[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musimy tylkozdobyć dostęp.Ale właśnie dostęp jest problemem.Jeśli pytaszmnie, czy gdybym umiał latać, mógłbym polecieć do Meszhedu,odpowiedz brzmi  tak.Tyle że nie umiem latać.- Ale ja umiem - powiedział Harry.- A raczej mogę załatwićkomuś skrzydła." " "Rozmawiali aż do wieczora.Kawę i ciasteczka zastąpiła whi-skey, której, o dziwo, nawet Kamal Atwan się napił.Harry opowiedział mu o Karimie Molavim.Starał się podać jaknajmniej informacji o pochodzeniu chłopaka, ale Libańczyk potrafiłuzupełniać luki.Pappas miał wręcz wrażenie, że już zna tę historię.To może zadziałać, stwierdził Atwan.Istnieją specjalne narzę-dzia, których używali jego ludzie, kiedy znajdowali się w pobliżukomputera, a nie mogli dostać się do środka.Za pomocą impulsówelektronicznych można zmienić obwody komputera.Trzeba wpraw-dzie sporo energii, żeby rzecz zadziałała, ale to też dałoby się zała-twić.Atwan nie przywiózł do Aszchabadu swojego sprzętu, leczwiedział, gdzie można go znalezć w Londynie.Wysłał zaszyfrowanąwiadomość swojemu starszemu technikowi.Kazał mu zgromadzićpotrzebne elementy i przylecieć jeszcze dziś w nocy do Aszchabadujednym z wszędobylskich samolotów należących do GasPort Ltd.Na pytanie Harry'ego, czy sabotaż można przeprowadzić zdalnie,bez narażania Karima na ryzyko użycia pendrive'a czy nadpisywaniakodu, Libańczyk odparł:299 - Można, ale musimy mieć w środku kogoś z naszym urządze-niem.Twój chłopak nie będzie musiał niczego podłączać, musi jed-nak wrócić do Iranu.Sądzisz, że się zgodzi?Harry zmarszczył brwi.Nie chciał myśleć o tej części akcji.- Tak, jeśli go o to poproszę.Zrobi, cokolwiek mu powiem." " "Wkrótce zespół techniczny był już w drodze.Harry zdawał sobiesprawę, że jego plan - choć możliwy do zrealizowania - jest skom-plikowany i bardzo ryzykowny.Miał masę roboty, a zostało niewieleczasu.Rozmyślał nad szczegółami i odbył krótką rozmowę z Adria-nem, kiedy Atwan wysyłał e-maile do Londynu i aktywował swojąprywatną flotę powietrzną.- Będziesz potrzebował pomocy, żeby przeszmuglować swoje-go chłopaka z powrotem do Iranu - powiedział Libańczyk.- Ludzie Adriana mają rozliczne talenty - odparł Harry i zerk-nął na przyjaciela.Gdy zobaczył, że Winkler się skrzywił, poczuł dla niego współ-czucie.To był nałogowiec.Nie panował nad sobą.- Są bardzo dobrzy w terenie - ciągnął Pappas.- Dużo lepsi niżwszyscy inni.A chłopak im ufa.Przewiezli go przez granicę raz,więc mogą to zrobić po raz drugi.- Myślę, że ludziom Adriana przyda się współpraca Turkme-nów - powiedział Atwan.- Meszhed znajduje się niedaleko granicy.Chętnie pomogę.- Używając własnych ludzi czy ludzi baschiego? Nie chcę roz-szerzać tego kręgu bardziej niż to konieczne.- W tych sprawach oni wszyscy są moimi ludzmi.Granicepaństw są nietrwałe, w przeciwieństwie do osobistej lojalności.300 - Co możesz zrobić?- Aby się dostać do Meszhedu, najlepiej byłoby przekroczyćgranicę w Sarahs.Mam przyjaciół, którzy mogą załatwić transport.- A przejście przez granicę?- Cóż, granica to nie nieprzenikniony mur, tylko ludzie, którzyjej pilnują.- Potrzebuję wszelkiej możliwej pomocy, Atwanie.Jakiś czastemu wyrzuciłem sekstant za burtę.Przyjdz jutro rano na odprawę idopasujemy do siebie części łamigłówki.Atwan milczał dłuższą chwilę i sprawiał wrażenie, jakby coś godręczyło.W końcu pociągnął duży łyk whiskey i spytał:- Jakie masz plany wobec twojego irańskiego przyjaciela? Za-mierzasz wyciągnąć go jeszcze raz?- Oczywiście - odparł Harry.- To jedno z założeń.Atwan znów chwilę milczał, jakby rozważał w myślach kolejnepytanie.