[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasem tak bardzobrakowało mi Maćka.On był moim wiatrem w żaglach.Tata.Wstydziłam się go bardziej niż kiedykolwiek.Pił wciąż.Dochodziły do mniewieści, że ktoś znalazł go nieprzytomnego na ławce nad Bugiem.Raz spał pod drzwiami, bonie mógł znalezć klucza.Wmawiałam sobie, że nic mnie to nie obchodzi.%7łe mam już za sobąfatalną miłość córki.Była moim opętaniem.Wciąż broczyłam tęsknotą.Za dzieciństwem, którego nie miałam, i młodością, którązwarzyłam sama.Bo zabrakło mi uporu, determinacji.Nawet nie skończyłam studiów!Czułam się gorsza, wyautowana z nowoczesnego świata.Przestałam wychodzić z domu.Zamykałam się w pokoju i spałam do popołudnia.Najbezpieczniej czułam się pod kołdrą.Szybko podgrzewałam obiad, który robiłam dzień wcześniej.Gdy Filip wracał z pracy,siadałam naprzeciwko przy stole i patrzyłam, jak je.Wmawiałam sobie, że go kocham.%7łewciąż jest tym samym chłopakiem, który mnie zafascynował.Mimo że utył i posiwiał.Redakcja jednego z kolorowych pism ogłosiła konkurs na dziennik.Postanowiłamwziąć w nim udział.I tak powstała moja opowieść o dorosłej córce alkoholika, pisana przezdwa tygodnie w łóżku.Dałam jej nawet tytuł Zapiski spod kołdry.Gdy po dwóch miesiącach redakcja opublikowała listę laureatów, nie wierzyłam! Mójdziennik zajął pierwsze miejsce! Nagrodą była publikacja i stała dobrze płatna współpraca zredakcją!- Marzenia się spełniają! Wygrałam konkurs literacki! - krzyczałam Filipowi dosłuchawki.- Opowiesz mi o tym w domu, mam teraz klienta.Zgasił mnie, a ja jak mantrę powtarzałam do słuchawki, w rytm sygnału zajętości:  Itak kocham cię, i tak kocham cię..To był ojczenasz mojej duszy.Bo chciałam go kochać.Wmówiłam sobie, że miłość musi boleć i jest pasmemkompromisów oraz wyrzeczeń.I czas najwyższy to zrozumieć.Pamiętam dzień, kiedy zaniosłam gazetę z moim pamiętnikiem tacie.Patrzył na mniemglistym wzrokiem.Był podpity.W mieszkaniu znów panował odórbiegunkowoalkoholowy.- Otwórz okno, bo śmierdzi tu jak w kiblu! - krzyknęłam. - A co ci do tego, jak u mnie śmierdzi.Ważne, że u ciebie perfumeria.Już wróciłaś dodomu, do mężusia?! - ironizował.Niech cię to nie obchodzi.- Roboty nie masz i na co ci to było.A praca w bibliotece taka dobra była! Trzebabyło nie rzucać.Sama jesteś sobie winna!Chciał mi dokuczyć.I bez tego miałam poczucie skopanego życia.- Za pózno na wychowywanie i ojcowskie rady, wiesz? Bo to przez ciebie wszystko,przez ciebie! - krzyknęłam, czując, że za chwilę wybuchnę płaczem.- Co ty gadasz, czemu przeze mnie?! Głupia jesteś przeze mnie? Tyle razy cimówiłem, ale ty nie potrafisz uszanować, posłuchać, tylko zawsze swoje.1 masz.Bezrobotna,prawie rozwiedziona.Ty wiesz, co sąsiedzi o tobie mówią?!Ach, więc o to mu chodziło! A co mówią o nim? Bolało go, że jakaś głupia sąsiadkanaplotkowała o mnie, i odezwały się w nim dylematy ojca?!- No, co mówią, co mówią?! - dręczyłam go.- Ze puszczasz się z jakimiś! - wypalił.Podsumował moje życie.Puszczam się.Tylko tyle się liczy z tych moich trzydziestukilku lat.Nic więcej.Na żadne dobre słowo nie zasłużyłam.Rzuciłam mu na stół gazetę.- Konkurs wygrałam.Literacki.Przeczytaj sobie.Wszelkie podobieństwonieprzypadkowe.Trzasnęłam drzwiami.Na drugi dzień przyszedł do mnie trzezwy.- Przepraszam za wczoraj.Gratuluję.Matka byłaby dumna.- Ta kobieta dla mnie nie istnieje, rozumiesz?Pokiwał głową.- Aadnie napisałaś.To o mnie, tak?- Tak.W chwilach trzezwości wydawał się taki bezradny i samotny.Zrobiło mi się go żal -że nakrzyczałam wczoraj na niego i tak go opisałam w tym pamiętniku.Postawiłam w niezbytdobrym świetle.Zapragnęłam przytulić go.Wyciągnęłam dłonie.- Kocham cię, tato.Nie powiedział mi, że też mnie kocha.Może nie umiał o tym mówić?Zaparzyłam herbaty. - Nie masz piwa? Napiłbym się.No tak.Piwo.Na co w ogóle liczyłam? %7łe mój pamiętnik, ten słowny protest cośzmieni?Głupia, naiwna kobieta.Jak dziecko, choć przed czterdziestką.Słowa, które zainteresowały komisję konkursową i czytelników, były pustą pisaninądla tego, któremu były dedykowane.- Wstydu mi narobiłaś na całe miasto.Teraz ludzie będą mnie palcami wytykali -dodał, wychodząc.Jasne.Liczył się wstyd, wytykanie palcami.Moje uczucia - nie.Miałam stać w kącie isię nie odzywać.Co miesiąc pisałam felietony do pisma.Mój nagrodzony tekst ukazał się w książce,wraz z innymi tekstami laureatów.Może jeszcze uda mi się pozbierać życie, rozsypane jakdomek z kart?Filip wciąż robił mi sceny - gniewu i zazdrości.Wtedy myślałam, że nie możeporadzić sobie z emocjami.Teraz już wiem, że przyczyna była inna.Któregoś dnia pojechałam do Warszawy.Redakcja zorganizowała spotkanie zautorami dzienników.Podpisywaliśmy egzemplarze, dziennikarze robili nam zdjęcia.Wśródfotoreporterów był Maciek.Na jego widok poczułam nagły skurcz serca.- Gratuluję, pnij się coraz wyżej.- Podszedł do mnie.Ja poczerwieniałam.- Dziękuję.- Mogę ci zrobić zdjęcie?- Jasne.Błysk flesza oślepił mnie.Patrzyłam na Maćka i czułam, że wciąż go kocham.- Co u ciebie? - zapytał.- Wróciłam do Wyszkowa.Szukam pracy.- Twoje życie zmieni się wkrótce, zobaczysz.Kiedyś będziesz sławna! - Roześmiałsię.- Dobrze by było.A co u ciebie?Pracuję, realizuję nowe pomysły.Wysłałem swoje prace na konkurs.Trzymaj kciuki.- Będę trzymać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl