[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Iskry mrocznego gniewuzamigota³y w jej oczach. Niech patrzy, niech!  szepnê³a. Musi wiedzieæ, ¿e zbawia³ Swiat, a biednych ludzi niepotrafi³ z nêdzy wyrwaæ! Musz¹ oni sami dawaæ sobie radê, kto jak mo¿e: jeden z no¿emw rêku, a ja  na tem ³Ã³¿ku.Niech¿e patrzy!Uljanow zamySli³ siê.Wyobrazi³ sobie tê prostytutkê, pe³n¹ nienawiSci i zrozumienia w³a-snej nêdzy, w chwili gdyby jej dano nó¿ do r¹k i powiedziano: Idx i mScij siê bezkarnie!Pohula³aby ona!USmiechn¹³ siê mimowoli i ze wspó³czuciem spojrza³ na dziewczynê.Sama o tem nie wiedz¹c, nauczy³a go wielkiej rzeczy  wykorzystaæ potêgê nienawiSci.Spostrzeg³a jego uSmiech i zapyta³a podejrzliwie: Dlaczego siê Smiejesz?¯eby nie zdradziæ siê przed ni¹ ze swoich mySli, odpowiedzia³: Chrystus dla panienki by³ nielitoSciwy, a pomimo to pali siê przed nim lampka.Z tegosiê Smia³em.Wzruszy³a niedbale ramionami i mruknê³a: Niech wie, ¿e i ja mam w sercu dobroæ.Spojrza³a na goScia i rzek³a powa¿nie: No, có¿? Mam siê rozbieraæ? E e, kiedy ty jakiS dziwny, niesamowity jesteS! Pogadamy ze sob¹ bez rozbierania siê  odpar³ weso³o. Niech panienka nie obawia siê zap³acê! G³upi jesteS! Ja tylko za pracê biorê pieni¹dze!  zawo³a³a. Nie jestem ¿ebraczk¹, któ-ra stoi pod cerkwi¹ z wyci¹gniêt¹ rêk¹.Z Grusz¹ Uljanow prêdko siê zaprzyjaxni³.Bywa³ u niej i jako jej klient, p³ac¹c regularnie, a wtedy mówi³a do niego poufale   tyi traktowa³a go doSæ brutalnie.CzêSciej jednak odwiedza³ j¹, jako znajomy i s¹siad.Czêsto-wa³a go wtedy herbat¹ z obwarzankami, rozmawia³a powa¿nie, skupiona i zawstydzona.Przed jego odwiedzinami sprz¹ta³a ³Ã³¿ko i wynosi³a umywalkê do sieni.Zwracaj¹c siê doniego, mówi³a z szacunkiem:  W³odzimierz Iljicz i nie pozwala³a sobie na ¿adn¹ poufa³oSæ,ani nawet na ¿art.Gdy wybuchn¹³ strajk na fabryce Z³okazowych, Uljanow napisa³ ulotkê o taktyce robotni-ków i sabota¿u, a te ulotki rozdawa³a Grusza, maj¹ca tam licznych znajomych.Zaaresztowa-no j¹, odstawiono do wydzia³u Sledczego, g³odzono, bito, ¿¹daj¹c wskazania organizacji, doktórej nale¿a³a.Nic nie powiedzia³a i W³odzimierza nie wyda³a.Skazano j¹ na dwa lata wiêzienia.59 Uljanow wkrótce zapomnia³ o niej.By³a dla niego ma³¹, malutk¹, ledwie dostrzegaln¹wiech¹ na drodze jego, biegn¹cej w nieznan¹ dal, gdzie tylko on jeden wyraxnie widzia³ swójcel, niczem nie zamglony, zawsze jasny.Przypomnia³ mu o dziewczynie brat stró¿a, powracaj¹cy z wiêzienia, gdzie odwiedza³ ja-kiegoS wieSniaka. Grusza kaza³a pozdrowiæ pana i powiedzieæ, ¿e dla niej jest obojêtne, gdzie zgniæ w szpitalu, czy w wiêzieniu.Uljanow wzruszy³ ramionami, jakgdyby mówi¹c: No, to i dobrze!Nie mia³ czasu zaprz¹taæ sobie g³owy takiemi drobiazgami, od³amkami ¿ycia.Otoczony s³ownikami i samoukami studjowa³ w tym okresie jêzyki obce.Mia³¿e¿ mySleæ o Smiesznej prostytutce, pal¹cej lampkê ofiarn¹ przed Swiêtym obrazem,spogl¹daj¹cym na ³o¿e rozpusty?Nie mia³ w sobie ani cienia