- To będzie trudne, prawda? Będzie trudno przerzucić go z po-wrotem do Iranu i przetransportować do Meszhedu, ale da się zrobić.Tyle że, drogi przyjacielu, w którymś momencie na pewno włączysię alarm.Znika fizyk nuklearny.Zagraniczni szpiedzy rozbijają siępo kraju w tajnych misjach.Przykro mi, ale w którymś momenciemuzyka musi zamilknąć.- Jeszcze nie wiedzą, że doktor Molavi zniknął.Myślą, że jestchory i siedzi w domu, a przecież wciąż trwa weekend.Kiedy zacznągo szukać, będzie już za pózno.Wykona swoje zadanie w Meszhe-dzie i wróci do nas.- Ale irańscy śledczy już żywią co do niego podejrzenia.Czynie wspominałeś mi, że był wzywany na przesłuchania?301 Harry był pewien, że wcale o tym nie wspominał.Atwan, do-strzegłszy podejrzliwość w jego oczach, zmienił ton.- Chodzi mi tylko o to, czy nie byłoby rozsądniej założyć, żenasz młody naukowiec zostanie schwytany, i planować dalsze kroki,uwzględniając taką możliwość.Dzięki temu cała operacja nie rozsy-pie się, jeśli doktor Molavi zacznie mówić.- Nie chcę go tam wysyłać - powiedział Harry zaskakująco ka-tegorycznym tonem.- Zrobimy wszystko, żeby go wydostać.Powie-rzył swój los nam, a dokładniej mnie, i ja go nie zawiodę.Mamwobec niego.zobowiązania.Pod tym względem na pewno nie ustą-pię.- Rozumiem - odparł Atwan.Kiedy Harry wstał, wyciągnął ręce i zamknął go w czymś w ro-dzaju uścisku, co nie było łatwe, zważywszy na ogromną różnicęwzrostu.- To prawdziwa przyjemność pracować z panem, panie Pappas- powiedział, używając jego prawdziwego nazwiska.- I bardzo panu współczuję z powodu straty syna." " "Kiedy póznym wieczorem Harry wrócił do willi pełniącej rolębazy operacyjnej, poprosił Jeremy'ego, żeby zadzwonił do pokojuJackie.Musiał z nią porozmawiać, ale nie chciał pojawiać się nieza-powiedziany w jej sypialni i ryzykować, że zastanie tam Adrianaposuwającego swoją boginię wojny na antycznym turkmeńskimdywanie.Jackie, jako dowódca zespołu, była odpowiedzialna za życie troj-ga ludzi.Czy wytrzyma pod presją? Jej zachowanie przy Adrianiesprawiło, że Harry nie był tego pewien.Jeremy powiedział mu, że Jackie jeszcze nie śpi i jest w pokojusama.Harry poszedł do jej sypialni i zapukał do drzwi.Nikt nieodpowiedział, więc zapukał ponownie.302 Po chwili drzwi się otworzyły i ukazała się w nich kobieta wczarnej chuście, która zasłaniała nie tylko jej włosy, ale i większączęść twarzy.Skromnie spuściła głowę i gestem zaprosiła Harry'egodo środka.- Ha! - wykrzyknęła, ściągając chustę, gdy przekroczył próg.-Dał się pan nabrać, prawda?- Ani na moment - odparł Harry.- Mogę wejść? Chcę poroz-mawiać.- Oczywiście.Proszę się rozgościć.Była ubrana w obcisły czarny golf i równie obcisłe dżinsy, a nanogach miała puchate różowe kapcie.- Denerwujesz się przed jutrem? - spytał.- Nie.Mam na to lekarstwo.- Skinęła głową w stronę papierówrozrzuconych na łóżku.- Przeglądałam plan operacji.Stała nieruchomo, wyraznie niepewna, po co tak naprawdę przy-szedł.Czy jest kolejnym spragnionym mężczyzną szukającym miej-sca, gdzie mógłby złożyć skołataną głowę i wetknąć fiuta?Wreszcie podeszła do łóżka, jakby to było odpowiednie miejscena rozmowę.W tej samej chwili Harry ruszył w stronę kanapy wgłębi pokoju.Gdy na niej usiadł, dołączyła do niego.Ten pokój odzwierciedlał całą dwoistość natury tej kobiety.Pi-stolet maszynowy oparty o brzeg łóżka.Musiała go rozebrać i wy-czyścić, bo na lufie nadal połyskiwał smar.W kącie leżał strój doćwiczeń, zapewne rzucony na podłogę po rundzie podnoszenia cię-żarów z chłopakami na siłowni.Suknia muzułmańskiej pielgrzymkiwisiała na wieszaku, już przyszykowana na jutro.Na stoliku przyłóżku leżała otwarta książka.White Teeth Zadie Smith.Harry nie bardzo wiedział, jak zacząć, ale Jackie mu to ułatwiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl