie w Teksasie i Oklahomie, ale nie w Indianie.Próbując jakoś siębronić, gubernator Paul McNutt rozmieścił siedmiuset funkcjonariuszyGwardii Narodowej w zbrojowniach na terenie stanu.Dowództwo Gwardiioświadczyło, że jest przygotowane do użycia czołgów, samolotów i trującegogazu w walce z gangiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]