sentymentalnoSci.Nie by³ zdolny do porównania tej dziew-czyny upad³ej z ma³¹ lampk¹ ofiarn¹.Dla niego by³a ona drzazg¹, od³upan¹ przy r¹baniu lasu¿ycia.Mia³¿e¿ zastanawiaæ siê nad losem ka¿dej drzazgi, gdy chodzi³o mu o kniejê,  gêsty,mroczny, nieprzebyty bór?60 ROZDZIA£ VII.Weso³oSæ i radosne uczucie wolnoSci nie opuszcza³o W³odzimierza Uljanowa.Nic niemog³o zabiæ lub chocia¿by zachmurzyæ tego nastroju.Otrzymane przez niego wiadomoScio Smierci siostry Olgi, rozpaczy i chorobie matki Slizga³y siê po nim, jak chwilowe cienie,znikaj¹ce bez Sladu.Czu³ siê tak, jak wódz na polu bitwy.Wszystko zosta³o zbadane dok³adnie, obmySlane, przygotowane.Wróg, w swoim czasieotoczony z czterech stron otrzyma mia¿dz¹cy cios.Zwyciêstwo wyczuwa³o siê tak wyraxnie,¿e na mySl o bitwie, jakiS rozkoszny dreszcz przeszywa³ wodza.Wygl¹da³ niecierpliwie koñca pobytu w Samarze.Nareszcie nasta³ upragniony dzieñ.Uljanow natychmiast wyjecha³ do Petersburga; niedaw-no z³o¿y³ podanie o dopuszczenie go do egzaminu dyplomowego na uniwersytecie.Z nikim nie podtrzymuj¹c stosunków w stolicy, z³o¿y³ egzamina i zapisa³ siê do adwokatury.Czytaj¹c papier o tem, uSmiecha³ siê zagadkowo.Przypomnia³ sobie niebieskie oczy i z³o-tow³os¹ g³Ã³wkê, pochylon¹ nad sto³em.Przemknê³a mySl: Helena mieszka w Petersburgu.Móg³bym pójSæ do niej i powiedzieæ, ¿e jeden drobnyetap przeszed³em i ¿e przejdê wszystkie, bo tak postanowi³em!Skrzywi³ usta pogardliwie i szepn¹³: Poco?Powróci³ do Samary, gdzie zamieszka³a Marja Aleksandrówna, i rozpocz¹³ karjerê ad-wokack¹.Pierwsz¹ spraw¹, oddan¹ mu, by³a obrona robotnika, oskar¿onego o kradzie¿.Uljanow odwiedzi³ swego klienta w wiêzieniu.Ma³y, o z³ych, biegaj¹cych oczach cz³o-wiek, ujrzawszy adwokata, zacz¹³ przysiêgaæ na wszystkie SwiêtoSci, ¿e nie dotkn¹³ niczegoi ¿e kupiec oskar¿y³ go o kradzie¿ przez szczególn¹ do niego nienawiSæ. KiedyS na wiecu, panie adwokacie, powiedzia³em, ¿e on ³upi nas ze skóry i pije krew.ZemSci³ siê na mnie teraz. twierdzi³ robotnik.Tego by³o doSæ dla m³odego obroñcy.Wyst¹pi³ na s¹dzie i dowodzi³, ¿e kradzie¿ w pewnych okolicznoSciach nie mo¿e byæ ka-ran¹, bo robotnik móg³ by³ potajemnie zabraæ jak¹S drog¹ czêSæ maszyny i spieniê¿yæ j¹, gdy-by posiada³ instynkty zbrodnicze, z punktu widzenia utartego prawa.Nie uczyni³ tego, dowo-dz¹c uznawanej przez ogó³ moralnoSci; dopiero teraz, z powodu wrogich dla niego uczuæhandlarza, zosta³ postawiony pod prêgierzem ciê¿kiego oskar¿enia.Stary, powa¿ny prokurator, uSmiechn¹³ siê pob³a¿liwie, wskazywa³ na nieodparte poszlakii dowody, Swiadcz¹cego przeciwko pods¹dnemu.61 Uljanow odpiera³ to swemi argumentami.Prokurator zkolei zbija³ twierdzenia obroñcy.Sprawa, drobna i zwyk³a, zaci¹gnê³a siê do wieczora.Wreszcie oskar¿yciel i obroñca wyczer-pali swoje dowodzenia i umilkli.Prezes s¹du, zniecierpliwiony d³ug¹ procedur¹, surowym g³osem rzek³, zwracaj¹ siê dooskar¿onego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl